tag:blogger.com,1999:blog-52119510251583212752024-03-29T04:28:32.954+01:00Spacer wśród słówBlog literacko-recenzencki, w którym Spacer wśród słów to moja przygoda z literaturą. Znajdziecie tu recenzje powieści, literatury popularnonaukowej, poezji, książek religijnych oraz dziecięcych, felietony oraz teksty okołoliterackie w ciekawym stylu.Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.comBlogger617125tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-10377164101500350512024-03-24T19:25:00.000+01:002024-03-24T19:25:03.077+01:00Podsumowanie stycznia i lutego 2024<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1jpfTYudKc4vRmgGjGEZAGoM-bKKbIzZhP0h9SMwnSTwF6msRgcTxVRtok8bauPqtnHfKWxZu_7hBNn-cbQYVs5qcWYlwtmH4EWqhm6fIaglQkEUMaIlqW9FGRoUnRXPU3bipduxIDtoE22lqCvs6Cjwu6eUq7L5icXRkF3WPfSaUT0jgFtJMzxUU8LA/s2245/1_8.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1587" data-original-width="2245" height="453" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1jpfTYudKc4vRmgGjGEZAGoM-bKKbIzZhP0h9SMwnSTwF6msRgcTxVRtok8bauPqtnHfKWxZu_7hBNn-cbQYVs5qcWYlwtmH4EWqhm6fIaglQkEUMaIlqW9FGRoUnRXPU3bipduxIDtoE22lqCvs6Cjwu6eUq7L5icXRkF3WPfSaUT0jgFtJMzxUU8LA/w640-h453/1_8.png" width="640" /></a></div><br /><p></p><p>To nie będzie długie podsumowanie, bo przez dwa pierwsze miesiące nie poznałam jakiejś zawrotnej liczby historii. </p><p><b>Alicja Sinicka "Florystka"</b>. Wysłuchałam tej powieści, ale przyznam, że im bliżej końca, tym bardziej traciłam zainteresowanie. Zniknięcie właścicielki kwiaciarni, krew na miejscu wydarzenia i wielkie pragnienie pracownicy, by odnaleźć szefową, tak rozpoczyna się akcja. Ze strony na stronę sytuacja się gmatwa, pojawiają się kolejne sekrety, niezrozumiałe zachowania. Wszystko przekonuje bohaterkę, że nie może nikomu zaufać, bo nie wiadomo, kto tak naprawdę stoi za zniknięciem Heleny. Gdy myślicie, że już nic Was nie zaskoczy autorka wyciąga królika z kapelusza. Po zaledwie dwóch miesiącach od lektury ledwie pamiętam zarys fabuły, choć doskonale wiem, że poczułam się rozczarowana zakończeniem. </p><p><b>Fredrick Backman "Miasto niedźwiedzia"</b>. Czytając i słuchając na zmianę tę powieść przeszłam chyba przez wszystkie czytelnicze fazy. Początkowo mi się nie podobało, nie byłam w stanie zżyć się z bohaterami, ani zauważyć niczego pociągającego w historii. Czytałam, bo było już za mną trochę treści. W pewnym momencie jednak coś zaskoczyło. Byłam coraz ciekawsza, w którą stronę skręci powieść, co stanie się z postaciami i samym miasteczkiem. W skrócie "Miasto niedźwiedzia" to opowieść o trzech pokoleniach mieszkańców - tych najstarszych, dorosłych spełniających różne funkcje oraz młodzieży. Miasteczko, które wymiera opiera się na dwóch rzeczach - twardych charakterach mieszkańców tej nieprzyjaznej ziemi oraz hokeju. Hokej w Björnstad to istota życia, religia, powietrze, słowem wszystko. I oto nagle po latach drużyna hokejowa ma szansę zdobyć mistrzostwo. Dochodzi jednak do pewnego zdarzenia, które zweryfikuje wszystko - począwszy od społecznych, etycznych, sportowych czy życiowych przekonań mieszkańców po stosowanie się do prawa oraz podejście do drugiego człowieka i samego siebie. Po zakończeniu poczułam niedosyt tej ponurej, ciężkiej, przytłaczającej momentami powieści i zdecydowanie sięgnę po kolejne tomy. </p><p><b>Astrid Lindgren "Madika z Czerwcowego Wzgórza"</b>. Jeśli pamiętacie "Dzieci z Bullerbyn" - sielskie i wesołe, to Madika jest zupełnie inną historią. Nie zrozumcie mnie źle, znajdziecie tu humor, ale to dość surowa powieść o dziewczynce, która jest dość samodzielna i jak to się mówi w moich stronach, puszczona samopas (dzisiaj coś takiego by chyba nie uszło). W usta małych bohaterów autorka włożyła nieco uproszczone, ale jednak słowa dorosłych. Pokazała dziecięce spojrzenie, ale moim zdaniem przefiltrowane przez to, jak dorosłym wydaje się, że dzieci widzą świat. Madika to całkiem sympatyczna lektura o niepokornej córce inteligentów, która popada w różne tarapaty, obserwuje nierówności społeczne, żałuje tych, którzy są w gorszej sytuacji i ma 100 pomysłów na minutę, które można spokojnie skwitować słowami jej siostry "Madika, ty masz niedobrze w głowie". </p><p><b>Marie Aubert "Dorośli"</b>. Zdecydowanie nie należę do fanki tej powieści i raczej minie dużo czasu nim dam autorce kolejną szansę. Zirytowała mnie niedojrzała bohaterka, która za brak pewności siebie i deficyty czułości/miłości wini wszystkich dokoła. Co więcej uważa, że przez to ma prawo żyć, krzywdząc innych i uważając, np. że uwiedzenie czyjegoś męża to problem zdradzanej żony. Początkowo wierzyłam jej i było mi żal, że zawsze była tą drugą. Gorszą, odstawioną na boczny tor. Po kolejnych zwierzeniach i czynach moja sympatia topniała coraz bardziej. Ida w moich oczach stawała się wyrachowaną egoistką, zaborczą, nieprzyjemną i wiecznie sytuującą się w roli ofiary. Ostatecznie okazała się niezwykle antypatyczną postacią, a sama fabuła wydmuszką. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5JWSQEmwHmznFfNcyZnDfukKhHWGRUwXkLbZpzlvbrQ99qK8boyUYA9pm9xaBJUcjjsTMb2Pd1Ep1He2BQF-8ZkH3-mByJ5tKh2VEmynZZKCp2L-AMs05c8z4ENylm-RCH_Fabqjbb2f5ylbUKTXAnc1lBxDrYcdfEqL57gRt_at0BuQzzBwGZmksVqk/s2245/2_10.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1587" data-original-width="2245" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5JWSQEmwHmznFfNcyZnDfukKhHWGRUwXkLbZpzlvbrQ99qK8boyUYA9pm9xaBJUcjjsTMb2Pd1Ep1He2BQF-8ZkH3-mByJ5tKh2VEmynZZKCp2L-AMs05c8z4ENylm-RCH_Fabqjbb2f5ylbUKTXAnc1lBxDrYcdfEqL57gRt_at0BuQzzBwGZmksVqk/w640-h452/2_10.png" width="640" /></a></div><br /><p>Luty był zdecydowanie lepszy czytelniczo. </p><p><b>"Dekalog księdza Jana Kaczkowskiego"</b> to właśnie tę książkę przeczytałam w lutym jako pierwszą. Ci, którzy są na Spacerze od dłuższego czasu, wiedzą, że bardzo cenię sobie ks. Jana i żałuję, że nie ma Go już wśród nas. Co jakiś czas pojawiają się kolejne publikacje związane z tym kapłanem. Staram się po nie sięgać. Tak było i tym razem. Przejście dekalogu z ks. Kaczkowskim dało mi mocno do myślenia. </p><p><b>Maria Paszyńska "Kochanka nazistów"</b>. W lutym prowadziłam spotkanie autorskie z Marią Paszyńską, dlatego sięgnęłam po tytuły, których jeszcze nie zdążyłam przeczytać, w tym po najnowszą powieść pisarki. Tytuł okazał się ciężki ze względu na mało etyczne działanie w konspiracji i stosunek do tych, którzy poświęcili się całkowicie, by walczyć za ojczyznę. Wstrząsająca, smutna, ale niezwykle ważna, tak określiłabym "Kochankę nazistów". Pełną wersję recenzji znajdziecie <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2024/03/maria-paszynska-kochanka-nazistow.html" target="_blank"><span style="color: #e69138;"><b>TUTAJ</b></span></a>.</p><p><b>Maria Paszyńska "Niechciane dziedzictwo"</b>. To zupełnie inna odsłona pisarki. Opowieść o rodzie Jagiellonów, tu skupiona na synach Władysława Jagiełły - czyli Władysławie Warneńczyku oraz Kazimierzu Jagiellończyku ma dość baśniowy charakter. Nie brak intryg, zakulisowych posunięć. Wierzcie mi, wcale nie jest dobrze być synem władcy. Wkręciłam się w tę historię i z niecierpliwością czekam na kolejny tom. </p><p><b>Maria Paszyńska "Wszystko dla Emilii"</b>. To najmniej historyczna powieść autorki. Poza dawką wiedzy o polskim zabawkarstwie jest to po prostu historia miłosna. To świetny tytuł, by uświadomić sobie, jak kruchy jest związek i jak bardzo trzeba o niego dbać. Na przykładzie Jakuba i Emilii doskonale widać również różnice w postrzeganiu świata przez płcie. Urzekła mnie historia o tym, jak wiele można wybaczyć, jak bardzo można walczyć o uczucie i czego można szukać w ramionach innego człowieka. </p><p><b>Sandra Scholz "Czas na języki"</b>. Kupiłam tę książkę już jakiś czas temu i w końcu wzięłam się za lekturę. Od czasu do czasu wracam do niej myślami i nie wiem, czy jestem bardziej na tak czy bardziej na nie. Trzeba uczciwie powiedzieć, że metoda nauki języka obcego, którą proponuje autorka jest diametralnie różna od tego, co znam ze szkoły. Osłuchanie się, uczenie pisania tekstów od zera i sprawdzanie poszczególnych zagadnień gramatycznych, a potem przepisywanie tych tekstów, korygowanie ich, zapisywanie innymi słowami. Brzmi to nieco kosmicznie, ale chyba nie będę w stanie rzetelnie ocenić tej pozycji dopóki sama na własnej skórze nie przetestuję polecanej metody. Wydaje mi się jednak, że nie jest to droga dla każdego. </p><p><b>Robert Małecki "Żałobnica"</b>. Pamiętam, że dużo się mówiło o tym tytule. Słuchałam go w audio w dość szybkim tempie. Doceniam zwodzenie czytelnika, od początku bowiem Anna, która jest w żałobie po śmierci męża i pasierbicy, wydaje się mocno podejrzana. Kolejne jej posunięcia tylko zagęszczają atmosferę. Nie wiadomo czy ktoś chce obarczyć ją winą, czy faktycznie to ona doprowadziła do tragedii. Kiedy na jaw wychodzą kolejne tajemnice z przeszłości bohaterki robi się jeszcze ciekawiej. Powiem krótko, to co zrobił w tej powieści Robert Małecki jest naprawdę pokazaniem kunsztu pisarskiego. </p><p><b>Taylor Jenkins Reid "Jedyne prawdziwe miłości"</b>. Wyobraźcie sobie, że po długim okresie żałoby zaczynacie budować życie od nowa. Zmieniły się wasze nawyki, upodobania, powoli oddychacie coraz głębiej i dajecie sobie szansę na kolejne uczucie. Gdy idziecie o krok dalej i znów chcecie stworzyć z kimś rodzinę, dzwoni telefon. Po drugiej stronie odzywa się zaś głos zza grobu. Nie, to nie scenariusz horroru, ale opowieść o cudownym odnalezieniu męża. Co w takiej sytuacji można zrobić? Trwać przy boku nowego ukochanego czy wrócić do męża, który nie jest już tym, kim był kilka lat temu. Przed takim wyzwaniem staje Emma. "Jedyne prawdziwe miłości" czytało się całkiem dobrze. Autorka zawsze potrafi wciągnąć mnie w swoje fabuły, ale zabrakło mi stylu i polotu z jej późniejszych powieści. Pełna recenzja do przeczytania <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2024/02/taylor-jenkins-reid-jedyne-prawdziwe.html" target="_blank"><b><span style="color: #e69138;">TUTAJ</span></b></a>. </p><p><b>Riley Sager "Tylko ona została"</b>. Sama nie wiem, dlaczego sięgam po kolejne powieści Sagera, skoro od "Wróć przed zmrokiem" jest tylko równia pochyła. Z książki na książkę autor coraz bardziej mnie rozczarowuje. Trochę pomogło to, że wersja audio, którą słuchałam miała dobrą lektorkę. Nie uratowało to jednak fabuły. Jak zwykle zaczyna się ciekawie - po zawieszeniu Kit szuka pracy a jedyną dostępna dla niej ofertą okazuje się opieka nad mieszkanką domu, która została oskarżona o zabójstwo całej rodziny. Lenora to miejscowa legenda i straszak na dzieci, ale Kit też nie jest święta, ma swoją tajemnicę, którą postanawia się podzielić z podopieczną. Ta rewanżuje się jej opowieścią o wydarzeniach sprzed lat. Historia jak to u Sagera komplikuje się coraz bardziej. Pojawiają się kolejne wątpliwości, niepokojące wydarzenia, plot twisty. Jest tego jednak za dużo i w końcu dochodzimy do skraju absurdu rodem z filmów zabili go i uciekł. </p><p>A jak Wasz początek roku?</p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-23556818146261284792024-03-17T17:54:00.003+01:002024-03-17T17:54:34.829+01:00Taylor Jenkins Reid "Carrie Soto powraca" - recenzja<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw6i6oOoVNp9JxU3AE1W-2aBeUBWUhm7hoiTWuM54aq9thK3HDl30656UIoMVIFmIZA1wgLocma1HnBoJSRWItN3VvItN54ilhfhPKiaIt8NdFPLt4Ik2j-MciZkT3DTsxAPtDSwpjV3i6e10p3kgAJgzeVsXBx_LcNfiBBlaVTJBsaUtH5oGU4sl8G98/s3646/image1%20(1).jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2734" data-original-width="3646" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw6i6oOoVNp9JxU3AE1W-2aBeUBWUhm7hoiTWuM54aq9thK3HDl30656UIoMVIFmIZA1wgLocma1HnBoJSRWItN3VvItN54ilhfhPKiaIt8NdFPLt4Ik2j-MciZkT3DTsxAPtDSwpjV3i6e10p3kgAJgzeVsXBx_LcNfiBBlaVTJBsaUtH5oGU4sl8G98/w640-h480/image1%20(1).jpeg" width="640" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Kiedy myślę o tej powieści od razu przychodzi mi do głowy tekst piosenki "Niepokonani" zespołu Perfect. Idealnie koresponduje on z tym, co dzieje się w książce, ale jest w niej znacznie więcej. </p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><blockquote><p style="text-align: justify;"><b>Nikt nie sądził, że dotrwam do jednej ósmej, ale po raz pierwszy od siedmiu lat zasłużyłam na awans do ćwierćfinału. I kiedy to do mnie dociera, do oczu napływają mi łzy.</b></p><p style="text-align: justify;"><b>Powtarzam sobie: "Ja nie płaczę na korcie. Ja nie płaczę na korcie".</b></p><p style="text-align: justify;"><b>A potem myślę: "Może to kłamstwo, że musisz robić to, co zawsze robiłaś. Że musisz płynnie przechodzić od tego, co robiłaś wczoraj, do tego, co będziesz robić jutro. Nie musisz być konsekwentna". </b></p><p style="text-align: justify;"><b>"Możesz się zmienić. Tylko dlatego, że chcesz". </b></p><p style="text-align: justify;"><b>I tak, po raz pierwszy od dziesięcioleci, stoję przed wrzeszczącym tłumem i płaczę. - s. 222</b></p></blockquote><p style="text-align: justify;"><b></b></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Czym jest owo bycie niepokonanym? W tej powieści nabiera ono wiele barw. Przenosi się w z jednej dziedziny do drugiej. Pokazuje, jak w krótkim czasie można się zmienić. Przejść przemianę, o której wcześniej się nie myślało. </p><h1 style="text-align: justify;">Wielki powrót</h1><div style="text-align: justify;">Gdy zachłysnęła się tenisem cały świat przestał istnieć. Był tylko kort, kolejne ćwiczenia, tysiące powtórzeń, szlifowanie każdego, najmniejszego nawet odruchu do perfekcji. Była miłość, która stopniowo przerodziła się w obsesję. Tenis stał się dla Carrie jak tlen, krew krążąca w żyłach, narkotyk. Istniał tylko on. Kolejne tytuły przychodziły jeden za drugim, każde niedociągnięcie bolało jak żywa rana posypana solą. Nie miało prawa bytu. Kariera była wszystkim, to ona doprowadziła do zmiany, która mocno zaważyła na jej dalszym życiu. Ale parcie ku byciu legendą było nieodwołalne. To dla niego poświęciła wszystko. W końcu się udało. Carrie Soto stała się mistrzynią, zapisała się złotymi zgłoskami w historii tenisa. Oddała mu całą siebie. Zapłaciła największą cenę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po przejściu na zasłużoną emeryturę miała odpoczywać. Odbudowywać relacje, które wymagały naprawy, cieszyć się zasłużonym luzem. W końcu zeszła ze sceny niepokonana, z największą liczbą sukcesów. Nie było nikogo lepszego. Jednak po sześciu latach nadciągają chmury. Zacięta, niczym Carrie, Niki Chan zdobywa kolejne puchary i tytuły. Rekord Soto jest zagrożony, a jej sławę może przyćmić młodsza koleżanka po fachu. To wtedy bohaterka postanawia wrócić na kort. Chce bronić swoich osiągnięć. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie wie jeszcze jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić. Przywykła do wylewania potu na korcie Carrie, nie zdaje sobie do końca sprawy z tego, jak wielkiego wysiłku, ilu wyrzeczeń i bólu będą wymagały powrót do kondycji i zmierzenie się z młodszym pokoleniem zawodniczek. Jest jednak gotowa zrobić wszystko - cierpieć, biegać do upadłego, powtarzać kolejne ruchy nieskończoną ilość razy, a nawet trenować z Bowe’em Huntleyem, by dopiąć swego. Rozpoczęty sezon to ostatnia szansa na utrzymanie swojego rekordu i tytułu najlepszej na świecie. <br /></div><div><br /></div><h1 style="text-align: left;">Walka o wszystko</h1><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tak najkrócej mogłabym określić fabułę powieści Taylor Jenkins Reid. Carrie walczy bowiem o całe swoje życie, które niespodziewanie dla niej samej nagle przestaje ograniczać się do zachowania tytułu. Batalia rozgrywa się bowiem o znacznie wyższą stawkę - poczucie własnej wartości, relacje z ojcem, w końcu zaś o uczucie do mężczyzny tak podobnego, a jednocześnie tak diametralnie różnego od Soto. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">To walka z legendą ojca, który był świetnym zawodnikiem, a potem niezrównanym trenerem, którego nie potrafiła docenić. Walka ze samą sobą, bo bohaterka jest zdecydowanie skomplikowaną osobowością, która musi dojrzeć, odkryć co dla niej jest najważniejsze. Obalić mur, jaki wzniosła dookoła siebie, czasem miałam wrażenie, że całkiem niepotrzebnie. Carrie przyjdzie zmierzyć się ze słabościami, które dotykają jej w różnych aspektach życia. Z tym, czym stał się dla niej tenis.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h1 style="text-align: justify;">"Carrie Soto powraca" - moja opinia</h1><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że polubię bohaterkę, którą poznałam w "Malibu płonie". Że zafascynuje mnie książka o tenisie, o którym wiem tyle, że istnieje i gra w niego Iga Świątek. A jednak przepadłam w tej powieści. Polubiłam Carrie, choć bywało, że irytowała mnie swoją arogancją, wyższością, za którą kryło się znacznie więcej niż początkowo się wydaje. Ujęła mnie żelazną dyscypliną, niezmordowanym dążeniem do perfekcji, które było niemal obsesyjne, szczerością. Bohaterkę można lubić lub nie, zgadzać się z jej postępowaniem albo nie. Nie można jej jednak zarzucić bycia obłudną. Pod gruboskórnym zachowaniem i butą, tli się prawda i wrażliwość.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Otwartość, z jaką opowiada o swojej przeszłości, urywane niekiedy sytuacje czy przemyślenia, to wszystko dobitnie świadczy o tym, że nie jest zakłamana. Zna swoje mocne i słabe strony i choć czasami przybiera maskę, nie kłamie. Podobała mi się jej powolna, można nawet powiedzieć, że bardzo opóźniona przemiana. Dojrzewanie do głębszych relacji, szukanie radości w sporcie, godzenie się z nieuniknionym, pozwolenie sobie na życie. Carrie choć często zimna i wredna, okazała się na wskroś ludzka, pełna sprzeczności, zagubiona, chowająca głębsze uczucia pod płaszczykiem dobrze wytrenowanego opanowania. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ze sportowej maszyny do zdobywania tytułów na moich oczach przeradzała się w zawodniczkę z krwi i kości. Wydaje mi się, że obserwując jej przemianę czułam się jak Javier Soto, który chciał dla swojej córki szczęścia. Który liczył na to, że odnajdzie właściwą drogę. Drogę, którą okazał się powrót na kort. Ten rozpoczął fantastyczną przemianę, również dzięki kolejnemu weteranowi, chcącemu zmierzyć się z własną legendą a jeszcze bardziej z własnymi sprzecznościami. Carrie i Bowie doskonale się uzupełniali. Jedno nadrabiało tam, gdzie drugie miało potężne deficyty. Nie bez znaczenia była także pokora i wytrzymałość mężczyzny. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"<b>Carrie Soto powraca</b>" zawładnęła mną. Zabrała do zupełnie nieznanego mi świata. Pozwoliła przeżywać trudności z kimś kompletnie różnym ode mnie, a jednak w jakiś sposób bliskim. <b>Taylor Jenkins Reid</b> po raz kolejny wciągnęła mnie fabułą - tym razem przemianą bohaterów, nauką odpuszczania, walką o swoje, zmianą życia, rozliczeniem się z przeszłością i spoglądaniem z nadzieją w przyszłość. Wiem, że niektórzy bardzo mocno zawiedli się na tej powieści. Dla mnie jednak okazała się fascynującą opowieścią o wielopłaszczyznowej przemianie, która całkowicie mnie kupiła. </div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicSVeRWo7YdbGUnv0pMxqF8POM7Yp99a75psyEf9V881OC5CdryA79zveXi8ei_s_eCOQpD6kG8ea1OXXGPR0Y7dTLX8fz8GfxPLe5WqCN3q2JweXfhEEcDUhoV_3KALXPcZChlSAHuLOTExSOZthgr7moKIK2rsQVxlLSafZDSE5R7SUYJ17LS014Yus/s532/Czwarta%20strona.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="448" data-original-width="532" height="269" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicSVeRWo7YdbGUnv0pMxqF8POM7Yp99a75psyEf9V881OC5CdryA79zveXi8ei_s_eCOQpD6kG8ea1OXXGPR0Y7dTLX8fz8GfxPLe5WqCN3q2JweXfhEEcDUhoV_3KALXPcZChlSAHuLOTExSOZthgr7moKIK2rsQVxlLSafZDSE5R7SUYJ17LS014Yus/s320/Czwarta%20strona.jpg" width="320" /></a></div><br /><div><br /></div><div><span style="background-color: #f3f3f3; font-family: Lora, serif; font-size: 16px;"><br /></span></div><p style="text-align: justify;"><b>Post powstał we współpracy reklamowej (barter) z Wydawnictwem Czwarta Strona. Dziękuję za egzemplarz recenzencki. </b></p><p style="text-align: justify;"><b>Taylor Jenkins Reid, <i>Carrie Soto powraca</i>, przeł. Kaja Makowska, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2023.</b></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-63232682917901496772024-03-03T16:12:00.005+01:002024-03-03T16:12:36.717+01:00Maria Paszyńska "Kochanka nazistów" - recenzja<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf390wsrlvFiVplmAliwTKZ8Nn8tafaXMMaCcbCfTafiDFMrlbXZ-sd4FYvRmXyGUYTKaoXUhQqkt9p4kAjOcXFGWRBcCMLPebTLsyFH1bJS-6GyHbVdBt4Rt0MKGmQruWLkZNaoQGSFwwwGVSU1S5z692TLFNcnefHQFlQSfqQ67FUBBtZU0-5dQ_avU/s4288/DSC_0502.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4288" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf390wsrlvFiVplmAliwTKZ8Nn8tafaXMMaCcbCfTafiDFMrlbXZ-sd4FYvRmXyGUYTKaoXUhQqkt9p4kAjOcXFGWRBcCMLPebTLsyFH1bJS-6GyHbVdBt4Rt0MKGmQruWLkZNaoQGSFwwwGVSU1S5z692TLFNcnefHQFlQSfqQ67FUBBtZU0-5dQ_avU/w640-h426/DSC_0502.JPG" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">Po zalewie powieści z nazistami w tytule (była już "Narzeczona nazisty", "Córka nazisty", "Żona nazisty", "Siostra nazisty", "W objęciach nazisty"), zastanawiałam się, dlaczego Maria Paszyńska zdecydowała się na taki krok. Znając warsztat pisarki, nie odstraszyło mnie to, co być może w przypadku innego autora, zadecydowałoby o tym, że ominę kolejną książkę z tego trendu. Wiedziałam, że dostanę porządną historię zbudowaną na dobrym reaserchu. </p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><blockquote><b>"Byłam tylko siedemnastoletnią dziewczyną, która niedawno cieszyła się latem, słońcem, miłością. Uśmiechała się, miała plany, snuła marzenia. Teraz patrzyłam na zamarłe wskazówki zegara i nie mogłam znaleźć w sobie nawet skrawka nadziei na lepsze jutro. Łzy same popłynęły mi z oczu. Zaniosłam się rozpaczliwym płaczem, nad którym nijak nie mogłam zapanować."</b></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;">Gdy otwierałam tę powieść miałam niezwykle mgliste przekonanie o tym, co zastanę w środku. Nie spodziewałam się, że historia skręci w tę stronę, że będzie brutalnie, mocno, niewygodnie emocjonalnie. </p><h1 style="text-align: justify;">Pod przykrywką</h1><p style="text-align: justify;">Lata trzydzieste. Marianna wchodzi w dorosłość. Kończy liceum, marzy o przyszłości. Chce burzyć wszelkie stereotypy, bo przecież dlaczego kobieta nie może pracować naukowo na równi z mężczyznami? W końcu ma do tego predyspozycje. Kocha szachy, o których potrafi rozprawiać godzinami, jej umysł jest ostry jak brzytwa, a zadania matematyczne stanowią w zasadzie rozrywkę w wolnym czasie. Dziewczyna jest skupiona na osiągnięciu obranego celu i wydaje się, że poza nim nie interesuje ją nic innego. </p><p style="text-align: justify;">Trochę dziwnie patrzy na koleżanki, które przeżywają pierwsze miłości. Jej samej zakochanie wydaje się odległe, związane jedynie z platonicznym wzdychaniem do aktorów. Wie, że jest piękna, ale nie wykorzystuje tego. Kiedy poznaje kolegę brata, nic nie wskazuje na to, że niepozorny, obiecujący student medycyny podbije jej serce. A jednak miłość rządzi się swoimi prawami. Snucie wspólnych planów przerywa młodym wybuch wojny. To, co od miesięcy rozbudzało lęk i było niepokojącym i natrętnym tematem, nagle staje się prawdą. Janek Franek zaciąga się do wojska, a następnie słuch o nim ginie. Zrozpaczona dziewczyna przygnębiona przedłużającą się ciszą, zmęczona pomocą w gaszeniu pożarów w bombardowanej Warszawie i pomocą poszkodowanym, chce zrobić coś ważnego. Mieć swój udział w walce z najeźdźcą. </p><p style="text-align: justify;">Wierzy, że będzie mogła pomóc w odszyfrowywaniu wiadomości lub innych akcjach wymagających inteligencji. Armia Krajowa ma dla niej jednak zgoła inne zadanie. Dziewczyna zostaje wysłana na misję, która będzie od niej wymagać wszystkiego. Działanie pod przykrywką w szkole dla niemieckich dziewcząt, a potem dostarczanie informacji od żołnierzy. Marianna podejmuje grę, choć nadal wierzy, że uda jej się działać bez konieczności oddania całej siebie. Piękna, inteligentna, wysportowana budzi zainteresowanie i pożądanie wśród Niemców. Nie wie jednak, że wystarczy jedna chwila, nieuważny ruch, by stracić wszystko i znaleźć się w piekle. </p><h1 style="text-align: justify;">"Kochanka nazistów" - moja opinia</h1><p style="text-align: justify;">Mogłabym napisać o fabule nieco więcej, bo akcja toczy się dwutorowo. Czytelnik poznaje losy Marianny sprzed wojny i z początków jej działalności oraz z późniejszych czasów. Obie nitki czasowe naznaczone są bólem, cierpieniem i karą za to, że bohaterka działała dla swojej ojczyzny. Jedynymi promieniami słońca w tej historii są spotkania z Jankiem Frankiem i licealne dzieje Marianny. Wojna burzy wszystko. </p><p style="text-align: justify;">Pierwszy szok, jaki przeżywam jest związany z czytaniem o funkcjonowaniu szkół dla dziewcząt. Znam reportaż Gregora Ziemera "Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji", ale pamiętam z niego więcej o szkoleniu chłopców niż dziewcząt. W powieści uderzają mnie niskie standardy nauczania (po co dziewczętom wiedza, skoro mają tylko rodzić dzieci) i praktyki zachęcające do przygodnych stosunków seksualnych, uczenie wzbudzania pożądania choćby przez kuse stroje ćwiczeniowe i zalotne ruchy. Jestem zbulwersowana jak Leni (pod takim imieniem Marianna uczęszcza do szkoły) i żal mi ludzi, którym totalitarna machina wyprała mózgi. Marzenia koleżanek bohaterki wywołują u mnie gęsią skórkę. </p><p style="text-align: justify;">Drugi szok związany jest z działalnością Marianny w strukturach AK. Ojczyźnie nie odmawia się niczego, prawda? Każdy sposób na zdobycie informacji jest dobry. Bez względu na cenę należy zdobyć zaufanie wroga, wykonać zadanie, osiągnąć cel. Ze smutkiem przyglądam się temu jak Marianna szamocze się, jak czasami sama nie wie, kim jest. "<b>Bardzo łatwo jest zacząć wierzyć we własne kłamstwa i całkiem stracić z oczu granicę pomiędzy prawdą a fałszem.</b>" - słowa wypowiedziane przez matkę bohaterki rezonują we mnie. Doskonale podkreślają dramat, jaki przeżywa nieprzygotowana do zadania dziewczyna. A jaka nagroda czeka za całkowite poświęcenie się dla ojczyzny? Będziecie zdumieni.</p><p style="text-align: justify;">"<b>Kochanka nazistów</b>" pokazuje bolesną prawdę o przedmiotowym traktowaniu dziewcząt przez Polskie Państwo Podziemne. O tym, jak kompletnie nieprzygotowane jednostki wrzucano jak owce między wilki, nie bacząc na ich bezpieczeństwo. Co więcej ta niechlubna praktyka uświadamia, jak wielką cenę płaciły dziewczyny za swoje oddanie. Opowieść o Mariannie to nie tylko historia o utraconej młodości czy rozwianych marzeniach. To rzecz o zacieraniu się tożsamości, chwytaniu się najmniejszych przejawów dobroci, nawet jeśli pochodzą od wroga. W końcu zaś to brutalna historia o tym, jak traktowano kobiety po wykonaniu zadania. Zachowanie przełożonych, bliskich, otoczenia dobitnie świadczy o uprzedmiotowieniu kobiet. O dwulicowości i pogardzie. Cierpienia jest tu jednak znacznie więcej, choć zakończenie daje nadzieję. To taki happy end na miarę złamanych wojną ludzi, a jednak wierzących nadal, że w człowieku jest i dobro. </p><p style="text-align: justify;">To mocna, pełna bólu, cierpienia fizycznego i psychicznego opowieść o złu, które jest w człowieku. O organizacji, która w imię dobra wielu, poświęca jednostki. Nie brak w niej jednak okruchów nadziei i wielu refleksji. Jak zwykle powieść <b>Marii Paszyńskiej</b> jest napisana świetną polszczyzną. Zapada w pamięć, aczkolwiek momentami pali do żywego. To mocny głos w mówieniu o wojnie z kobiecej perspektywy.</p><p style="text-align: justify;"><b>Maria Paszyńska, <i>Kochanka nazistów</i>, wyd. Filia, Poznań 2023.</b></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-90436263899588975332024-02-25T15:31:00.000+01:002024-02-25T15:31:21.906+01:00Taylor Jenkins Reid "Jedyne prawdziwe miłości" - recenzja<p style="text-align: justify;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVP1VWY4bJDk2LmSHyCXe598kYll_d1gtXhpMJmnRePrWAJvzH9qQ0ZAtUD2NYbJt-_qljeFucqkEYFThxSGQfYYNs4F82yN4RR6RcAfM6GdGRjSlhok6mlIVFUgvwoFuwnH0rzDW8yyI9MBVtXQvCa_m0iGeltEmVEOUquKQmB4nuVB9fy5ytpt8BagI/s2926/unnamed%20(13).