Maureen Callahan "Drapieżnik. Prawdziwa historia najbardziej nieuchwytnego mordercy XXI wieku" - Recenzja


"Keyes nie powiedział, ile czasu upłynęło do momentu, gdy Loraine odzyskała przytomność, wtedy rozwiązał ją i zaprowadził do piwnicy. Tam usadził ją na ławce i zaprezentował jej zwłoki męża leżące w kałuży krwi. 
Keyes stwierdził, że krwi było strasznie dużo. Zazwyczaj nie popełniał tego typu błędów." - s. 194

Wyobraźcie sobie, że umówiliście się ze znajomym w centrum. Czekacie 10 minut, 15, pół godziny. Wasze zniecierpliwienie rośnie, telefon kolegi milczy, a Wy straciliście już ochotę na spotkanie. Do domu po pracy nie wraca jedno z twoich rodziców lub rodzeństwa. Czas płynie, zdajesz sobie sprawę, że już dawno powinni być z powrotem, a jednak ich nie ma, a telefon milczy jak zaklęty. Twój niepokój narasta... W końcu pomyśl, że wychodzisz na spacer jak zawsze, z tym, że po drodze spotykasz kogoś, z kim nigdy nie chciałbyś mieć nic do czynienia...


Zaintrygowała mnie historia najbardziej nieuchwytnego mordercy XXI wieku. Obiecywała historię kogoś, kto przez wiele lat był poza wszelkimi podejrzeniami, ba nawet nie wiedziano o jego zbrodniach. W różnych miejscach Stanów Zjednoczonych znikali ludzie. Młode kobiety, mężczyźni, starsi ludzie, pary. Byli i choć nic nie zapowiadało nieszczęścia, wystarczyła chwila, by stracili życie. Wszystko jakoś tak przypadkiem, zupełnie niezrozumiale, bez żadnych śladów DNA, dowodów na szarpaninę, świadków, często bez ciał. Nierozwiązane sprawy piętrzyły się na biurkach śledczych, a organizacje zajmujące się poszukiwaniem zaginionych osób miały ręce pełne roboty. Czasami jednak sprawca zabijał porzucając ciała a poza nimi nic więcej. W przypadku części spraw nie istniały żadne nici wiążące je, motywy, które mogłyby coś wyjaśnić. W innych dostrzeżono ten sam schemat, jednak całkowity brak czegokolwiek, co mogłoby naprowadzić na trop zabójcy.

Książka Maureen Callahan zaczyna się od niemalże ostatnich kart historii Israela Keyes'a. Czytelnik obserwuje śledztwo w sprawie zaginięcia Samanthy Koenig. Od samego początku śledzi ruchy policjantów, którzy nie chcą odpuścić, nie zważając na dziwne zachowanie chłopaka i ojca dziewczyny, ani na dochodzące o niej pogłoski. Brak tropów sprawia, że cenne godziny mijają, a policjanci nie przybliżają się ani o krok do rozwiązania sprawy. Początkowe teorie o ucieczce wydają się nieprawdopodobne, niskiej jakości nagrania z kamer również niczego nie ułatwiają. Wydaje się, że sam upór stróżów prawa i zaangażowanie się w śledztwo FBI doprowadza w końcu do przełomu, który wieńczy schwytanie podejrzanego. 

Tu zaczyna się kolejna część książki. Akcja rozwidla się na sprawy poprzedzające porwanie Samanthy, poszukiwanie informacji o Israelu oraz przesłuchania. Szczątkowe informacje o tym, co spotkało ofiary mordercy mieszają się z przeszukiwaniem baz zaginionych osób, dziwnymi wydarzeniami na terenie całych Stanów Zjednoczonych i opowieścią o przeszłości Keyes'a. Wszyscy szukają odpowiedzi na pytania, kim jest ten człowiek, dlaczego zabija i ile ofiar może mieć na sumieniu. 

Maureen Callahan wykonała iście tytaniczną pracę, która trwała lata. Upominała się o dokumenty, przesłuchała godziny nagrań, zapoznała się z setkami stron akt, przeprowadziła ogromne ilości rozmów, by stworzyć jak najwierniejszą opowieść o człowieku, który okazał się geniuszem zła. Trzeba przyznać, że zbudowała swoją historię bardzo umiejętnie, pozwalając czytelnikowi wniknąć w śledztwo i poczuć się jego częścią. Przedstawiała hipotezy, współpracę różnych organów ścigania i to, co zainteresowało mnie najbardziej techniki rozmowy z ujętym. Czytając czułam jakbym wspólnie z agentami starała się wniknąć w psychikę Israela i zrozumieć motywy jego postępowania. 


