Podróż po prawdziwe życie – Amie Kaufman, Meagan Spooner „W ramionach gwiazd” - Recenzja




„Słyszę jego głos za plecami, całkiem blisko. Czy nie widziałam go przed chwilą w oddali, schylonego nad pętlą z drutu? Zdziwienie ściska mnie za gardło, ale gdy się odwracam, widzę przed sobą tylko pustą płaszczyznę. Mrużę oczy i spoglądam przez ramię. Tarver prostuje się właśnie nad pułapką i jest zdecydowanie zbyt daleko, bym mogła dosłyszeć jego głos.
Włoski jeżą mi się na karku. Omiatam wzrokiem teren za moimi plecami. Nikogo tam nie ma, a jednak, gdy tak stoję z walącym sercem i wytężam słuch, dochodzi do mnie kolejny stłumiony dźwięk. Wiem już, że to nie głos Tarvera – nie dorównuje mu głębią. Jest naładowany emocjami, których nie potrafię określić, nie potrafię też zrozumieć ani jednego słowa”. – s. 160-161


 Dzieliło ich niemal wszystko. On – młody, odważny, lubiący spokój bohater wojenny, który stał się obiektem polowań paparazzi. Syn nauczyciela i poetki, sam lubiący pisać wiersze. Twardy a jednak emocjonalny, wrażliwy, dobry. Prosty chłopak, który nie lubi przepychu i wyższych sfer z całą otoczką kreowania życia. Ona – dziewczyna, która miała wszystko, córka magnata, z którego fortuną nikt nie może się równać. Piękna, inteligentna, pewna siebie, skrywająca mroczną tajemnicę i zniewolona przez konwenanse i świat, w którym przyszło jej egzystować. Spotykają się na pokładzie Ikara, dumy kosmicznych podróży. Ich krótka rozmowa nie zapowiada przyszłych wydarzeń, jest pełna flirtu, zafascynowania sobą i napięcia, które niewyjaśnione opada na tę dwójkę.

Tarver nie może sobie przypomnieć, skąd zna tajemniczą i wysoko urodzoną dziewczynę. Postanawia mimo różnic klasowych spotkać się z nią i rozwinąć znajomość. Lilac jednak traktuje go z góry, chłodno przypominając chłopakowi o jego miejscu i upokorzonego zostawia samemu sobie. Nie jest zadowolona z tego, co zrobiła, wie jednak, że inaczej być nie mogło. Gdy dochodzi do awarii i pasażerowie w popłochu starają się dotrzeć do kapsuł ratunkowych, to właśnie major Merendsen będzie tym, kto udzieli jej pomocy. W wyniku całkowitej paniki, jaka wybucha na Ikarze dziedziczka fortuny i prosty żołnierz chronią się w kapsule dla mechaników, która pozwala im przetrwać kosmiczną katastrofę. Dzięki kompletnie niepasującym do damy z towarzystwa umiejętnościom Lilac udaje się uruchomić pojazd, który ściągnięty przez grawitację, rozbija się na nieznanej planecie. Nietknięta, wybujała roślinność, brak jakichkolwiek oznak ludzkiej bytności i sam fakt, że choć zdziczałe to rośliny świadczą o terraformacji planety, budzą w majorze zaciekawienie i ostrożność.

By przeżyć bohaterowie muszą zdobyć pożywienie i znaleźć sposób, by wysłać sygnał ratunkowy. Ruszają więc na podbój planety, która kryje w sobie wiele tajemnic. Wędrowanie z najbogatszą dziewczyną w kosmosie, w dodatku zarozumiałą i ubraną w zieloną suknię i szpilki to nie jedyne zmartwienie Tarvera. Jego myśli ciągle krążą wokół tego, co dzieje się w sercu, wokół odpowiedzialności za osobę, która go zraniła a przede wszystkim skupiają się na tej dziwnej opuszczonej planecie. Lilac również nie jest łatwo. Przyzwyczajona do wygód, nauczona nie okazywać słabości, kompletnie nieprzygotowana do spartańskich warunków musi stawić czoła nie tylko ciężkiej wędrówce w najmniej odpowiednim do tego stroju, ale i targającym nią emocjom. Skomplikowana relacja to nie jedyny problem tej pary, dołączają do niej bowiem dziwne wizje, które zaczyna mieć dziewczyna. Czas ucieka, sprawy gmatwają się a planeta odkrywa przed rozbitkami swoje tajemnice. Co tak naprawdę stało się w tym miejscu? Jakie sekrety kryją się w kosmosie? Czy widzenia, które ma Lilac są objawem choroby a może ktoś próbuje przekazać ocalałym jakąś wiadomość?