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2422" data-original-width="2926" height="530" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVP1VWY4bJDk2LmSHyCXe598kYll_d1gtXhpMJmnRePrWAJvzH9qQ0ZAtUD2NYbJt-_qljeFucqkEYFThxSGQfYYNs4F82yN4RR6RcAfM6GdGRjSlhok6mlIVFUgvwoFuwnH0rzDW8yyI9MBVtXQvCa_m0iGeltEmVEOUquKQmB4nuVB9fy5ytpt8BagI/w640-h530/unnamed%20(13).jpg" width="640" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Ta powieść kupiła mnie całkowicie na etapie promocji przedpremierowej. Klimatyczna okładka, autorka, której książki bardzo lubię czytać, uczucie. Czego chcieć więcej? </p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><blockquote><b>"Gdzieś tam czeka na mnie druga miłość. Ale to co innego. To nie jest to. To nie jest dokładnie ta miłość. Ta jest na dobre i na złe. Chyba właśnie na tym polega prawdziwa miłość między dwojgiem ludzi - nie da się jej odtworzyć. Za każdym razem, kiedy kogoś kochasz, kochasz inaczej. Jesteś w tym uczuciu kimś innym." - s. 178-179</b></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;">Czy można kochać prawdziwie wielokrotnie? Powiedzieć, że spotkało się miłość swojego życia więcej niż raz? Co z tym jednym jedynym? A może to po prostu mit? Może tak naprawdę całym sercem da się kochać wiele razy? Nie w ten sam sposób, ale niezmiennie całym sobą. </p><h1 style="text-align: justify;">Druga połówka</h1><p style="text-align: justify;">Zaczyna się od trzęsienia ziemi. Emma znów czuje, że żyje. Podniosła się po stracie męża, który zaginął rok po ślubie. Przepracowała żałobę. Przeszła przez wszystkie jej fazy. Pozamykała sprawy, by znów móc zacząć oddychać, by rozpocząć nowy rozdział. Krok po kroku. Początkowo we mgle, ostrożnie stąpając do przodu. Wychodząc z bólu, otępienia, dezorientacji. Odkrywając na nowo siebie i świat. </p><p style="text-align: justify;">Kiedy cierpienie zastąpiła pustka, a ją w końcu przebijające się niczym promienie słońca zza chmur pragnienia zwykłych rzeczy. Gdy zaczęły pojawiać się myśli, że przecież można się śmiać i realizować. Że miłość nie musi się wiązać z bólem i rozpaczą po stracie. Gdy mimo braku ciała ukochanego bohaterka postanawia pożegnać się z nim ostatecznie i cieszyć wspomnieniami wspólnych chwil, spotyka przyjaciela z młodzieńczych lat. Wraca poczucie łatwości rozmowy, choć zdarzają się trudne chwile. Emma odkrywa, że nadal chce czuć się pożądana i pociągająca. Flirt sprawia jej przyjemność, a pragnienie bycia blisko z drugim człowiekiem wcale nie jest złe, nie jest zdradą miłości do męża. </p><p style="text-align: justify;">Wszystko zdaje się układać w najlepsze. Sam nie wymaga cudów. Doskonale rozumie sytuację ukochanej. Nie ma zamiaru nikogo zastępować, do głowy mu nie przychodzi walka o bycie tym pierwszym, konkurowanie z Jessiem. Byłoby to w zasadzie kompletnie nierówne starcie, gdyż mężczyźni różnią się jak ogień i woda. Jednak i Emma nie jest już tą samą osobą, co dawniej. Czas mija, a bohaterowie decydują się na ślub. Akcja zmierza ku szczęśliwemu finałowi i właśnie wtedy dzwoni telefon. Ta chwila wstrząsa kobietą. To jak wiadomość zza grobu. W jej życiu ponownie pojawia się Jessie. Kim stał się przez te wszystkie lata? Czy można wrócić do przeszłości po tak dramatycznych przejściach? Czy można wymagać od kogoś, by porzucił swoje życie, zapomniał o cierpieniach i z uśmiechem cofnął się o kilka lat? Emma będzie musiała podjąć trudną decyzję, z kim chce spędzić resztę swojego życia. Kto jest jej jedyną prawdziwą miłością. </p><h1 style="text-align: justify;">"Jedyne prawdziwe miłości" - moja opinia</h1><div style="text-align: justify;">Jestem chyba gdzieś pośrodku, jeśli chodzi o tę powieść. To była nieco inna Taylor Jenkins Reid niż przyzwyczaiła mnie do tego lektura wcześniej wydanych w Polsce książek pisarki. Są jednak rzeczy, które mi się spodobały. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Autorka posłużyła się dość znanym i może nawet oklepanym motywem. Kochają się, potem on znika, ona przeżywa żałobę, buduje życie na nowo, a wtedy on wraca. Okazuje się, że robił wszystko, by przetrwać i do niej wrócić. Dokonuje nadludzkich wysiłków napędzany uczuciem i pragnieniem bycia z ukochaną. Wraca jednak do całkiem innej rzeczywistości. Znacie to, prawda? No właśnie wgląd w taką sytuację daje nam Taylor Jenkins Reid. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Prowadzi czytelnika od wspomnianego telefonu i okresu żałoby przez młodzieńcze lata bohaterów, ich poznanie się, zakochanie, budowanie wspólnego życia. Pokazuje, co ich połączyło oraz jak różnili się już w momencie, gdy doszło do wypadku. To zaledwie preludium, ale niezauważone przez niego. Czytelnik zostaje zatem z pytaniem, czy gdyby nadal byli razem coś poszłoby inaczej? Nie wiem, czy przemiana, jaką przechodzi Emma byłaby aż tak duża, gdyby nie to, że nowe życie zaczyna budować właśnie w żałobie. Być może nie. Tak jednak jest poprowadzona akcja. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">I to jest naprawdę ważny aspekt tej książki, pokazanie, że zmieniamy się. Że to, co kiedyś zupełnie do nas nie pasowało, nagle może okazać się bardzo istotną częścią naszego życia. Fabuła nie opiera się na osi - nie było cię przy mnie, przepracowałam żałobę, ułożyłam sobie życie od nowa, kocham kogoś innego. Nie, głównym problemem, z jakim musi zmierzyć się Emma jest to, kim się stała. Co dla niej jako osoby tak różnej od dziewczyny, którą zostawił w domu Jessie liczy się najbardziej. Rozczula mnie to, że chce być wierna miłości do męża i jednocześnie nie chce ranić Sama, choć wie, że jakiegokolwiek by nie dokonała wyboru, ktoś będzie cierpiał. Doceniam pokazanie zmieniających się relacji rodzinnych, dojrzewanie bohaterów. Tak faktycznie dzieje się w życiu. Mimo bardzo hollywoodzkiego motywu, jest miejsce na realne zmiany. Przyjrzenie się im, śledzenie szamotania się bohaterki. Jasne, że w pewnych momentach zapaliły mi się lampki ostrzegawcze i miałam bohaterkę za skrajnie naiwną i nieco niedojrzałą, ale sytuacja była trudna. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>"Jedyne prawdziwe miłości"</b> to słodko-gorzka powieść o uczuciach, ale przede wszystkim o dojrzewaniu i odkrywaniu siebie. Zmianach, które w nas zachodzą. Właśnie to jest jej najmocniejszą stroną. Autorka nie stara się nikomu wmówić, że mimo upływającego czasu jesteśmy tacy sami, więcej nawet, pokazuje, że zmiany mogą być tak wielkie, że nawet my z trudem poznajemy samych siebie. Jednak zawsze tli się w nas jakaś ciekawość o powrót do przeszłości, sprawdzenie alternatywnego rozwiązania. Tu jednak jest ono bardziej oddaniem sprawiedliwości człowiekowi, który nie miał wpływu na swój los. Próbą powrotu do miejsca, w którym nam przerwano. To z jednej strony ciepła i dająca to myślenia książka, z drugiej niestety operująca na pewnym schemacie (choć doceniam, że rozbudowanym i całkiem zgrabnie ujętym). Językowo jest całkiem w porządku. Nie ujęła mnie jednak tak mocno, jak inne poznane tytuły. Jako lektura na walentynki czy moment, gdy chcemy poczytać o miłości jest naprawdę w porządku. Po prostu po "Carrie Soto" i "Malibu płonie" oczekuję czegoś więcej. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQKHtqeI11GIgHsDOug62clGxiFs42MSsfufyuwrtTP89ydJi-utPI3ACtDGqwvxNY8USDCnbnkB1-XDCX04i8PqE5CAKDV5GjBjrdTmzW0bJC7wHSP4tda9O-H_qIgcj_9EH8g31FfCZybflhXH7CJtmFcXk13e8_skuSfeKi-LzFWGq4pAL1ptVemu0/s532/Czwarta%20strona.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="448" data-original-width="532" height="269" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQKHtqeI11GIgHsDOug62clGxiFs42MSsfufyuwrtTP89ydJi-utPI3ACtDGqwvxNY8USDCnbnkB1-XDCX04i8PqE5CAKDV5GjBjrdTmzW0bJC7wHSP4tda9O-H_qIgcj_9EH8g31FfCZybflhXH7CJtmFcXk13e8_skuSfeKi-LzFWGq4pAL1ptVemu0/s320/Czwarta%20strona.jpg" width="320" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Post powstał we współpracy reklamowej (barter) z Wydawnictwem Czwarta Strona. Dziękuję za egzemplarz recenzencki. </b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b>Taylor Jenkins Reid, <i>Jedyne prawdziwe miłości</i>, przeł. Agnieszka Brodzik, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2024. </b></div>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-72687608541672667722024-01-06T18:20:00.004+01:002024-01-06T18:20:49.384+01:00Podsumowanie 2023 roku<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOPtIsVBtuoDa0SpnDcU_w-KC0YAGqDdEzp8HD8XRlMLkq99UBf4pyeoeQiY-KDO_Xy9NzEmDzq8Knh9Zt_EwHTzSmboLhmsY3_CDQGTvaUyoFkDMMp2IDuGCh1Vm4AMCdlNkfwcvwmWI9_wZvyoKiXCSswnf1UpOpfwZC8vvHuRvKAYrg17ZwBS2gRRs/s2000/2_10.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1414" data-original-width="2000" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOPtIsVBtuoDa0SpnDcU_w-KC0YAGqDdEzp8HD8XRlMLkq99UBf4pyeoeQiY-KDO_Xy9NzEmDzq8Knh9Zt_EwHTzSmboLhmsY3_CDQGTvaUyoFkDMMp2IDuGCh1Vm4AMCdlNkfwcvwmWI9_wZvyoKiXCSswnf1UpOpfwZC8vvHuRvKAYrg17ZwBS2gRRs/w640-h452/2_10.png" width="640" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">2023 był naprawdę dobrym książkowo rokiem. Po raz pierwszy udało mi się przekroczyć liczbę 100 przeczytanych książek, co wydawało mi się zawsze nieosiągalne. Jestem z siebie dumna i mam nadzieję, że 2024 wcale nie będzie gorszy. Patrząc na moje lektury z perspektywy czasu, widzę, że nie było jakichś spektakularnych zachwytów. Na pewno w przyszłym roku będę starała się czytać więcej <b>reportaży, literatury popularnonaukowej, klasyki i literatury wysokiej</b>. Lubię kryminały, thrillery i lekkie powieści, ale chcę się rozwijać i muszę dostosować trochę do tego moje wybory. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqmXaJGaFb_0STRY87feSHAlmDVFeLstSQWp0XSyoka8MeL9E3OfA_6owVJp-4NyE7zWMWBqs0-4ruGdk3HcDDiEAnXxUGRxWZIB73mbgIktZpsoInaeT5NuW3ND6tpMLHcQqhLxn7AoGn83gF4inSADauNJ_89pxJZRxkb78S6kR09AHFi2fCUTjwNNE/s2000/3_9.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1414" data-original-width="2000" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqmXaJGaFb_0STRY87feSHAlmDVFeLstSQWp0XSyoka8MeL9E3OfA_6owVJp-4NyE7zWMWBqs0-4ruGdk3HcDDiEAnXxUGRxWZIB73mbgIktZpsoInaeT5NuW3ND6tpMLHcQqhLxn7AoGn83gF4inSADauNJ_89pxJZRxkb78S6kR09AHFi2fCUTjwNNE/w640-h452/3_9.png" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">Dla mnie ten wynik mówi sam za siebie, zwłaszcza że od jesieni miałam bardzo mało czasu wolnego. W zasadzie to byłam trochę jak chomik w kołowrotku. Wiem, że wśród przeczytanych przeze mnie książek jest trochę krótkiej literatury dziecięcej, powieści młodzieżowych, komiksów oraz audiobooków, ale nie mam z tym problemu. W tej liczbie jest 17 audiobooków, jeśli się nie mylę i to wynik jak dla mnie zupełnie niespodziewany, ponieważ przez bardzo długi czas miałam ogromne problemy ze słuchaniem i nic z tego nie wychodziło. Jasne, że przesłuchałam głównie kryminały, ale to i tak duży zwrot w moim czytelnictwie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicXpEvpFT3EDCgp7OXegV7F5d-aYfF6vvFH7XPMGUT0qhtziVKgzjY0eITwnyHvuS3NVmZL0etk9QqRPeKEpUjQFP4kNwRql-ULzp3iOY21hnI27n6ajqf-BxVD7lbwsxQ-kyuaMHnLrf_AF51bVTEbFTCf4cXLdqixYeLjCc6FFMDvCDeSHuZCmozyiA/s2000/4_8.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1414" data-original-width="2000" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicXpEvpFT3EDCgp7OXegV7F5d-aYfF6vvFH7XPMGUT0qhtziVKgzjY0eITwnyHvuS3NVmZL0etk9QqRPeKEpUjQFP4kNwRql-ULzp3iOY21hnI27n6ajqf-BxVD7lbwsxQ-kyuaMHnLrf_AF51bVTEbFTCf4cXLdqixYeLjCc6FFMDvCDeSHuZCmozyiA/w640-h452/4_8.png" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">Wynikło to ze spotkania, które prowadziłam w pracy. To jednak nie był mój pierwszy kontakt z autorką reportażu "Samotny jak Szwed". Już wcześniej czytałam jej książki, które są naprawdę warte uwagi. Szczególnie podobał mi się nieoczywisty przewodnik po Sztokholmie, choć czytanie o społecznych zwyczajach Szwedów i ich stosunku do literatury i książek było ogromnie ciekawe. Zachwyciłam się również dziełami Grzegorza Piątka, z którym również miałam przyjemność rozmawiać. Jestem pod ogromnym wrażeniem tytanicznej pracy, jaką wykonuje, przygotowując się do pisania. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYUfq2tRiEL0-6yrRHkRcFM8lXvFzaszSuwaGpnnqNHXe6XVyEQVMMnglRglwUvV2CScD3tsw2TI88dmdy1eJr9ULH8H_NE_BdKg0HYhEk_rc9I_KO4DKtNtpNAhgmBSOukWw9vLiaUbQmxnwPLatauPEqYxrsOEDO6HPFrM1UArn7gqFqXfRxl81uf2c/s2000/5_6.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1414" data-original-width="2000" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYUfq2tRiEL0-6yrRHkRcFM8lXvFzaszSuwaGpnnqNHXe6XVyEQVMMnglRglwUvV2CScD3tsw2TI88dmdy1eJr9ULH8H_NE_BdKg0HYhEk_rc9I_KO4DKtNtpNAhgmBSOukWw9vLiaUbQmxnwPLatauPEqYxrsOEDO6HPFrM1UArn7gqFqXfRxl81uf2c/w640-h452/5_6.png" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">A teraz krótkie podsumowanie tego, co najbardziej zapadło mi w pamięć, podbiło moje serce, a co okazało się zupełnie nietrafione, zbędne, kiepskie w każdym calu. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizifq_DsaPvLHTlNaOhisis8qEjyVIXNX8OjD2Q0-v_hkzWTGl0th9IVn3covqxIIf-UYR7nV2o-gA6w2eHZzgPCa3RT90xpq0Br6pE2TPqlZj_E5ZJB5LRl64h0ardCGic0klElk2B-gYudDRi3SY18134_z_PwaNO13bTjLx57IVgP_pXKk2lMeubU0/s2000/7_4.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1414" data-original-width="2000" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizifq_DsaPvLHTlNaOhisis8qEjyVIXNX8OjD2Q0-v_hkzWTGl0th9IVn3covqxIIf-UYR7nV2o-gA6w2eHZzgPCa3RT90xpq0Br6pE2TPqlZj_E5ZJB5LRl64h0ardCGic0klElk2B-gYudDRi3SY18134_z_PwaNO13bTjLx57IVgP_pXKk2lMeubU0/w640-h452/7_4.png" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">To moje osobiste przemyślenia i moje zdanie. Nie ma ono na celu obrażania kogokolwiek. Jeśli któraś z tych książek Wam się podobała, to super. Kolejność jest podana miesiącami, od początku roku. Nie ustawiałam ich rosnąco czy malejąco pod względem tego, jak dobre czy złe były. </p><p><b>C.J. Farrington "Śmierć w Transsyberyjskim ekspresie"</b></p><p style="text-align: justify;">Nudna, przegadana w zasadzie miałka. Miało być jak u Agathy Christie, ale nic nie kliknęło. Opowieść o morderstwie w samym sercu rosyjskiej zimy i dróżniczce, która rozwiązuje sprawę. Niewiele z niej pamiętam poza rozczarowaniem i jeżem, któremu nie udało się uratować fabuły, a przecież wiecie, że jak jest jeż, to jestem kupiona. Tutaj jednak nawet on nie pomógł. </p><p><b>Weronika Anna Marczak "Skarb. Rodzina Monet"</b></p><p style="text-align: justify;">Będę się powtarzać. Ta książka nie ma grupy docelowej. Bohaterka ma 14 lat, jest niemożebnie dziecinna, więc żadna 16-latka (a od takiego wieku można ją czytać) nie będzie się z nią utożsamiać. Po "Rodzinę Monet" przychodzą dzieci w wieku 8-12 lat. Czyli w wieku, który pod żadnym pozorem nie powinien sięgać po ten tekst. A w środku znajdziecie: seksizm, przemoc psychiczną, przemoc fizyczną, zaburzenia odżywiania, sceny erotyczne, traumę, lęk przed własną rodziną. Panaceum na wszystko jest bicie ludzi i załatwiania spraw prezentami. Bohaterce grozi niebezpieczeństwo, musi sięgać po broń, ale nikt jej nie wyjaśnia dlaczego dzieje się tak, jak się dzieje. Bracia traktują zarówno ją jak i inne kobiety przedmiotowo (choć ona i tak ma lepiej). Jest tak "fajnie", że boi się chodzić po wielkim domu, nie ma możliwości iść na randkę. Bracia wypowiadają się o swoich dziewczynach bardzo "uroczymi" słowami, piją, palą, generalnie terroryzują wszystko i wszystkich. Nie powiem już nic o poziomie językowym i stylistycznym tego dzieła. </p><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><b>Natalia de Barbaro "Przędza"</b></span></p><p style="text-align: justify;">Dla mnie ta książka jest kompletnie zbędna. Czas poświęcony na jej przeczytanie, uznaję za stracony. To zbiór najbardziej podstawowych rzeczy dotyczących psychologii, takich które pojawiały się na łamach kobiecej prasy już lata temu, które zna absolutnie każdy, opakowanych w nowy papierek z baśniowymi motywami. Bo jest jakaś Królowa Śniegu i inne postaci, których już nie pamiętam. Rozumiem, że podstawy warto odkurzać i powtarzać, ale tu czułam, że oczywistości są mi sprzedawane w nowym opakowaniu, jako coś wyjątkowo wartościowego.</p><p><b>Emily Jane Brontë "Wichrowe wzgórza"</b></p><p style="text-align: justify;">Ile razy ja chciałam przeczytać ten klasyk. Jak bardzo liczyłam, że będzie to wyjątkowa książka i była, wyjątkowo irytująca. Nie poczułam klimatu, nie wydała mi się niezwykła pod żadnym względem poza obłędem, jaki prezentuje bohater. Jeśli ktoś powie Wam, że to książka o miłości absolutnie mu nie wierzcie. To powieść o egoistach, którzy żądają świata na swoich warunkach, do których każdy musi się dostosować. Catherine to rozpuszczone dziecko, które roi sobie, że każdy ma jej ulegać, Heatcliff to personifikacja nienawiści i obłędu. Tylko tyle i aż tyle. Gdyby nie to, że styl i język są całkiem dobre, doceniam że jest to chyba pierwsza tak dogłębna próba opisania obłędu i zła, to wyrzuciłabym tę książkę z mojego regału. Obroniła się tylko tym, bo autorce zdarza się też momentami przynudzać. </p><p><b>Eliza Mikulska "Zaczarowana pani bibliotekarka"</b></p><p style="text-align: justify;">O tej książce dla dzieci też już pisałam i nie zmieniłam zdania. Miało wyjść dobrze i ciekawie, wyszło fatalnie. Pokazywanie bibliotekarki jako obrzydliwej, zimnej, nieludzkiej, takiej która odpycha, której imienia nikt nie pamięta, wywołującej lęk, by uzasadnić przemianę dzięki małej bohaterce, to tani chwyt. Można było to zrobić z taktem i w sposób, który nie zraża dzieci i ludzi do bibliotekarzy, wokół których i tak narosły stereotypy. Ale nawet nie o to chodzi. Gdyby bibliotekarka była panią sprzątającą, sklepikarką, kominiarzem, fryzjerem, czy kimkolwiek innym, moja opinia byłaby taka sama. Nie jest dobrym pomysłem kreowanie takiego wizerunku w literaturze dla dzieci, nawet jeśli ma to na celu pokazanie, że inni się mylą. Nie aż takimi słowami, aż w taki sposób. Najbardziej zdumiał mnie fakt, że to nie jest pierwsza książka autorki i nie jest ona młodziutką debiutantką, ale dorosłą kobietą, która powinna lepiej wiedzieć takie rzeczy. </p><p><b>Agata Przybyłek "Festiwal lodowych serc"</b></p><p style="text-align: justify;">Ostatni niewypał roku. Cóż mogę powiedzieć, gdy czekałam na dalsze losy bohaterów, a po lekturze stwierdziłam, że lepiej by tej kontynuacji nie było. Autorka stworzyła powieść, w której praktycznie nic się nie dzieje poza kłótniami i wyjściami do różnych miejsc. Ciążę i jej oczekiwanie przedstawiła w sposób niezwykle karykaturalny, co mnie dziwi, bo jest ciepłą i rodzinną osobą. "Festiwal lodowych serc" jest w większości o niczym. Rozmowy są jałowe i pozbawione głębi. Problemy rozwiązują się wymianą kilku zdań lub za pomocą innych osób, bo bohaterowie sami nie są w stanie sobie poradzić. Trochę takie deus ex machina z dość słabym stylem, językiem i kilkoma niedociągnięciami logicznymi. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwTd-UN1xkdfxTggl-bzG4CLUm0tTEBYKvZ-Qetp3ydwkeiUYIWl0EV95kjyx1bCF8MW9Krqj9CiqmCQ8bQLTq1cM0yd2GNjw4tGj4s1cVwaHUyILiY_gSEODkz9BpWriPm7afGzU7vm9Dz57Fb8eQQwDOu8sDgNeAp1u-Dk4ykhnUClTdTPY7Kb9opcI/s2000/6_5.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1414" data-original-width="2000" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwTd-UN1xkdfxTggl-bzG4CLUm0tTEBYKvZ-Qetp3ydwkeiUYIWl0EV95kjyx1bCF8MW9Krqj9CiqmCQ8bQLTq1cM0yd2GNjw4tGj4s1cVwaHUyILiY_gSEODkz9BpWriPm7afGzU7vm9Dz57Fb8eQQwDOu8sDgNeAp1u-Dk4ykhnUClTdTPY7Kb9opcI/w640-h452/6_5.png" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: left;">A teraz czas na perełki tego roku. Najlepsze pod różnym względem.</p><p><b>Donatella Di Piertantonio "Opowieść sióstr"</b></p><p style="text-align: justify;">Z pozoru opowieść jakich wiele, bo fabuła nie jest żadną nowością. Jednak język autorki, styl oraz szczegóły opisywane tak, że czuje się je, tworzą niepowtarzalny klimat. Chłonęłam każde zdanie i delektowałam się każdym słowem, by jak najdłużej być z tą książką. Pełna recenzja <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/05/donetella-di-pietrantonio-opowiesc.html" target="_blank"><b><span style="color: #e69138;">TUTAJ</span></b></a>.</p><p><b>Ursula Vernon "Harriet niesamowita"</b></p><p style="text-align: justify;">Jeśli moja koleżanka mi coś poleca, wiem że to będzie dobre. A tu nie ma odgrzewanych kotletów. Harriet jest wszystkim tym, czym nie powinna być księżniczka i to jest w niej najlepsze. Kpi z każdego możliwego schematu, każdej bajkowej kliszy, wykorzystując do tego sarkazm i logikę. To zupełnie inny typ bohaterki, którą powinna znać każda mała dziewczynka. Świetnie bawiłam się przy tej książce. </p><p><b>Rebecca Serle "Pewne włoskie lato"</b></p><p style="text-align: justify;">Pokochałam tę powieść za cudowne włoskie miasto, które chciałabym zobaczyć na żywo. Za opisy, dzięki którym czuć słońce, zapachy i smaki. Za opowieść o bardzo niedojrzałej dorosłej kobiecie, która musi zmierzyć się z obrazem idealnej matki, który stworzyła sobie w głowie. To rzecz o podporządkowywaniu życia drugiej osobie, która nie mówi wystarczająco dosadnie, że pora dorosnąć i zacząć podejmować własne decyzje. Choć z jednej strony piękna, z drugiej bardzo toksyczna relacja z matką to wynik nieodciętej pępowiny. Językowo i stylistycznie jest dobrze, ale najbardziej porusza mnie treść, choć momentami bywa mocno wkurzająca, bo ma się ochotę potrząsnąć bohaterką i powiedzieć jej, żeby się ogarnęła. Pełna recenzja <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/09/rebecca-serle-pewne-woskie-lato-recenzja.html" target="_blank"><b><span style="color: #e69138;">TUTAJ</span></b></a>.</p><p><b>Phil Hickes "Aveline Jones i duch z Malmouth"</b></p><p style="text-align: justify;">Idealna powieść na jesień. Klimatyczna, leciutko straszna, dużo lepiej napisana niż większość książek dla dorosłych odbiorców, jeśli chodzi o nastrój niepokoju i niesamowitości. To też opowieść o samotności. </p><p><b>Sophie Anderson "Śnieżna dziewczynka"</b></p><p style="text-align: justify;">Kolejna książka dla młodszej młodzieży. Historia dziewczynki, stroniącej od rówieśników, co nie jest trudne, zwłaszcza że przeprowadziła się do dość odludnego miejsca, które nie jest łatwo opuścić, gdy spadnie śnieg. W swojej samotności lepi z dziadkiem śnieżną dziewczynkę, która ożywa. Tak zaczyna się historia niezwykłej przyjaźni i zmian w życiu bohaterki. Autorka porusza temat traumy i radzenia sobie z nią zarówno od strony rodziców, jak i Taszy. Mądra, wartościowa powieść, która wzrusza. </p><p><b>Hannah Gold "Ostatni niedźwiedź"</b></p><p style="text-align: justify;">Nie spodziewałam się, że powieść dla młodszej młodzieży może być tak mądra i głęboka. To nie jest łatwa książka, bo znajdziecie na kartach nieprzepracowaną żałobę, zaniedbanie dziecka, zamknięcie się w swoim świecie, odtrącenie, samotność. Zdumiewające jak mądre i odpowiedzialne mogą być dzieci, jak szybko dorastają w obliczu trudnych wydarzeń. A jednak "Ostatni niedźwiedź" tchnie nadzieją na lepsze. Pokazuje jak może zaistnieć przyjaźń między człowiekiem i zwierzęciem. Jest tu kilka nieprawdopodobnych rzeczy, ale reszta jest tak dobra, że nie sposób nie docenić tej książki. Dla mnie była ważną lekturą. </p><p><b>Taylor Jenkins Reid "Carrie Soto powraca"</b></p><p style="text-align: justify;">Jak dobrze, że musiałam odłożyć tę książkę i mogłam doczytać ją dopiero pod koniec roku. Tak bardzo potrzebowałam lekkiego stylu pisarki, historii, która pochłonie mnie, pozwoli odpocząć i da mi wytchnienie. Poza tym, choć absolutnie się tego nie spodziewałam, polubiłam Carrie. Wracając z emerytury na kort, by obronić swój rekord, tenisistka odbiera największą życiową lekcję. Przypomina sobie, co jest w sporcie najważniejsze, przechodzi mordercze treningi, uczy się o sobie samej. Odbudowuje nadszarpniętą więź z ojcem, porusza tematy, które przez wiele lat omijała. To przełomowy moment w życiu Carrie pod wieloma względami. </p><p style="text-align: justify;"><b>Wyróżnienia</b></p><p style="text-align: justify;">Tu chciałabym powiedzieć o dwóch fantastycznych książkach. Pierwszą z nich jest powieść <b>Joanny Szarańskiej</b>, która ogromnie mnie poruszyła i bardzo czekam na jej kontynuację. "<b>Malarka wiosennych łąk</b>" ma w sobie coś nieuchwytnego, magicznego i mądrego. Więcej o niej przeczytacie <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/06/joanna-szaranska-malarka-wiosennych-ak.html" target="_blank"><b><span style="color: #e69138;">TUTAJ</span></b></a>. Drugą książką jest tomik poezji <b>Magdaleny Podobińskiej</b>. Poezja jest niezwykle trudną materią, jeśli chodzi o recenzowanie. Wiem, że często bywa trudna, wymagająca, czasami potrafi przytłoczyć, gdy mówimy o bogatej metaforyce i nie udawajmy, większość ludzi ma złe wspomnienia ze szkoły. "<b>Ocalały karp</b>" jest jednak wyjątkowy, bo to poezja dla każdego (i to w bardzo pozytywnym znaczeniu). Jest piękna w prostocie, a jednocześnie znajdziecie w niej odwołania do szeroko pojętej kultury. Pełna wersja recenzji <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/09/magdalena-podobinska-ocalay-karp.html" target="_blank"><span style="color: #e69138;"><b>TUTAJ</b></span></a>. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p>To wszystko o ubiegłym roku. Dajcie znać w komentarzach, jak u Was wyglądał 2023. </p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-1301085727503620662024-01-04T13:00:00.003+01:002024-01-04T13:00:42.423+01:00Podsumowanie listopada i grudnia 2023<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR1NLKjdki-m7WqinRY_KRustxPO6wR20_AXbT44se1nsNN3AbDBiASOkGzKa96_ZT5kMmOYSfLH3_lILV5BE9VA0PDvDUYY5eswh7qECLpe00atqCePzTpSypJhIkpIORHnT6srVPr6gESRxxrXdfkm6nMN0HEyixcgGgn1MHVLLv0EUAp0m86OaUs-I/s2245/1_9.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1587" data-original-width="2245" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR1NLKjdki-m7WqinRY_KRustxPO6wR20_AXbT44se1nsNN3AbDBiASOkGzKa96_ZT5kMmOYSfLH3_lILV5BE9VA0PDvDUYY5eswh7qECLpe00atqCePzTpSypJhIkpIORHnT6srVPr6gESRxxrXdfkm6nMN0HEyixcgGgn1MHVLLv0EUAp0m86OaUs-I/w640-h452/1_9.png" width="640" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Tym razem będzie nieco inaczej. W ostatnie miesiące roku nie czytałam dużo. Zabrakło też czasu, by zająć się podsumowaniami i pisaniem większej ilości tekstów na bloga, więc nadrabiam. Oto co przeczytałam w listopadzie. </p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li style="text-align: justify;">Miesiąc rozpoczęłam od powieści <b>Agahty Christie "Wigilia Wszystkich Świętych"</b>. Chciałam ją poznać nim obejrzę ekranizację, ale przyznam, że film ma z książką niewiele wspólnego. Nie zachwyciłam się jakoś mocno fabułą. Była lekko dziwna, szczególnie zakończenie, ale czytało mi się całkiem nieźle. Żal mi się zrobiło małej dziewczynki, którą wszyscy nazywali kłamczuchą i nie starali się jej zrozumieć - takie zachowania jak jej to zawsze jakieś wołanie o pomoc, uwagę, uczucie. </li></ul><div><br /></div><div><ul><li style="text-align: justify;">Poprzednie książki <b>Shirley Jackson</b> wywarły na mnie naprawdę duże wrażenie, tym razem sięgnęłam po "<b>Loterię</b>" czyli tom z tytułowym opowiadaniem i wieloma innymi. Ze stron spoglądała na mnie jednak nieco inna autorka. Taka, która mocniej wchodzi w psychikę człowieka, niekoniecznie odwołując się do tego, co pozaracjonalne. Znalazłam opowiadania lepsze i gorsze. Miałam nadzieję, że tytułowy tekst da mi więcej odpowiedzi niż komiks na jego podstawie, ale niestety nie. Pozostałam z pytaniami, które we mnie tkwiły. A może po prostu nie ma na nie żadnej innej odpowiedzi, niż ludzie tak po prostu robią? Nie wiem. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li style="text-align: justify;">Lektura <b>"Śnieżnej dziewczynki" Sophie Anderson</b> była naprawdę wspaniałą przygodą. Nieco odludna wioska, do której sprowadza się z rodzicami bohaterka. To tam pomaga dziadkowi zajmować się kozami i gospodarstwem i próbuje dojść do siebie po wydarzeniach, o których bardzo długo nic nie wiemy. Tasza po prostu boi się większości rzeczy, stroni od towarzystwa nielicznych rówieśników i innych dzieci. Czas spędza samotnie lub z dziadkiem. Pewnego dnia lepi śnieżną dziewczynkę, jak z baśni, którą wielokrotnie słyszała. Magia sprawia, że postać ożywa. Uszczęśliwiona Tasza czuje, że w końcu znalazła kogoś, z kim będzie się mogła zaprzyjaźnić. To jednak dopiero początek jej drogi. Sophie Anderson stworzyła angażującą i dającą do myślenia powieść dla młodszej młodzieży, po którą warto sięgnąć. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li style="text-align: justify;">To jedna z książek, o których się nie zapomina. Jest w niej tyle emocji, że wcisnęłabym ją każdemu młodemu nastolatkowi. <b>Hannah Gold</b> wykreowała bohaterkę, która jest nad wyraz dojrzała. Rozumie znacznie więcej niż komukolwiek mogłoby się wydawać. Do tego zmaga się nie tylko z niezrozumieniem ze strony rówieśników, samotnością, odrzuceniem, ale i nieobecnością ojca, który zamknął się w sobie po śmierci matki. Szansą dla niej staje się wyjazd na Wyspę Niedźwiedzi. To tam spotka ją przygoda życia. "<b>Ostatni niedźwiedź</b>" to pięknie napisana książka, która gdyby nie malutkie, nierealne szczegóły, byłaby po prostu idealna!</li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li style="text-align: justify;">Czy świąteczne przygotowania mogą być stresujące? Tak, jeśli jest się osobą z wysoką wrażliwością, a taką jest właśnie Marcelinka. Codziennie mierzy się z tym, że jest nieco inna od koleżanek i kolegów. W zmaganiach ze sobą i światem wspiera ją bardzo mądra mama, która rozumie, jak reaguje i co czuje córka. <b>"Marcelinka i świąteczny kołowrotek" Katarzyny Kucewicz</b> uzmysławia dzieciom, że to co dla jednych jest miłe, dla innych może być przytłaczające. Uczy doceniać różnorodność i rozumieć to, że się różnimy. