Niespodziewane uczucie - Jennifer Klinec "Tymczasowa żona" - Recenzja
„- To perskie słowo. Oznacza słony smak. Kiedy potrawa jest 'ba namak', jest doskonale dosolona do indywidualnego smaku. Komuś innemu może wydawać się zbyt słona. Jeszcze ktoś inny może chcieć więcej soli. Ale ta właściwa osoba uważa, że jedzenie ma najwyśmienitszy smak. Jesteś dla mnie 'ba namak', Jenny. Cały twój charakter – pewność siebie, twój pogodny nastrój i wszystkie twoje doświadczenia. One sprawiają, że jesteś dla mnie perfekcyjna. Tylko dla mnie.” – s. 172
Lubię książki ze wschodnim
klimatem, przyciągają orientem, smakiem i zapachem tamtejszej kuchni, całkiem
inną niż europejska atmosferą. Trochę przypominają mi „Baśnie tysiąca i jednej
nocy”, są przesycone pewną magią i urokiem. Nie zawsze je rozumiem, gdyż trudno
wejść całkowicie w pojmowanie kultury, która jest tak odległa i znacząco różni
się od rodzimej. Tym ciężej jakoś pojąć mi tę książkę, choć wciągnęła mnie w
swój świat.
Jennifer od zawsze
wykazywała wielką niezależność, ucząc się zagranicą, pracując w wielkiej
korporacji, która zapewniała świetne zarobki, ale sprawiała, że żyło się od
weekendu do weekendu, w końcu rozkręcając własny biznes. Lekcje gotowania
potraw z różnych krajów świata, podpatrywanie ludzi, tak różnych od siebie, wszystko to pociągało kobietę.
Autorka i bohaterka zmęczona pracą, która nie przynosi wielkich zysków, jest
wymagająca, ale daje jej spełnienie, wyjeżdża do Iranu, by zaznajomić się z
tamtejszą kuchnią. Po przyjeździe poznaje mężczyznę, u którego matki ma
pobierać nauki gotowania. Początkowo Vahid nie przypada jej do gustu, więcej
nawet, czuje do niego niechęć. Młody mężczyzna jest chłodny, niemal nieprzyjemny,
milczący i stwarza niemiły dystans. Bohaterka nie przejmuje się tym zbytnio. W
jego domu po pewnym czasie zaczyna czuć się swobodniej. Staje się częścią tego
małego świata. Co zaskakujące inne oblicze pokazuje również Vahid. Pozwala się
poznać, nieco rozluźnia, między cudzoziemką a Irańczykiem zaczyna rodzić się
uczucie, tym groźniejsze, że znajdują się w kraju, gdzie działają sądy i
policja religijna a wszelkie odstępstwa od przyjętych obyczajów są surowo
karane. Mimo tego miłość ma swoje prawa i zbliża Jenny i jej ukochanego do
siebie.
Rozpoczyna się gra pozorów w
państwie, w którym trzymanie się za ręce a nawet przebywanie zbyt blisko siebie
jest bardzo niebezpieczne. Gdzie kobiety i mężczyźni są od siebie izolowani,
gdyż istnieje segregacja płciowa. Ukradkowe pocałunki w pustych uliczkach,
pierwsze seksualne doświadczenia mężczyzny, szukanie sposobu na swobodne
poruszanie się po miastach bez wszechobecnych oburzonych spojrzeń i interwencji
policyjnych. Vahid wpada na pewien pomysł, dzięki któremu wszystko ma się
poprawić. Czy uda mu się go zrealizować? Czy Jennifer będzie mogła przedłużyć
pobyt w Iranie? I czy miłość między tak różnymi osobami przetrwa?
Książka obfituje w ciekawe i
smakowite opisy potraw. Przedstawia pełne zdziwienia spojrzenie na państwo, w
którym to, co dla Europejczyków czy mieszkańców Ameryki jest normalne i
codzienne, jak choćby trzymanie się za ręce, wspólne wyjścia do miejsc
publicznych czy okazywanie sobie uczuć, tu staje się niedozwolone. Dla Jennifer, która jest samodzielną
kobietą, pracującą, wykształconą, decydującą o sobie i doświadczoną seksualnie
poglądy i niedoświadczenie Vahida są niezrozumiałe. Wie, że wychowała go inna
kultura, a jednak kryje się coś niespotykanego w jego odkrywaniu cielesnej
strony życia. W „Tymczasowej żonie” spotykają się dwa zupełnie odrębne światy i
światopoglądy. Pojawia się miłość i pożądanie, które ciężko było mi zrozumieć,
bo choć autorka pisze lekkim i przystępnym językiem, interesująco opisuje
obyczaje i potrawy, tak zagadką jest dla niej uczucie, które zrodziło się między nią a ukochanym. Myślę, że pozostaje ono niewiadomą również dla
czytelnika. Brak tu jakiegoś głębszego wniknięcia w to, co zadecydowało o tym,
że młodzi przypadli sobie do gustu. Niespodzianka, jaką zaserwowało im życie po
prostu ma miejsce. Gesty między nimi są drobne, ukradkowe, delikatne, ukryte,
to rozumiem. Sama miłość fizyczna opisana kulturalnie, ale nieco bez polotu.
Często dziwiło mnie to, jak bohaterka reagowała na słowa swojego mężczyzny.
Stwierdzenia, które przyznam szczerze, powinny wywołać gniewną reakcję, a nie
wywoływały. Z jednej strony bowiem mamy wyznania o wyjątkowości kobiety, z
drugiej jednak traktowanie jej jak kogoś drugiej kategorii. I dziwi godzenie
się na taki stan rzeczy, nawet, jeśli wynika to z samej kultury, stereotypów
bądź niewiedzy.
Sami bohaterowie pozostają nieco
zagadkowi. Odważna, pomysłowa, przedsiębiorcza, silna Jennifer i opanowany,
nieprzystępny, tajemniczy, nieprzenikniony Vahid. Więcej dzieli tę dwójkę niż
łączy. Ona jest wolna niczym ptak, on przywiązany do tradycji i obyczajowości
czeka na dobrą żonę, z którą zazna miłości. Nie spieszy się, ma przed sobą
jeszcze kilka lat, podczas których chce się realizować. Spotkanie z
nieprzeciętną i różniącą się od znanych mu przedstawicielek płci pięknej kobietą, wywołuje
w nim jednak zdumiewającą reakcję. Początkowa ciekawość, zmienia się w pożądanie, w końcu w
miłość. A na drodze do szczęścia stoi wiele przeszkód i ogromne ryzyko.
Książka Jennifer Klinec to
smakowita opowieść o irańskiej kuchni i obyczajach. Historia miłosna bohaterów
nie porwała mnie tak jak oczekiwałam, ale pozostałe wątki całkowicie
zrekompensowały mi wszelki braki wątku romansowego. „Tymczasowa żona” to mimo
wszystko lekka, wciągająca opowieść, pisana ładnym językiem, zawierająca nieco
informacji o życiu w dawnej Persji, zwyczajach miejscowych, nieznanych
potrawach, i zderzeniu dwóch światów zachodniego i wschodniego. Na pochwałę
zasługuje samo wydanie książki z rozdziałami zaznaczonymi fragmentami mandali,
co dodatkowo dodaje powieści smaku i piękną i przyciągającą wzrok okładką.
Jednym słowem, dobra letnia lektura, która nieco zmieni podejście niektórych do
wątków miłosnych, gdyż ten jest ciekawy, aczkolwiek niezwykle stonowany.
Jennifer Klinec, Tymczasowa żona.Miłość i kuchnia w Iranie, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2016.
Komentarze
Prześlij komentarz