Michał Kociołek "Projekt życie. Nie zatrzymuj się" - Recenzja




"Nie musisz być idealny. Nie bój się, że ktoś będzie lepszy od ciebie. Nie wiesz przecież, jaki był, kiedy zaczynał. Nie martw się, jeśli coś ci nie wyjdzie. Życie bez ponoszenia porażek nie jest możliwe. Wszyscy się mylą, chyba, że żyją tak ostrożnie, że nigdy nie ryzykują. Zadaj sobie pytanie: co bym zrobił, gdybym się nie bał? A potem zrób to." - s. 116

Nie jest łatwo stanąć twarzą w twarz ze swoimi lękami, ograniczeniami, niepowodzeniami. Podnieść się po kolejnej porażce, zacząć wszystko od nowa. Zniechęcenie, obawy, strach, gniew, żal to wszystko towarzyszy człowiekowi, gdy znów musi starać się budować swoje życie, nierzadko na zgliszczach poprzedniego. Gdy buzują w nim negatywne emocje zapomina, że jednego nie można mu zabrać, wiedzy i doświadczenia, które zdobył przez lata. Bywa, że nie da się go wykorzystać w obecnej chwili, nie znaczy to jednak, że jest bezużyteczne.

Michał Kociołek miał ambitne plany. Zaczął od bycia kierowcą ciężarówki, co bardzo kochał. Z czasem zapragnął jednak więcej. Postanowił założyć firmę. Miał pieniądze, znajomych, był szczęśliwy, ale gdy wszystko zaczęło się psuć, gdy znajomi odeszli, zaczęły się długi, które tylko rosły, nie było już tak wesoło. Ciężko było pogodzić się z porażką. Decyzja o likwidacji firmy nie należała do łatwych. To jednak nie jedyna rzecz, która poszła nie tak, jakby chciał bohater książki. Wiadomość o chorobie była jak grom z jasnego nieba. Zamykała drogę do ukochanego zawodu, co było nieodłączną częścią życia mężczyzny. Stanął on przed wyzwaniem pokonania naprawdę silnego wroga i nie poddał się. Jeśli sięgniecie po książkę Michała Kociołka przekonacie się, dlaczego ta walka była decydująca. 

"Nie jest ważne, byś był lepszy od innych. Najważniejsze jest, byś był lepszy od siebie z dnia wczorajszego." - s. 33

Co mnie pociąga w tej małej książeczce to pokora autora. Mówi otwarcie o swoich porażkach, złych decyzjach. Akceptuje błędy, które popełnił. Nie wypiera ich, nie udaje, że nie miał wpływu na to, co się stało. To pierwszy krok do tego, by ulepszyć swoje życie. Drugi to wykonywanie malutkich kroczków, nawet takich które dla nas są niemal niezauważalne. Trzeba uświadomić sobie, że czas i tak płynie nieubłaganie, więc jeżeli osiągnięcie celu wymaga wielu nakładów i jawi się gdzieś w dalekiej przyszłości, warto rozpocząć działania. Dni i tak miną, a można je dobrze spożytkować. Michał Kociołek wyraźnie zaznacza, że niepowodzenie nie wynika z tego, że ktoś inny osiągnął sukces, ale z prostego faktu, że nie daliśmy z siebie wszystkiego. Zwraca uwagę na to, że trzeba mieć w życiu plan, znaleźć coś, co będzie nas motywować, potem wiedzieć, jaką drogą podążać, w końcu nie dawać się zwątpieniu. W życiu nie chodzi o to, by się nie bać, ale by wiedzieć, że spełnianie marzeń jest ważniejsze od najsilniejszego lęku. Nie rzucaj się z motyką na słońce, uczyń to co konieczne, potem to co realnie jesteś w stanie zrobić, a z czasem zauważysz, że dojdziesz do tego, co wydawało się nierzeczywiste. To tylko niektóre z rad, jakie daje człowiek, którego można śmiało nazwać wojownikiem. 

Gdy sięgałam po "Projekt życie" myślałam, że to po prostu kolejna książka motywacyjna, których już trochę w życiu przeczytałam. Ale ta historia to coś więcej. To opowieść o życiu zwykłego człowieka, który chciał spełnić swoje marzenia, który znalazł swoje miejsce na świecie a potem musiał walczyć o to, co większość ludzi ma na co dzień. Nie poddał się, choć było trudno, choć też odczuwał chwile zwątpienia. Uwierzył w słowa Louisa L'Amoura, który twierdził, że koniec wszystkiego jest początkiem nowego. Nauczył się czerpać z wiedzy innych, z książek, filmów, przemówień. Gdy nie mógł ćwiczyć ciała, ćwiczył umysł. Zrozumiał, że wszystko zaczyna się w głowie i trzeba zacząć od nastawienia, od wiary we własne siły, wyrobienia sobie uporu do parcia do przodu mimo przeciwności, wyciągania wniosków z porażek, ale i sukcesów. Książka porywa, nawet jeśli kogoś nie pociągają opowieści o kierowaniu ciężarówką ;). Zatrzymuje czytelnika i każe się zastanowić, co z tobą? Jak ty rozgrywasz swoje życie? Czemu poddajesz się? Nie wierzysz we własne siły? Czyta się ją z jednej strony szybko, gdyż język jest prosty, a z drugiej wymaga czasu, na przemyślenie nie tylko drogi bohatera, ale swojej. Podobało mi się wyróżnienie graficzne fragmentów, które warto przemyśleć, choć niekoniecznie powtórzyłabym je w treści, ale jak to mówią "powtarzanie jest matką wiedzy", więc rozumiem zamysł. Sama okładka już czaruje i zachęca do sięgnięcia po tę pozycję a w środku jest jeszcze lepiej. 

Jeśli chcecie coś zmienić w swoim życiu, potrzebujecie jakiegoś bodźca do rozpoczęcia zmian to "Projekt życie" jest właściwą pozycją. Nie liczcie jednak na prostą radę i gotowy scenariusz. To nie życiowa recepta podana na tacy. To publikacja, która skłania do pracy nad sobą, znajdywania własnych dróg, rozwiązań, bo przecież każdy jest inny. To książka tchnąca nadzieją, motywująca, dająca pewne narzędzia, ale wszystko zależy od czytelnika, bo jak udowadnia autor, nikt nie wykona za ciebie twojej pracy. Wszystko zaczyna się w Twojej głowie, a potem powinno przejść na ręce i nogi. Przeczytaj, przemyśl i zacznij działać. Ja serdecznie polecam, gdyż pewne słowa z niej już mi towarzyszą. 

Fragment książki możesz przeczytać TU

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu WAM



Michał Kociołek, Projekt: Życie. Nie zatrzymuj się, wyd. WAM, Kraków 2017.

Komentarze