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li style="text-align: justify;">Ostatnią książką listopada był kalendarz adwentowy <b>Anny Pliś</b> czyli <b>"Drzewo Jessego"</b>. To zbiór opowiadań o przygodach pewnych chłopców. Każdy rozdział można czytać kolejnego dnia adwentu, ale też i w innej porze roku, bo są to opowiadania uniwersalne, mówiące o wartościach. Znajdziecie w nich także odwołanie się do Pisma Świętego oraz pytania. Więcej o książce pisałam <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/12/anna-plis-drzewo-jessego-recenzja.html" target="_blank"><span style="color: #ffa400;"><b>TUTAJ</b></span></a>.</li></ul><div><br /></div></div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIAnTmzs3-lpZRHt3udUWtL31kt9Oo8sctTgUOK5H4GL7S4DHxio72nlLyzd12n2cCLRqlf5BnVQweouo8z9yxbIUvMO-obyA0qpuShubCyLHJCt7bTM35pp6BXGGGjyqejmm8Ah09oxkrmU632xD-HAl57DQfdkF7QA9jlPEQPYmF3PIEK9T8RxaZRfI/s1389/Czytatnik%202022%20(7).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1295" data-original-width="1389" height="373" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIAnTmzs3-lpZRHt3udUWtL31kt9Oo8sctTgUOK5H4GL7S4DHxio72nlLyzd12n2cCLRqlf5BnVQweouo8z9yxbIUvMO-obyA0qpuShubCyLHJCt7bTM35pp6BXGGGjyqejmm8Ah09oxkrmU632xD-HAl57DQfdkF7QA9jlPEQPYmF3PIEK9T8RxaZRfI/w400-h373/Czytatnik%202022%20(7).png" width="400" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><p style="text-align: justify;">A teraz czas na grudzień</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivQveu7mYZySu-nDO-dR1v5MTBQJgm6JlynpQoWi71OQEYy_RTX4tUn5gTx8ZKTg2awR2Ctam8Q-eiV3frgQwXSZ_P2_Csc11f9xkT01iAOmWndD3StZGXAemrmFSznR17KEbGL0xEDICo0bkLil9wgEihJz0jfFFp_AJoMppUXvVBOM4knU2OML666lQ/s2245/2_11.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1587" data-original-width="2245" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivQveu7mYZySu-nDO-dR1v5MTBQJgm6JlynpQoWi71OQEYy_RTX4tUn5gTx8ZKTg2awR2Ctam8Q-eiV3frgQwXSZ_P2_Csc11f9xkT01iAOmWndD3StZGXAemrmFSznR17KEbGL0xEDICo0bkLil9wgEihJz0jfFFp_AJoMppUXvVBOM4knU2OML666lQ/w640-h452/2_11.png" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"></p><ul><li style="text-align: justify;">Pierwszą moją lekturą był 5 tom <b>"Wielkiego Strażnika Biblioteki" Mitsu Izumi</b>. Po raz kolejny śledziłam losy Theo, który musiał mierzyć się z pierwszymi wyzwaniami stawianymi podczas szkolenia na kafnę. W tomie pojawiła się także nowa bohaterka, która odegra dużą rolę w całej historii. </li></ul><div><br /></div><div><ul><li style="text-align: justify;">To był niewypał, jeśli chodzi o fabułę. <b>"Festiwal lodowych serc"</b> ogromnie mnie rozczarował i nie wywołał niczego więcej niż nuda i frustracja. Bardzo nieudana kontynuacja serii <b>Agaty Przybyłek</b> nie wniosła do historii bohaterów niczego. Nie rozwinęła ich i raczej ukazała w negatywnym świetle czas ciąży. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li style="text-align: justify;">O <b>"Kobiecie, którą jestem"</b> mówiło wiele osób. Była to chyba jedna z najbardziej oczekiwanych książek roku. Większość kont, które obserwuję na Instagramie miało ją na liście do przeczytania. Sama byłam ciekawa, co o swojej sytuacji powie autorka. <b>Britney Spears</b> opowiedziała smutną historię o dzieciństwie naznaczonym alkoholizmem, nieudanym związku zakończonym aborcją, kiepskim małżeństwie, nacisku ze strony świata mediów, ubezwłasnowolnieniu, walce o siebie i życie. To z jednej strony opowieść o tym, jaką cenę płaci się za sławę, z drugiej przerażająca historia o pazerności i krzywdzie, którą wyrządzają najbliżsi. Nie wszystko wydało mi się w tej książce dramatyczne. To jedna z wielu historii nieszczęśliwych osób, które sprawiały wrażenie szczęśliwych. Taka, która nie zapada na długo w pamięć. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li style="text-align: justify;"><b>Aniela Cholewińska Szkolik </b>zaprosiła czytelników do <b>"Gwiazdkowego miasteczka"</b>, gdzie jest fabryka prezentów, renifery ćwiczą lądowanie na dachach, śnieżynki tańczą na niebie, by spadł śnieg, Mróz może się przeziębić i zachorować, a Mikołaj czasami miewa zły humor. Zdarza się też, że elfy biorą udział w wyścigach czy zapominają pewnych rzeczy. Przyjemna i ciepła lektura w formie kalendarza adwentowego dla młodszych czytelników. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li style="text-align: justify;">Uwielbiam twórczość <b>Taylor Jenkins Reid</b>. Tworzy ona opowieści, które całkowicie pochłaniają i pozwalają odpocząć. Tak też było i tym razem. Carrie Soto oczarowała mnie swoją żelazną dyscypliną. Ze strony na stronę lubiłam ją coraz bardziej. Przemiana, jaką przeszła od początku książki i lekcje, które odebrała w ciągu bardzo krótkiego czasu były po prostu zdumiewające. <b>"Carrie Soto powraca"</b> porusza temat przegrywania, walki o siebie, dostrzegania tego, co najważniejsze, niepoddawania się, doceniania tego, co się ma, budowania i odbudowywania relacji, uczenia się życia na nowo. </li></ul></div><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-k7VATHV855zJ-1mFEou9ASNTW9ICWzEan1au29WsYzAnKcn6lxJuZobtKEvkZt4HPlKJu9Zgoz9zR18RhvXe8qkg5oP7iUahm7bsDwtvba13XzujWYfzZg8oF3zy8fzdIwNLS6SADe5k-sHcq6_gpTAveS7mG7Gaz0xsAUp1ZKreRgDBpCEWRWnIwLI/s1409/Czytatnik%202022%20(8).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1297" data-original-width="1409" height="369" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-k7VATHV855zJ-1mFEou9ASNTW9ICWzEan1au29WsYzAnKcn6lxJuZobtKEvkZt4HPlKJu9Zgoz9zR18RhvXe8qkg5oP7iUahm7bsDwtvba13XzujWYfzZg8oF3zy8fzdIwNLS6SADe5k-sHcq6_gpTAveS7mG7Gaz0xsAUp1ZKreRgDBpCEWRWnIwLI/w400-h369/Czytatnik%202022%20(8).png" width="400" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-55628769939693763822023-12-18T19:33:00.001+01:002023-12-18T19:33:31.330+01:00Daniel Wojda "Pogłębiarka. Dokop się do sensu" (Adwentownik 2023 #3)<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlvNCiVgiNKmsDW6eZBXtVX7FvPUm69FNudxha8L272ZNbaRR9NWhgj_rujRCZ8byg7Dp4njE18zVdJIZa0ECoSWy4Teu4fzSb3bHnAUMC81Lj-_w3LwtW87hHPIzbJvnhAUHirPElAOnKelrW3FjpVSilWmyS_ea36AvncQei1CrVR8L4BFWZ8uml0t4/s3906/unnamed%20(11).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2928" data-original-width="3906" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlvNCiVgiNKmsDW6eZBXtVX7FvPUm69FNudxha8L272ZNbaRR9NWhgj_rujRCZ8byg7Dp4njE18zVdJIZa0ECoSWy4Teu4fzSb3bHnAUMC81Lj-_w3LwtW87hHPIzbJvnhAUHirPElAOnKelrW3FjpVSilWmyS_ea36AvncQei1CrVR8L4BFWZ8uml0t4/w640-h480/unnamed%20(11).jpg" width="640" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">To już trzeci tydzień adwentu, a zatem za nami niedziela gaudete. Zachęca nas ona do radości. A ja przychodzę z radością właśnie opowiedzieć Wam o kolejnej publikacji, która pozwala pogłębić więź z Bogiem. </p><p><b></b></p><blockquote style="text-align: justify;"><b>Viktor Frankl, słynny austriacki psychiatra, mawiał: "współczesny człowiek ma za co żyć, ale nie ma po co żyć - ma środki, ale nie ma sensu". Ta - wydawać by się mogło - smutna diagnoza inspiruje nas jednak do zastanowienia się nad wyborem dobrego kierunku i wyznaczenia sobie właściwego celu poszukiwań. SENS - to właśnie on pozwala cieszyć się tym, co zostało mi dane, i tym, w jakim miejscu zostałem w swoim życiu postawiony. - s. 7*</b></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;">Droga, jaką proponuje "Pogłębiarka" (piszę nie tylko o założycielu Danielu Wojdzie, ale wspólnocie, która ma na celu przybliżanie ludzi do Boga) opiera się na docieraniu do głębi - poszukiwaniu sensu, zrozumieniu i odkrywaniu siebie. To niełatwy proces, podczas którego trzeba zmierzyć się z własnymi emocjami, historią, wadami, cieniami i uczuciami. </p><h1 style="text-align: justify;">Dokop się do sensu życia</h1><p style="text-align: justify;">Poznawanie siebie, to też poznawanie Stwórcy. W procesie zbliżania się do Pana, jak zaznacza autor, można wybrać dwie drogi. Jedna wiąże się z życiem wbrew sobie czyli działaniem w opozycji do własnych emocji, pragnień, przeżyć. To droga zaprzeczenia. Druga polega na rozumieniu, przeżywaniu, mierzeniu się z wszystkim, co dzieje się w człowieku i w ten sposób zbliżaniu się do Boga. Dzięki zgodzie na siebie i nieustannej pracy, łatwiej jest realizować Ewangelię w codzienności. </p><p style="text-align: justify;">W pracy z "Pogłębiarką" ważnych jest kilka elementów. Po pierwsze znalezienie czasu na medytację. Daniel Wojda pisze, że istotna jest powtarzalność. To nie musi być na początku każdy dzień, ale np. jeden wybrany. Konkretna godzina, która będzie się powtarzać. Dzięki tej rutynie, łatwiej będzie się wejść w medytację. Po drugie zapoznanie się z tekstem. Przeczytanie go nieco wcześniej, tak by rozpoczynając modlitwę, tekst brzmiał znajomo. Jeśli zaś chodzi o samą medytację, tu były jezuita kładzie nacisk na trzy elementy. Skupienie, które pozwoli owocnie przeżyć spotkanie z Bogiem. Sam akt medytacji, czyli przeżywanie poruszeń. To te elementy, które najmocniej w nas rezonują. Gdy na taki natrafiamy, autor radzi pozostać przy nich, aż wyciągniemy wszystko, co możemy (to takie duchowe wyciskanie cytryny). Następnie można przejść dalej. Ważna jest świadomość, że poruszenia to część tekstu, nigdy nie jest tak, że dotknie nas całość. Ostatni etap to refleksja czyli wysnucie i zanotowanie wniosków, które są podsumowaniem medytacji. </p><p style="text-align: justify;">Tak wygląda instrukcja do Pogłębiarki, a co dalej? Książka obejmuje 37 medytacji. W każdej znajdziecie fragment z Pisma Świętego, modlitwę na rozpoczęcie medytacji, tekst rozmyślań, modlitwę na zakończenie oraz miejsce na notatki. Chciałabym opowiedzieć Wam jednak o jeszcze kilku Pogłębiarkowych materiałach. Jednym jest kanał YT, na którym znajdziecie kursy, medytacje, podcasty i mnóstwo innych materiałów. Warto się z nimi zapoznać. Kolejną świetną, szczególnie dla zabieganych, inicjatywą jest aplikacja na telefon. Dzięki niej, gdziekolwiek jesteście, możecie pracować ze Słowem. Bądźmy szczerzy, dzisiaj często łatwiej nam sięgnąć po telefon niż książkowe ćwiczenia. Samej zdarzało mi się czytać rozważania w autobusie. </p><p style="text-align: justify;">Jeśli potrzebujecie uporządkowania, bardzo dobrze sprawdzi się "Planer Duchowy Żyj Głębiej". Datę możecie wpisać sami. Znajdziecie miejsce na notatki z medytacji, sortownika i zmieniające się moduły (np. wdzięczność, miejsce na wyznaczenie priorytetów, refleksję nad potrzebami, dietą, strategię różnych rzeczy, ocenę relacji i wiele innych). Każdy tydzień rozpoczyna się od niebieskich stron, zwracających uwagę na pewne zagadnienia. Łącznie przechodzicie przez 13 tygodni, a potem jest jeszcze sporo miejsca na notatki. Mój egzemplarz był prezentem od męża w kalendarzu adwentowym i nie mogę się doczekać, aż zacznę z nim pracować. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWpUrHMBgHRCeqwxizl5PzjUYsV4J6XUOipNMnAAqRs1963K2S-JWfdlxpzzL-F9dDo6hnPQkVvIYJteSpvVBXgA5BfnjO3Gaih_ZbFncG-u2BhgzkVhvUen4ANACup9aS66xPAc7-ahPFhOLLTTTpHbtk42jglClzYgwgB7O-dCgd6UeKM4LECvkV35o/s4032/unnamed%20(12).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWpUrHMBgHRCeqwxizl5PzjUYsV4J6XUOipNMnAAqRs1963K2S-JWfdlxpzzL-F9dDo6hnPQkVvIYJteSpvVBXgA5BfnjO3Gaih_ZbFncG-u2BhgzkVhvUen4ANACup9aS66xPAc7-ahPFhOLLTTTpHbtk42jglClzYgwgB7O-dCgd6UeKM4LECvkV35o/w640-h480/unnamed%20(12).jpg" width="640" /></a></div><h1 style="text-align: justify;">Pogłębiarka - podsumowanie</h1><div style="text-align: justify;">Nie będę oceniać Pogłębiarki, bo nie jestem ani teologiem, ani ekspertem. Powiem Wam, że aplikacja bardzo się u mnie sprawdziła. Korzystanie z niej jest naprawdę owocne. Książka jest świetnym wyborem na rekolekcje albo czas, gdy chcecie odciąć się od techniki lub popracować w bardziej klasyczny sposób. YT, jak wspomniałam, oferuje wiele materiałów i każdy znajdzie w nich coś dla siebie. Części możecie przecież słuchać nawet podczas uprawiania sportu czy domowych obowiązków. Wsparciem pracy z aplikacją będzie planner i dla mnie jest on ważny. Lubię zapisywać różne myśli, refleksje, a mieć je wszystkie w jednym, przeznaczonym specjalnie do tego miejscu, to dobra rzecz. Poza tym podoba mi się on zarówno wizualnie, jak i treściowo. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Macie zatem w czym wybierać. Zerknijcie w wolnej chwili na kanał albo do aplikacji i sprawdźcie, czy Pogłębiarka również i Wam przyda się do duchowego rozwoju. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>* Daniel Wojda, <i>Pogłębiarka. Dokop się do sensu</i>, wyd. WAM, Kraków 2018.</b></div>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-47343705638550261472023-12-10T12:40:00.002+01:002023-12-10T12:40:32.842+01:00Wojciech Werhun "W głąb i z powrotem. Rekolekcje ignacjańskie w życiu codziennym" - recenzja (Adwentownik 2023 #2)<p style="text-align: justify;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTi39Bj3yXjgDBnaFC27zZoVf638aFlm9BpH-ef_bAxKYj-ybS42xL8cd1jiNoeIDneYfXMmY044ADOHcAnQDnpqY1YaN06vriPvnc0c287LppU1XXzT5EroJ6uTJOwyMvr26-0cZPoIp3el3Ed00xVPvP9FNv1dO234VLHhSTSnZUxseDpP1FrN5DDGw/s4032/unnamed%20(10).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTi39Bj3yXjgDBnaFC27zZoVf638aFlm9BpH-ef_bAxKYj-ybS42xL8cd1jiNoeIDneYfXMmY044ADOHcAnQDnpqY1YaN06vriPvnc0c287LppU1XXzT5EroJ6uTJOwyMvr26-0cZPoIp3el3Ed00xVPvP9FNv1dO234VLHhSTSnZUxseDpP1FrN5DDGw/w640-h480/unnamed%20(10).jpg" width="640" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">To już drugi tydzień adwentu. Tym razem mam propozycję dla tych, którzy chcą przeżyć go w pełni i mają możliwość wygospodarowania większej ilości czasu. Warto to zrobić, ponieważ praca z tym tytułem to wielka przygoda. </p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><blockquote><b>"Im bliżej Boga jesteś, tym bardziej odkrywasz twoją prawdziwą tożsamość. Zaczynasz się przekonywać do tego, że jesteś stworzony jako ktoś wyjątkowy, bardzo obdarowany, ukochany, z wielkim potencjałem i godnością syna lub córki Boga samego. To doświadczenie staje się dla ciebie ważniejsze niż świadomość twoich grzechów, ułomności oraz słabości i sprawia, że potrafisz akceptować siebie, cieszyć się sobą, rozwijać się dynamicznie i z wielką radością świadczyć o Jezusie." - s. 23</b></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;">Jeśli mieliście już styczność z publikacjami autora, mniej więcej wiecie, czego się spodziewać. W przeciwieństwie do "Kwadransa uważności", potrzebujecie nieco więcej czasu. Same ćwiczenia też są bardziej wymagające, ale dają piękne efekty. </p><h1 style="text-align: justify;">Praca wewnętrzna</h1><div style="text-align: justify;">Jest wiele sposobów korzystania z rekolekcji ignacjańskich. Możecie odprawić całość w krótkim czasie albo rozplanować pracę na dłużej. Wszystko zależy od tego, jakie macie warunki. "W głąb i z powrotem" zawiera 10 etapów, a w każdym z nich 7 ćwiczeń. Jak zaznacza sam autor, etap można przejść w ciągu weekendu lub dłuższego czasu. Ważne, by nie przekraczać 4 ćwiczeń dziennie. Jeśli wolicie model weekendowy, spokojnie możecie z niego korzystać i pracować jedynie wtedy, dla innych lepszy będzie codzienny tryb. Wszystko zależy od Was. Mnie bardziej pasowała praca każdego dnia, ale były i okresy, gdy łatwiej było zrobić więcej w ciągu weekendu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pamiętajcie, że nic tu nie jest sztywno narzucone. Jeśli coś Wam nie podchodzi, nie musicie do tego wracać. Gdy zaś coś działa, warto wykonać ćwiczenie kilkukrotnie, aż wyciągniecie z niego wszystko, co możliwe. Możecie skorzystać z dodatkowych fragmentów czytań, które są podane i samodzielnie poprowadzić ćwiczenia. Nie martwcie się, w książce znajdziecie wskazówki, jak to zrobić. W końcu przecież rekolekcje się skończą i trzeba będzie działać bez ich pomocy. W pracy z nimi ważne jest odpowiednie miejsce, w którym będziecie się w stanie skupić. Pomocą jest prowadzenie duchowego dziennika i zapisywanie w nim najważniejszych przemyśleń, pytań, wątpliwości lub ktoś, z kim będziecie mogli przedyskutować swoje odczucia. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">No dobrze, ale jak to działa? Po pierwsze trzeba się wyciszyć, wsłuchać się w oddech, uspokoić myśli. Następnie warto poprosić o pomoc Ducha Świętego. Zaczynacie od fragmentu z Pisma Świętego. Po lekturze robicie kilka ćwiczeń, które opierają się na próbie odnalezienia się w danym tekście. Dotyczą realiów wydarzenia, patrzenia, czucia, słuchania, przypominania sobie sytuacji z naszego życia. Każde z nich to ważna refleksja, którą warto później zapisać w dzienniku duchowym. Kluczowy jest tu czas (autor proponuje 30-45 minut), szukanie bez pośpiechu i konieczności odhaczenia każdego punktu. Bądźmy szczerzy, jedne fragmenty przemówią do nas bardziej, inne mniej, czasami ciężko będzie się wczuć. Warto o tym pamiętać, by nie ulec zniechęceniu. Próbować, wracać do pewnych kwestii. Ćwiczenia kończymy modlitwą i znakiem krzyża. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jak już wspominałam Medytacje podzielone są na 10 etapów i dotyczą: miłości, wolności, grzechu, przebaczenia, poznania Jezusa, pokochania Go, naśladowania Mistrza, śmierci, życia i obecności. To naprawdę intensywny trening duchowych mięśni. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h1 style="text-align: justify;">"W głąb i z powrotem. Rekolekcje ignacjańskie w życiu codziennym" - moja opinia</h1><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Bardzo cenię <b>Wojciecha Werhuna</b>. Jego książki są nieocenioną pomocą we wzrastaniu. Co ważne, są pisane prostym językiem. Nie stwarzają bariery nie do pokonania. Autor kieruje je do każdego, kto ma czas i chce pogłębić więź z Bogiem. Klarowne wyjaśnienie dotyczące korzystania z publikacji, krótkie, ale treściwe ćwiczenia, podkreślanie tego, na co zwracać podczas nich uwagę i co robić. Wszystko to pozwala owocnie przejść przez kolejne etapy. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie będę pisać, że to łatwe, bo tak nie jest. Samo znalezienie miejsca i czasu może być nie lada wyzwaniem, ale zdecydowanie warto to zrobić i wracać do ćwiczeń. Zawsze bowiem odkryje się coś nowego, dostrzeże jakiś element, który wcześniej nam umykał. Z czasem na pewno łatwiej będzie się otworzyć zarówno na Słowo, jak i własne przemyślenia, bo nie oszukujmy się, nieraz nie chcemy wiedzieć o własnych emocjach. Dlatego piszę o tym, że pomimo świetnie napisanego tekstu, rekolekcje ignacjańskie są wyzwaniem. Powodują radość, zaskoczenie, ale też i trudniejsze odczucia. Uświadamiają, co tak naprawdę myślimy, gdzie należy pracować. Ożywiają również Biblię. Otwierają czytającego na to, co działo się na kartach. Pokazują, że nie są to odległe historie, ale opowieści uniwersalne, w których możemy się odnaleźć. Na koniec dodam tylko, że "<b>W głąb i z powrotem</b>" to pięknie wydana książka, z przypominającą materiał okładką, złoceniami, zakładką, taśmą do założenia, ładną wyklejką. To dobry prezent dla kogoś, kto chce lepiej poznać Boga nie tylko w czasie adwentu. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Wojciech Werhun, <i>W głąb i z powrotem. Rekolekcje ignacjańskie w życiu codziennym</i>, wyd. WAM, Kraków 2019. </b></div>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-42375068161018281892023-12-03T18:09:00.002+01:002023-12-03T18:41:11.537+01:00Anna Pliś "Drzewo Jessego" - recenzja (Adwentownik 2023 #1)<p style="text-align: justify;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVvfFH4T0YA7fxTBpJsAO5PuNgTyWDL-i3-Bhqx6b01sTjYqjuCoKHh5rfHyst9o_cOwmi1MdfYPe__hvqsWAsrJbqZoCVtqdxxU5cb2sDshkmwFYL0HYjixrPi5A__PdtTd5gCqXi4yj_ZOY9Oa1mjeKI64EWQGaec_arQZbIA5Bgm03O0NARrZl7o1s/s1440/unnamed%20(9).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1440" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVvfFH4T0YA7fxTBpJsAO5PuNgTyWDL-i3-Bhqx6b01sTjYqjuCoKHh5rfHyst9o_cOwmi1MdfYPe__hvqsWAsrJbqZoCVtqdxxU5cb2sDshkmwFYL0HYjixrPi5A__PdtTd5gCqXi4yj_ZOY9Oa1mjeKI64EWQGaec_arQZbIA5Bgm03O0NARrZl7o1s/w640-h480/unnamed%20(9).jpg" width="640" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Gdybym była dzieckiem zaprzyjaźniłabym się z tą książką. Wracałabym do niej, analizowałabym zawarte w niej opowieści, odnosząc je do fragmentów, które warto przeczytać. Dziś jako osoba dorosła, jestem szczęśliwa, że pojawiają się mądre i wartościowe publikacje dla najmłodszych bez patosu, moralizatorstwa i zawiłego języka. </p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><blockquote style="text-align: justify;"><b>"Bo to drzewo rosło razem ze mną. Z nadzieją czekałem, aż będzie większe ode mnie. Wiele przeżyłem pod jego konarami. Przychodziłem tu, gdy było mi wesoło lub smutno, gdy chciałem odpocząć albo się wyżalić. Przyzwyczaiłem się do niego. Ono pięło się w górę i tak było dobrze." - s. 10</b></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;">Opowieści z "Drzewa Jessego" mogą służyć jako kalendarz adwentowy (na ten krótszy i dłuższy adwent), ale bez problemu sprawdzą się również w innych porach roku. Pomogą zrozumieć dzieciom wiele kwestii i będą doskonałym bodźcem do dyskusji. </p><h1 style="text-align: justify;">Czas na przygodę</h1><p style="text-align: justify;">Wędrówkę po codziennych sprawach zaczynamy z Markiem i Budkiem. Chłopcy uwielbiają się bawić, mają swoje pasje, czasami pakują się w tarapaty (bo albo postanawiają być szpiegami, albo wchodzą do cudzego ogrodu). Ich życie nie jest doskonałe. Mimo szczerej przyjaźni, dochodzi między nimi do nieporozumień. Chłopcy stają przed różnymi wyzwaniami, w czym często towarzyszą im dorośli. Tu chciałabym się zatrzymać nad postawą rodziców czy innych starszych osób w książce. Bardzo podobało mi się ich podejście. Stanowcze, ale pełne zrozumienia i nastawione na tłumaczenie, co zdarzyło się nie tak. Czasem do zabawy dołącza Klara, młodsza koleżanka, która potrafi zadziwić bohaterów.</p><p style="text-align: justify;">Przekonajcie się, do czego prowadzi łakomstwo, czym może skutkować niezdecydowanie. Jak wspaniałe zabawy wymyślają chłopcy i co wynika z częstego powtarzania pewnych czynności. Wraz z Klarą wysłuchajcie bajki o Skipie i Skapie. Otwórzcie się na to, że różne punkty widzenia, mogą być związane z tym samym. Wraz z chłopcami przeżyjcie survivalowe doznania i odkryjcie tajemnicę niewidzialnego. Zastanówcie się, czy warto dawać się podpuszczać innym lub naginać zasady. </p><p style="text-align: justify;">Z Klarą, Markiem i Budkiem zdecydowanie nie będziecie się nudzić. Czekają Was wspaniałe przygody, z których płyną bardzo ważne wnioski. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS1gyqmK43Ch5_quqe5P8hZKnMBP7Zq59VUsVy28bO2s1rMJ0rqpNtfppM6MWS_EyZIbCsshIGUH-WTDiJnCZQHIWrb2SnrrVmOfCItB_Y9YYqSGBJpxBXU3PEVkXcMPxCFYEZnzicGzdr46b7R9ilyaFNfq4AiEGTsQIByE_FiQCrRUN6bE6MKmIFa2s/s1440/unnamed%20(8).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1440" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS1gyqmK43Ch5_quqe5P8hZKnMBP7Zq59VUsVy28bO2s1rMJ0rqpNtfppM6MWS_EyZIbCsshIGUH-WTDiJnCZQHIWrb2SnrrVmOfCItB_Y9YYqSGBJpxBXU3PEVkXcMPxCFYEZnzicGzdr46b7R9ilyaFNfq4AiEGTsQIByE_FiQCrRUN6bE6MKmIFa2s/w640-h480/unnamed%20(8).jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><h1 style="text-align: justify;">"Drzewo Jessego" - moja opinia</h1><div style="text-align: justify;">Warto sięgnąć po książkę <b>Anny Pliś</b> z kilku powodów. Po pierwsze perypetie bohaterów są bliskie dzieciom i opisane prostym językiem. Chłopcy znajdują się w sytuacjach, które są współczesne i na pewno zainteresują dzieci. Po drugie każdy rozdział kończy się pytaniami, nad którymi warto się zastanowić i porozmawiać o nich. Dodatkowo znajdziecie odsyłacz do odpowiedniego fragmentu z Pisma Świętego i krótką modlitwę. Pokazują one dzieciom, że to, co dzieje się na kartach Biblii, nie jest odległe. Wydarzenia i sytuacje podobne lub analogiczne zdarzają się i dziś. Dopełnieniem całości są bardzo ładne ilustracje, które cieszą oko i pozwalają lepiej wczuć się w tekst. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jak pisałam na początku "<b>Drzewo Jessego</b>" jest pomyślane jako kalendarz adwentowy, który pomaga lepiej przygotować się do Bożego Narodzenia, ale można je czytać i w innym czasie. Poruszone na kartach tematy są uniwersalne. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że to taka pigułka postępowania dla mniejszych i większych. Publikacja stanowi również inspirację do dalszego, samodzielnego poszukiwania. Sprawdzania, jakie jeszcze podobieństwa do tego, co dzieje się w moim życiu, znajdę w Piśmie Świętym. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jeśli chcecie pełniej przeżyć adwent lub po prostu szukacie dobrej, mądrej i przekazującej wartości pozycji na prezent, "Drzewo Jessego" będzie zdecydowanie dobrym wyborem. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Anna Pliś, <i>Drzewo Jessego</i>, wyd. Sumus, Zielonka 2023. </b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuGFWiCAeYQZ_o9-AGh2K0fwVtEWlakz3bNAHRIpK25sFKZCym5H1KYDb6gxjv4ONoAx7u9eQbHYgFptXCHL88Pby7_R7GZAmN_V2BtzmyYY5pZi83r6m4t2Q1dj__LwUpa-tOgl6B7SIyGEflN3r-lHwX9ZaFqjLWi0mAhl9YtwbhxIZoG6GV5kux4Kk/s1997/Projekt%20bez%20nazwy.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="747" data-original-width="1997" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuGFWiCAeYQZ_o9-AGh2K0fwVtEWlakz3bNAHRIpK25sFKZCym5H1KYDb6gxjv4ONoAx7u9eQbHYgFptXCHL88Pby7_R7GZAmN_V2BtzmyYY5pZi83r6m4t2Q1dj__LwUpa-tOgl6B7SIyGEflN3r-lHwX9ZaFqjLWi0mAhl9YtwbhxIZoG6GV5kux4Kk/w400-h150/Projekt%20bez%20nazwy.png" width="400" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Post powstał we współpracy z Wydawnictwem Sumus, któremu dziękuję za egzemplarz recenzencki. </b></div>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-33004180518378227782023-11-12T11:07:00.001+01:002023-11-12T11:07:50.297+01:00Edyta Świętek "Porywy namiętnych serc" - recenzja<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzwPhnvbjiTNCy4McORFznRps3ppel4aTa8EM24z8trMqCith0uAas1Bnpm5gYtjCheu35Xegt6VScqhy3P_hBF41cwl1LEmOiyF7CJyBbMv9DMpagva8KCE-QKSYQfHF-I770cr329TVdGg8HOKXoHgaNs-eacEZMqm5ckewjfVLbTlKEbC6xs_DXgxc/s4288/DSC_0501.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4288" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzwPhnvbjiTNCy4McORFznRps3ppel4aTa8EM24z8trMqCith0uAas1Bnpm5gYtjCheu35Xegt6VScqhy3P_hBF41cwl1LEmOiyF7CJyBbMv9DMpagva8KCE-QKSYQfHF-I770cr329TVdGg8HOKXoHgaNs-eacEZMqm5ckewjfVLbTlKEbC6xs_DXgxc/w635-h432/DSC_0501.JPG" width="635" /></a></div><br /><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Lektura „Sagi Krynickiej” była początkiem mojej przygody z
twórczością Edyty Świętek. Spotkaniem, które zaintrygowało mnie i wywołało
wiele emocji. Z niecierpliwością czekałam na dalsze losy bohaterów, zwłaszcza,
że autorka przyzwyczaiła mnie do kończenia powieści w momencie, w którym moja
ciekawość sięgała zenitu. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p><b></b></o:p></p><blockquote style="text-align: justify;"><b>"Kiedy podzieliła się swymi obawami z matką, ta ją tylko wyśmiała i powiedziała, że mężczyźni już tacy są: zobojętniali na wszystko. Bardzo często traktują żonę jak stały element wyposażenia mieszkania. Trzeba to zaakceptować i koniec. Powinna być szczęśliwa, że ma zamożnego i przystojnego męża, którego zazdroszczą jej okoliczne kobiety. A jeśli on ma kochankę, po prostu winna się z tym jakoś pogodzić. Szanująca się dama nigdy nie zniży się do tego, by robić mężowi awantury. Nawet gdyby odkryła, z kim romansuje mąż, nie wolno jej wykorzystać tej wiedzy. Ba! Powinna się zastanowić, w czym tamta kobieta jest od niej lepsza, że skutecznie przyciągnęła uwagę (...). Życie to nie powieść dla pań. Małżeńska codzienność obfituje w niezbyt miłe niespodzianki i tak naprawdę chwile szczęścia są niezwykle krótkie i ulotne. Trzeba się nimi cieszyć, doceniać je, przechowywać ich wspomnienia na dnie serca, by w chwilach smutku dodawały otuchy." - s. 266-267</b></blockquote><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Pewnie część z Was zżyma się na te słowa, ja też, ale tak to już z tą serią jest. Przeplata się w niej to, co szkodliwe i zastarzałe w przypadku poglądów z tym, co nowe, postępowe. Doskonale pokazany jest los kobiet, które są naciskane, związane konwenansami, utwierdzane w bezwolności. Jednocześnie emancypujące panie nie mają łatwo. Są postrzegane negatywnie, jako szalone, wywrotowe jednostki, które godzą w wartości rodzinne. To jednak tylko jeden z tematów tego tomu. Przenieśmy się zatem po raz kolejny do Krynicy, by przekonać
się, jak potoczyły się dzieje znanych rodzin. <o:p></o:p></p>
<h2 style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">W wojennej zawierusze</b></h2>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Napięta atmosfera, którą zakończył się poprzedni tom powoli
opada. Wyrzuty sumienia i przejrzenie na oczy towarzyszą niesfornym bohaterom.
