Pasja gór - Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski "Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście" - Recenzja
„Jestem człowiekiem bardzo wierzącym. Walka z górą dostarcza mi wielu niezwykłych doznań, które można by nazwać wspaniałą głęboką modlitwą. Ale to nie jest całe moje pojmowanie alpinizmu. Oprócz doznawanych przeżyć wielkich uniesień, radości z samego ruchu i obcowania z wszechpotężną przyrodą ma on dla mnie bardzo znaczący aspekt sportowy. W alpinizmie jak w szachach jest miejsce na swego rodzaju twórczość i sportową rywalizację. Gdyby jej zabrakło, być może nigdy bym się nie wspinał”. – s. 346
Pasją do
górskich książek zaraziła mnie Diana z bloga Bardziej lubię książki niż ludzi.
Góry kocham całą sobą, więc zaczęłam wyszukiwać, gromadzić i czytać książki o
alpinistach, bo te wyższe mogę poznać tylko z literatury. O biografii Jerzego
Kukuczki było głośno, gdy wybierałam się na urlop, okazało się, że w Zakopanem był
wówczas festiwal filmów górskich i w jego ramach odbywały się również spotkania
i promocje książek. Postanowiłam się wybrać. Skusiłam się na książkę, a prelekcja
Cecylii Kukuczki i opowieść autorów
okazały się ogromnie interesującym i poruszającym wstępem do lektury
biografii.
Młody mężczyzna
z góralskiej rodziny, osiadłej na Śląsku, który mimo wszystko nie stracił więzi
z naturą. Chętnie odwiedzał dziadków, lubił przyrodę, a gdy odnalazł swoją
pasję, porzucił dla niej podnoszenie ciężarów, w którym był całkiem dobry. Na
randki zabierał dziewczyny na skały. W końcu poznał tę jedną jedyną i założył
rodzinę. Jego życie na pozór nie różniło się niczym od egzystencji innych. Po
pracy wracał do czekających żony i dzieci, spotykał się z przyjaciółmi. Jednak
na długie miesiące wyrywał się z szarego, pełnego dziwnych przepisów, pustych
półek sklepowych i ograniczeń świata i wyruszał na zmagania z górami. Pierwsze
wyjazdy zagraniczne i zetknięcie się z wielkimi pasmami górskimi zaostrzyły
jego apetyt. Powoli zdobywał kolejne szczyty, zbierając te które należały do
Korony Himalajów i Karakorum. Przygoda dopiero się rozpoczynała…
„Świat z tego miejsca wygląda nierealnie. Jest taki jasny, czysty, jakby nigdy nie było burz, wiatrów, całego piekielnego zmęczenia przy podejściu pod górę”. – s. 338
Książka
Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego to fascynująca i urzekająca opowieść
o człowieku głodnym gór. Latach, gdy alpinizm w Polsce miał swoich herosów,
choć mało się o nich wiedziało. To rzecz o trudnych czasach komunistycznych,
gdy na wyjazd zarabiało się malując kominy lub wykonujące inne prace, bo pensja
nie wystarczała. Gdy zdobywanie sprzętu graniczyło z cudem, a wyprawy służyły
również celom przemytniczym ;). Szara rzeczywistość PRL-u a na jej tle ludzie
pełni zaangażowania, pasji, miłości do wspinaczki. Giganci, dla których
zdobywanie kolejnych szczytów było do życia tak samo niezbędne jak tlen. Szaleńcy,
którzy przekraczali granice ludzkiej wytrzymałości, swoje ograniczenia, którzy
tworzyli historię. Z kart książki wyłania się nie tylko tytułowy bohater, ale i
inni alpiniści.
Nie jest to
pełen zachwytów pean na cześć Jerzego Kukuczki, ale książka prawdziwa i
porywająca. Autorzy skrupulatnie odnotowują kolejne fakty z jego życia,
poszerzają materiał o tło historyczne, społeczne, fragmenty dzienników Jerzego
i wypowiedzi uczestników wypraw. Pokazują nie tylko sukcesy, ale i porażki. Jak
sami przyznali podczas spotkania, nie obawiali się przedstawić negatywnych
głosów, mówiących o tym, że nie zawsze było dobrze, zarzutów, gdy wyprawa
kończyła się śmiercią któregoś z uczestników. Wszystko to bowiem tworzy obraz
tamtych czasów. Piszą zatem o rywalizacji z Messnerem, śmierciach partnerów
Jerzego, wyprawach, gdy trzeba było decydować, co robić, iść na szczyt czy
schodzić na dół. Czytelnik poznaje wielkich alpinistów, którzy nie zawsze mówili
jednym głosem. Środowisko zaprzyjaźnione ze sobą, ale też nie zawsze
wybierające wielkich na wyprawy. Ludzi, różniących się charakterami, ale
połączonych zamiłowaniem do zdobywania szczytów.
