Osaczona – Olga Rudnicka „Cichy wielbiciel”


„- On wie, gdzie mieszkam i gdzie pracuję. Ma mój numer telefonu. Wie, co lubię, a czego nie. On wie wszystko. Wie, kiedy jestem zmęczona i chora, co mam na sobie, o której wracam do domu i którędy. Może być wszędzie i może być każdym, może stać tuż obok mnie w kolejce do kasy, w tramwaju, autobusie… I nie ma wypisanego na twarzy »to ja, to ja cię obserwuję, to ja wiem o tobie wszystko, to ja jestem tym świrem, przez którego nie możesz spać, to ja mogę wszystko, a ty nic, mogę być twoim sąsiadem, mężczyzną z dzieckiem spacerującym po parku, mogę być twoim snem lub koszmarem, mogę być każdym, podczas gdy ty jesteś nikim«. I nie wiem, co on może jeszcze zrobić. Nie wiem. I to wydaje się najgorsze. Już nie telefony i wiadomości. Nie prezenty. Nie to, że mnie obserwuje. Najgorsze jest to, że nie wiem, co się stanie za chwilę. Czy podejdzie i wbije mi nóż w plecy, czy też da mi kwiaty. Nie wiem, co przyniesie dzień i czy tego dnia się odezwie czy może tylko obserwuje mnie z daleka. I wtedy czekam. Cały czas czekam aż coś się zdarzy. Bo wiem, że się zdarzy. Nie wiem tylko co, i nie wiem kiedy, ale wiem, że cisza jest tylko chwilowa. I ta cisza mnie zabija. Im dłużej trwa, tym bardziej się boję…” – s. 250

Która dziewczyna nie marzy o cichym wielbicielu? Przystojnym nieznajomym, który niczym Romeo będzie ucieleśnieniem snów. Kwiaty, prezenty, urocze liściki, smsy, maile. Romantyczne gesty spowite mgłą tajemnicy. Wyobrażanie sobie, jaki ten człowiek jest, jak wygląda, jaki ma charakter. Czekanie na kolejne drobne gesty, a w końcu na to, by się ujawnił, pozwolił poznać. Niecierpliwość mieszana z nadzieją, że to chłopak, który nam się podoba albo ktoś odpowiadający naszemu ideałowi. Sytuacja trochę jak z romantycznych powieści, którymi można zaczytywać się mając te "naście" lat. Coś o czym marzyły nasze prababcie, babcie, mamy, w końcu my, bo kto nie lubi być adorowany? Bycie w centrum zainteresowania drugiego człowieka, podobanie się, przykuwanie czyjejś uwagi, przyjemnie łechcze nasze ego. Bo to miłe, kiedy wzrasta przekonanie o własnej atrakcyjności, która jest potwierdzana, gdy koleżanki patrzą z zazdrością na starania nieznajomego. Jednak nie zawsze musi być miło. Co jeśli tajemniczy wielbiciel nie jest żadnym romantycznym kochankiem a psychopatą prosto z horroru? Niewinny przejaw zainteresowania i zauroczenia potrafi przerodzić się w koszmar.

Julia Rogacka, jest szczęśliwą kobietą. Ma prostą pracę, którą lubi, mieszka z koleżankami ze studiów, spotyka się z Pawłem. Wszystko układa się dobrze, choć ukochany często wyjeżdża i ma dla dziewczyny mało czasu. Jednak wspólne spędzanie wieczorów z współlokatorkami w pewien sposób poprawia jej humor. Pewnego dnia bohaterka otrzymuje kwiaty od tajemniczego wielbiciela. Początkowo myśli, że to prezent od Pawła, okazuje się jednak, że wysłał je ktoś inny. Koleżanka z pracy nie chce uwierzyć, że to jakiś nieznajomy. Podejrzewa, że Julia poznała kogoś na wakacjach, które spędziła we współlokatorką. 

Bukiet róż jest początkiem zdarzeń. Pojawiają się następne prezenty, sms-y, na które dziewczyna przestaje odpowiadać, kiedy nie może poznać tożsamości nieznajomego. Nasilające się głuche telefony powoli wyprowadzają bohaterkę z równowagi, a następnie doprowadzają do szału. Kilkadziesiąt połączeń dziennie, znienawidzony dźwięk dzwonka przeplatający się z sygnałami wiadomości stają się codziennością Julii. Kobieta z gniewu popada w apatię i zrezygnowanie. Przestaje jeść i spać, ogarnia ją paraliżujący strach. Niewiele daje zmiana numeru, gdyż mężczyźnie udaje się go zdobyć. Wulgaryzmy kierowane do niego w chwili załamania również nie odnoszą skutku. Pan niewiadomy przemienia życie dziewczyny w koszmar skutecznie ją osaczając. Nawet koleżanki i mama Julii, które początkowo widziały w całej sytuacji romantyzm, zmieniają zdanie. 