Co najbardziej przeraża to fakt, że zwykły, niewyróżniający się na pierwszy rzut oka niczym poza wzrostem człowiek, którego każdy mógł minąć na ulicy, okazał się seryjnym mordercą, który z uporem maniaka poszukiwał kolejnych ofiar. Zadziwia jego precyzja, długoterminowe planowanie, dopracowywanie każdego szczegółu. Zawiłe i skomplikowane podróże, mordowanie w jednym miejscu i porzucanie ciał w innym. Keyes był mistrzem w swoim fachu, nie tylko jeśli chodzi o odbieranie życia, ale i manipulowanie ludźmi. Pracowity człowiek, przykładny ojciec wychowujący córkę a zarazem zimnokrwisty gwałciciel i morderca. Jak sam przyznał żyły w nim dwie osoby i nietrudno przyznać, z którą utożsamiał się bardziej. Jeśli do tego dodać nieludzką tężyznę fizyczną, ogromny intelekt, łatwo dojść do wniosku, dlaczego tak długo nikt nie mógł go schwytać. Z jednej strony jest to modelowy przykład drapieżnika (jak nazwano go w książce), osoby wykorzystującej na swoje potrzeby techniki i historie innych zabójców, z drugiej ktoś, z kim żadne służby nie miały wcześniej do czynienia. Israel zdawał się doprowadzać techniki mordowania i pozostawania nieuchwytnym do perfekcji. Robił to na co miał ochotę i był niezwykle przekonany o swojej przewadze i nieudolności organów ścigania. Nawet przesłuchania musiały odbywać się na jego warunkach. 

Samo dzieciństwo i młodość przestępcy rzucają nieco światła na to, dlaczego był tak inny. Nie wyjaśniają jednak sytuacji. Wszystko, co  sam mówi i co przekazali o nim inni wydaje się ogromnie szczątkowe. Próba wniknięcia głęboko w psychikę takiego człowieka jest skazana na niepowodzenie. Akta wypełnione domniemaniami doprowadzają do jednego wniosku - był to nowy rodzaj mordercy, nieznany jeszcze policji. Im bardziej zagłębiam się w sprawę tego człowieka, tym więcej mam pytań i coraz bardziej ogarnia mnie lęk. Czuję się podobnie jak ludzie, którzy kiedykolwiek go spotkali. Mam świadomość, że gdzieś obok może być ktoś mu podobny. Człowiek, który nie ma osobistych powodów, który atakuje i morduje, gdyż tak nakazuje mu instynkt i pragnienie przeżycia emocji. Nie ma w tym jakiegoś ustalonego klucza. Masz pecha, wybór pada na ciebie, masz szczęście przeżywasz. To właśnie ta myśl najbardziej poraziła mnie w całej książce. Nie ma logicznego wyjaśnienia, dlaczego konkretna osoba straciła życie. Przeraża również sposób działania Israela oraz to, że nie pozostawiał po sobie śladów. Na jego korzyść działało ogromnie szerokie pole, na którym polował. Dawało bowiem wrażenie kompletnego niepowiązania ze sobą poszczególnych spraw. 

"Drapieżnik. Prawdziwa historia najbardziej nieuchwytnego mordercy XXI wieku" to lektura dla ludzi o mocnych nerwach. Samo śledztwo czasem zwalniało na tyle, że było lekko nużące, ale autorka wiele razy podkreśla, że życie to nie CSI i to dało się odczuć. Jej rzetelne oddanie realiów spraw daje ogląd tego, jak wszystko wygląda w praktyce. Jednocześnie czułam narastający lęk przed człowiekiem, który z fascynacją i podnieceniem opowiadał o odbieraniu życia kolejnym osobom. Który bawił się ze śledczymi, wciągnął ich w grę na swoich warunkach. Mam wrażenie, że pomimo wsparcia profilerów, sekcji behawioralnej i wieloletniego doświadczenia przesłuchujący byli na straconej pozycji. Keyes żył we własnym zbudowanym na jego zasadach świecie, który rozumiał tylko on. Był zbyt bystry i perfidny, by dać się podejść i odsłonić za wiele kart. Owszem kilka razy założył, że policja wie za wiele, ale nigdy nie pozwolił nikomu zapuścić się tam, gdzie nie chciał. Jego sprawność fizyczna i umysłowa przekraczająca zdolności zwykłego człowieka, ćwiczona dodatkowo i zahartowana ciężkim życiem, uczyniły z niego przestępcę idealnego. Zgubiło go tylko jedno - zbytnia pewność siebie, brawura, która doprowadziła do aresztowania. Jedne co kołacze mi się po głowie po lekturze to przestroga, by stale być czujną, gdyż nigdy nie wiemy, gdzie czai się zło. Dla dociekliwych, lubiących sprawy kryminalne, mroczne umysły i diabolicznych złoczyńców będzie to lektura idealna. Czytelników o słabszych nerwach uprzedzam, może nie znajdziecie tu bardziej przerażających opisów i scen niż te, z którymi się już zetknęliście, ale przeświadczenie, że ktoś taki był realny a jemu podobnych może być więcej, pozostanie z wami na długo.




Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak. 

Maureen Callahan, Drapieżnik. Prawdziwa historia najbardziej nieuchwytnego mordercy XXI wieku, tłum. Marcin Sieduszewski, wyd. Znak, Kraków 2020. 

Komentarze