„Wyobraża sobie, że Kukuczka to mocarz, wysoki, muskularny facet. – Zobaczyłem, że miał ubrania i sprzęt równie złej jakości jak ja, robione z radzieckich materiałów. Niski, cichy, skryty – wspomina Carsolio. – Na zewnątrz był jak kamień. Twardy i zimny, ale wewnątrz był jak artysta, który potrafi rozmawiać ze skałą. Cygański duch, miał wrażliwą duszę. Góry go wyniosły wysoko, ale pojawiła się zawiść środowiska. Musiał się chronić pod tą kamienną powłoką”. – s. 260
Bohater jawi
się na kartach jako osoba małomówna, twarda, silna, czasami wręcz uparta. Prawdę
pokazują jednak jego zapiski. Jerzy Kukuczka był ciepły, odpowiedzialny, aczkolwiek
nie uznawał przesadnej ostrożności. Jego celem był szczyt i jeśli droga nie
stanowiła zagrożenia, parł do góry, czasem nieco narażając własne zdrowie. Był
to alpinista niezłomnej woli, wielkiej wytrzymałości, o czym świadczą mordercze
nieraz wyjścia. Człowiek głodny nie sukcesu, gdyż nie lubił rozgłosu i powtarzał,
że on jest od chodzenia, ale pragnący wytyczać nowe szlaki. Zdobywca, który nie
chciał po prostu zaliczać kolejnej góry do kolekcji, ale mający za cel takie dotarcie
na szczyt, jakiego jeszcze nie było. Wydawać by się mogło, że był niezmordowany
i niezniszczalny. Potrafił praktycznie z jednej wyprawy wyruszyć w drugą i
zawsze jak obiecywał, wracał. Niestety do czasu.
„Kukuczkę.
Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście” czytałam z zapartym tchem, jak
czyta się najlepsze kryminały, piękne książki o miłości, fantastyczne powieści.
Czytałam wieczorami w Tatrach przy szumie strumienia i może to się wyda
niektórym nazbyt dziwne czy romantyczne, ale jakoś bliżej mi było do tego
świata. Kończyłam lekturę w autobusie, wracając do domu i czując, że do tej
książki na pewno jeszcze powrócę. Pięknie wydana, z górską wklejką, wielką
ilością cudownych zdjęć, nawet numerami z stron z małą grafiką góry. Pisana z
pasją, zaciekawieniem, oddaniem i przede wszystkim świetnym językiem i stylem.
Porywa, urzeka, zabiera w świat alpinistów, przybliża wielkiego człowieka,
którego naprawdę warto poznać. Opowiada również o trudnej, ale niewiarygodnie
silnej miłości między mężczyzną należącym do gór i jego ukochaną, wyrozumiałą i
dającą mu wolność i zrozumienie kobietą. Ta relacja to kolejny atut książki,
który warto przemyśleć, bo mało dziś takich związków, tak wyrozumiałych dla
siebie. Mogłabym pisać jeszcze wiele o tej pozycji, ale ją po prostu trzeba
przeczytać i mówi to wam ktoś, kto przeczytał w życiu tylko kilka biografii i
stwierdza, że do tej zdecydowanie wróci, bo warto!
Dariusz Kortko,
Marcin Pietraszewski, Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście,
wyd. Agora, Warszawa 2016.
Podpisywanie książki podczas Festiwalu Filmów Górskich w Zakopanem :)
Książka już gości na mojej liście czytelniczej, koniecznie chcę się z nią zapoznać. Zapowiada się niezwykła przygoda czytelnicza. :)
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo gorąco! Jest niesamowita i wciąga ogromnie. To naprawdę dobrze spędzony czas. Daj znać, jak Ci się spodobała :). Pozdrawiam :)
UsuńAaaaaa, fajnie, że razem będziemy budować swoje górskie półki! :):):) Książka jest absolutnie perfekcyjna i ja też byłam pod wielkim wrażeniem, zwłaszcza, że napisali ją panowie zupełnie z górami nie związani. A może właśnie dlatego jest taka dobra - bo z dystansem i bez emocjonalnego powiązania :)
OdpowiedzUsuńGórskich półek nigdy za wiele <3 :* Tak, to niezwykła pozycja, od której nie sposób się oderwać. 5 godzin w autobusie minęło jak kilka minut! Tak myślę i możliwe, że to niezwiązanie z górami miało większe znaczenie, widać bowiem Kukuczkę obiektywniej, a jednak nie da się ukryć, że ten człowiek porusza nawet tych, którzy nie są alpinistami czy osobami związanymi z górami.
Usuń