W sercu zaś rodzą się nowe postanowienia, pragnienie odkupienia win i
rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Teosia przechodzi zdumiewającą przemianę i postanawia
zostać akuszerką. Wytężona praca dziewczyny owocuje sukcesami, ale też
metamorfozą jej charakteru. Tymczasem Stanisław szuka pomysłu na siebie.
Próbuje różnych opcji, nawet tych o których byśmy go nie podejrzewali. Coraz bardziej zacieśnia także więź z pewną panną. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Choć spokojna i oddalona od wojennych działań, Krynica odczuwa skutki konfliktu
zbrojnego. Problemy z żywnością, mniejsze obroty przedsiębiorstw i pensjonatów,
powołania do wojska. Mimo trudności, czasami tragedii, jakie dotykają
poszczególne krynickie rodziny, życie toczy się dalej. Dzieci dorastają, zmienia
się obyczajowość, kobiety coraz głośniej mówią o swoich prawach. Wielka
historia przeplata się z codziennymi troskami, pokazując, że nawet w
największym chaosie można znaleźć odrobinę szczęścia i spokoju. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Marzenia o salonach i miłości jednych przeplatają się z
rezygnacją i twardym życiem drugich. Radości i smutki rozgrywają się w domach i na polach bitwy.
Pomiędzy deptakiem i jego alejkami przepływają kolejne plotki. Jedni rosną w
siłę i zdobywają niezależność, inni zdają się być zagubieni. Wierne przyjaźnie
trzęsą się w posadach, gdy na jaw wychodzą skrywane sekrety. Przeszłość powraca i otwiera nowe drogi. Jak ułożą się losy
bohaterek?<o:p></o:p></p>
<h2 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">„Porywy namiętnych
serc” – moja opinia</b></h2>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ciężko opowiadać o tym tomie, nie chcąc zdradzać Wam tego, co
rozgrywa się na kartach. Dość powiedzieć, że wszyscy bohaterowie dojrzewają, bo
prawdą jest, że ze względu na różne okoliczności każdy się zmienia. Zdarza im
się nadal popełniać błędy, ale przecież to ludzka rzecz. Starsze, postępowe pokolenie, dostrzega swoje zakorzenienie w znanych obyczajach, choć przecież przychylnym okiem patrzy na zmieniające się konwenanse. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Dojrzewa kwestia emancypacji. Przykładem tego jest Teosia,
która staje się nie tylko samodzielna i niezależna, ale łamie społeczne stereotypy.
Wykształcona panna z dobrego domu, która pracuje w zawodzie (i to jakim!) i
samotnie mieszka w mieście, z dala od rodziny. To coś nie do końca
akceptowalnego, choć widać, że wojna i działania społeczne wiele zmieniają. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Nie obywa się oczywiście bez skandalu obyczajowego, który choć przechodzi niezauważony przez socjetę, jest niezwykłym odstępstwem w
ówczesnej mentalności. Łamie wszelkie przyjęte normy, szczególnie te moralne. Serce jednak rządzi się swoimi prawami, a silna wola czasami nie wystawcza. Bohaterowie doznają strat, które boleśnie ranią. Zderzają się z konsekwencjami działania i milczenia. Odkrywają sekrety, które bezpowrotnie mogą zmienić ich życie. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Gdy jedni znajdują szczęście, inni opłakują swoje związki. Szukają odpowiedzi na dręczące ich pytania, sposobu na zaskarbienie sobie uczucia ukochanej osoby, jej czasu, przychylności. Podjęte w przypływie chwili decyzje rzutują na codzienność. Harde charaktery i brak rozmowy prowadzi do unieszczęśliwienia drugiego człowieka. </p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">"<b>Porywy namiętnych serc</b>" to w głównej mierze rzecz o miłości i relacjach. O koszmarze wojny, która zmienia ludzi. Uczy doceniać to, co najważniejsze, a jednocześnie nie pozwala zapomnieć o tym, czego było się udziałem. <b>Edyta Świętek</b> pisze o szukaniu swojego miejsca na ziemi, pomyśle na siebie, dojrzewaniu, któremu towarzyszy podejmowanie decyzji. Pokazuje skutki milczenia, ale i próbę odkupienia win. Brak zrozumienia bliskich sobie osób. W końcu zaś szczęście jednych i tragedię innych. Myślenie i działanie, bardziej zbliżone dzisiejszym czasom, niż epoce, w której rozgrywa się powieść. A jednak wszystko jest spójne, przepełnione emocjami, skłaniające do zastanowienia się, co tak naprawdę liczy się w życiu. Z ciekawością, ale i smutkiem czekam na czwarty, ostatni już tom sagi. Przykro będzie się żegnać z bohaterami. </p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Edyta Świętek, <i>Porywy namiętnych serc</i>, wyd. Mando, Kraków 2023. </b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhquzu77GR-s3blJSidAob4OliMyvYbuBYpJ7XkpYg3UVQYJF3z9q065cCuFDRGRFTAtUpG4vE_XY0j37SMeorqoVC8-bwDLa2_XI7eom0HQ_BFA3AFk2AMKwUOzhUPjL-xK46-whDw8OGh0wRujRjsG4VtncJ3j5XWsifHNeEmlgLxj-ltqznAkFeYU2E/s321/mando.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="155" data-original-width="321" height="155" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhquzu77GR-s3blJSidAob4OliMyvYbuBYpJ7XkpYg3UVQYJF3z9q065cCuFDRGRFTAtUpG4vE_XY0j37SMeorqoVC8-bwDLa2_XI7eom0HQ_BFA3AFk2AMKwUOzhUPjL-xK46-whDw8OGh0wRujRjsG4VtncJ3j5XWsifHNeEmlgLxj-ltqznAkFeYU2E/s320/mando.jpg" width="320" /></a></div><br /><b><br /></b><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Mando. </b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Post powstał we współpracy barterowej z Wydawnictwem Mando. </b></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-33447385838322705092023-11-05T09:48:00.000+01:002023-11-05T09:48:45.774+01:00Podsumowanie października 2023<p style="text-align: justify;"> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVwRemxwPxmITHpmhvuEFjYCBSeWFJQLLbCs13xRzFvxK65H-KcSb7nV16MpUGJUf3n8ABOQ-Uq_kMj1xUTZpZef7vFuDAo-2qoKmJ7lklIMVnWmLkfEiAmgWeHas6M188bm6fRsOfxhqVYmfiLVAshRl_Ul265CMH0JIgzb07-R_pZnQVJ0rZVfjQ5fk/s2245/PODSUMOWANIE%20STYCZNIA%202023%20(5).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1587" data-original-width="2245" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVwRemxwPxmITHpmhvuEFjYCBSeWFJQLLbCs13xRzFvxK65H-KcSb7nV16MpUGJUf3n8ABOQ-Uq_kMj1xUTZpZef7vFuDAo-2qoKmJ7lklIMVnWmLkfEiAmgWeHas6M188bm6fRsOfxhqVYmfiLVAshRl_Ul265CMH0JIgzb07-R_pZnQVJ0rZVfjQ5fk/w640-h452/PODSUMOWANIE%20STYCZNIA%202023%20(5).png" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Październik urzekł mnie kolorami i piękną pogodą. Przyjemnymi, zimnymi porankami, błękitnym niebem, zupą dyniową, którą udoskonaliłam i aromatycznym leczo. Zapachem palonych świec, nielicznymi, powolnymi chwilami, które łapałam całą sobą. Był nacechowany polityczną gorączką, której nie udało mi się ustrzec, zakupami oraz klimatycznymi lekturami. </p><p style="text-align: justify;">Choć czasu było mniej, bo przygotowanie do spotkania autorskiego z Grzegorzem Piątkiem i rozpoczęcie pewnego projektu pochłaniającego bardzo dużo chwil poza pracą, udało mi się przeczytać naprawdę dużo. Zatem, oto moje październikowe lektury. </p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>Miesiąc rozpoczęłam od przygotowania do spotkania. "<b>Sanator. Kariera Stefana Starzyńskiego</b>" <b>Grzegorza Piątka</b>, przybliżył mi postać prezydenta stolicy, który ze zwykłego urzędnika i doskonałego organizatora, stał się legendą. Rzadko czytam o politykach, ale książka laureata Paszportu Polityki 2023 podobała mi się i pozwoliła lepiej poznać Warszawę. </li></ul><div><br /></div><ul><li>Następnie sięgnęłam po książkę, która została wielokrotnie nagrodzona. "<b>Gdynia obiecana. Miasto, modernizm, modernizacja 1920-1939</b>" była wyjątkową lekturą. <b>Grzegorz Piątek</b> stworzył niezwykłą biografię miejsca, które miało być synonimem dostatku, szczęścia, bogactwa i nowego początku. Które mamiło wizją szklanych domów Żeromskiego, a tak naprawdę skazało ogromnie wiele istnień na nędzę, pracę w koszmarnych warunkach, brak dachu nad głową. To jedno oblicze, które boli i odrzuca. Jest jednak drugie - prężnie rozwijającego się miejsca, nowego punktu strategicznego odrodzonej Polski, raju dla sprytnych i wykształconych. To historia o dorabianiu się, mieście - żywym organizmie, ale też o ludziach z ich przywarami i zaletami. </li></ul><div><br /></div><ul><li>Następnie sięgnęłam po młodzieżowy horror. "<b>Zabójcza gra</b>" miała mnie wystraszyć i stanowić doskonałą rozrywkę. W istocie powieść<b> Cynthii Murphy</b> była przewidywalna, schematyczna, rozwleczona. Znajdziecie w niej trochę klimatu, ale nawet twist na koniec mnie nie przekonał i w zasadzie nawet nie wystraszył. Plus za trzy płaszczyzny akcji i gry. Minus za wykonanie - przeciągnięte sceny, mało akcji, bohaterów, których nie da się polubić. Do przeczytania dla rozrywki, dla kogoś kto nie lubi się bać ok, ale bez szału. O fabule krótko pisałam <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/10/7-tytuow-na-dziadowski-maraton.html" target="_blank"><span style="color: #ffa400;">tutaj</span></a>, możecie zajrzeć. </li></ul><div><br /></div><p></p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>Nie myślałam, że książka dla dzieci może być tak klimatyczna, ale <b>Phil Hickes</b>, zna się na rzeczy. "<b>Aveline Jones i Duch z Malmoutch</b>" to kwintesencja powieści grozy dla młodszych nastolatków. Owszem, dla starszych fabuła jest przewidywalna, ale te strachy na wróble, ten przenikający ziąb, porywisty wiatr, chłodny i nieprzystępny morski klimat, aż czułam go na sobie. Do tego miłośniczka książek, niemal wyludnione miasto, czego chcieć więcej? O powieści <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/10/7-tytuow-na-dziadowski-maraton.html" target="_blank"><span style="color: #ffa400;">tutaj</span></a>.</li></ul><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>Do dziś zastanawiam się czy bardziej mnie ta powieść zdenerwowała czy zadziwiła. Słuchałam jej w wersji audio podczas wykonywania obowiązków domowych i wciągnęłam się w historię. Chciałam wiedzieć, o co w niej chodzi. Od czego się zaczęło. "<b>Dzikie serce</b>" z jednej strony było opowieścią o surowym życiu na Alasce. O codziennych obowiązkach, marzeniach, współegzystowaniu z przyrodą. Z drugiej zaś w tę historię wpleciony został wątek fantastyczny, momentami niesmaczny. Chłodna relacja bohaterki z matką, jej osobliwe potrzeby, kierowanie się domysłami. Liczyłam na odpowiedzi, ale <b>Jamey Bradbury</b> ich poskąpiła. Osnuła wszystko mgłą tajemnicy i zostawiła czytelnika z niewiadomą i dość smutnym zakończeniem. W kilku słowach o fabule pisałam <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/10/7-tytuow-na-dziadowski-maraton.html" target="_blank"><span style="color: #ffa400;">tu</span></a>.</li></ul><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>Długo czekałam na "<b>Szalik. O Wisławie Szymborskiej dla dzieci</b>" <b>Michała Rusinka i</b> nie zawiodłam się. Z książki dowiedziałam się mnóstwa ciekawych rzeczy o noblistce. Ogromnie spodobały mi się fragmenty jej dziecięcych utworów oraz perypetie, które przeżywała. Sekretarz Szymborskiej w bardzo przystępny sposób przybliżył młodym czytelnikom poetkę. Ukazał ją jako miłą, ciekawą i pełną pomysłów osobę. Uzupełnieniem świetnego tekstu były fragmenty rękopisów, obrazków, kolaży artystki oraz ilustracje Joanny Rusinek. </li></ul><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>O "<b>Kobiecie w czerni</b>" słyszałam wielokrotnie. Przygotowywanie kolejnego numeru bibliotecznego magazynu dało mi szansę, bym w końcu sięgnęła po powieść <b>Susan Hill</b>. Sielankowy, świąteczny początek nieco mnie zdziwił, lecz po nim nastała historia właściwa. Dzieje pewnego prawnika, który przybywa na pogrzeb klientki kancelarii i ma uporządkować jej sprawy. Dom znajduje się na odludziu i jest odcinany od lądu przypływem. Wzbudza także niewytłumaczalny lęk i niechęć miejscowych. Sytuację komplikuje pojawienie się wychudzonej kobiety w czerni. Niedomówienia mieszkańców, lekkomyślne zachowanie głównego bohatera oraz narastające napięcie, sprawiły, że czytałam tę książkę z dużym zainteresowaniem. To dobra powieść grozy, dla tych, którzy nie lubią bać się za bardzo. </li></ul><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>Uwielbiam czytać o książkach, bibliotekach i bibliotekarzach. Musiałam zatem sięgnąć po "<b>Zaczarowaną Panią Bibliotekarkę</b>" <b>Elizy Mikulskiej</b> i powiem szczerze, że nie rozumiem autorki. Stworzyła postać, która budziła lęk i odrazę. Kobietę z krwawymi paznokciami, odpychająco zimnymi oczami i rękami, która nie uśmiechała się, nie integrowała z ludźmi. Opis, jaki zaprezentowała po prostu mnie rozwalił. Ja rozumiem, że ideą powieści jest ukazanie transformacji kobiety dzięki przyjaźni z dziewczynką, przełamywanie lęków i fobii, ale naprawdę musiało to zostać zrobione w tak przerysowany i łopatologiczny sposób? Książka ma wiele niedociągnięć, jak choćby to, że ludzie nagle stwierdzili, że głos bibliotekarki jest ładny (wcześniej się nie odzywała?) czy fakt, że nikt poza dyrektorem nie pamiętał jej imienia (jemu też przyszło to z trudnością, więc mówił do niej po prostu pani?). Co prawda polubiłam bohaterki, ale boli mnie to, że nie ma tu cienia zaufania do dziecięcej inteligencji, a postać bibliotekarki, która i tak obrośnięta jest stereotypami (stara panna z kotem, kokiem i okularami uciszająca każdego i przerażająca, gdy spóźni się ze zwrotem książki), wypadła tutaj bardzo źle. </li></ul><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>Kolejnym moim wyborem był komiks <b>Milesa Hymana</b> na podstawie opowiadania Shirley Jackson. "<b>Loteria</b>" to jeden z najbardziej zaskakujących tekstów, jakie pojawił się na łamach "New Yorkera". Ciekawie było poznać jego graficzną interpretację i to w wersji krewniaka autorki. Ogromną wartością dodaną powieści graficznej jest przedmowa, odsłaniająca nieco tajemnice rodziny. </li></ul><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>To była bardzo pluszowa i potrzebna lektura. "<b>Być jak kapibara</b>" (no bo kto by nie chciał, prawda?) <b>Micheli Fabbri</b> to piękna dziecięca książka o tym uroczym zwierzątku. Przedstawia ono swoją filozofię, przynależność gatunkową, sposób życia. Krótki tekst dopełniają piękne ilustracje. Całość jest zabawna i pozytywna. </li></ul><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>Niecierpliwie czekałam na "<b>Zabawy literackie</b>" <b>Wisławy Szymborskiej</b>. Pochłonęłam je bardzo szybko, uśmiechając się i podziwiając talent, który widać już było w dzieciństwie poetki. Dzięki publikacji mogłam przeczytać więcej altruików, limeryków, lepiei, ale i poznać odwódki, kiziostychy, a nawet słownik wyrazów obelżywych. Pełną wersję recenzji znajdziecie <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/10/wisawa-szymborska-zabawy-literackie.html" target="_blank"><span style="color: #ffa400;"><b>tutaj</b></span></a>. </li></ul><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>Zastanawiałam się, jak potoczą się losy mieszkańców Krynicy. Co będzie dalej z Aurelią, Matyldą, Teosią, Stanisławem i innymi. Z radością zabrałam się za lekturę "<b>Porywów namiętnych serc</b>". <b>Edyta Świętek</b> po raz kolejny zafundowała mi moc emocji i zaskakujących zdarzeń. Nie podejrzewałam, że wszystko pójdzie w tę stronę. Wojna znacząco wpłynęła na losy bohaterów, zmieniła ich diametralnie, sprawiła, że nic już nie było takie samo. Aż zacieram ręce na czwarty, ostatni już tom sagi. </li></ul><div><br /></div><div>To wszystkie książki, które udało mi się przeczytać. Dajcie znać, jak minął Wasz miesiąc, czy czytaliście którąś z tych pozycji lub czy zamierzacie to zrobić. </div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjFj93mapD-DbwFaG7ysD7zHb9LQJPvtr5ZAFEL9hNHVSCBYN8Yd_LUX12LlgQbTuGWrmKYHlmxJtxvRdxuGita_0a_cUZsLOmwYGCObdAXGchPJXAZ7DyjmhEJTvX4ewX94gtftBcR5uPeFrMH4JgqjrGJiKyS0PKZHXoHeqymWCxd4smKzQjcGBW3UE/s2000/Czytatnik%202022%20(6).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2000" data-original-width="1414" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjFj93mapD-DbwFaG7ysD7zHb9LQJPvtr5ZAFEL9hNHVSCBYN8Yd_LUX12LlgQbTuGWrmKYHlmxJtxvRdxuGita_0a_cUZsLOmwYGCObdAXGchPJXAZ7DyjmhEJTvX4ewX94gtftBcR5uPeFrMH4JgqjrGJiKyS0PKZHXoHeqymWCxd4smKzQjcGBW3UE/w452-h640/Czytatnik%202022%20(6).png" width="452" /></a></div><br /><div><br /></div><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-26990019761901636562023-10-29T17:31:00.001+01:002023-10-29T18:21:28.704+01:00Wisława Szymborska "Zabawy literackie" - recenzja<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgJD59wOOe1t8Kx7nN4WEiy1KpbgAFrcPPxbx0A4MRgiiD2c4ETq6IytWJHsLdcQII5-2HFEyxSuBamAsdIJHBGsgxhpQXViG4j113dxtYeO9FvxUiYXykoQiTMRF9jrFNpZJrxoabZacANJ9cwCaPTNfwsxJqLxvqbDs8TttUUywA73jtcvXVMVkgoVc/s4288/DSC_0523.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4288" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgJD59wOOe1t8Kx7nN4WEiy1KpbgAFrcPPxbx0A4MRgiiD2c4ETq6IytWJHsLdcQII5-2HFEyxSuBamAsdIJHBGsgxhpQXViG4j113dxtYeO9FvxUiYXykoQiTMRF9jrFNpZJrxoabZacANJ9cwCaPTNfwsxJqLxvqbDs8TttUUywA73jtcvXVMVkgoVc/s16000/DSC_0523.JPG" /></a></div><br /><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Znana jest z wierszy, które
doceniono i nagrodzono literackim Noblem. Z poezji refleksyjnej, kunsztownej,
choć w pewien sposób prostej. Poważnych tekstów, które czytamy, omawiamy w
szkole, śpiewamy. Miała jednak jeszcze jedno oblicze, zupełnie inne od tego,
które kojarzymy. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p> <b></b></o:p></p><blockquote><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p><b>"Nurt zabulgotał, toń zawirowała,</b></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b> By połknąć biedną, mimo żeś krzyczała.</b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b> Zwarły się fale nad głową ofiary,</b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b> Wiatr huczeć przestał, ucichnął nurt szary.</b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b><br /></b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b> I kilka baniek powietrza z bulgotem</b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b> Na wierzch wytrysło i zanikło potem,</b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b> A na powierzchni pływał niczym kaczka</b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b> Beret uczniowski - brudny i bez znaczka."</b></p></blockquote><p><b> fragment utworu "Topielec. Poemat epiczny w dwóch pieśniach", s. 31 </b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b></b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Dziś chcę zachęcić Was do
sięgnięcia po mniej poważną odsłonę twórczości Szymborskiej. Lżejszą, humorystyczną,
dobrą na pochmurne, jesienne dni. Taką, która wywoła uśmiech, ale i zachęci Was
do spróbowania swoich sił w krótkiej twórczości. Włączcie się do zaproponowanej
przez nią gry. <o:p></o:p></p><h2 style="text-align: justify;"><b>Zabawmy się!</b></h2><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zacznijmy od początku, od
młodzieńczej twórczości poetki i mówiąc młodzieńczej, mam tu na myśli dziecięce i młodzieżowe utwory, które powstały na długo przed debiutem autorki. Byłam zadziwiona tym,
jak wcześnie Szymborska zaczęła pisać. Co ważniejsze, wiersze stworzone przez
dorastającą pannicę są całkiem dobre. Szczególnie wpisujący się w romantyczną
konwencję "Topielec. Poemat epiczny w dwóch pieśniach". Tworzyła z okazji urodzin, imienin, potrzeby serca, chęci zarobku, gdyż część swoich dzieł literackich i plastycznych sprzedawała tacie. Pokusiła się nawet o fragment powieści "Błysk rewolwru", bowiem marzyła o byciu pisarką. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">W dorosłym życiu noblistka
zajmowała się nie tylko poważną twórczością. Doskonale bawiła się w Domu
Literatów, prowadząc różne gry literackie. Czyniła to także po wyprowadzce.
