Katarzyna Olubińska "Puste miejsca" - Recenzja




" (...) o. Krzysztof Pałys OP zaskoczył mnie odkrywczą myślą, że nawet w dniu, w którym wydaje się, że nie mamy czasu, możemy ten czas dla Boga "wyszarpnąć". Sposób? Są to - jak nazwał je ojciec Krzysztof - te wszystkie na pozór "puste momenty". Czyli takie chwile w ciągu dnia, kiedy patrzysz, jak gotuje się woda na kawę, idziesz na tramwaj, biegniesz na metro, stoisz w korku, jedziesz windą lub czekasz na poczcie. To również te momenty, w których przeżywasz spontaniczną radość albo ukrywasz się w czterech ścianach i walczysz ze swoją samotnością i smutkiem. Kiedy pozornie nic się nie dzieje. Kiedy nie dopuszczasz myśli, że w takiej zwyczajności możesz myśleć o Bogu. A On z tobą jest. Cały czas. I bardzo czeka na twoje choćby jedno słowo."  - s. 8-9

Zabiegana codzienność, gdy minuty nieubłaganie pędzą na złamanie karku, gdy nie wiadomo kiedy mija dzień, słońce chyli się ku ziemi, a my ze zdziwieniem stwierdzamy, że nastał wieczór. Poranny bieg do autobusu czy metra. Przyspieszam, bo wszyscy wokół poruszają się w zaawansowanym tempie. Szybko wypita kawa, potem praca. Godziny, które często sama nie wiem, kiedy mijają, innym razem zdają się stać. Powrót w korkach, zakupy, lektura w autobusie, obiad, prasowanie, obowiązki domowe i już minął dzień. Jestem zmęczona, opadają ze mnie całodzienne emocje, wszystkie sytuacje, które nadszarpnęły moje nerwy, stres, że tyle jeszcze do zrobienia a przecież już tak późno. Kolejne sprawy pozostały nietknięte. Jak w tym wszystkim znaleźć czas dla Boga?

To samo pytanie zadaje sobie Katarzyna Olubińska. Dziennikarka doskonale zna tryb życia wielkiego miasta, które pożera mieszkańców i nie zostawia im wiele czasu na życie. Jak sama zauważa, myślimy, że czas na modlitwę w ciągłej gonitwie, to luksus dla wybranych. A jednak daje nadzieję. Analizuje pewne sytuacje, pisze o tych momentach, które dosłownie każdy ma w swojej codzienności. Pozwala odnaleźć chwile, o których nawet byśmy nie pomyśleli lub myślimy rzadko. A przecież można je przeznaczyć na modlitwę. 

Mocnym punktem "Pustych miejsc" jest to, że króciutkie teksty Katarzyny Olubińskiej są jak przebłyski. Pstryk! I pokazuję ci, że możesz porozmawiać z Bogiem, nawet jeśli ta modlitwa jest bardzo krótka. Doskonałym punktem wyjścia jest wpuszczanie Boga do spraw codziennych, włączanie Go w nasze życie, a nie izolowanie. Bóg, o którym mówimy, to Bóg spraw codziennych, tych trudniejszych i bardzo poważnych, ale i tych małych i na pozór błahych. To Ktoś czekający na rozmowę, a przecież z przyjacielem można rozmawiać o wszystkim. Czytając tę publikację uśmiecham się. Widzę w niej trochę poradnik o tym jak zacząć się modlić i budować relację z Panem. Od najprostszych króciutkich westchnień i angażowania Boga w codzienność zaczyna się prawdziwa modlitwa, która urasta potem do dłuższych medytacji, pracy z Pismem Świętym i zrozumienia, że Bóg jest we wszystkim, co dzieje się w naszym życiu. 

Puste miejsca to momenty czekania na spotkanie, środek komunikacji miejskiej, skasowanie zakupów, przyjazd windy. To mikromomenty, które towarzyszą każdemu. To wezwania, gdy coś idzie nie tak, gdy przeżywamy smutek i zmartwienia i pragniemy je komuś powierzyć. Czas, w którym jest trudno i często płynął łzy, to także Boży czas. Pana odnajdujemy w niczym niezmąconej ciszy. Momentach, gdy do głosu wyraźnie i głośno dochodzi nasze sumienie. Kiedy można spokojnie odetchnąć, otworzyć szeroko ramiona, poczuć się wolnym, całkowicie bezpiecznym. Są nimi chwile, przyjmowania i dzielenia się uśmiechem, rozdawania dookoła pięknej radości. W końcu to czas wolny, poświęcony na odpoczynek, celebrowanie więzi z bliskimi, robienie rzeczy, które sprawiają nam przyjemność.



Gdy myślimy o pustych miejscach, zazwyczaj odczuwamy niepokój. Kojarzymy je z pustką, którą momentalnie, niemal newralgicznie trzeba zapełnić, jakby była czarną dziurą gotową pochłonąć wszystko. Tymczasem autorka "Boga w wielkim mieście" wydaje się mówić, że to nasza przestrzeń, którą należy zacząć dostrzegać, doceniać i dobrze zagospodarować. To nie płaszczyzna świadcząca o jakimś braku, ale pole do budowania relacji z Bogiem, włączania Go w swoje życie w najprostszy i  najpiękniejszy sposób. W Kościele praktykujemy akty strzeliste. Puste miejsca nadają się do nich idealnie, ale dziennikarka idzie o krok dalej. Zachęca do stawiania pytań o wiarę, rozmawiania z Bogiem jak z przyjacielem. Nie ma już wymówek. Zawsze masz czas na to, by porozmawiać ze Stwórcą, nawet jeśli wydaje ci się, że jest całkiem inaczej. 

Nowa książka Katarzyny Olubińskiej jest swego rodzaju dziennikiem duchowym. Poza tekstami autorki, które krótko i często poetycko opisują zdarzenia rozjaśniające codzienność i pozwalające w niej odnaleźć Pana, jest tu w większości miejsce na własne notatki i przemyślenia. To właśnie odnalezienie i wypełnienie tych pustych miejsc jest najważniejszym przesłaniem książki. I nie chodzi o zwyczajne zapełnienie stron, ale takie, które oddaje ducha posiadacza publikacji. Nie ma bowiem jednej instrukcji na to, jak prowadzić swój dziennik korzystania z pustych miejsc. Można odnosić się do wybranych fragmentów Pisma Świętego, opisywać zdarzenia, notować cytaty czy spisywać wydarzenia, które nas poruszyły, rysować, wklejać fotografie, obrazki, robić kolaże, co tylko dusza zapragnie. Każdy jest inny, zatem strony mają szansę wypełnić się czymś niepowtarzalnym. Bo przecież Bóg jest wszędzie i działa na wszystkie możliwe sposoby. Jeśli często wydaje się Wam, że nie macie czasu na modlitwę, nie wiecie jak zacząć rozmawiać z Bogiem, jak sprawić, by zagościł w Waszym życiu, to zdecydowanie publikacja dla Was. Tekstu nie ma wiele, ale jest głęboki i daje mocno do myślenia, a potem już tylko pióra w dłoń i do pracy. 



Katarzyna Olubińska, Puste miejsca, wyd. WAM, Kraków 2019.

Komentarze