Zakochany staje się realnym zagrożeniem, tym większym iż nikt nie zna jego tożsamości. Kiedy okazuje się, że bywa on w salonie, w którym pracuje bohaterka, chodzi za nią, gdyż wie, co robi i jak jest ubrana, sytuacja się zaognia. Nie reaguje on na prośby o zostawienie ukochanej w spokoju, nie przyjmuje niczego poza swoimi słowami. Jest niebezpieczny, gdyż nie wiadomo, do czego tak naprawdę jest zdolny. Niekończące się wiadomości, których ton bywa napastliwy i obraźliwy, bezustannie dzwoniący telefon, nieadekwatne reagowanie mężczyzny doprowadzają kobietę na skraj załamania. Julia zaczyna brać tabletki uspokajające, coraz gorzej wypełnia swoją pracę, nie je, nie śpi, godzinami wygląda przez okno. Jest cieniem człowieka, zalęknioną istotą, która nie zna poczucia bezpieczeństwa, odpoczynku, śmiechu, normalnego życia. Jest zaszczutym przez obcego zwierzęciem. 

Wraz z Pawłem, któremu w końcu przyzna się do nękania przez nieznajomego i rodzicami będzie starała się znaleźć wyjście z tej patowej sytuacji. Czy się jej uda? Czy można negocjować z kimś, kto nie jest zdrowy psychicznie lub nie reaguje w sposób normalny? 

Olga Rudnicka podjęła się w „Cichym wielbicielu” trudnego tematu. Stalking to zjawisko, które nie tak dawno nie było jeszcze karane. Co więcej, było uznawane za przejaw romantyczności i bagatelizowane przez organy ścigania, bo co można zrobić zakochanemu, który nęka kobietę kwiatami i wierszami? Jak można się na coś takiego skarżyć, gdy po ulicach biegają niebezpieczni przestępcy? Tymczasem nagminne i nachalne gesty, prezenty, liściki, zaproszenia, niekończące się wiadomości i telefony oraz nachodzenie i nagabywanie są od 2011 roku karane. 

To jak skutecznie jedna osoba może pod pozorami miłości zniszczyć życie drugiego człowieka doskonale pokazuje autorka. Przyznam, że książka wciągnęła mnie bez reszty. Co prawda nieraz irytował mnie powtarzający się niezliczoną ilość razy tekst dzwonka głównej bohaterki, ale kiedy ja się irytowałam, co miała powiedzieć ona? Uzmysłowiło mi to, jak okropny musiał być ten niekończący się dźwięk i błysk monitora komórki. Nawet samo nerwowe oczekiwanie na odzew telefonu miało mocny wydźwięk. Pisarka wniknęła w głąb psychiki zarówno Julii jak i jej prześladowcy. Dzięki przedstawieniu dwóch skrajnych punktów widzenia doskonale pokazała kim jest stalker i jak widzi on świat. Przerażająca to wizja. Różnica w pojmowaniu zachowania i świata jest uderzająca. Gdy on mówi o kilku sms-ach, ona dostaje ich kilkadziesiąt. Jej krzyk o zaprzestanie telefonowania to okazja do usłyszenia głosu ukochanej i próba nawiązania z nim kontaktu, przykładów można wymieniać wiele. Czytając „Cichego wielbiciela” włos jeżył mi się na głowie wobec szaleńca, z którym miała do czynienia Julia. Jeśli dodać do tego jego zachowanie, o którym nie miała pojęcia, nic tylko uciekać, zwłaszcza, że coś takiego może spotkać każdego. 

Ciekawy, choć trudny temat, dobrze sportretowani bohaterowie, wciągająca i przerażająca akcja, tym mocniejsza, że realna oraz lekki język, sprawiają, że książkę Olgi Rudnickiej czyta się z narastającym napięciem i nadzieją, że nigdy kogoś takiego nie spotkamy, bo stalker zmieni twoje życie w piekło, zniszczy wszystko jak ogień, woda, nieokiełznany żywioł, sprawi, że nie będziesz już tą samą osobą, nie będziesz patrzeć na świat w ten sam ufny sposób, a pozbycie się go będzie długie, żmudne i bardzo trudne. 


Olga Rudnicka, Cichy wielbiciel, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2012.

Komentarze