Organizowane przez nią spotkania zawsze były ciekawe. Poza zabawami,
literackimi oczywiście, odbywały się loterie, w których każdy wygrywał jakiś
drobny przedmiot. Uzupełnieniem lżejszej odsłony pisarstwa Szymborskiej
są kolaże, które doskonale współgrają z krótkimi, zabawnymi utworami literackimi. <o:p></o:p></p><p>
</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Z książki poznacie historię
powstania <b>lepiei </b>(<i>Lepszy piorun na Nosalu,/ niż pulpety w tym lokalu</i>), które zrodziły się podczas wizyty w jednej z restauracji i
wywołały żywe zainteresowanie artystki. Niewinny, ostrzegawczy napis na karcie
dań, dał początek nowemu gatunkowi literackiemu, który poetka rozwijała przez
lata. Zapoznacie się z <b>altruikami </b>(<i>Miej okradać krowę z mleka/ dój bliskiego ci człowieka</i>) inspirowanymi pewnym sloganem wyczytanym z "Poradnika Przyjaciółki". Moimi faworytami zdecydowanie zostały wywiedzione od przysłowia <b>odwódki </b>(<i>Od alaszu byt w rozgardiaszu</i>),
które nie tylko wywołały uśmiech, ale spokojnie mogłyby być zamieszczone obok
informacji o szkodliwości alkoholu. Wartością dodaną jest to, że jeśli nie
znacie się na napojach wyskokowych, dzięki tym utworom poszerzycie wiedzę o rodzajach
trunków i dowiecie się, do czego prowadzi nadmierne spożycie. Utwór Rajnolda Suchodolskiego stał się zaś początkiem zabawy z <b>moskalikami </b>(<i>Kto powiedział, że Germanie/ to są bracia nas Sarmatów,/ temu pierwszy kości złamię/ przed klasztorem Reformatów</i>), w których autorka wyraża wyższość polskiego narodu nad innymi i opisuje karę, którą zazna ten, kto nie godzi się z tą prawdą. Na kartach znajdziecie również <b>kiziostychy </b>(<i>Przyszła Kizia zjadła lina/ i jak trzcina się wygina</i>) - dwuwiersze o kotce Kornela Filipowicza. Zachwycicie się przezabawnymi <b>adoraliami </b>(<i>Chciałem adorować Mary,/ lecz żądała, był bym szczery</i>) oraz <b>rajzefiberkami </b>(<i>W Atlancie/ aresztant na aresztancie</i>). </p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zapoznacie się z <b>limerykami</b>, pisania których uczyła się od mistrza - Macieja Słomczyńskiego. Przekonacie się, że autorka nie oszczędzała nikogo, o czym świadczą - "<b>Galeria pisarzy krakowskich</b>", wiersze okolicznościowe czy <b>epitafia </b>(<i>Oto zwłoki Sebastiana./ Śmierć tu była pożądana</i>). Uwieńczeniem tomu są "<b>Podsłuchańce</b>" czyli zapis kuriozalnych rozmów i sytuacji oraz fenomenalne listy Pana Heńka do Pani Cinii. Część utworów z tomu powstała we współpracy z innymi literatami, czasem z sekretarzem noblistki. </p><h2 style="text-align: justify;">"Zabawy literackie" - moja opinia</h2><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Wisława Szymborska </b>niewątpliwie miała niespożytą energię do wymyślania krótkich, żartobliwych utworów. Potrafiła się bawić godzinami, o czym świadczą gry prowadzone w czasie podróży samochodowych, a także sławnych spotkań w Domu Literatów. Jej niepoważna twórczość często jest dosadna, nie stroni od czarnego humoru, ironii. Pojawiają się w niej wulgaryzmy, gry słowne, dwuznaczności. Poetka z "<b>Zabaw literackich</b>" wydaje się kimś innym od statecznej noblistki. A jednak to jedna i ta sama osoba. </p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Tom świetnie pokazuje, że autorka żyła literaturą. Przekształcała w nią wszystko dookoła. Bawiła się słowem, szukała w nim wytchnienia. Budowała poważną i potrzebną poezję, ale i korzystała z niej przy spotkaniach ze znajomymi. "Zabawy literackie" są pełne krótkich, przezabawnych utworów z różnych gatunków. Przybliżają znane postaci, pokazują pełne dystansu podejście Szymborskiej do wielu spraw, jej dobre oko, ale i ciekawe relacje z ludźmi. W tomie znajdziecie nawet ankiety i "Słownik wyrazów obelżywych". Wszystko to uzupełnione rysunkami oraz rękopisami poetki. </p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">O żartobliwej i niepoważnej Szymborskiej wiedziałam niewiele. Ten tom był dla mnie jak odkrycie jej na nowo. Zapoznanie się z gatunkami, które stworzyła i zachęta do zabawy. Złapanie oddechu w zabieganiu i po prostu dobra rozrywka. Na wyróżnienie zasługuje również posłowie Joanny Szczęsnej, które pomoże Wam lepiej zrozumieć utwory zamieszczone na kartach. Jeśli macie w swoim otoczeniu wielbicieli twórczości noblistki, "Zabawy literackie" będą dobrym prezentem dla nich. Ja bawiłam się naprawdę dobrze. </p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Wisława Szymborska, <i>Zabawy literackie</i>, wyd. Znak, Kraków 2023.</b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOQKKejMl7W7MKiiEAT4adbbrJKCVGDAtV0Tbvw2YM8wRZec5bZtnKVBufnQTshnSk-_PoKDABcWi0ZOzZVKuKziPq26cTQveXT2NS0ra8N95u6FusPpbclxhWrwFAz4Sx9tN3FC8MdAZz1p3EuDpIWGBmH4ardXWd7XleHkUaM7z7i49HHxsDjoy1MPM/s1443/znak_basic.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="521" data-original-width="1443" height="116" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOQKKejMl7W7MKiiEAT4adbbrJKCVGDAtV0Tbvw2YM8wRZec5bZtnKVBufnQTshnSk-_PoKDABcWi0ZOzZVKuKziPq26cTQveXT2NS0ra8N95u6FusPpbclxhWrwFAz4Sx9tN3FC8MdAZz1p3EuDpIWGBmH4ardXWd7XleHkUaM7z7i49HHxsDjoy1MPM/s320/znak_basic.png" width="320" /></a></div><br /><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Post powstał we współpracy barterowej z Wydawnictwem Znak. </b></p><p><br /></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-27035458926851083962023-10-23T22:52:00.002+02:002023-10-23T22:52:41.177+02:007 tytułów na Dziadowski maraton<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG7TRx_Wg1aF5zEHRCzrsGemTOVI80YR11Y8tILkt_xnnL0JJXpo4e1fDNH1bCYF-PBvqGVsxcO8i7jpwEUgzE2rzClpci9aAqaLJRMLqJLs2USqfkP48zEuhmnszV0TP1zySbkVEaWLiiOc5SmT6FIHYo3uqSI0DFv0XnBlZPy3_k2guTtlPR0x3tfu4/s2245/30.10-31.10.2022.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1587" data-original-width="2245" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG7TRx_Wg1aF5zEHRCzrsGemTOVI80YR11Y8tILkt_xnnL0JJXpo4e1fDNH1bCYF-PBvqGVsxcO8i7jpwEUgzE2rzClpci9aAqaLJRMLqJLs2USqfkP48zEuhmnszV0TP1zySbkVEaWLiiOc5SmT6FIHYo3uqSI0DFv0XnBlZPy3_k2guTtlPR0x3tfu4/w640-h452/30.10-31.10.2022.png" width="640" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Po raz kolejny zachęcam Was do wzięcia udziału w <b>Dziadowskim maratonie</b>, tym razem od <b>popołudnia 31.10 do końca 1.11</b>. W nawiązaniu do "Dziadów" Adama Mickiewicza czytamy <b>literaturę</b> <b>grozy i horrory</b>. Zachęcam również do sięgnięcia po dzieło wieszcza, by wejść w klimat Dziadów. </p><p style="text-align: justify;">Jeśli nie macie pomysłu, co przeczytać, przychodzę z pomocą, zarówno pod względem książek dla młodzieży, jak i dorosłych. Nie będą to jakieś straszne horrory, bo rzadko czytam tę literaturę, ale znalazłam kilka naprawdę dobrych tytułów z literatury grozy, które mam nadzieję, przypadną Wam do gustu. Zachęcam również do zaglądnięcia do ubiegłorocznych propozycji, które znajdziecie <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2022/10/5-ksiazek-grozy.html" target="_blank"><b><span style="color: #ffa400;">TUTAJ</span></b></a>. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiPu5xsXHJecqb0QtwUXcHUPQSVgZChb6aG-lfGZZiOcxEBIvC4qwE3S5rfrj_Q9tSH0y7aC2Y_BCyJceQ4SUUnILGORoyMO-OTxccbfHzBU_rFf83cNyLhVMD9_dqXjV3fmyIqGCBa8iLyiiJzL3ByhtXwQgx_ICyFug8d2tlsx27Nu1O1798PClCTss/s2048/394537190_2630915297076510_4537952656578723770_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiPu5xsXHJecqb0QtwUXcHUPQSVgZChb6aG-lfGZZiOcxEBIvC4qwE3S5rfrj_Q9tSH0y7aC2Y_BCyJceQ4SUUnILGORoyMO-OTxccbfHzBU_rFf83cNyLhVMD9_dqXjV3fmyIqGCBa8iLyiiJzL3ByhtXwQgx_ICyFug8d2tlsx27Nu1O1798PClCTss/w300-h400/394537190_2630915297076510_4537952656578723770_n.jpg" width="300" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><b>1. Catherine Steadman, <i>Rodzinna gra</i>, wyd. Mova, Białystok 2023.</b></p><p style="text-align: justify;">Znana pisarka z tajemnicą zakochuje się w bajecznie bogatym mężczyźnie. Jego rodzina owiana jest legendą. Krąży wokół niej mnóstwo plotek, które stresują Harriet. Choć Edward zerwał z nimi kontakt i odciął się, by żyć na własnych warunkach, w momencie gdy postanawia poślubić ukochaną, pragnie przedstawić ją bliskim. Tak rozpoczyna się seria niepokojących wydarzeń związanych z Holbeckami. Ingerowanie w prywatność pary, naznaczone presją spotkania, rodzinne gry jeżące włos na głowie i taśma ze wstrząsającym wyznaniem głowy rodziny. Choć jest już za późno, Harriet postanawia dotrzeć do prawdy o nagraniu. Prawdy, która może ją sporo kosztować. </p><p style="text-align: justify;">"Rodzinna gra" to intrygujący tytuł, który z pewnością spodoba się osobom nieprzepadającym za horrorami. Catherine Steadman trzyma napięcie, długo zwodzi czytelnika i każe mu czekać na rozwiązanie tajemnicy bohaterki, a potem urządza niezłe przedstawienie. Nie jest to pozbawiona wad książka, bo pewnych rzeczy można się domyśleć, ale całkiem nieźle się ją czyta. Na pochwałę zasługuje szczególnie opis rodzinnych gier, w które, wierzcie mi, nie chcielibyście zagrać. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga_yR90CHLEIHV6AtRDjAM898MHxlW9QqFnabgExwvaN0StCaQBlsYUj-MOsah07uTmIdhEsTH0IVMY-arD3b50m5m7jAdFVsg7EWVt7FGyFY017koCNZyoQAH_1XitJaqIA3iw60Md50hABdn00N_4N-s6nN5jeSqg2LuMyil4F08S252samWH0voaZ4/s4288/DSC_0516.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4288" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga_yR90CHLEIHV6AtRDjAM898MHxlW9QqFnabgExwvaN0StCaQBlsYUj-MOsah07uTmIdhEsTH0IVMY-arD3b50m5m7jAdFVsg7EWVt7FGyFY017koCNZyoQAH_1XitJaqIA3iw60Md50hABdn00N_4N-s6nN5jeSqg2LuMyil4F08S252samWH0voaZ4/w400-h266/DSC_0516.JPG" width="400" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><b>2. Klaudia Muniak, <i>Dom obok</i>, wyd. Czwarta Strona, Warszawa 2023. </b></p><p style="text-align: justify;">To kolejna pozycja, która nie jest horrorem, lecz dobrze skonstruowanym thrillerem. Przyznam, że czasami walczyłam ze sobą, by nie odłożyć nowej powieści Klaudii Muniak. Robiło mi się słabo i nie wiedziałam, czy każda kolejna strona mnie nie dobije. </p><p style="text-align: justify;">Po zdanym egzaminie Milena wraca do domu, ale nie zastaje nikogo w środku. Nie może również odnaleźć klucza, który zwyczajowo mama zostawiała w ustalonym miejscu. Ignorując niepokojące plotki krążące o sąsiadach, postanawia przez ich posesję przedostać się do domu, a potem z powrotem, by wrócić do siebie. Mimo ostrzegawczych sygnałów intuicji i wywołujących dreszcze przedmiotów, znajdujących się w domu sąsiadów, dziewczyna wchodzi do środka. Kiedy budzi się w zamkniętym pomieszczeniu, nie wie, co z przypominających się jej urywków, jest prawdą, a co majakiem. Wraz z pojawieniem się młodego mężczyzny rozpoczyna się jej koszmar. Tortury psychiczne i fizyczne przeplatają się z tęsknotą za domem, pytaniami, dlaczego ją to spotyka i poczuciem, że ukochana rodzina może być tak blisko, w domu obok. Czy dziewczynie uda się uciec? A może odszuka ją siostra, która coraz bardziej naciska na policję?</p><p style="text-align: justify;">"Dom obok" wymaga odporności psychicznej na brutalne sceny. Wywołuje dreszcze i wielki niepokój. Czytelnik z uwagą śledzi dokonujące się w bohaterce zmiany i nie wie, czym skończy się kolejna wizyta młodego mężczyzny. Pozycja zdecydowanie dla dorosłych. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEhEgI0z1_op2fJTVi-HpAX_RVGccESiT9xIbjWsZyhTmv3QvUxmOLahay4bNGC_UhYxO9GtLhlakSqlA_LDVY4CUDpx9igKC2Q8uQdVMZtAk0IRVoklpcsWk4whEgH-LeizresyOuNEpiU_UIk0xY7_UbS-QQoyypDbfV_UZ1W-1VEjt-ESCnbvrE5WQ/s4288/DSC_0502.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4288" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEhEgI0z1_op2fJTVi-HpAX_RVGccESiT9xIbjWsZyhTmv3QvUxmOLahay4bNGC_UhYxO9GtLhlakSqlA_LDVY4CUDpx9igKC2Q8uQdVMZtAk0IRVoklpcsWk4whEgH-LeizresyOuNEpiU_UIk0xY7_UbS-QQoyypDbfV_UZ1W-1VEjt-ESCnbvrE5WQ/w400-h266/DSC_0502.JPG" width="400" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><b>3. Cynthia Murphy, <i>Zabójcza gra</i>, wyd. Books4YA, Warszawa 2023. </b></p><p style="text-align: justify;">Co może wyniknąć ze spotkania szóstki zupełnie obcych sobie osób, które w nocy postanawiają zagrać w szkole w grę związaną z Midnight Manem? Dziwny rytuał rozpoczynający rozgrywkę i już można ruszać na obchód placówki. Trzech chłopaków i trzy dziewczyny będzie starało się przetrwać do poranka i nie złamać żadnej z zasad. Pamiętaj, nie wolno wychodzić z budynku, zapalać światła ani zasypiać. Miej zapaloną świecę, a jeśli zgaśnie masz 10 sekund by zapalić ją ponownie, gdyby ci się nie udało usyp wokół siebie krąg z soli i spróbuj zmierzyć się z Midnight Manem. </p><p style="text-align: justify;">"Zabójcza gra" jest lekko niepokojąca. Mamy nieznajomych, ciemną, starą szkołę, rytuał rozpoczęcia gry, dziwne odgłosy, wszystko co powinno straszyć. Jednak nim akcja się rozkręci, mija naprawdę dużo czasu, podczas którego bohaterowie chodzą, zwiedzają szkołę, próbują się poznać, przemierzają kolejne sale. Nawet jak na mnie, która lubuje się w lekkiej grozie, wiało trochę nudą. W końcu pojawił się zwrot akcji, który jednak nie ożywił znacząco książki. </p><p style="text-align: justify;">Powieść Cynthii Murphy nie jest zła, ale miałam nadzieję, że dostarczy mi więcej wrażeń. Na stronach znajdziecie brutalne sceny, dlatego jest przeznaczona dla starszej młodzieży 15+, ale poza przemocą i dwoma wątkami, których spoilerować nie będę, nie ma tu nic, co wykraczałoby poza straszak dla młodszych. Na plus należy zaliczyć przeplatającą się akcję, wątek z przeszłości, różne gry, które wywołują grozę. Ciekawym rozwiązaniem było odwołanie się do chatu, umawiania się na grę w szkole i same zdarzenia podczas rozgrywki. Minusem jest mało akcji, przewidywalna fabuła, to, że od początku nie jest trudno obstawić nam winowajców. </p><p style="text-align: justify;">Jest ok, ale tylko ok, więc jeśli macie ochotę na coś współczesnego, lekko niepokojącego, z zakończeniem z twistem, ale bez szału "Zabójcza gra" powinna się Wam spodobać. Mnie rozczarowała. Nie udało mi się polubić żadnego z bohaterów, po połowie książki już nic nie straszyło, a zakończenie było niesatysfakcjonujące. Z tego, co jednak czytałam, młodsi ode mnie doceniają tę powieść, więc może jestem za stara ;) . </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>4. Jamey Bradbury, <i>Dzikie serce</i>, wyd. Marginesy, Warszawa 2019. </b></p><p style="text-align: justify;">Wyobraźcie sobie dziką, mroźną Alaskę. To właśnie tam mieszka Tracy, której właściwym domem jest bardziej las. Wyścigi psów są jej pasją i życiem, zaś wzięcie udziału w wyścigu Iditarod największym marzeniem. Ustabilizowaną, choć trudną codzienność dziewczyny zmienia zajście, do którego dochodzi w lesie oraz pojawienie się młodego chłopaka. </p><p style="text-align: justify;">Tracy nie może sobie przypomnieć, co zrobiła nieznajomemu, który ją zaatakował. Jedyne co ma, to strzępki wydarzeń i zakrwawiony nóż. Gdy po raz kolejny go spotyka, wie, że wieszczy to tylko kłopoty. Czy uda się jej ochronić swoją rodzinę?</p><p style="text-align: justify;">"Dzikie serce" owiewa mgła tajemnicy. Pokazuje chłodną relację matka-córka, która naznaczona jest niepokojem i pewną formą odrzucenia oraz lęku. Specyficzny głód, który musi zaspokajać Tracy i jego skutki. Obrazuje konsekwencje podejmowania zbyt pochopnych decyzji oraz działania na podstawie fragmentarycznej wiedzy. To pozycja dla miłośników niepokojących historii, które zachowują tajemnicę do samego końca. Jeśli zatem nie musicie dostać wszystkich odpowiedzi i lubicie surowy, mroźny klimat z wątkiem nadprzyrodzonym, powieść Jamey Bradbury powinien przypaść Wam do gustu. To całkiem niezły młodzieżowy horror. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTDVVAH88O3YERYDL264x9v67n_p9gfmUVnNk44TmTfFXBvGLEn_udUmh5XsLmw_SGJ_FgWqf1d51VyHl9pRhnyTMsz-OnFzTBKKQVmqau_N4s6I8oYWtoCpWXwDicsPc7bc_ygK5p_XeRrZ_lzn-2YJDOL3h1_jvVWUfFkF40H1WEFPpdbLjXcMvusmc/s4288/DSC_0506.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4288" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTDVVAH88O3YERYDL264x9v67n_p9gfmUVnNk44TmTfFXBvGLEn_udUmh5XsLmw_SGJ_FgWqf1d51VyHl9pRhnyTMsz-OnFzTBKKQVmqau_N4s6I8oYWtoCpWXwDicsPc7bc_ygK5p_XeRrZ_lzn-2YJDOL3h1_jvVWUfFkF40H1WEFPpdbLjXcMvusmc/w400-h266/DSC_0506.JPG" width="400" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><b>5. Phil Hickes, <i>Aveline Jones i duch z Malmouth</i>, wyd. Świetlik, Białystok 2023. </b></p><p style="text-align: justify;">Wyobraźcie sobie nadmorską miejscowość, która wygląda jak wyludniona. Na ulicach postrach sieją osobliwe strachy na wróble, przypominające chore, groteskowo wyglądające dzieci. Do tego lodowaty wiatr urywa głowę, wyje, zimno przeszywa całego człowieka, a deszcz zacina niemiłosiernie. Dodajcie do tego surową ciotkę, do której udaje się bohaterka. Nic zatem dziwnego, że Aveline pomimo wcześniej rozpoczętej przerwy międzysemestralnej, nie skacze z radości. Nie pomaga nawet to, że aura Malmouth zachęca do zakopania się pod kocem z książką, a dziewczynce właśnie udało się kupić idealny tytuł. To właśnie od książki z antykwariatu rozpoczyna się przygoda, dzięki której Aveline lepiej pozna swoją ciotkę, zawrze nowe znajomości, rozwiąże zagadkę zaginięcia poprzedniej właścicielki opowiadań o duchach. </p><p style="text-align: justify;">Powieść Phila Hickesa, choć kierowana do młodszej młodzieży, jest naprawdę wciągająca i dobrze napisana. Autor stworzył taki klimat, którego nie znajdziecie w wielu książkach grozy dla dorosłych. Zawarł na kartach miłość do książek, emocjonującą przygodę, wykreował sympatycznych bohaterów. Nieważne, ile macie lat, przeczytajcie tę powieść. Gwarantuję Wam doskonałą zabawę, klimatyczną historię i satysfakcję ze świetnej powieści. Takie książki przypominają, jaką frajdę można czerpać z lektury. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUQIszQM-YRLGMqIDDqXwPwdmCXDo5612Vwps55VQV2uDNHOA64KOI8Zuz-vzAfbxbShemJ-WGPuQYwYDE-bQjriKlT6NlokmcYNgG3Y8SwLoP_39JA8NwZ7u83PQ1xTCmQmqYUxd2VT6io6iYaJ0zqzcWDhKG8InieAeGv4Qz5XuNzWLvfYCQtR_tYsQ/s4288/DSC_0520.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4288" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUQIszQM-YRLGMqIDDqXwPwdmCXDo5612Vwps55VQV2uDNHOA64KOI8Zuz-vzAfbxbShemJ-WGPuQYwYDE-bQjriKlT6NlokmcYNgG3Y8SwLoP_39JA8NwZ7u83PQ1xTCmQmqYUxd2VT6io6iYaJ0zqzcWDhKG8InieAeGv4Qz5XuNzWLvfYCQtR_tYsQ/w400-h266/DSC_0520.JPG" width="400" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><b>6. Shirley Jackson, Miles Hyman,<i> Loteria</i>, wyd. Marginesy, Warszawa 2020.</b></p><p style="text-align: justify;">Piękny letni dzień i nerwowe przygotowania do tajemniczej loterii. Mieszkańcy powoli zbierają się na rynku. Gdzieś obok rośnie kupka kamieni. Powoli dowiadujemy się, że tytułowy rytuał ma długą tradycję i ulega ewolucji. Czuć napięcie narastające między ludźmi. Atmosfera zagęszcza się. Podskórnie wiemy, że za chwilę stanie się coś złego. Czym jest tytułowa loteria? Co można w niej wygrać, a może przegrać?</p><p style="text-align: justify;">Miles Hyman stworzył komiks na podstawie opowiadania babki. Dopracowane rysunki, mocna kreska, charakterystyczne, zacięte twarze bohaterów i mroczna opowieść kontrastująca z kolorowym komiksem - to wszystko czyni jego dzieło wartym poznania. Dodatkowym atutem jest przedmowa opowiadająca o rodzinie autora. Gwarantuję Wam, że z pewnością zechcecie sięgnąć po opowiadanie Jackson. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMH6Zc6IMQ0daTAfBftWCGw4_id1FE4vfTme2QdI9gAfnYKohrwhBnpogwdaOXpmy75wRKT6twiKbeXbywAwpfvxwL-hbhKTEDJ0XfAT6hGolr380Mie4frJUVmALltzv42bWGUWhjy3QeyspqMectYM_EpslzjTCeJgfcpODqlTk5vTS0ynJoc1lWAtI/s2048/395430916_6731190603628687_3295075919301704678_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMH6Zc6IMQ0daTAfBftWCGw4_id1FE4vfTme2QdI9gAfnYKohrwhBnpogwdaOXpmy75wRKT6twiKbeXbywAwpfvxwL-hbhKTEDJ0XfAT6hGolr380Mie4frJUVmALltzv42bWGUWhjy3QeyspqMectYM_EpslzjTCeJgfcpODqlTk5vTS0ynJoc1lWAtI/w400-h300/395430916_6731190603628687_3295075919301704678_n.jpg" width="400" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><b>7. Shirley Jackson, <i>Zawsze mieszkałyśmy w zamku</i>, wyd. Replika, Poznań 2021.</b></p><p style="text-align: justify;">Historia dwóch sióstr mieszkających w domu z wujem od pierwszych stron wzbudzi Wasz niepokój. Niechęć mieszkańców, osobliwe bohaterki, izolacja jednej z nich, padające podteksty i urywane wypowiedzi. Pojawienie się kuzyna tylko zagęszcza atmosferę, która i tak bliska jest wybuchu. </p><p style="text-align: justify;">"Zawsze mieszkałyśmy w zamku" to powieść, w której od początku wiadomo, że narratorce nie wolno ufać. A jednak jesteśmy skazani na jej relację. Na odkrywanie prawdy o minionych i obecnych wydarzeniach, wydzieranie każdego słowa i mozolne składanie układanki z niejasnych wypowiedzi osobliwych bohaterów. Świetna, jeśli chodzi o klimat. </p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-76347555015343491432023-10-21T11:11:00.000+02:002023-10-21T11:11:21.551+02:00Podsumowanie września 2023<p> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju5JNYJdBMzYfGpKNx9gcFEUa97-2iL89-vPsLwYEyClmiq-F7VGjLr037KNPRf_BgSWq073oZ9YL3EEzhwnOdM50kqb_T1wbyswqBpdEwWQgBWEBv1ZKHYfLQKvd2scGSMTOb-miZYFsr2ccczTjGidpi0dqPQ4FEvrrU5elcXHSHfGN_Cb5nQAIZsew/s2245/PODSUMOWANIE%20STYCZNIA%202023%20(4).png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1587" data-original-width="2245" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju5JNYJdBMzYfGpKNx9gcFEUa97-2iL89-vPsLwYEyClmiq-F7VGjLr037KNPRf_BgSWq073oZ9YL3EEzhwnOdM50kqb_T1wbyswqBpdEwWQgBWEBv1ZKHYfLQKvd2scGSMTOb-miZYFsr2ccczTjGidpi0dqPQ4FEvrrU5elcXHSHfGN_Cb5nQAIZsew/w640-h452/PODSUMOWANIE%20STYCZNIA%202023%20(4).png" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;">To będzie krótkie podsumowanie, ponieważ nie udało mi się przeczytać w tym miesiącu za wiele. Sierpień i wrzesień były podporządkowane przygotowaniu do prowadzonych przeze mnie spotkań autorskich. Poza tym pod koniec września zaczęłam pewien projekt, który wyrósł z moich postanowień na ten rok. Jeszcze nie zdradzę Wam, o co chodzi, ale zabiera mi on bardzo dużo czasu, więc nie mam możliwości, by zaszaleć z czytaniem. </p><p style="text-align: justify;">Jednak udało mi się już zrealizować czytelnicze wyzwanie na ten rok. Przeczytałam 100 książek, co wydawało mi się kosmiczną i nieosiągalną liczbą i choć ten wynik nie wzrośnie za wiele do końca roku, jestem z siebie niezwykle dumna. A teraz o tym, co udało mi się przeczytać we wrześniu. </p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>Gdyby nie spotkanie, które prowadziłam, pewnie nie sięgnęłabym po tę pozycję. Bardzo wiele bym straciła, bo "<b>Szwecja czyta, Polska czyta</b>" pod red. <b>Katarzyny Tubylewicz</b> i <b>Agaty Diduszko-Zyglewskiej</b> okazała się niezwykle interesująca. Pozwoliła mi lepiej poznać rynek książki, świat bibliotek, pisarzy, tłumaczy, wydawców oraz redaktorów czy prowadzących spotkania. To było dla mnie ogromne zaskoczenie i to pozytywne, po którym zostało wiele zapisanych cytatów. </li></ul><div><br /></div><ul><li>Nie ma niczego lepszego niż nieoczywisty przewodnik, a takim właśnie jest "<b>Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą</b>". <b>Katarzyna Tubylewicz</b> prowadzi czytelnika po mniej znanych miejscach stolicy Szwecji. Pokazuje piękną dzielnicę willową, pisze o nieistniejącej już ulicy, wspomina o muzeach, które warto odwiedzić, zwraca uwagę na miejsca mało uczęszczane oraz te bardziej znane. Zachęca do odnalezienia w Sztohkolmie ciszy i samotności oraz doświadczenia położenia miasta na wyspach. Piękna, lekko nostalgiczna, zachęcająca do podróży do kraju Astrid Lindgren z klimatycznymi zdjęciami. </li></ul><div><br /></div><ul><li>Kryminał rodem z chłodnej północy, który wysłuchałam jako audiobook. Tajemnicza śmierć majętnej seniorki, rodzinne niesnaski, opiekunka, która naznaczona jest przeszłością i skrywa sekrety. "<b>Bardzo zimna wiosna</b>" łączy w sobie wątki historyczne ze współczesnymi. To wielowarstwowy kryminał z wyraźnie wyczuwalną skandynawską atmosferą. Jednak ten tytuł <b>Katarzyny Tubylewicz</b> najmniej zapadł mi w pamięć z wszystkich jej książek. </li></ul><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>Wrzesień obliguje do sięgnięcia po typowo jesieniarski tytuł. Nowa powieść <b>Anny Chaber</b> zabrała mnie do Kanady pełnej kolorowych drzew, syropu klonowego, pięknych miejsc i dobrego jedzenia. Opowieść o Lenie, która przybywa do kraju swojego urodzenia i spotyka tam znanego dziennikarza, wprowadziła mnie w nową porę roku. Historia miłosna osadzona na tle nieco trudniejszych tematów, będzie idealnym tytułem dla wszystkich miłośniczek jesieni. Więcej o "<b>Jesieni w kolorze syropu klonowego</b>" <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/10/anna-chaber-jesien-w-kolorze-syropu.html" target="_blank"><b><span style="color: #ffa400;">TUTAJ</span></b></a>.</li></ul><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li>Kolejna książka <b>Klaudii Muniak</b> mocno mnie zmroziła. Jeszcze niezupełnie zamieszkane osiedle na obrzeżach, a na nim dom z osobliwymi mieszkańcami. Jeden niezbyt dobry pomysł i zignorowanie ostrzegawczego dzwonka w głowie i Milena trafia w samo serce piekła. Cierpienie fizyczne i psychiczne oraz poczucie, że tak blisko są ludzie, którzy mogliby ją uratować. "<b>Dom obok</b>" to pozycja dla osób pełnoletnich, odpornych psychicznie. Jest książką trudną, ale bardzo dobrze napisaną. Pełna recenzja <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/10/klaudia-muniak-dom-obok-recenzja.html" target="_blank"><span style="color: #ffa400;"><b>TUTAJ</b></span></a>. </li></ul><div><br /></div><ul><li>Lekturę tej powieści planowałam bardzo długo. "<b>Wichrowe wzgórza</b>" były jednym z tych tytułów, które musiałam przeczytać. Miałam wielkie oczekiwania, byłam przekonana, że autorka oczaruje mnie klimatem i treścią. Tymczasem męczyłam się niemożebnie. Fabuła, była po prostu koszmarna. Główna bohaterka przekroczyła każdą skalę irytowania czytelnika. Uważała siebie za ofiarę, podczas gdy bawiła się mężczyznami i wychodziła z założenia, że mąż powinien zgodzić się na coś, co przypominało trójkąt. Heathcliff zaś okazał się psychopatą, jakich mało. Jego synowa zaś była wierną kopią matki, która sama nie wie, czego chce. To była jedna z najgorszych lektur tego roku. Dobrze napisana, ale z minimalnym klimatem, antypatycznymi i odpychającymi bohaterami, złem ludzkim, które wylewało się z każdej strony. Emily Jane Brontë niezwykle mnie rozczarowała. </li></ul><div>To już wszystkie książki września. Dajcie znać, czy czytaliście którąś z nich albo czy planujecie poznać któryś z tytułów. </div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXIzjKL0ZnYyZW9L2_bre_H1vex0byQQ67DotWtu1zU1hQqzrSW5Od4GsxvHhjuveVlwdQftjC3f_e-hZFYqcbJCtyEvCuekyalwFKb6JwnO5MUoGHskdmBuU3mQDcm_45awQk5UiTMjheNYnHZ0bcyc6PHuKmnqEnDegjb4m6W8j_e3nNIdt9kRB5f4k/s2000/Czytatnik%202022%20(1).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2000" data-original-width="1414" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXIzjKL0ZnYyZW9L2_bre_H1vex0byQQ67DotWtu1zU1hQqzrSW5Od4GsxvHhjuveVlwdQftjC3f_e-hZFYqcbJCtyEvCuekyalwFKb6JwnO5MUoGHskdmBuU3mQDcm_45awQk5UiTMjheNYnHZ0bcyc6PHuKmnqEnDegjb4m6W8j_e3nNIdt9kRB5f4k/w452-h640/Czytatnik%202022%20(1).jpg" width="452" /></a></div><p style="text-align: justify;"></p><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-37692929524763231482023-10-13T09:24:00.003+02:002023-10-13T09:24:56.819+02:00Klaudia Muniak "Dom obok" - recenzja<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg628iwcTg7St8NZpIJVYUQn4kOhsBs6-yd4wFSLgnBoI66mvlFdsLSlUpL3JM-2Rtvp3Tk_vPaznRRYEbieG7FOmJQcPKmyIvFDPZfM8SvQQbEbYmc3K41exjNDMZ4L_9DgTwOxHH6XFOGQQIhArRgFzaOOExvRPkMq-mH2a1C9yK2IXYy9kqRZGAW5Go/s4288/DSC_0516.