Carley Fortune "Spotkasz mnie nad jeziorem" - recenzja
Spędziłam z Willem zaledwie dwa popołudnia. Tyle wystarczyło, by poczuć jakąś nutkę smutku, że nie dane mi było spotkać kogoś takiego jak on. Że nie pojawił się magicznie w chwilach, gdy nie wiedziałam, którą drogę obrać.
"Przez lata, jak mogłam, starałam się być niewidzialna. W salach wykładowych siadałam zawsze w tylnym rzędzie. Imprezowałam, ale nie za ostro. Miałam tylko kilkoro bliskich przyjaciół. Czekałam z drastyczną zmianą fryzury aż do zakończenia zajęć. Spotykałam się z kimś, czyja hałaśliwość pozwalała mi zniknąć w tle. (...) W głębi duszy podejrzewałam, że coś jest ze mną nie tak - że w wieku siedemnastu lat odkryłam w sobie coś na kształt zgnilizny ducha i obawiałam się, że jeśli ktoś przyjrzy mi się zbyt uważnie, również ją dostrzeże. (...) Ale z jakiegoś niezbyt jasnego dla mnie powodu pozwoliłam Willowi usiąść naprzeciwko mnie i mi się przyjrzeć. Pozwoliłam mu mnie d o s t r z e c." - s. 237
Czasem spotykamy ludzi, którzy wydają się zupełnie inni. Którzy sprawiają, że choć przez chwilę można zdjąć maskę i odetchnąć głęboko. Uspokoić się i po prostu być bez oglądania się dookoła.
Niezapomniany dzień
To miał być kolejny dzień w pracy. Fern nie podejrzewała, że cokolwiek zmieni. Jej myśli krążyły wokół nieudanej wizyty przyjaciółki, z którą nie potrafiła szczerze porozmawiać i decyzji o przyszłości. Kawiarnia okazuje się jednak zamknięta dla gości, a jedyną pracą dla dziewczyny jest przypilnowanie młodego artysty, który ma upiększyć wnętrze swoją sztuką. Zapowiada się na nudne godziny, zwłaszcza że Fern nie jest przekonana ani do twórcy ani do jego sztuki.
Z wymianą kolejnych zdań okazuje się jednak, że Will wcale nie jest bufonem a inteligentnym, przystojnym i wyluzowanym młodym mężczyzną. Doskonale wie, czego chce, choć jego droga nie jest usiana różami. Wszystko, co mówi wydaje się tak proste i przemyślane, że nie można nie ulec jego czarowi. Gdy kończy pracę proponuje Fern spacer po Toronto, takim którego ona nie zna. Tak zaczyna się niezapomniana wędrówka, która zmieni życie dziewczyny.
Umowa jest prosta, mają się spotkać dokładnie za rok w ośrodku, który należy do matki dziewczyny. Fern z utęsknieniem czeka na ten dzień. Wie, że Will zmienił jej życie nieodwracalnie. Zdaje sobie sprawę z tego, że spotkała na swojej drodze wyjątkowego człowieka, którego chciałaby poznać bliżej. Umówionego dnia wychodzi i czeka na swojego wybranka. Czas mija, słońce zachodzi, a Will się nie pojawia. Fern zostaje z goryczą, smutkiem i złamanym sercem.
Dziesięć lat później
Nie tak to miało wyglądać. Miała mieć swoje życie, pracę, marzenia. Tymczasem przerażona i kompletnie zdezorientowana Fern pojawia się w ośrodku, z którym nie wie co zrobić. Śmierć matki pali żywym bólem, a konieczność podjęcia decyzji, co dalej, paraliżuje kobietę. Trzeba przyznać, że nie jest różowo. Dalsze istnienie kurortu jest zagrożone.