Amie Kaufman i Meagan Spooner opowiedziały wciągającą i napisaną dobrym stylem historię. Gdy sięgałam po „W ramionach gwiazd” wiedziałam, że to zachwalana przez wielu książka, ale jak to mam w zwyczaju, nie wgłębiam się i nie czytam recenzji, bym sama mogła wyrobić sobie zdanie o tej pozycji. Liczyłam, że dostanę do ręki dobrą literaturę, która nie będzie zwykłą historią miłosną o związku, który nie może zaistnieć i nie zawiodłam się. Książka bowiem nie powiela schematów, nie ukazuje historii kopciuszka, w tym wydaniu męskiego ;-), ale sięga głębiej. Pokazuje skomplikowaną relację, bohaterów spragnionych uczucia, które nie wynika z tego, że są jedynymi ludźmi na dziwnej planecie, ale rodzi się ponieważ choć na chwilę zostają wyzwoleni z kajdan konwenansów, pozycji społecznych, różnic klasowych. Ta dwójka nie jest beztroską parą, która wykorzystuje sytuację. Tarver to dojrzały, odpowiedzialny, wiedzący czego chce mężczyzna. Nie lubi panny LaRoux, wyniosłej, chłodnej, obrzydliwie bogatej damy, która może rozmawiać tylko z odpowiednim towarzystwem. Uczuciem pała do Lilac, zwykłej rudowłosej piękności, która zadziwia go znajomością fizyki, bezpośredniością, uporem, dobrem i tym, że ma swoje zdanie. Ona przede wszystkim ceni to, że nie obchodzą go jej pieniądze, że jest człowiekiem honoru, szczerym i pomocnym. Że widzi w niej dziewczynę a nie księżniczkę. Oboje mają swoją przeszłość, trudną i naznaczoną cierpieniem, niedomknięte sprawy, co tylko zdaje się ich zbliżać.

Najbardziej podobało mi się to jak na siebie reagują. Ciągłe przytyki, złośliwości, niedopowiedzenia, budują ciekawą atmosferę, ponieważ czytelnik wie, co im w duszy gra. Przedstawienie historii z dwóch punktów widzenia, czyli przeplatanie rozdziałów, w których albo Tarver albo Lilac są narratorami i zaczynanie ich od fragmentów przesłuchań wzmagało napięcie i pozwalało poznać wydarzenia z różnych stron. Podczas, gdy panna LaRoux skupia się bardziej na stronie emocjonalnej, major Merendsen daje szerszy ogląd sytuacji, a szczególnie planety. Dzięki temu obraz jest pełny a tocząca się akcja, która nabiera szybszego tempa i wciąga coraz bardziej, staje się dużo ciekawsza. Relacje doskonale się uzupełniają, nie pozbawiając jednak czytelnika przyjemności snucia domysłów, co do całej sytuacji. Autorki nie dopowiadają wszystkiego, pozostawiają miejsce na własną interpretację, zadawanie pytań, kuszą mniejszymi i większymi aluzjami czy niedomówieniami, w końcu historia tej dwójki dopiero się zaczyna.




Samo wyjaśnienie tajemnicy i zakończenie zaskoczyło mnie i zaintrygowało, nie przypuszczałam i nie wpadłabym na coś takiego, choć pewną rzecz udało mi się odgadnąć, także mam też swoje małe zwycięstwo. Jeśli chodzi o postaci, są żywe, mocno ze sobą kontrastują, choć nie brak im cech wspólnych. Lilac ma równie żywy charakter, co włosy i mimo wszystko jest kimś więcej, niż może wydawać się na początku powieści. Spodobała mi się jej przemiana, choć nie do końca rozumiałam przez dłuższy czas, czemu tak bardzo demonizuje swoje obawy, co do bezpieczeństwa osób, które się do niej zbliżą. Tymczasem Tarver to doskonałe połączenie dobrze wyszkolonego żołnierza i marzyciela-poety. Człowieka, który potrafi zachować zimną krew, ale sercem wraca do małego rodzinnego domku wyjętego niczym z jakiejś baśni. Autorki przekonały mnie nie tylko stroną językową, dopracowaną i niepozwalającą się oderwać historią z nutką tajemnicy, ale świetnymi bohaterami i urzekającą relacją, jaka między nimi zachodzi. Historia Lilac i Tarvera choć osadzona w przyszłości i póki co fantastycznych warunkach ma w sobie dużą dozę realizmu i nie jest bajeczką o zakochanych. To relacja, która zmienia się, rozwija, dojrzewa, nie jest cukierkowa, ale pełna kompromisów, nieraz ostrożności, rozważania za i przeciw, bycia odpowiedzialnym za drugą osobę, a nie tylko wpatrywania się jej w oczy. Słowem życiowa.

Myślę, że po tym, co napisałam nie muszę nikogo zapraszać w podróż w kosmos, do bohaterów, których dzieli tyle samo gwiazd, ile ich łączy. Do sekretów utajonych na pewnej planecie, do przygody, która sprawi, że zarwiecie noc lub dwie i niesamowitych wydarzeń, których nawet nie przeczuwacie. Rozsiądźcie się zatem wygodnie i zanurzcie w historii, w bezkresie kosmosu, w którym rodzi się miłość a dwoje ludzi nie tylko odnajduje uczucie, ale i samych siebie, bo „W ramionach gwiazd” to także powieść o odnajdywaniu siebie, dojrzewaniu i poszukiwaniu swego miejsca we wszechświecie. Z mojej strony serdecznie polecam J i nie mogę doczekać się kontynuacji.


Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję całemu Wydawnictwu Otwarte i Pani Magdalenie J.



Amie Kaufman, Meagan Spooner, W ramionach gwiazd, t. 1 cyklu Starbound, seria Moondrive, tłum. Martyna Tomczak, wyd. Otwarte, Kraków 2016.




Komentarze