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4288" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg628iwcTg7St8NZpIJVYUQn4kOhsBs6-yd4wFSLgnBoI66mvlFdsLSlUpL3JM-2Rtvp3Tk_vPaznRRYEbieG7FOmJQcPKmyIvFDPZfM8SvQQbEbYmc3K41exjNDMZ4L_9DgTwOxHH6XFOGQQIhArRgFzaOOExvRPkMq-mH2a1C9yK2IXYy9kqRZGAW5Go/w640-h426/DSC_0516.JPG" width="640" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Po pierwszym akapicie opisującym przemoc, miałam ochotę odłożyć tę książkę, bo nie byłam pewna, czy jestem gotowa na to, co znajdę dalej. Lubię thrillery, ale ten jednak nadwyrężył moją odporność. Czy sięgnęłabym po niego, gdybym wiedziała, co jest w środku? Nie wiem..., ale to zdecydowanie dobrze napisana i trzymająca w napięciu książka.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><blockquote><p style="text-align: justify;"><b>"A mimo wszystko, kiedy wchodzę do środka, czuję się, jakbym igrała z ogniem. Przeczucie nakazuje mi czym prędzej zmienić zdanie, zawrócić, póki jeszcze mam taką możliwość. Stawiam kroki z większą determinacją, bo to, o czym myślę, jest nie tylko niepoważne, ale też zwyczajnie głupie. Nowiccy to normalna rodzina, a moi rodzice mieszkają zaraz obok. </b></p><p style="text-align: justify;"><b>Kiedy jednak drzwi domu Nowickich się za mną zamykają, przechodzi mnie zimny dreszcz." - s. 16</b></p></blockquote><p style="text-align: justify;"><b></b></p><p>Pamiętajcie, warto ufać swojej intuicji. Różne alarmy, które włączają się w naszej głowie, nie pojawiają się tam z czystego przypadku. Wszystko ma swoje źródło. </p><h1 style="text-align: left;">Nie wchodź do środka</h1><div style="text-align: justify;">Robienie rodzinie niespodzianki nie zawsze jest dobrym pomysłem. Zwłaszcza, gdy przyjeżdżasz po zmroku, nie masz kluczy do domu, rozładowuje ci się komórka, a żeby dostać się na posesje rodziców, musisz skorzystać z pomocy sąsiada, nie tak dawno oskarżonego o zaginięcie pewnego chłopaka. Czujecie już ten klimat? Milena, mimo pierwszych dzwonków ostrzegawczych w głowie, wkracza do domu, którego zawartość przeraziłaby niejedną osobę. Ale cóż, nie można przecież wierzyć we wszystkie plotki, jakie się pojawiają. A osobliwe hobby, każdy ma jakieś swoje dziwactwa. Nie znaczy to przecież, że robi krzywdę innym ludziom. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">A jednak po wizycie w owianym złą sławą domu Milena budzi się w pokoju bez okna. Nie pamięta, co się stało. Rzeczywistość miesza się z majakami. Zniknęły jej rzeczy osobiste, pomieszczenie jest zamknięte, a dziwny mężczyzna, który pojawia się u dziewczyny, nie wróży niczego dobrego. Każdy wieczór to dla bohaterki udręka i kolejna porcja cierpienia. Zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Czy bohaterka dowie się, dlaczego spotkał ją taki los? Czy będąc zamkniętą w "domu obok", uda się jej wydostać? A może ktoś z zewnątrz wyrwie ją z rąk prześladowcy?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Początkowe przekonanie o pierwszym wyskoku Mileny, powoli zmienia się w niepokój. Laura, która obawy matki bierze za niepotrzebną panikę, z czasem zaczyna lękać się o los siostry. Kolejne poszlaki, wiadomości od znajomych studentki oraz wydarzenia, utwierdzają ją w przekonaniu, że w sprawę zaginięcia Mileny są zamieszani sąsiedzi. Rozpoczyna się gra z czasem. Działająca według procedur policja, wydaje się dziewczynie zbyt opieszała i nieskuteczna. Czy Laura zdąży uratować siostrę? I ile będzie ją kosztowała ta pomoc? Jaki sekret skrywa przystojny sąsiad, który zawrócił Laurze w głowie?</div><div><br /></div><h1 style="text-align: left;">"Dom obok" - moja opinia</h1><div style="text-align: justify;">Nowy thriller <b>Klaudii Muniak</b> to naprawdę mocna rzecz. Wciąga od samego początku duszną atmosferą. Próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie, o co w tym wszystkim chodzi. Kto stoi za porwaniem i torturami i jakie kierują nim pobudki? Jednocześnie ze strony na stronę odczuwałam coraz większy strach i dyskomfort. Nie byłam pewna, co zaraz się wydarzy i czy będę to w stanie znieść. Lekką równowagę wprowadzały rozdziały z perspektywy Laury, pozwalały na złapanie oddechu, dzięki czemu mogłam kontynuować lekturę. A ta nie chciała mnie wypuścić. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ogromna krzywda i ból. Działanie, które jest zakotwiczone w przeszłości. Plotki i to, jak potrafią wpłynąć na życie. Mechanizm postępowania w przypadku porwania. Wchodzenie w psychikę zarówno osoby porwanej, jak i jej bliskich. Towarzyszące im emocje, uczucia. Zmiana zachodząca pod wpływem bestialskiego zachowania. Próba przetrwania w obliczu niewiadomego, radzenia sobie z milczeniem oprawcy. Medyczne tematy, które tylko mnożą wątpliwości. Dom w środku odludzia, wyciszone więzienie, które może być tuż obok, pod nosem kochających cię ludzi. Rodzina pozornie zwyczajna, a może jedynie skrywająca się za maską normalności. To wszystko znajdziecie na stronach "<b>Domu obok</b>". </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Książka trzyma w napięciu i wywołuje liczne emocje. Kończy się również dość niejednoznacznie. Otwarte zakończenie daje pole do kontynuacji, ale sprawiło też, że moje myśli zaczęły nerwowo krążyć wokół kilku tematów. Doceniam styl autorki, naprawdę dobre wykonanie, akcję, ale choć doskonale wiem, że są dużo bardziej krwawe powieści, to ilość okrucieństwa i bólu mnie pokonała. To nielogiczne (wziąwszy pod uwagę, że tych scen nie ma nie wiadomo ile), ale odczułam ją mocniej, niż gdyby na każdym kroku walały się flaki, jak w horrorach klasy B. Tu straszy ludzkie zło i metodyczne działanie. Reakcja na ból, tortury, milczenie, całą sytuację. Mimo, że cierpienie nie wylewa się z każdej strony, jest tak opisane i sadystyczne, że staje się bardziej odczuwalne i dotkliwsze, niż gdyby było dużo częstsze. Właśnie dlatego ta książka mocno mnie przytłoczyła. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>To zdecydowanie tytuł przeznaczony tylko dla dorosłych i to takich o mocnych nerwach.</b> Kryje w sobie ważne pytania i zdaję sobie z tego sprawę, ale trochę przyćmiły je dla mnie bestialskie tortury. Refleksja przyszła dopiero po jakimś czasie, gdy zeszły emocje i oderwałam się od tego, co przeczytałam, a co najbardziej mną wstrząsnęło. "Dom obok" pozostaje w głowie na długo. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Klaudia Muniak, <i>Dom obok</i>, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2023. </b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjidjGNTgVuRNQ3ZMJx6p8Yjg_yG4ZxCdXMv5yd_t9ruc7XMXqlv6FSIQ6b-Cu9X5lQtS2jlDgSvk-akBIwnWxadh3z3HhG9qyJn38iqOu6DZDELJo4u3wvAY1QS0i5qlviJ71wa4rSkOpEDLV9zYNzsa-v8fZ5-psqxAw-vmcIJeY4IgcUwGocZRuwWY8/s532/Czwarta%20strona.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="448" data-original-width="532" height="269" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjidjGNTgVuRNQ3ZMJx6p8Yjg_yG4ZxCdXMv5yd_t9ruc7XMXqlv6FSIQ6b-Cu9X5lQtS2jlDgSvk-akBIwnWxadh3z3HhG9qyJn38iqOu6DZDELJo4u3wvAY1QS0i5qlviJ71wa4rSkOpEDLV9zYNzsa-v8fZ5-psqxAw-vmcIJeY4IgcUwGocZRuwWY8/s320/Czwarta%20strona.jpg" width="320" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><b>Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. </b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b>Post powstał we współpracy reklamowej (barter) z Wydawnictwem Czwarta Strona. </b></div>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-69471731888148708902023-10-01T09:25:00.001+02:002023-10-01T09:25:52.567+02:00Anna Chaber "Jesień w kolorze syropu klonowego" - recenzja<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU9g8qxWg0MhoaZwGfo2sN05JhpQzW2ALMZQZV-YVS100FmSzN61Gef6P-9Fc7bZDe9Z7NID-iPrMELNuZKt8nOPvfsjJuiVzfex9GuiNjALuSZsqqZ3bIvv_dQ_osvbr3yVD7YKQ2tb5D2aDqbhnKZyR0rMzRGARufeQPafXBJDzLp2_xzDh51qbW7u8/s4288/DSC_0506.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4288" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU9g8qxWg0MhoaZwGfo2sN05JhpQzW2ALMZQZV-YVS100FmSzN61Gef6P-9Fc7bZDe9Z7NID-iPrMELNuZKt8nOPvfsjJuiVzfex9GuiNjALuSZsqqZ3bIvv_dQ_osvbr3yVD7YKQ2tb5D2aDqbhnKZyR0rMzRGARufeQPafXBJDzLp2_xzDh51qbW7u8/w640-h426/DSC_0506.JPG" width="640" /></a></div><br /><p><span style="text-align: justify;">P</span>otrzebowałam jesiennego klimatu. Zmęczona upałem, wyglądałam chłodnych ranków i wieczorów, złocących się na drzewach liści, dyni, z której ugotuję pyszną zupę, wrzosów. Jestem całym sercem jesieniarą i kocham tę porę roku. Do szczęścia brakowało mi tylko typowo jesiennej książki. </p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><blockquote><b>"- Wiesz, widziałam już kilkoro znajomych, którzy próbowali przekuć swoje hobby w działalność zawodową i przez to kompletnie stracili do tego serce. Nie wszystko, co robimy, musi być przydatne. Czasem dobrze robić coś po prostu dlatego, że sprawia nam przyjemność." - s. 202</b></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;">Kiedy piszę te słowa za oknem pada deszcz. W pokoju pali się herbaciana świeczka. To idealny klimat, do tego, by opowiedzieć Wam o tej historii. </p><h1 style="text-align: left;">Uciekająca dama w opałach</h1><p style="text-align: justify;">Dla kogoś, kto ma wszystko skrupulatnie zaplanowane, nie wie co to prawdziwy bałagan, a jego życie doskonale można wyczytać z planera niemal co do minuty, spontaniczny wyjazd na drugi kontynent, może oznaczać tylko jedno..., ucieczkę. Lena nie dowierza, w to co zrobiła, a jednak. Po raz pierwszy znajduje się w państwie, w którym się urodziła. Ku zdziwieniu jesienna Kanada wita ją chłodem, którego się nie spodziewała. Podobnie jak tego, że będzie opuszczać kraj w popłochu. I tu już możecie zacząć snuć przypuszczenia, dlaczego tak się stało. </p><p style="text-align: justify;">Dość powiedzieć, że wskazówek jest niemało i nie będziecie mieli trudności z prawidłowym wyborem odpowiedzi. Porzucenie swojej firmy, oczka w głowie bohaterki, kompletne oderwanie się od znanej i skrupulatnie przemyślanej codzienności, do tego strach przed odebraniem telefonu, czy zaglądaniem do social mediów. W takich okolicznościach ciężko o wyluzowanie i zwiedzanie Kraju Klonowego Liścia. Lena jednak mimo wszystko postanawia zdystansować się myśli od ponurych rozważań i skorzystać z gościny u ciotki, najlepiej jak to możliwe. Nie przewidzi jednak spotkania z niedźwiedziem, od którego jej kanadyjska rzeczywistość wywróci się do góry nogami. </p><p style="text-align: justify;">Tak zaczyna się historia znajomości z jednym z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy w Kanadzie. Mężczyzna o oczach koloru syropu klonowego nieźle namiesza bohaterce w głowie. Będzie nie tylko turystycznie, ale pracowicie, emocjonująco oraz poważnie. Jonathan bowiem pracuje nad tekstem, który do łatwych nie należy. Choć wielokrotnie pokazywał, że łatwe tematy nie zaprzątają jego myśli. Czy jednak zainteresuje go zorganizowana, rudowłosa Polka? Jak spotkanie tej dwójki wpłynie na ich dalsze losy?</p><h1 style="text-align: justify;">Wyprawa o klonowym posmaku</h1><p style="text-align: justify;">Jak tylko usłyszałam Kanada, jesień, syrop klonowy - nie potrzebowałam niczego więcej. I muszę przyznać, że jesieni jest w powieści naprawdę dużo. Są typowe dla tej pory roku napoje (aż nabrałam ochoty na dyniową latte), ciasta (nawet z bekonem i syropem klonowym - swoją drogą, spróbowałabym), jest deszcz, chłód, ale i piękne dni, kiedy można podziwiać "płonące", jak to się w moich stronach mówi, drzewa. Czuć ciepło kominka, wiatr we włosach, tę niespieszną aurę pogrążającego się w letargu świata. </p><p style="text-align: justify;">Znajdziecie tu wycieczkę nad wodospad, jarmark, przechadzki po większych i mniejszych atrakcjach turystycznych, ba nawet Święto Dziękczynienia. Jest ciepło życzliwych ludzi i szukanie ukojenia po trudnych chwilach. Nie zabraknie także rodzącego się uczucia. A wszystko to na tle klimatycznej, bajecznie kolorowej i aromatycznej przysmakami jesieni.</p><h1 style="text-align: justify;">"Jesień w kolorze syropu klonowego" - moja opinia</h1><div style="text-align: justify;"><b>Anna Chaber</b> zdecydowanie potrafi pisać dla jesieniar. Nie brak tu całego niezbędnika, który towarzyszy miłośniczkom tej pory roku. Są wyraziste kolory, wędrówki, typowa dla tej pory roku kuchnia. Jest uczucie i problemy. Zwykłe, choć nie tak do końca życie, które otula magia małych przyjemności. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Żeby jednak nie było tak cukierkowo, pisarka wplata wątek problemów bohaterki. Odnajdziecie zatem radzenie sobie z konsekwencjami nierozważnych czynów, zdradę, podstęp, kłamstwo. Przekonacie się, że nie ma miejsc i ludzi bez skazy. Przeczytacie o rodzinnych niesnaskach, ale i wielkich krzywdach. Przez chwilę nawet zastanawiałam się, czy pewien bardzo poważny temat, który pojawia się na kartach, jest odpowiedni dla powieści obyczajowej. Czy nie gryzie się z innymi, lekkimi fragmentami, ale być może właśnie dzięki tej lżejszej części, sięgniecie do źródeł i poszerzycie wiedzę na ten temat. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Czytając "<b>Jesień w kolorze syropu klonowego</b>" dobrze się bawiłam. Powieść była nieco przewidywalna, bo nietrudno się domyśleć, co skłoniło Lenę do wyjazdu, jak ta sprawa się zakończy, ani co jest tajemniczym tematem książki Jonathana. Trochę za dużo było jak dla mnie pisania o kolorze oczu bohatera i bohaterki (jej kreskach także) oraz tym, że od słodkości można nabawić się cukrzycy (owszem, można ale wątpię czy tak szybko, chyba że macie już problemy z cukrem i wagą). Zamiast tego wolałabym nieco więcej Kanady. Trochę zgrzytały mi również obcojęzyczne wstawki, które w większości były po prostu zbędne, bo można spokojnie napisać to po polsku. Polubiłam jednak bohaterów i wybaczam im te niedociągnięcia. Dostałam to, czego chciałam najbardziej - jesienny klimat, lekką powieść, przy której się odprężyłam i usatysfakcjonowana mogę sobie teraz pomarzyć o syropie klonowym. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Anna Chaber, <i>Jesień w kolorze syropu klonowego</i>, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2023. </b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjidjGNTgVuRNQ3ZMJx6p8Yjg_yG4ZxCdXMv5yd_t9ruc7XMXqlv6FSIQ6b-Cu9X5lQtS2jlDgSvk-akBIwnWxadh3z3HhG9qyJn38iqOu6DZDELJo4u3wvAY1QS0i5qlviJ71wa4rSkOpEDLV9zYNzsa-v8fZ5-psqxAw-vmcIJeY4IgcUwGocZRuwWY8/s532/Czwarta%20strona.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="448" data-original-width="532" height="269" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjidjGNTgVuRNQ3ZMJx6p8Yjg_yG4ZxCdXMv5yd_t9ruc7XMXqlv6FSIQ6b-Cu9X5lQtS2jlDgSvk-akBIwnWxadh3z3HhG9qyJn38iqOu6DZDELJo4u3wvAY1QS0i5qlviJ71wa4rSkOpEDLV9zYNzsa-v8fZ5-psqxAw-vmcIJeY4IgcUwGocZRuwWY8/s320/Czwarta%20strona.jpg" width="320" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b>Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. </b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b>Post powstał we współpracy reklamowej (barter) z Wydawnictwem Czwarta Strona. </b></div>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-91417773476511653932023-09-24T09:54:00.003+02:002023-09-24T09:54:43.639+02:00María Oruña "Ukryty port" - recenzja<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnpx3hD6Hb9BUclKrqqHuoZhZ43659A_ruif_Bl9kTqH2XtIOk3mJsGpOY5UsaJHPQWttot9qqCfKc3XFKOGMITzhYOPeHmrJwH3gaiF0so6LH1jzQN9svQspJ6PwEYp36MBhAVoJS6OESsMK644qLUXrSbpQjYojTODcG6LQQncEPvJBPLKZxaL0SQ3U/s4288/DSC_0509.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4288" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnpx3hD6Hb9BUclKrqqHuoZhZ43659A_ruif_Bl9kTqH2XtIOk3mJsGpOY5UsaJHPQWttot9qqCfKc3XFKOGMITzhYOPeHmrJwH3gaiF0so6LH1jzQN9svQspJ6PwEYp36MBhAVoJS6OESsMK644qLUXrSbpQjYojTODcG6LQQncEPvJBPLKZxaL0SQ3U/w640-h426/DSC_0509.JPG" width="640" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;">Klimatyczna okładka, obietnica wciągającej zagadki, hiszpańska literatura. Lubię poszerzać moje literackie horyzonty. Poznawać nowych autorów i przekonywać się, jak w danych krajach pisze się literaturę piękną, kryminalną, obyczajową. Co kraj, to obyczaj, jak mówi przysłowie. Chętnie zatem sięgam po powieści, które pozwalają mi się rozwijać, a ta obiecywała dobrze spędzony czas. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"></div><blockquote><div style="text-align: justify;"><b>"Przyszłość będzie nieodwracalna. Bębny duszy obudziły chory umysł i maleńkie serce; wszystkie czyny, te drobne i te wielkie, te bez znaczenia i te decydujące, mają konsekwencje. Zaczęła kształtować się osobowość radykalna, przebiegła i groźna.</b></div><div style="text-align: justify;"><b>Wiesz, gdzie tkwi prawdziwe zagrożenie?</b></div><div style="text-align: justify;"><b>W tym, co nieprzewidywalne." - s. 122</b></div></blockquote><div style="text-align: justify;"></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">A nieprzewidywalnych rzeczy będzie w tej powieści kilka. Będzie to droga momentami prosta, innym razem zaś niesamowicie kręta. Chwilami lekko monotonna, ale i pełna zmieniających się widoków. Słowem nie będziecie się nudzić. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h1 style="text-align: justify;">Zacznij od nowa</h1><div style="text-align: justify;">Słoneczna Hiszpania to dobre miejsce, by rozpocząć kolejny rozdział życia. Założyć własny biznes i zapomnieć o przeszłości, która boli. Taki plan ma właśnie Olivier - chce stworzyć pensjonat, w którym będzie prowadził też obozy językowe. Remont przerywa jednak pewne znalezisko, które przeraża i domaga się wezwania policji. Zamurowane w ścianie zwłoki to zaledwie początek niepokojących zdarzeń, które nastręczą porucznik Valentinie Redondo sporo pracy. Okazuje się bowiem, że ofiar tajemniczego śledztwa będzie więcej. Przed hiszpańską Gwardią Cywilną trudna rozgrywka i łączenie zupełnie niepasujących do siebie elementów, by stworzyć całą układankę. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Olivier będzie musiał udowodnić, że nie ma nic wspólnego ze współcześnie popełnianymi zbrodniami. Przecież wcale nie jest wykluczone, że może chcieć zamknąć usta tym, którzy mogą zrujnować jego dopiero co rozwijający się biznes. Zagadek jest więcej. Tajemniczy artefakt, którego powiązanie ze zwłokami trzeba ustalić, rozrastające się grono podejrzanych, rewelacje z przeszłości matki bohatera, które wychodzą na jaw przy okazji śledztwa. Niezwykle bogata rodzina, która pojawia się na celowniku policji, a żeby tego było mało przy okazji współczesnego śledztwa czytelnik poznaje fragmenty mocno niepokojącego dziennika, który mocno komplikuje fabułę. Do czego jest w stanie posunąć się człowiek, by zrealizować swój plan?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h1 style="text-align: justify;">"Ukryty port" - moja opinia</h1><div style="text-align: justify;">Zazwyczaj piszę obszerne recenzje, tym razem jednak będzie inaczej. Im więcej napiszę, tym bardziej mogę zdradzić szczegóły, które zepsują Wam lekturę. A nie o to chodzi, choć powiem szczerze, że sama nieźle się nabrałam. Mniej więcej w jednej trzeciej książki wydawało mi się, że doskonale wiem, kto jest odpowiedzialny za zbrodnie i tylko czekałam na potwierdzenie moich przypuszczeń. Okazało się jednak, że wcale nie jest tak, jak mi się wydaje. Autorka sprytnie ze mną pogrywała, by na koniec zostawić mnie lekko oszołomioną. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Doceniam, że nic nie jest tu takie proste i czarno-białe. Sprawa jest złożona i trzeba się wysilić, by razem z Valentiną Redondo i jej grupą posklejać obraz w całość. Tropy pojawiają się sukcesywnie, tempa akcji dodaje wspomniany już dziennik, który rozgrywa się od hiszpańskiej wojny domowej do lat po II wojnie światowej. Intryguje jego autor, który sprawnie relacjonuje losy rodziny Jany. Dziennik pokazuje nie tylko okrucieństwo wojny, która zabiera wszystko, ale i trudny czasu pokoju. W tym wszystkim zaś rodzi się zło, którego nic nie jest w stanie powstrzymać, choć początkowo nie wiadomo, czym ono będzie. <b>María Oruña</b> sprytnie lawiruje, podsuwa pewne tropy, by na koniec zaskoczyć czytelnika, jak było to ze mną. Moje podejrzenia zmieniły się co prawda pod koniec lektury, ale nie do końca sprawdziły, bo winnych może być wielu. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"<b>Ukryty port</b>" to historia metaforyczna. Sam tytuł jest wieloznaczny, o czym przekonacie się podczas lektury. I za to duży plus. Kolejny za bohaterów powieści. Porucznik o dwukolorowym spojrzeniu i mrocznej przeszłości, patolog z tajemnicą, Jana ulegająca niepokojącym omdleniom, czy jej dziwna siostra dodają fabule kolorytu. Nawet postaci drugoplanowe mają swoje cechy wyróżniające i małe historyczne zaplecze. Na ich tle jedynie Olivier wydaje się być lekko bezbarwny, choć przed rozmyciem się w książce ratuje go humor. Pomimo dość mrocznej atmosfery, jak na kryminał przystało, widać tu słońce i piękno Hiszpanii oraz właśnie poczucie humoru bohatera. Dzięki temu "Ukryty port" nie jest za ciężki. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jeśli lubicie ciekawe tajemnice, chcecie przekonać się, czy autorce uda się zwieść także i Was, a do tego kręcą Was ciepłe klimaty i stare zagadki, sięgnijcie po kryminał Maríí Oruñy. Będziecie się dobrze bawić, ale też zastanowicie się, co jest najważniejsze w życiu. </div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b>María Oruña, <i>Ukryty port</i>, przeł. Joanna Ostrowska, wyd. Mando, Kraków 2023.</b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b>Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Mando. </b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiXgPMlk5KV7TPYW8vDh0OtPpZ3xoRn0hEEV6rww5cR4Qmn6V49Lxf8l_R3abqT088o5UkmXDQo066QJQPNMRZVfXfisrHdrX2A7ou7k94rERK1BkYIxvMprTRKjPiUmCIn9p-2mB8Uh8-uHpAfR2QYD0YW47culRRtJQn3AVs030JgWkEBTSX_0bXhI0/s321/mando.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="155" data-original-width="321" height="155" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiXgPMlk5KV7TPYW8vDh0OtPpZ3xoRn0hEEV6rww5cR4Qmn6V49Lxf8l_R3abqT088o5UkmXDQo066QJQPNMRZVfXfisrHdrX2A7ou7k94rERK1BkYIxvMprTRKjPiUmCIn9p-2mB8Uh8-uHpAfR2QYD0YW47culRRtJQn3AVs030JgWkEBTSX_0bXhI0/s320/mando.jpg" width="320" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Post powstał we współpracy reklamowej (barter) z Wydawnictwem Mando. </b></div>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-22928209424850580572023-09-21T14:15:00.001+02:002023-09-21T14:17:39.770+02:00Magdalena Podobińska "Ocalały karp" - recenzja<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBknKpezjWZ4i_iK4ZoaHR4Mfftdyk0BAHwlycENN8Vd_ucsnnP00zbGGNe9_03otoTylkDRWq7RH4BK9oMtxuZ_ENCGgpl_Ml7RnxyO7l7UigN5o4lUtbL8Lthf2PD5g1qmeUoXyXya6Tf2qO0MCNEmjHWbvt50bCsPfJS3AMDE7a7uz2lw-_Rff2Xz0/s3848/DSC_0511-1.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2715" data-original-width="3848" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBknKpezjWZ4i_iK4ZoaHR4Mfftdyk0BAHwlycENN8Vd_ucsnnP00zbGGNe9_03otoTylkDRWq7RH4BK9oMtxuZ_ENCGgpl_Ml7RnxyO7l7UigN5o4lUtbL8Lthf2PD5g1qmeUoXyXya6Tf2qO0MCNEmjHWbvt50bCsPfJS3AMDE7a7uz2lw-_Rff2Xz0/s16000/DSC_0511-1.jpg" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Niełatwo pisać o poezji. Jest zupełnie inaczej niż w przypadku prozy, po którą i tak większość osób sięgnie. By skłonić do czytania wierszy, trzeba wielu umiejętności. Odpowiednio dobranych słów. Nim zdobędę się na to, by pisać Wam o tomikach, czytam je kilkukrotnie, myślę, szukam odpowiedniego klucza. Nieraz siadam i zaczynam recenzję, by potem porzucić ją, wrócić, gdy czuję, że przychodzą do mnie właściwe sformułowania. Trwa to długo. </p><p style="text-align: justify;">Mam świadomość ciężaru, ale i zaszczytu, jaki na mnie spoczywa. Wiem, że jeśli nie stanę na wyżynach moich możliwości, tekst rozpłynie się w odmętach internetu. I nie jego będzie mi żal, choć kosztował mnie sporo pracy, ale właśnie tej poezji, do której chcę Was przekonać. Im lepszy tomik, tym dłużej schodzi, by o nim napisać. Tak też było i tym razem. Ociągałam się, wciąż czując własne niedociągnięcia, jakąś niemożność oddania tego, co czuję. Jesienne podrygi dały mi jednak siłę, by zmierzyć się z poezją, do której lektury ogromnie chciałabym Was zachęcić. </p><h1 style="text-align: left;">Świat rzeczy małych</h1><div style="text-align: justify;">Do szczęścia wcale nie trzeba wiele. Sztuką jest nauczyć się zauważać rzeczy dookoła i cieszyć się nimi. Zanurzając się w wiersze Magdaleny Podobińskiej wędrujemy przez świat natury i pór roku, które są niezwykle ważne. Podmiot liryczny utworów czuje więź z przyrodą. Klęka na śniegu w poszukiwaniu stokrotki ("dmuchałam na zimne"), wchodzi między brzozy, dotyka kory, starając się w nią wniknąć niczym w sedno sprawy ("ziarnko gorczycy"). Szczęście utożsamia z leżeniem wśród kłosów zbóż i trawy, słuchaniem lipcowego deszczu bębniącego o dach ("kiedy myślę o szczęściu"). Ceni sobie księżycowe noce, letni wiatr, majowy deszcz, obłoki przesuwające się po niebie. Odnajduje spokój we wspomnieniach z dzieciństwa, które nierozerwalnie związane są ze wsią, a tym samym latem pełnym pszczół, jabłek, pomidorów, pachnących łąk, snopków zboża i "<i>krzątaniny wokół błahych spraw</i>" ("pejzaż wiejski"). Polne kwiaty, strumień, każdy nawet najmniejszy element ma tu swoje miejsce. Sikorka jest zwiastunem inspiracji, "<i>wrony trosk</i>" ("nenufar") oddają problemy, ulotność języka zamyka się w "<i>dmuchawcach słów</i>" ("kiedy myślę o szczęściu"), a delikatność uczuć w "<i>maku pocałunku</i>" ("mak"). Pięknie pokazuje to współistnienie człowieka i jego otoczenia, o czym często zdajemy się zapominać. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wszystko ma swój czas. Przez tomik przewijają się cztery pory roku. Jesień to dla osoby mówiącej "<i>lustro prawdy</i>", czas niepokoju, gdy świat pogrąża się w szarości i zadumie. Wrzesień przynosi ze sobą kolory, ale i opadające z drzew liście. Swoistą pustkę, która sprawia, że człowiek staje się łatwym celem "<i>dla smutków/ i lęków całego świata</i>" ("niepokój"). Zimę ze śniegiem, pasterką, śpiącymi aniołami, zwierzętami i pasterzami, z pływającym w wannie karpiem, który ocalał i życzeniami otulającymi podmiot liryczny i jego bliskich niczym kraciasty pled ("ocalały karp"), cechuje hibernacja. Swoiste zatrzymanie się w czasie i powolne wspominanie, tego co było. Wiosna przynosi ze sobą zieleń, tak bardzo potrzebną do życia, że podmiot liryczny robi jej zapasy na zimę, fotografując przyrodę w rozkwicie ("zapasy zieleni"). Ożywia świat ciepłym deszczem, upajającymi zapachem kwiatami. Lato przywodzi na myśl odpoczynek, obfitość, beztroskę, wakacje. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W zmieniającym się i kolorowym świecie, cyklicznego odradzania się, żyje bohater wierszy. Spragniony relacji z innymi, bo przecież najpiękniejszą muzyką jest "<i>dźwięk twojego/ bijącego/ kochającego serca/ kołyszący mnie do snu</i>" ("serce"). Miłość to tworzenie świata dla drugiej osoby. Tkanie nowego nieba i udowadnianie, że człowiek może więcej niż mu się wydaje ("zaśpiewasz"). To serce jak miodowy piernik ("ocalały karp"), wspólne chwile i flirt niczym zalotne kręcenie włosów ("myśli o tobie"). Niepozbawiona jest jednak trudności, gdy milczy się o własnym zaplątaniu w sobie ("jesion wyniosły"), kiedy jedyne co łączy to krajobraz, który tak łatwo zasłonić ("księżycowa sonata". Uczucie potrafi być jak malinowy cukierek ("bermuda blue"), ale też sprawia, że człowiek czuje się oddany w ręce ukochanego. A ten może "<i>zamknąć i ochronić/ albo rozgnieść</i>" ("księżycowa sonata"). Bywa i tak, że mimo bliskości "<i>dzieli nas tylko krok uśmiechu/ i nuta prawdy</i>", nie dostrzega się drugiego człowieka "<i>w tej dziwnej mgle/ niedomówień i zmęczenia</i>" ("mak"). Trudno zrozumieć, że w uczuciu zawsze znajdzie się ziarnko gorczycy. Że czasami warto nauczyć się od nowa "<i>trudnej sztuki milczenia</i>" ("tango), a innym razem lepiej "<i>przydeptać/ te wszystkie wielokropki/ przez które nie mogę/ iść do przodu</i>" ("wielokropki"). Wszak zdarza się, że niemal wszystkie myśli o obiekcie uczuć "<i>to ślepe uliczki</i>" ("ślepe uliczki"). </div><h1 style="text-align: justify;">Magia słowa</h1><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie brak na kartach "Ocalałego karpia" odwołań do szeroko pojętej kultury. Jest przygana bezkarności w postaci uderzającego w bohatera lirycznego Lasu Birnam znanego z "Makbeta" Wiliama Szekspira ("las Birnam"). Są hipnotyzujące oczy Davida Bowiego ("oczy Bowiego"), najbardziej tajemniczy uśmiech świata Mony Lizy ("drgnienie"), obrazy Vincenta van Gogha ("gwieździsta noc"), czy piosenka Nirvany "Drain you". Celność uwagi przywołuje natomiast bohatera angielskich legend Robin Hooda. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"<i>Niepojęte ile można ukryć między wersami/ wystarczy pokręcić i poobracać/ a potem ładnie i sprawnie zawinąć/ w szeleszczące metafory</i>" ("bermuda blue") - wyznaje osoba mówiąca. I faktycznie tak jest, bo spoza tego, co dosłowne, wyłania się jeszcze cały inny świat przenośnych znaczeń. Słowa są tu jak pożywna, rozgrzewająca zupa pomidorowa ("pokarm dla duszy"). Mają swoje zapachy i kształty, z których buduje się nową rzeczywistość. Ale tworzenie to proces długotrwały. Wymagający czułości, czasu, cierpliwości. Przypomina uprawianie zboża. Słowa z dnia na dzień rosną w siłę, aż w końcu układają się w wiersz, wartki jak strumyk i uwodzący prostotą ("czułość"). Podmiot liryczny chce nią ubogacać ludzi, ale nie jest to łatwe. W dobie zabiegania i bezrefleksyjnego przyjmowania wszystkiego co oferuje świat wirtualny ludzie mają głowy zagracone jak jak "<i>nałogowi zbieracze/ z BBC Lifestyle</i>" ("nałogowi zbieracze"). </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx2Vmx9B-I61bZaKBfgNBX-x4WySx_Q-ldRIvPKnK040jZ4n5fRTavfjoDGC1J2OwLRM_nUBJ12mQhmq_CKc618xemkDBWrnHHLTBnUm13vkXYuqquuXF7MIXLGI3UbpvZYjkW5PUYkOi4XeKIPnDc82LCpDA3v7LnURSjwPusxFC_awurgdmmjurdv0U/s4288/DSC_0510.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4288" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx2Vmx9B-I61bZaKBfgNBX-x4WySx_Q-ldRIvPKnK040jZ4n5fRTavfjoDGC1J2OwLRM_nUBJ12mQhmq_CKc618xemkDBWrnHHLTBnUm13vkXYuqquuXF7MIXLGI3UbpvZYjkW5PUYkOi4XeKIPnDc82LCpDA3v7LnURSjwPusxFC_awurgdmmjurdv0U/w640-h426/DSC_0510.JPG" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h1 style="text-align: justify;">"Ocalały karp" - moja opinia</h1><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Myśląc o poezji <b>Magdaleny Podobińskiej</b> pierwsze co przychodzi mi do głowy to subtelność języka. Przesycenie utworów elementami natury, kolorami, zjawiskami atmosferycznymi. To poezja, która tętni życiem. Refleksyjna, przyglądająca się zarówno światu, kulturze, jak i samemu człowiekowi. Chciałabym powiedzieć, w jakiś sposób intymna i kameralna. To, co najważniejsze rozgrywa się pomiędzy. Za prostymi, ale pięknymi metaforami, ukrywa się głębia, ale nie przesadna, tylko zrozumiała. To swoisty zapis codziennych refleksji, spostrzeżeń, zachwytów, radości i smutków. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"<i>kaszmirowe myśli ogrzewają</i>" wspomina w w wierszu "Czekając na tramwaj" podmiot liryczny. Otula cały tom poetki. Autorka pragnie by czytelnik został "ocalałym karpiem" na morzu kulturalnej miałkości i konsumpcjonizmu. By dał się porwać jej słowom, karmił nimi duszę, rozgrzewał ją, pozwolił się uwieść. W myśl norwidowskiej myśli, że z rzeczy świata tego pozostanie jedynie poezja i dobroć, oddaje w ręce czytelnika tomik dopracowany, prosty i przejrzysty w swej wymowie. Taki, który nie piętrzy przez czytelnikiem trudności, nie prowadzi go na manowce, ale zachęca do spędzenia chwili z poezją. "<b>Ocalały karp</b>" sugestywnie przemawia zarówno bardzo plastycznymi obrazami, jak i łatwością odbioru. To tytuł, który ratuje poezję dla zwykłego człowieka. Takiego, który nie czuje się na siłach sięgać po wielce skomplikowane wiersze. Wierzę jednak, że zachęcony do lektury, odnajdzie na stronach piękno, wartości, zachwyty, odbicie fragmentów swojego życia, refleksję. Zdobędzie się na czytanie między wierszami. Chciałabym, by ten symboliczny tytuł sprawił, że coraz więcej ludzi będzie "ocalałymi karpiami" otwierającymi się na świat. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Magdalena Podobińska, <i>Ocalały karp</i>, wyd. Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Kraków 2021.</b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b>Za egzemplarz recenzencki dziękuję Autorce. </b></div>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-74497417765384937782023-09-10T21:58:00.005+02:002023-09-10T21:58:46.195+02:00Podsumowanie sierpnia 2023<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNXBT0onsBvdFGhVhEh_-AzbXajlYn39SysDNaIZSqOF_xBc_eY4W5IMSzXekKWJsnICUBFZ-5JQ6llOFWdCjy22bboffh7oXV9NEVQGhbij-o0Beg-NgLm5CCpm9ubwaSsqzJAT6CXfWREJkrpkijHWTQ3MrNl-5ts-qEHlLg-xPF59WHz6HZ95QrQYc/s2245/PODSUMOWANIE%20STYCZNIA%202023%20(3).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1587" data-original-width="2245" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNXBT0onsBvdFGhVhEh_-AzbXajlYn39SysDNaIZSqOF_xBc_eY4W5IMSzXekKWJsnICUBFZ-5JQ6llOFWdCjy22bboffh7oXV9NEVQGhbij-o0Beg-NgLm5CCpm9ubwaSsqzJAT6CXfWREJkrpkijHWTQ3MrNl-5ts-qEHlLg-xPF59WHz6HZ95QrQYc/w640-h452/PODSUMOWANIE%20STYCZNIA%202023%20(3).png" width="640" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Sierpień minął mi w dużej części pod kątem przygotowania do spotkania autorskiego, które będę prowadzić. Udało mi się także przeczytać kilka innych książek. </p><p></p><ul style="text-align: left;"><li style="text-align: justify;">Miesiąc zaczęłam z najnowszą pozycją<b> Cormaca McCarthyego</b>, która zaintrygowała mnie opisem na okładce. Sprawdziłam, czy ostatnie powieści pisarza można czytać niezależnie od siebie i sięgnęłam po "<b>Stellę Maris</b>". To była trochę nierówna rozgrywka autora z czytelnikiem, bo musiałabym znacznie poszerzyć moją wiedzę, by dogłębnie docenić tę powieść. Jestem pod ogromnym wrażeniem tekstu, jednak wiem, że dużo mi brakuje, by całościowo odczytać sprytną grę, którą Alicia prowadzi ze swoim lekarzem. Wierzcie lub nie, ale fabuła złożona jedynie z rozmów, w których pojawia się filozofia, matematyka, fizyka, psychologia, relacje rodzinne, praca dla Oppenheimera i sekret, którego nie chce wyjawić bohaterka, może być równie wciągająca, jak gnająca na łeb na szyję akcja. Do tego niesamowity język McCarthy'ego. Po zakończeniu lektury od razu kupiłam "Pasażera. To chyba wiele mówi. </li></ul><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>W sierpniu zakończyłam lekturę serii "<b>Strażnicy Zamku Penhallow</b>". Ostatni tom "Drzewo sekretów" opowiadał o perypetiach szkolnych Poli i jej koleżanek, a także o spotkaniu z kolejnym duchem psiaka. Tym razem była tajemnica, zagadka ukryta w drzewie, rabusie i szukanie swojego miejsca na świecie. Bardzo doceniam <b>Holly Webb</b> za poruszanie ważnych tematów: żałoby, przeprowadzki, zawierania nowych znajomości, radzenia sobie z samotnością, stawiania czoła wyzwaniom, opisywania relacji człowiek-zwierzę i wielu innych zagadnień. Znakomita seria dla młodszych czytelników.</li></ul><div><br /></div><div><ul><li>Po tę książkę chciałam sięgnąć od bardzo dawna. Wobec <b>"Listów do młodego poety" </b>miałam niezwykle wysokie oczekiwania. Słyszałam, że to nie zbiór rad, ale wręcz wykładnia tego, co powinien robić dobry człowiek i poeta. Chyba zbyt idealizowałam ją, bo zawiodłam się na tym tekście. Nie przeczę, że na kartach znajdziecie wiele pięknych słów, mądrych rad, moralności oraz wskazówek dla piszących, ale moim zdaniem było ich o wiele za mało. Czułam, że opinia o książce przerasta ją samą, choć zaznaczyłam sobie kilka fragmentów, które chcę, by ze mną zostały. <b>Rainer Maria Rilke</b> zachwycił mnie niektórymi rzeczami, choć liczyłam na dużo więcej. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li>Od momentu, gdy usłyszałam, że <b>Paulina Molicka,</b> znana większości jako autorka bloga Recenzje Dropsa Książkowego, wydała debiutancką powieść, wiedziałam, że po nią sięgnę. Było ciepło, klimatycznie, czasem zwariowanie, choć z jednym mocnym "ale". Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii na temat "<b>Księgarenki na Miłosnej</b>" kliknijcie <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/08/ksiegarenka-na-miosnej-recenzja.html" target="_blank"><span style="color: #e69138;"><b>TUTAJ</b></span></a>. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li>Sierpień upłynął mi pod znakiem czytania reportaży <b>Katarzyny Tubylewicz</b>. "<b>Szwedzka sztuka kochania. O miłości i seksie na Północy</b>" to opowieść o kompletnie innym pojęciu związków i podejściu do seksualności niż w Polsce. Autorka w rozmowach odmienia miłość chyba przez wszystkie przypadki, jakie tylko istnieją. Są związki heteroseksualne, homoseksualne, rodziny patchworkowe, które spotykają się z dawnymi partnerami i ich nowymi sympatiami, są związki poliamoryczne, jest rozdzielanie miłości od seksu i relacje, które nierozerwalnie wiążą te dwa elementy. Jest zupełnie inne podejście do nagości i potrzeb seksualnych. Całkiem inny świat, czy lepszy czy gorszy - kwestia przekonań, gustu, wiary i kilku innych czynników składowych. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li>Nie mogłam, jako przerywnika, odpuścić sobie dobrej książki dla dzieci. Tym razem wybór padł na króciutką, ale niezwykle uroczą opowieść <b>Maria Vargas Llosy</b> "<b>Fonsito i księżyc</b>". To historia o chłopcu, którego marzeniem jest pocałowanie koleżanki. By jednak je spełnić, musi zrobić rzecz niemożliwą. Zasmucony Fonsito jednak nie poddaje się i usilnie myśli nad tym, jak spełnić prośbę ukochanej. Prosta i piękna w swojej wymowie, ciepła i urocza. Nie podejrzewałam autora o książkę dla dzieci, a tu taka miła i mądra niespodzianka. Moim zdaniem po tę lekturę powinni sięgnąć zarówno dorośli, jak i dzieci. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li>To już moja druga lektura tej książki i chyba nic nie zmieniło się od czasu, gdy czytałam ją po raz pierwszy. Urzekła mnie szwedzka potrzeba samotności. Ale tej rozumianej dobrze - jako pragnienie przestrzeni, samotnego obcowania z przyrodą, chwili wyciszenia się i odkrywania siebie. "<b>Samotny jak Szwed. O ludziach Północy, którzy lubią być sami</b>" przedstawia zarówno tę dobrą samotność, jak i tę niechcianą. Pokazuje dość formalne związki rodzinne, które wraz z ukończeniem przez dzieci 18 roku życia nieco się rozluźniają. Bo w Szwecji to wręcz pożądane, by młody dorosły pomieszkiwał sam przez jakiś czas. Niczym dziwnym nie są nawet wieloletnie pary, które mieszkają osobno. A jednocześnie nie da się zaprzeczyć, że świetny dom opieki na starość nie zastąpi serdecznych relacji, że pandemia skazała najsłabszych na cierpienie i trud. Reportaż <b>Katarzyny Tubylewicz</b> o samotności daje do myślenia. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li>Kryminał <b>Marii Oruny</b> długo mnie zwodził. Wydawało mi się, że wcześnie odkryłam, o co w nim chodzi i zadowolona z siebie czytałam dalej, by potwierdzić moje przypuszczenia. A potem był zwrot akcji, a na koniec opadała mi lekko szczęka. Nie do końca tego się spodziewałam. Doceniam autorkę "<b>Ukrytego portu</b>" za metaforyczny tytuł, dobrze skonstruowaną zagadkę, mocno niepokojący dziennik, sympatycznych bohaterów z charakterem i "zapleczem" (bo każdy ma jakąś swoją historię) i nawet dawkę humoru. Historia zwłok w remontowanej willi i kolejnych zbrodni wciągnęła mnie i to mocno. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li>"<b>Pewne włoskie lato</b>" to książka, która zdecydowanie znajdzie się w mojej topce tego roku. Idealne połączenie wakacyjnej powieści z ważnym zagadnieniem. Powieść, która porusza temat zagubienia dorosłych, ich uzależnienia się od rodziców, bycia dorosłymi dziećmi czy niedojrzałymi dorosłymi. Inteligentna, lekko magiczna, taka po której od razu zarezerwujecie wakacje we Włoszech. Moją recenzję powieści <b>Rebeccy Serle</b> znajdziecie <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/09/rebecca-serle-pewne-woskie-lato-recenzja.html" target="_blank"><b><span style="color: #e69138;">TUTAJ</span></b></a>.</li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li>Temat na czasie, bo "<b>Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie</b>" to w dużej mierze opowieść o imigrantach w kraju Astrid Lindgren. Pokazuje z jednej strony zagubienie przybyszów, z drugiej niepojętą wręcz roszczeniowość i niedostosowanie do panujących praw. Poczytacie w niej o naiwnym wręcz przekonaniu Szwedów, że każdy jest dobry i tym, co z tego wynika. <b>Katarzyna Tubylewicz</b> ujmuje temat szeroko. Rozmawia z osobami pracującymi z imigrantami, ale też tymi, którzy kiedyś sami byli przyjezdnymi i dziś otwarcie wypowiadają się na temat błędów w polityce i różnych form rasizmu. Rzecz warta przeczytania i przemyślenia. </li></ul><div><br /></div></div><div>Dajcie znać, czy znacie któreś ze wspomnianych przeze mnie tytułów. Co Wam udało się przeczytać w sierpniu? </div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip3v8TWBwVfyZdNdBpoVdLR3dO0kjGBTvbjvVzhTRTsEhJ_vEPO11_0jJvfVrS1qGGFE02xtelrAS3G3whu6JgmFcPlJ5x7_nmTKyN4zLy2TKN_Jh6XAikfFumsxtXxwcYxGWyftTYgf4uh3fw9ZVVpVaA0yIWoAhQknnVpQCFXPW1ij-_Ntj2dZA-r0o/s2000/Czytatnik%202022%20(5).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2000" data-original-width="1414" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip3v8TWBwVfyZdNdBpoVdLR3dO0kjGBTvbjvVzhTRTsEhJ_vEPO11_0jJvfVrS1qGGFE02xtelrAS3G3whu6JgmFcPlJ5x7_nmTKyN4zLy2TKN_Jh6XAikfFumsxtXxwcYxGWyftTYgf4uh3fw9ZVVpVaA0yIWoAhQknnVpQCFXPW1ij-_Ntj2dZA-r0o/w453-h640/Czytatnik%202022%20(5).png" width="453" /></a></div><br /><div><br /></div></div><p></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-42873230086880859432023-09-04T21:50:00.005+02:002023-09-04T21:50:39.597+02:00Rebecca Serle "Pewne włoskie lato" - recenzja<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB4iN6sc7DD4PEDCaaX7sY5DzPq5CmDHZMmLmKzMsYEs_u5rnuKiiC_nyRzXZ-ghDJb50XBgJgBaLxt_xO5zcoukupi-ELUC96pR6d0g70FGhF09wZvEoknZhtZjnH4GLzvrSIxBhEgfONM88GbcI-fefwGXtsZTgCj9XNcHHYzWQFbF9MniTsEuY5o6Q/s4288/DSC_0505.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4288" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB4iN6sc7DD4PEDCaaX7sY5DzPq5CmDHZMmLmKzMsYEs_u5rnuKiiC_nyRzXZ-ghDJb50XBgJgBaLxt_xO5zcoukupi-ELUC96pR6d0g70FGhF09wZvEoknZhtZjnH4GLzvrSIxBhEgfONM88GbcI-fefwGXtsZTgCj9XNcHHYzWQFbF9MniTsEuY5o6Q/w640-h426/DSC_0505.JPG" width="640" /></a></div><br /><p></p><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Czasami wieź rodzica z dzieckiem
bywa niezwykle silna. Co jednak, gdy okazuje się, że jest za mocna? Gdy
egzystujemy w takiej symbiozie, że nie sposób oddzielić jednej osoby od
drugiej? Niby szczęśliwa, ale czy jednak nie jakoś toksyczna relacja?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p><blockquote><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p><b> "- Jest takie powiedzenie: to, co przywiodło cię tutaj, nie zaprowadzi cię tam. </b></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p><b>(...)</b></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p><b>- Jak to rozumieć? - pytam.</b></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p><b>- Że dane okoliczności, przekonania czy działania, które doprowadziły cię do tej chwili, nie poprowadzą cię dalej. Jeśli chce się zmienić kierunek, najpierw trzeba zmienić siebie. Trzeba się rozwijać." - s. 157</b></o:p></p></blockquote><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p><b></b></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p> </o:p>Każda śmierć boli, kiedy jednak
odchodzi ktoś, kto był dla nas wszystkim, kończy się świat. Trzeba na nowo
nauczyć się oddychać, jeść, spać, żyć. Tylko czy to możliwe?</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Zbuduj świat od nowa</b></h1>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">To miała być podróż ich życia.
Katy tyle nasłuchała się od matki i wspaniałym czasie, który ta przed laty
spędziła w Positano. Doznania sprzed lat urosły wręcz do rangi legendy, którą
chętnie dzieliła się z córką. Chciała by ta również zachwyciła się klimatycznym
włoskim miasteczkiem. Zakosztowała pysznego jedzenia, płynącego powolnie czasu,
nieskrępowanej niczym wolności. By wystawiała swoje ciało na promienie słońca i
syciła wzrok przepięknymi widokami. Cały pobyt był pieczołowicie zaplanowany,
jak zresztą wszystko w życiu Carol. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Choroba jednak psuje szyki
kobiet. Niedługo przed wyjazdem Kathy traci matkę, przyjaciółkę i zarazem
podporę swojej codzienności. Nie jest w stanie podnieść się po tym ciosie.
Wszystko przestaje smakować. Życie wydaje się puste i jałowe, a jej małżeństwo
zawisa na włosku. Wraz z odejściem Carol ulatnia się cały sens egzystencji jej
córki. Nie ma już kobiety, która znała odpowiedź na każde pytanie, która
bezbłędnie potrafiła rozwiązać każdy problem i zawsze mówiła to, co myśli.
Osamotniona Kathy staje się bezradna bez swojej przewodniczki. Nie wie czego
chce, ani jak ma wyglądać jej życie. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Mimo trudnej sytuacji postanawia
jednak udać się do Positano. Urzeka ją piękno tego miejsca. Zaczyna rozumieć,
dlaczego tak często wspominała je matka. W niezwykle malowniczym otoczeniu
wybrzeża Amalfi zaczyna na powrót oddychać. Rozkoszuje się włoską kuchnią,
poznaje piękne miejsca, spotyka ciekawego mężczyznę oraz swoją 30-letnią matkę.
Tak rozpoczyna się jej włoski pobyt, w którym niezwykłość wspomnianego zdarzenia miesza
się z radością ze spotkania Carol. <o:p></o:p></p>
<h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Opowieść dwóch kobiet</b></h1>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Katy i Carol – to właśnie wokół
nich i cudownego włoskiego klimatu skupia się opowieść. Od początku
towarzyszyła mi jednak pewna dwoistość uczuć. Rozumiałam doskonale tęsknotę
bohaterki za matką, to że była dla niej autorytetem w każdej możliwej sprawie.
Cieszyła mnie ich ciepła relacja. Jednocześnie mocno czułam jej
niewłaściwość. Gdy czytałam o tym, że Carol była najważniejszą osobą w życiu Katy,
taką bez której nie da się egzystować, podejmować najmniejszych decyzji,
pierwsze co przychodziło mi na myśl to nieodcięta pępowina. Wręcz
toksyczne przywiązanie dziecka do matki. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zagłębiając się dalej w lekturze
nie potrafiłam zrozumieć, jak Carol mogła nie zauważyć uzależnienia córki od
siebie. Czemu pomagała, zamiast uczyć. Dlaczego mimo swojej przenikliwości i
spostrzegawczości nie potrafiła dać Katy do zrozumienia, że nie tędy droga.
Zapatrzona w nią jak w obrazek, bohaterka utwierdziła się w fałszywym obrazie,
który jest z jednej strony piękny, bo któż nie chciałby uczyć się od
najlepszych, mieć matki doskonałej. Problem tylko w tym, że ideały nie
istnieją. A mierzenie się z nimi, czy choćby próba dorównania, często są skazane na klęskę. Ba, czasami nie podejmuje się wysiłku, bo
nie ma nawet mowy o doskoczeniu do poprzeczki, a co dopiero o jej
przeskoczeniu. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Warto jednak zaznaczyć, że
historię poznajemy z perspektywy Katy, więc nie do końca można stwierdzić, ile
jest w niej prawdy i czy faktycznie jej matka nie widziała alarmujących sygnałów.
Kilka razy daje się zauważyć, że potrafi postawić sprawę dość twardo i
rozróżnia swoje życie od życia córki. Chce dla niej jak najlepiej, ale nie boi
się mówić prawdy. Z kart jednak wyłania się tak wyidealizowany obraz, że nie
dziwi ból, jakiego doznaje Katy, bunt, który się w niej rodzi. I ma się
świadomość, że wiele cierpienia wynika z tego nierealistycznego wizerunku, jaki
stworzyła bohaterka. <o:p></o:p></p>
<h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">„Pewne włoskie lato” – moja opinia</b></h1>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Powieść <b>Rebeccy Serle</b> jest
cudownie wakacyjna mimo trudnego tematu. To doskonała książka dla wszystkich
zagubionych dorosłych, którzy nie potrafią poradzić sobie z własnym życiem. Nie
wiedzą, co dla nich dobre, w jaką stronę podążać, które relacje pielęgnować, a
które zerwać. Pisarka nie bała się pokazać, że czasami mamy do czynienia z
dorosłymi dziećmi czy niedojrzałymi dorosłymi. Chciałabym napisać, że wtedy
trzeba rzucić wszystko, wyjechać do Positano, odpocząć tam, nasycić się jego
wspaniałościami (te widoki, to ciepło, cudowne morze, wyborne jedzenie,
wspaniałe wino) i wszystko się jakoś poukłada. Może w tym szaleństwie jest
metoda, bo gdy odpuścimy i zmierzymy się z prawdą o sobie,
łatwiej zacząć. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Tego właśnie uczy „<b>Pewne włoskie
lato</b>” – spojrzenia na siebie z dystansu. Zmierzenia się z lękami i własnymi wyobrażeniami
na wiele tematów. Wzięcia za siebie odpowiedzialności, zamiast udawania się po
pomoc do innych. Nie chcę spoilerować, ale czytając tę powieść wiele razy
zdziwicie się, jak bardzo zależna od matki była Katy. Mnie zaskoczyło bardziej
to, że kompletnie nie widziała w tym problemu, choć zdawała sobie sprawę, że
omawia wszelkie tematy z Carol. Rebecca Serle pisze o stawaniu się sobą. Wolnym
człowiekiem, który nie musi, ale chce być przy innych. Potrafi poradzić sobie
sam, najpewniej metodą prób i błędów. Który stopniowo uczy się słuchać siebie,
dostrzegać własne pragnienia, potrzeby. Budować pewność siebie nie z naśladowania, ale działania.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wszystko to podane jest w lekkim,
wakacyjnym klimacie, choć nie brak tu trudniejszych tematów. Myślę, że styl pisarki jest jej największym atutem. Książkę dosłownie się pochłania.
Absolutnie nie przytłacza, choć czasami burzyłam się na zachowanie głównej
bohaterki. Jest słoneczna, ciepła, mądra i wartościowa. Zarówno dzięki okładce,
jak i wspomnianej lekkości, ma szansę trafić do naprawdę szerokiego grona
odbiorców i skłonić ich do refleksji na temat życia i więzi rodzinnych. Przy okazji coś
czuję, że wzrośnie liczba wycieczek do Positano. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">„Pewne włoskie lato” jest dla
mnie idealnym tytułem, który pokazuje, że o ważnych tematach można mówić
chwytliwie, lekko, ciepło, mądrze i prosto. To tytuł dla czytelników z różnym
stopniem oczytania. Taki, który nie stwarza barier i do tego zachwyca. Jak dla
mnie wzorcowe połączenie fabuły, stylu i czegoś nieuchwytnego. Pochłoniecie go w jeden, może dwa wieczory, zależy od Waszego tempa czytania. To jedna z
najlepszych książek tego roku, która po prostu mnie oczarowała, mimo, że
bohaterka potrafi czasami nieźle zirytować czytelnika. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Z niecierpliwością czekam na
kolejne powieści Rebeccy Serle. Kłaniam się także nisko Michałowi Kramarzowi za
świetny przekład. Po lekturze koniecznie dajcie mi znać, jakie macie odczucia
co do tej książki. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. </b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2j4ILo49Jho_2sVeOg-pmdrhmtzJPJSXD0Vn12f8c3Lp0w-6jaNL-q3W3fxmGyFS0X3oeuYG0qPUIfrn8uwyg8JYbo3s1b3zS44o1fPmNriZIfMIr-Bh3qNHlZsS__Lmjpt1_rhN17g-KaKyqn0RLnjugnu8c08mzwjFEb4BxSkS-aYzZYWdhUDKMer4/s532/Czwarta%20strona.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="448" data-original-width="532" height="269" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2j4ILo49Jho_2sVeOg-pmdrhmtzJPJSXD0Vn12f8c3Lp0w-6jaNL-q3W3fxmGyFS0X3oeuYG0qPUIfrn8uwyg8JYbo3s1b3zS44o1fPmNriZIfMIr-Bh3qNHlZsS__Lmjpt1_rhN17g-KaKyqn0RLnjugnu8c08mzwjFEb4BxSkS-aYzZYWdhUDKMer4/s320/Czwarta%20strona.jpg" width="320" /></a></div><br /><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br /></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Rebecca Serle, <i>Pewne włoskie
lato</i>, przeł. Michał Kramarz, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2023.<o:p></o:p></b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b><br /></b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Post powstał we współpracy reklamowej (barter) z Wydawnictwem Czwarta Strona.</b></p><br /><p></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-12746260408083568912023-08-27T15:06:00.005+02:002023-08-27T15:08:02.486+02:00Michał Książek „Atlas dziur i szczelin” - recenzja<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF3YmirPMQoeiHOe8il4L7FIx_3xGR3XDInTShLsXZkcI_9Q4PrtyAphsrTpnNv2cPjDAeGUtim9Ca-xND1G5x9tuc3IGsGorR5szfBopReN6Is_rJR5kTAsCKnQBErxAs8eJchn_YSpFPOYrP9qmd3Vo3vMXnQJBtkfNfeygc_YQSeRGVk2mQeFStaHc/s2048/368565561_333019572487990_5764201517739283331_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF3YmirPMQoeiHOe8il4L7FIx_3xGR3XDInTShLsXZkcI_9Q4PrtyAphsrTpnNv2cPjDAeGUtim9Ca-xND1G5x9tuc3IGsGorR5szfBopReN6Is_rJR5kTAsCKnQBErxAs8eJchn_YSpFPOYrP9qmd3Vo3vMXnQJBtkfNfeygc_YQSeRGVk2mQeFStaHc/w640-h480/368565561_333019572487990_5764201517739283331_n.jpg" width="640" /></a></div><br /><p></p><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Życie wielkich miast
charakteryzuje się pośpiechem. Stale w pędzie, wiecznie zabiegane, nieustannie
w ruchu. Miasto rządzi się swoimi prawami i często pozostaje obojętne na to, co
dzieje się dookoła. A przecież wystarczy czasami podnieść do góry głowę, oderwać
wzrok od ekranu telefonu, by ujrzeć zupełnie inny świat.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b></b></p><blockquote><b>„Pałac tylko z daleka wydaje się gładki i hermetyczny. Nic dziwnego, że rośnie na nim sto jedenaście gatunków roślin, w tym drzewa i krzewy. Gnieździ się tutaj dziesięć gatunków ptaków, a u podnóża góry drugie tyle. Najbardziej znanym jest sokół wędrowny, choć ja osobiście wolę oglądać gołębie miejskie, na które on poluje. Żeby uniknąć śmierci, dokonują cudów zręczności. Tak jak na prawdziwej górze naliczyłem tu też siedem gatunków mchów, pięć gatunków porostów i jednego wątrobowca. Jest nawet paproć.” – s. 25</b></blockquote><p></p><o:p></o:p><p></p><p></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zaciekawieni? Mam nadzieję, że
bardzo, bo ta książka Was zmieni.<o:p></o:p></p><h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Sekretne życie Warszawy</b></h1><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Pnące się na przekór milimetrom
ziemi rośliny. Bujne „chwasty” wyrastające z trawników. Fragmenty łąk
pojawiające się podczas suszy. Grzyby i pnącza, które można spotkać na
drzewach. Roślinność wyrastająca z każdej możliwej dziury i szczeliny. Kwiaty,
które zakwitają ot tak, choć nikt ich nie siał. Wszystko tętniące życiem,
kolorowe, niesforne, tak różne od harmonii i ładu, jaki wprowadza człowiek. Tej
nienaturalnej symetrii i porządku, który sobie wykoncypował. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zwierzęta zagnieżdżające się na
dachach, w norach, wśród drzew, w centrum wielkich miast. Obserwowanie ich
życia. Zmagania się z codziennością, która wśród ludzi bywa nie tylko bardzo
niebezpieczna, ale i stresująca. Podpatrywanie zmagań silniejszych
ze słabszymi. Zafascynowanie dzikim życiem, które powoli przekształca się w
miejskie z wszystkimi zaletami i wadami tego procesu. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Informacje, o których kompletnie
nie wiedziałam, przeplatające się z historiami, jakich nawet nie podejrzewałabym
w centrum Warszawy i innych miast. Działania na rzecz przyrody, nie zawsze
dobre, często pozostające bez odpowiedzi, takie za które płaci się wysoką cenę.