Człowiekiem, który ma jej pomóc okazuje się Will. Ostatnia deska ratunku, której uchwyciła się jej matka - to człowiek, który zdradził zaufanie Fern i pozostawił ją rozbitą na lata. Nagle wszystkie emocje wracają. Rodzą się pytania, co się stało owego lata. Dlaczego przez 10 lat Will ani razu nie próbował się z nią skontaktować. Dlaczego bez słowa zniknął z jej życia. W bohaterce kotłują się uraza, żal, ból i cała masa innych emocji.
Mimo wielkich trudności mężczyzna przekonuje Fern do tego, by pozwoliła mu przedstawić swój plan działania. Wówczas łatwiej jej będzie podjąć dalsze kroki. Wszystko jednak wskazuje na to, że zarówno ona jak i on mają masę pytań. To już nie ten sam uśmiechnięty, wyluzowany chłopak z błyskiem w oku. To nie ta sama zagubiona dziewczyna. Choć woleliby tego nie przyznać, buzują między nimi emocje, duszone pytania i chęć wyjaśnienia pewnych kwestii. Czy pozwolą sobie na szczerość? Czy mimo wszystko uczucie sprzed dekady ma szansę na nowo zapłonąć?
"Spotkasz mnie na jeziorem" - moja opinia
Powieści Carley Fortune kupują mnie całkowicie. Ten uroczy klimat małych miejscowości, dni spędzanych nad wodą, bliskości natury. Bohaterowie, z którymi łatwo się zaprzyjaźnić i zżyć. Prości, niepozbawieni wad, prawdziwi. Dylematy, które nie są obce nam wszystkim, bo kto nie zastanawiał się nad przyszłością, w kim nie odżywały różne uczucia, kto nie szukał odpowiedzi na pytania, które zawisły gdzieś w próżni? W końcu, kto nie lubi nostalgicznych historii z przeszłości?
Wiadomo, w którą stronę pójdzie fabuła, to oczywiste. Nie zgadlibyście jednak, co się stało owego lata. Wielki szacunek dla autorki za poruszenie pewnego ważnego tematu, który zostawi Was na pewno z refleksjami. Nie tego się spodziewałam, ale bardzo mile zaskoczyło mnie to, że wyjaśnienie tajemnicy nie okazało się miałkie i podobne wielu obyczajówkom.
"Spotkasz mnie nad jeziorem" pokochałam za bohaterów, no może bardziej za Willa, bo zdecydowanie był mi bliższy, choć Fern też jest całkiem sympatyczna. Oczarował mnie swoim mądrym i zdecydowanym podejściem do życia. Stawianiem czoła wymaganiom i głębokiemu przekonaniu, co chce robić w życiu. Fern była mi bliska dylematami, co dalej oraz przemianą, o której nie napiszę, bo nie chcę zdradzać Wam fabuły.
Kiedy piszę o tej powieści, na myśl przychodzi mi wakacyjna lektura, ale nie taka o niczym. Widzę dobrze napisaną, przemyślaną, pełną uroczych opisów książkę, w której postaci z krwi i kości walczą o swoje życie i marzenia. Widzę powieść, w której przyszłość układa się nie po myśli bohaterów, ale mocno ich zaskakuje. Widzę historię, która na długo pozostaje w czytelniku, bo choć minęło kilka miesięcy od lektury, nadal powracam do niej myślami. W końcu zaś myślę o książce, którą chciałabym przeczytać po raz kolejny, co nie zdarza mi się znowu tak często, zważywszy na ilość tytułów, które chciałabym poznać.
Jeśli to Was nie przekona, to nie wiem, co może to zrobić. Ja powiem jedno, powieści Carley Fortune biorę w ciemno, wiem, że się nie zawiodę.
Post powstał w ramach współpracy reklamowej (barter) z Wydawnictwem Czwarta Strona. Dziękuję za egzemplarz recenzencki.
Carley Fortune, Spotkasz mnie nad jeziorem, przeł. Anna Hikiert-Bereza, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2024.
Komentarze
Prześlij komentarz