Świt, który bez refleksji podporządkował sobie człowiek, ale któremu natura z uporem maniaka uprzytamnia, że nie jest sam na tej planecie. Tyle mogę powiedzieć, by nie psuć Wam radości czytania.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFcMbpKm9a0YvseNCNYwmgCOv7LAmRSrq5hr_52tmqkndZnRp7VrZ5vlOwBVCWz4BlEoaLlztNtCoeswWfe4Oq8LRl_edyr-2brivo2pFcEACsdxwvVGE9jVpMbwfmdiJLdJORg1Snxbo2_HOCCyCX3YrdnFuGZAJRkYe1kioOrFv5weavFhld5fcYOPk/s2048/370303971_990585095525225_8765851397458755165_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFcMbpKm9a0YvseNCNYwmgCOv7LAmRSrq5hr_52tmqkndZnRp7VrZ5vlOwBVCWz4BlEoaLlztNtCoeswWfe4Oq8LRl_edyr-2brivo2pFcEACsdxwvVGE9jVpMbwfmdiJLdJORg1Snxbo2_HOCCyCX3YrdnFuGZAJRkYe1kioOrFv5weavFhld5fcYOPk/w640-h480/370303971_990585095525225_8765851397458755165_n.jpg" width="640" /></a></div><h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">„Atlas dziur i szczelin” – moja opinia</b></h1><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Michał Książek zabrał mnie do
świata, o którym nie miałam pojęcia. Bo gołębia czy kruka widziałam w mieście.
Rzadziej już spotykam wróble czy sikorki. Nie podejrzewałam jednak, że mogą mieszkać w
metrze, latarni. Kompletnie nie potrafiłabym nazwać żadnej rośliny, która
rośnie w Warszawie, poza tymi znanymi wszystkim. Pojęcia, które pojawiły się w
książce również były mi w większości nieznane. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Poczułam żal, że zajęć z przyrody
w szkole nie prowadzi się w ten sposób. Z tym zachwytem towarzyszącym autorowi,
w sposób poetycki, z namysłem i szacunkiem dla przyrody. Że nie pokazuje się, jak interesujący jest świat. Jak bardzo powinniśmy o niego dbać i pochylać się nad zrównoważonym wykorzystywaniem planety. Z zaciekawieniem przewracałam kolejne strony, poszerzając wiedzę, ale i wkraczając do rzeczywistości w jakiś sposób magicznej. Takiej, która nie poddaje się, gdzie najmniejsze stworzenie jest twarde i dzielnie walczy o najlichszy skrawek miejsca. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ogarnął mnie smutek na myśl o tym, co ludzie wyprawiają i jak egoistycznie podchodzą do wszystkiego. Jak bardzo jesteśmy zapatrzeni w ekrany, ślepi na potrzeby zwierząt, nieczuli na przyrodę, która jest nam nieodzowna do życia. A potem poczułam wstyd, że w porównaniu do mojej mamy czy babci, nie wiem za dużo o roślinach. Z trudem rozpoznaję coś poza kasztanowcem, dębem, stokrotką czy rumiankiem. Choć doceniam naturę i wolę przebywać na łonie przyrody niż w wielkomiejskim zgiełku, to powinnam podreperować moją edukację przyrodniczą. Zachwycić się jak autor tym, co mnie otacza. Wam także życzę zachwytu i nad nową książką Książka, bo jest tego warta i pięknem świata. </p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Michał Książek, <i>Atlas dziur i szczelin</i>, wyd. Znak Literanova, Kraków 2023.</b></p><p>
<br /></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-26056014486338399712023-08-23T20:23:00.005+02:002023-08-26T17:48:17.026+02:00Paulina Molicka "Księgarenka na Miłosnej" - recenzja<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTO71N05oNVtvnImLmtoAneZCjgChohcScn4CSKj9DklwGkspEQEPoF3uPDb5vkR786lKtBGGGWgstXURxYvYbtTIZkd4pYtkDAEJS6eZZjxF998u_HkptISGAyrEYpFgfmGto0DXs8XbXvy3GFe0H0PZyoBJniuuLqAV1T00bKjWM3sjj9gk34IL8nE4/s2048/367666062_670811024932947_2174535850412124258_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1594" data-original-width="2048" height="498" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTO71N05oNVtvnImLmtoAneZCjgChohcScn4CSKj9DklwGkspEQEPoF3uPDb5vkR786lKtBGGGWgstXURxYvYbtTIZkd4pYtkDAEJS6eZZjxF998u_HkptISGAyrEYpFgfmGto0DXs8XbXvy3GFe0H0PZyoBJniuuLqAV1T00bKjWM3sjj9gk34IL8nE4/w640-h498/367666062_670811024932947_2174535850412124258_n.jpg" width="640" /></a></div><br /><p></p><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Gdy dowiedziałam się, że Paulina
napisała książkę, wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Byłam ciekawa, co
koleżanka po studenckim fachu (w końcu kończyłyśmy ten sam kierunek, na tym
samym uniwersytecie, choć w różnym czasie) pokazała w swoim debiucie. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b></b></p><blockquote><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>" - A ty jesteś przewodnikiem. - Pogrążeni w rozmowie, stykając się ramionami, patrzyli przed siebie, jakby chcieli zza horyzontu wyczytać, to co przed nimi w nadchodzącej codzienności. </b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>- Raczej cichą towarzyszką. Oni nie potrzebują przewodnika. Uważam, że przewodnikiem każdego z nas powinno być serce, a drogowskazami serce i szacunek." </b></p></blockquote><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b></b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Długo myślałam, co napisać Wam o
tej powieści. Przegryzałam się z tekstem powoli. Trochę dlatego, że miałam dużo
lektur, które musiałam przeczytać, trochę z tego powodu, że traktowałam ten
tytuł jako odskocznię od cięższych gatunkowo lektur. <o:p></o:p></p>
<h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Świat małych rzeczy</b></h1>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Księgarenka na Miłosnej to
miejsce, w których chyba każdy mól książkowy chciałby się znaleźć. Dobra
literatura, wygodne poduchy, miejsce do poczytania, kawa, herbata i sympatyczna
obsługa, która nie tylko doradzi, ale i pozwoli zachwycać się książkami, ile
tylko dusza zapragnie. Nadchodzi jednak czas wielkich zmian, które przerażają
przywykłą do ustabilizowanego trybu życia Aleksandrę. Mimo zapewnień o niezagrożonej posadzie, dziewczyna czuje się nad wyraz niespokojnie.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Okazuje się jednak, że nowa
właścicielka – Aniela jest taka, jak sugeruje jej imię. Od razu podbija serce
pracownicy i oferuje jej wyjazd nad morze. Ma
także bardzo przystojnego wnuka, który wpada Aleksandrze w oko. Pewien
biszkoptowy labrador ma jednak swoje plany i dziwnym trafem pojawia się ciągle
w pobliżu Oli, a z nim jego właściciel, sympatyczny lekarz. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Do tego najlepsza przyjaciółka
bohaterki, jej przyszywana siostra, zakochuje się. Szalone uczucie prowadzi do
wielkiej aukcji fotografii, która ma pomóc niepełnosprawnym dzieciom, a przy
okazji edukować. W okolicy pojawia się także dystyngowany, starszy pan, który
często odwiedza Aleksandrę, udzielając jej mądrych życiowych lekcji. <o:p></o:p></p>
<h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Pierwsze kroki</b></h1>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Debiut wiele mówi o autorze, ale
nie przesądza sprawy. Są pisarze, którzy z książki na książkę rozwijają się
niczym kwiaty, są też tacy, którzy nie potrafią przeskoczyć poprzeczki, którą
sobie postawili. W przypadku autorki doskonale widać, że książka jest bardzo
jej. To nie wymyślona fabuła, która ma się sprzedać. Paulina Molicka zawarła w
niej to, co dla niej ważne. Każdy, kto śledzi jej bloga i social media wie, że
Powstanie Warszawskie, los Powstańców a także osób niepełnosprawnych są dla
niej ogromnie ważne. Podobnie jak literatura i ulubione autorki. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ogromny szacunek za pisanie o niepełnosprawności, jej różnym spektrum, a także zwykłym życiu
osób, które jej doświadczyły, i ich rodzin. Wzruszyło mnie czytanie o tym, że
mamy niepełnosprawnych dzieci to nie zaniedbane, zmęczone życiem kobiety, ale
osoby, które lubią dobrze wyglądać, umalować się, wyjść gdzieś, by odsapnąć i
to powinniśmy im umożliwiać. Bardzo mało się o tym pisze, szczególnie w
literaturze, więc tym bardziej doceniam ten wątek. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Podobała mi się także pogodna
atmosfera powieści, nadmorski wątek oraz perełki zawarte na stronach.
„Księgarenka na Miłosnej” jest troszkę pluszowa, ale znajdziecie na jej
stronach i dylematy. Po prostu jestem odbiorcą trochę innych fabuł, więc to
jakoś rzuciło mi się w oczy. Bohaterki, bo to raczej one wybijają się na kartach powieści, dają się lubić. Szczególnie spodobała mi się żywiołowa i lekko postrzelona Zosia. Z sympatią myślę także o Aleksandrze i Anieli. Tajemniczy Starszy Pan również był
mocnym punktem powieści, choć domyśliłam się bardzo szybko kim jest i w jaką
stronę zmierza historia. <o:p></o:p></p>
<h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Co nie zagrało</b></h1>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ksiądz Kaczkowski powiedział
kiedyś, że chorzy nie potrzebują klepania po plecach i mówienia, będzie dobrze,
ale miłości i obecności. Staram się kierować zatem jego zasadą – mówić o tym,
co potrzebne jest danej osobie, a zatem tu debiutującej pisarce. Zdaje sobie
sprawę, że część osób może odebrać moje słowa bardzo negatywnie, ale wierzcie mi, bardzo lubię Paulinę. Oddzielam jednak pisarza od jego dzieła,
dlatego też piszę o tym, co nie zagrało mi w powieści. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Trochę zabrakło mi dobrej
redakcji. Przez bardzo długi czas nie byłam w stanie zapamiętać imienia głównej
bohaterki, bo dużo częściej pada jej nazwisko. Rozumiem wprowadzenie postaci
Janka, ale czuję, że jest mocno niewykorzystana i epizodyczna. Stworzona na
potrzebę małego zamieszania. Historia jest też dość przewidywalna, ale to drobne
błędy nowicjuszy. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jest jednak jedna rzecz, której
powieści absolutnie nie mogę wybaczyć. I tu <b>UWAGA!</b>, <b>będą spoilery!</b> Chodzi mi o
rozmowę Aleksandry z Filipem. Rozumiem, jaki zabieg wykorzystała autorka,
jednak to nie zmienia postaci rzeczy. Ze skąpych informacji, jakie otrzymuje
bohaterka, wniosek nasuwa się jeden. I co robi Aleksandra? Zachowuje się nad
wyraz odpowiedzialnie i dojrzale. W nieco udramatyzowanej formie, ale
przełykając smutek, żal i ból mówi ukochanemu, że nic z tego nie będzie, jeśli
nie zamknie sprawy z przeszłości, i odchodzi. I ja to rozumiem. Bo, jeśli
mężczyzna zachowuje się jak oburzona na cały świat 13-latka, która wkurzona
wychodzi, mówiąc tylko, że coś jest złe, to nie ma pola do dyskusji. Wtedy, jak
postąpiła Ola, trzeba człowiekowi dać czas do namysłu, przepracowania emocji i
ochłonięcia. Więc nieco chaotycznie, ale klarownie przedstawia swoje
oczekiwania, bo sytuacja wygląda tak a nie inaczej. Bo ona nie chce rezygnować
z jednej ważnej osoby na rzecz drugiej. Bo nie da się budować w połowie. On, chcąc z nią
być, musi zamknąć pewne sprawy. Filip zaś nie robi nic i słucha plotek. Nie pyta o pewną sytuację. Czeka, a nawet unika konfrontacji. Jest nad wyraz niedojrzały, choć o zabawę
ludźmi posądza innych. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">I teraz mój największy zarzut!
Najpierw bohaterka urządza sobie coś, co nazwałabym seansem samobiczowania
(skąd my to znamy), czyli bierze całą winę (której nie ma) na siebie i wyrzuca
sobie, że wszystko zawaliła. Inni także wytykają jej, że jest uparta i nie
da mu niczego wyjaśnić. Utwierdzają ją w czymś, co powtarzam, absolutnie nie jest
jej winą. Jestem w stanie zrozumieć, że stronę wnuka bierze babcia, bo tak
jest, ale najlepsza przyjaciółka, ba nawet siostra Zosi? Wszyscy absolutnie
zwalają to na nią. To tak stereotypowe i krzywdzące, że żal mi Aleksandry jak
diabli. Bo to myślenie – kobieta sobie coś wymyśliła i nie dała mu dojść do
słowa. Biedny on, zła ona. Jeśli jednak patrzy się obiektywnie Aleksandra z zachowania i strzępków informacji wyciągnęła wnioski, które każdy by wysnuł. Powiedziała
głośno i wyraźnie czego oczekuje, dała czas i przestrzeń na to, by Filip
zachował się jak facet i co? Dostała po głowie od każdego i jeszcze sama sobie dołożyła.
I to mnie w tej książce boli, że odpowiedzialność i jasne stawianie granic
kończy się tym, że ona przeprasza i ona jest głównym winowajcą. Ja wiem, że są
kobiety, które absolutnie wszystko biorą na siebie, ale gdzie w tym
przyjaciółki? To nie chodzi o trzymanie czyjejś strony, tylko o chłodne i
rzeczowe spojrzenie na sprawę, które pozwala wysnuć logiczne wnioski. W tym
przypadku wszyscy zawiedli.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">„Księgarenka na Miłosnej” – moja opinia</b></h1>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jak wspomniałam „<b>Księgarenka na Miłosnej</b>” to prosta i lekko słodka powieść. Książka zostanie w mojej
pamięci, bo wywołała dużo emocji. Z jednej strony to klimatyczna fabuła z
sympatycznymi bohaterkami, która porusza ważne treści. Powtarzam - doceniam
temat niepełnosprawności, dawania drugich szans, cichych aniołów i zmagania się
z życiem. Wychodzenia ze skorupy, choć okupione to jest trudem, strachem,
stresem.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Z drugiej jest kilka małych,
łatwych do wyeliminowania potknięć, o których wspominałam i ten jeden większy
szkopuł, psujący mi lekturę. Może Was nie zaboli on tak jak mnie,
może nawet nie zwrócicie na niego uwagi, bo nie spotkałam się jeszcze z
wyartykułowaniem go w żadnym ze spotkań, które mogłam przesłuchać. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wierzę, że <b>Paulina Molicka</b> z książki na książkę będzie się rozwijała i
zarażała ludzi swoim optymizmem i dobrem. I tego jej życzę. Tymczasem pozostaję
gdzieś pomiędzy, doceniając to, co dobre i artykułując rzeczy warte przemyślenia.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><o:p></o:p></p><b>Paulina Molicka, <i>Księgarenka na Miłosnej</i>, wyd. Dragon, Bielsko-Biała 2023.</b><p></p><p></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-3414605802303144562023-08-11T22:25:00.002+02:002023-08-11T22:25:57.998+02:00Toni Hill "Szkoła aniołów" - recenzja<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRJ-SI1LDOdIuwfmM_0tfde6hp8B8Xp43ZhfeJ6-P-AdWO4IZs-f7Uq0s5YPr5iItyMtVM-SnYqZEqJx79eUtXpszORFHsk4QHY28r1fsrWBmvRS6x7FV9BOX0tTqFw9M8GHpAigBa3CrAT58-GVZQnrXkdJV9OiDsDUE-PJ5CW5RcZchexQKWyjYVs9Y/s4032/image_50744833.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRJ-SI1LDOdIuwfmM_0tfde6hp8B8Xp43ZhfeJ6-P-AdWO4IZs-f7Uq0s5YPr5iItyMtVM-SnYqZEqJx79eUtXpszORFHsk4QHY28r1fsrWBmvRS6x7FV9BOX0tTqFw9M8GHpAigBa3CrAT58-GVZQnrXkdJV9OiDsDUE-PJ5CW5RcZchexQKWyjYVs9Y/w640-h480/image_50744833.JPG" width="640" /></a></div><br /><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Gotycki gmach budynku z
imponującymi figurami aniołów. Rozciągająca się dookoła zieleń. Spokój
oddalonego od miasteczka miejsca. Monumentalny za dnia, lekko przyprawiający o
ciarki nocą, bo przecież w takich miejscach dzieją się historie o niepokojącym przebiegu.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p><b></b></o:p></p><blockquote><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p><b>"- Nie tylko ludzkie grzechy postarzają. proszę księdza. Groza wydarzeń również. - Nie wiedział, dlaczego wybrał to właśnie słowo, ale jego rozmówca uchwycił się go. </b></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p><b>- Ma pan rację, doktorze. Groza ma na nas większy wpływ niż jakakolwiek fizyczna dolegliwość, ponieważ obezwładnia duszę. Stopniowo niszczy ją i w końcu osłabia ciało. Staje się ono niczym więcej niż cielesną powłoką, łatwo się psującą, śmiertelną. Przeznaczeniem duszy natomiast jest przeżyć, mimo że jest wyniszczona i poraniona." - s. 177</b></o:p></p></blockquote><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p><b></b></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">O tym domu i grozie chcę Wam dziś opowiedzieć. O historii mocno skomplikowanej,
podszytej dreszczykiem niepokoju, klimatycznej. <o:p></o:p></p>
<h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Opowieść o aniołach</b></h1>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jeden budynek skrywający tak
wiele tajemnic i ludzie, którzy nie spoczną dopóki ich nie wyjaśnią. Wszystko
zaczyna się od prywatnej szkoły, w której bogate panny kształcone są według
nowych i niestandardowych ówcześnie metod. Dyrektorka oraz grono pedagogiczne
chcą, by uczennice były wszechstronnie wykształcone i nie poprzestawały jedynie
na dobrym małżeństwie, ale angażowały się w życie społeczne, zdobywały wiedzę i
zmieniały świat. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Dziewczęta z najstarszej klasy
wydają się gotowe, by spełnić pokładane w nich nadzieję, jednak ostatni rok pobytu
w Szkole Aniołów przynosi sporo zmian. Dyrektor Agueada staje się coraz
bardziej lękliwa i zestresowana w związku z odejściem pupilek, a sytuację
komplikuje jeszcze nowa uczennica podrzucona niczym kukułcze jajo. Dziewczyna,
o której poprzednia szkoła pisze w samych superlatywach wydaje się nad wyraz
słodka i smutna, jednak pod maską idealnej panienki skrywa się przerażająca
prawda. Choroba jej współlokatorki, niepokojące zachowanie oraz tajemnica,
którą odkrywa przełożona szkoły to zaledwie preludium do tragedii. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Lata później w dawnej Szkole Aniołów
funkcjonuje szpital dla osób z chorymi duszami. Trafiają tam osoby, które nie
wymagają stałego nadzoru a ich stan pozwala na funkcjonowanie z innymi
pacjentami. Ośrodek szczyci się nowoczesnym podejściem, choć jak zauważa sam
dyrektor, nie jest bez wad. To właśnie w nim rozpoczyna pracę młody psychiatra,
były żołnierz, który odniósł rany na froncie i był świadkiem śmierci i
odczłowieczenia przyjaciół. Z coraz większym zainteresowaniem przygląda się
przypadkowi pewnego malarza pogrążającego się w obłędzie. Prowadzi również
rozmowy z duchownym, byłym opiekunem osób skazywanych na śmierć. Jego pacjentów
łączy przeszłość tajemniczego budynku. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Gdy okazuje się, że obiekt uczuć
Frederica Mayola to była uczennica Szkoły Aniołów bohater stara się ją naprowadzić
na rozmowę, która może nieco rozjaśnić zagmatwaną sprawę pacjentów. Blanca mimo
ekscentrycznego zachowania, życia po swojemu i otwartości, nie chce wspominać o
wydarzeniach sprzed lat. Kolejne wypadki tylko utwierdzają ją w tym
przekonaniu. Mimo usilnych starań lekarz błądzi po omacku, a spowite milczeniem
losy bohaterów historii dążą ku tragicznemu końcowi. Czy Mayolowi uda się
zdążyć i odkryć prawdę nim stanie się najgorsze? Co kryje się za dziennikiem
dyrektorki i wydarzeniami mu współczesnymi?<o:p></o:p></p>
<h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">„Szkoła aniołów” – moja opinia</b></h1>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Sięgając po dzieło Toniego Hilla
miałam nadzieję na grozę w dawnym klimacie. Taką, która towarzyszyła mi przy
filmie „Inni”. Odczuwalną, niemal namacalną, ale w ostatecznym rozrachunku
nieuchwytną. I to się autorowi udało. Jest stara szkoła z lekko niepokojącymi
rzeźbami, są młode niewinne uczennice, dziwne wydarzenia przybierające na sile.
Jest dziewczynka niepokojąca i odpychająca równocześnie. Nie brak sekretów,
niedomówień, niejasności. Mgła tajemnicy spowija również opowieść ojca Robiego,
dziennik Agueady, chorobę pewnego malarza i wydarzenia, które bezpośrednio dotykają
doktora. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Nie wiadomo, co jest prawdą, co
rojeniem chorego umysłu, a co działaniem sił nadprzyrodzonych, jeśli takowe
istnieją. Ale wiele rzeczy w tej historii wymyka się logicznemu rozumowaniu, a
kunsztownie skonstruowana otoczka tylko dodaje wydarzeniom smaczku. Jest
mrocznie, groźnie, z nutą paranormalności, czyli tak jak powinno być. Do tego
historia jest mocno skomplikowana i jej rozwikłanie zajmuje trochę czasu. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Bohaterowie przyciągają uwagę.
Niektórzy z nich mocno mnie ciekawili, szczególnie ojciec Robie, panna Agueada,
Blanka. Intryga i zagadka są dobrze poprowadzone i angażujące. Samo prowadzenie
narracji z różnych punktów i na różnych płaszczyznach czasowych było dobrym
posunięciem. Skupianie się na szczegółach i przedmiotach również dodało
powieści charakteru. Językowo i stylistycznie autor także dobrze sobie radzi.
Jednak „Szkoła aniołów” pomimo wszystkich zalet, odwołania się do literatury
(jeśli nie lubicie spoilerów, a nie czytaliście „Dziwnych losów Jane Eyer” to
proponuję poczekać z lekturą), coś zazgrzytało mi w tej historii, zwłaszcza pod
koniec. Przez długi czas byłam zwodzona, jednak w końcu domyśliłam się
rozwiązania, jak dla mnie niesatysfakcjonującego. Ukoronowanie tej historii
drugim winnym było niemiłym przegięciem. Rozumiem, ale przy naprawdę
przemyślanej i wykreowanej z pieczołowitością fabule, zakończenie typu Deus ex
machina, powaliło mnie i to w niemiły sposób. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Polecam dla klimatu, ale
wiedzcie, że naprawdę dobrze jest do momentu. Potem to kolejna powieść, która
uwodzi, ale nie dociąga do końca. A szkoda, zwłaszcza, że problemy ze
zwieńczeniem dzieła ma coraz więcej autorów. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Toni Hill, <i>Szkoła aniołów</i>, tłum.
Elżbieta Rzewuska, wyd. Albatros, Warszawa 2023. </b><o:p></o:p></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-4109140322945199742023-08-09T19:36:00.003+02:002023-08-09T19:43:59.410+02:00Podsumowanie lipca 2023<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPqSkAKqbXqisAf7TwqTrKntRQAiKt-Xp35Jq1MHT3ivwh70JV8w2Onaa1QkjcedPQBo8y7RMkHqJ6kmCtnYeNo9uefXbWLR-KdxvxVuZ3o5RJ0lTSBJfDa4b05jR97e3UsNdgBUsQVSl6oLUOc0axroc3TXAS9I4W2D-kAVmgqnYwGk7ry6hDmlfZ4WQ/s2245/PODSUMOWANIE%20STYCZNIA%202023%20(2).png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1587" data-original-width="2245" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPqSkAKqbXqisAf7TwqTrKntRQAiKt-Xp35Jq1MHT3ivwh70JV8w2Onaa1QkjcedPQBo8y7RMkHqJ6kmCtnYeNo9uefXbWLR-KdxvxVuZ3o5RJ0lTSBJfDa4b05jR97e3UsNdgBUsQVSl6oLUOc0axroc3TXAS9I4W2D-kAVmgqnYwGk7ry6hDmlfZ4WQ/w640-h452/PODSUMOWANIE%20STYCZNIA%202023%20(2).png" width="640" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Chyba jeszcze nigdy nie udało mi się tyle przeczytać w ciągu miesiąca. Lipiec był pod tym względem wprost fenomenalny. Czytałam, słuchałam i poznałam wspaniałe i te bardziej prozaiczne historie. Były audiobooki, mangi, powieści, literatura dla dzieci. Zabrakło chyba tylko czegoś popularnonaukowego, choć w sumie książka o torebkach podpada pod ten typ. Poznałam 16 nowych tytułów, a oto one:</p><p style="text-align: justify;"></p><ul><li style="text-align: justify;">W tym miesiącu przeczytałam 3 tomy <b>"Wielkiego Strażnika Biblioteki" Mitsu Izumi</b>. Piękna historia o tym, jak ważne są książki i życzliwość wobec drugiego człowieka oraz odkrywanie swojej drogi życia. Z zainteresowaniem śledziłam dalsze losy Theo, choć przyznam, że tom 4 był nieco nużący. Mnogość postaci, które trzeba było poznać i mało akcji sprawiły, że był to dla mnie najsłabszy z wszystkich. Serię jednak będę kontynuować, bo poza piękną kreską i dopracowanymi szczegółami, jest po prostu mądra i momentami wzruszająca.</li></ul><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><ul><li style="text-align: justify;">Po tę książkę sięgnęłam, ponieważ dochodziły do mnie słuchy, że jest całkiem inna - zarówno pod względem formy, jak i treści. Zgadzam się z tym. <b>"Nikt o tym nie mówi" Particii Lockwood</b> to jazda bez trzymanki i koszmarny obraz społeczeństwa. Nadal mam nadzieję, że to przerysowany, a nawet karykaturalny wizerunek, a jednak coś pesymistycznie mi szepcze, że niestety tak wyglądają rejony internetu, w które się nie zapuszczam. Jeśli tak jest, świadczy to o nas ekstremalnie źle. </li></ul><div style="text-align: justify;"><br /></div></div><div><ul><li style="text-align: justify;">Co prawda nie załapałam się na akcję SQN, ale skorzystałam z kodu, który miał Pigout i kupiłam ebooka. "<b>Reina Roja. Czerwona Królowa</b>" miała rozłożyć mnie na łopatki. Nie powiem, by tak było, ale cenię i szanuję <b>Juana Gomeza Jurado</b> za to, że stworzył pełnokrwistych bohaterów, wymyślił skomplikowaną intrygę, zdobył się czasem na humor, a do tego kupił mnie pierwszym zdaniem. Nie było tak, bym nie mogła oderwać się od lektury, choć ze strony na stronę robiło się coraz ciekawiej. Fabuła jest dobrze skonstruowana, język dobry, bohaterów da się lubić. Interesująca lektura, która zachęciła mnie do sięgnięcia po kolejne tomy. </li></ul><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Tę pozycję poznałam w formie audiobooka podczas prac domowych. Historia "<b>Pisarki</b>" jest prosta. Mamy dwie bohaterki, słynną i poczytną pisarkę Laurę Rutę oraz młodą adeptkę pisarstwa, która pragnie się wybić i ma fioła na punkcie tej pierwszej. Joanna jest postacią zakompleksioną i lekko przerażającą. Jeśli dodamy do tego zniknięcie autorki thrillerów to zapowiada się całkiem niezła, choć wydawać by się mogło przewidywalna fabuła. Nic bardziej mylnego. <b>Magda Stachula</b> buduje napięcie, ale ta historia kompletnie mnie nie kupiła. Nie polubiłam się z żadnym z bohaterów, nie czułam niepokoju podczas lektury, fabuła mnie nie porwała, a zakończenie było nie tylko słabe i nierealne, co rzekłabym od czapy. Jeden z najsłabszych tytułów, jakie poznałam w tym roku. </li></ul><div><br /></div><div><ul><li>Od czasu do czasu lubię sięgać po książki popularnonaukowe dla dzieci i młodzieży, bo można dowiedzieć się z nich mnóstwa ciekawych rzeczy, o których mi się nie śniło, gdy chodziłam do szkoły. Tym razem poszłam w stronę mody i przeczytałam "<b>Jej wysokość torebka</b>" <b>Joanny Bojańczyk</b>. Poznałam dzieje torebki, najsłynniejsze modele, ale zabrakło mi większej ilości treści. Zamiast wielkich stron zapełnionych rzeczami, które mogą znaleźć się w danej torebce, wolałabym przeczytać o sławnych ludziach, którzy je nosili albo o procesie ich powstawania. Pomysł dobry, szkoda tylko, że wykonanie nie obfitowało w więcej informacji. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li><b>Ursula Vernon</b> podbiła moje serce postacią Harriet Chomikowskiej. Królewna zupełnie inna niż wszystkie wywołuje uśmiech na mojej twarzy za każdym razem, gdy o niej pomyślę. Drugi tom "<b>Królewna Chomik. Myszy i magia</b>" to kolejna przygoda głównej bohaterki, która znudzona i żądna przygód postanawia pomóc mysim księżniczkom. Z wrodzoną sobie "subtelnością" i niewyparzonym językiem Harriet rusza do boju. Duża dawka humoru, ironii i kolejna reinterpretacja baśni, która zapewni Wam rozrywkę. Żałuję, że następne tomy nie zostały wydane po polsku. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li>Kontynuując lekturę książek dziecięcych, sięgnęłam po drugi tom Strażników Zamku Penhallow, czyli "<b>Zaginiony skarb</b>" <b>Holly Webb</b>. Tym razem Pola budzi chińskiego psa i poznaje dzieje jego właścicielki. Tajemnica Zielonej Damy, brata Li-Mei oraz dawnych dziejów zamku po raz kolejny rozbudzają wyobraźnię dziewczynki. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li>O tej książce było głośno. Miałam ochotę na coś z dreszczykiem, więc wypożyczyłam z biblioteki "<b>Szkołę aniołów</b>" <b>Toniego Hilla</b>. Historia mocno mnie wciągnęła. Przeplatające się ze sobą trzy opowieści zazębiały się i tworzyły całkiem dobrą całość. Z wielką ciekawością śledziłam losy dziewcząt w Szkole aniołów, w której zaczęły dziać się naprawdę niepokojące rzeczy. Historia szpitala psychiatrycznego również intrygowała. Najmniej urzekł mnie wątek miłosny. Fabularnie jest naprawdę dobrze i klimatycznie. Językowo i stylistycznie również. Bohaterowie mogliby być mniej enigmatyczni, ale nie będę narzekać. Rozczarował mnie jedynie sam koniec. Domyśliłam się rozwiązania, ale coś co nazwałabym dodatkowym finałem, sprawiło, że to kolejna książka, którą zaliczam do świetnie napisanych, ale mających problemem z zakończeniem. Sądząc po tym, co autor serwuje przez całą powieść, mogło być dużo lepiej. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li>Co to była za pokręcona książka! "<b>Zawsze mieszkałyśmy w zamku</b>" <b>Shirley Jackson</b> czytała jedna z bohaterek powieści młodzieżowej, która mocno mnie poruszyła. Dużo o niej myślałam i w końcu udało mi się po nią sięgnąć. Po "Nawiedzonym domu na wzgórzu" spodziewałam się grozy, ale to co dostałam było zupełnie inne. Dwie kobiety i jeden starzec mieszkający w domu. Tylko jedna osoba, która go opuszcza. Gęsta, nieprzyjazna atmosfera w miasteczku, niepokojące piosenki, słowa przesycone wrogością. Bohaterka, którą od samego początku podejrzewa się o najgorsze. Od pierwszego słowa czuć, że coś tu jest mocno nie tak. Wizyta kuzyna jest jedynie zapalnikiem wydarzeń, które pokazują ludzką nienawiść, głupotę, strach, efekt poczucia bezkarności i wcielania się w rolę sędziego. To książka dziwna, nieco odrealniona, fragmentaryczna, ironiczna, niepokojąca, duszna. Taka, której do końca nie jest się w stanie zrozumieć. A jednocześnie doskonale napisana i niezapomniana. To swoista gra z czytelnikiem, doskonała gra. </li></ul><div><br /></div></div><div><ul><li>Pozostałam w klimacie osaczającego niepokoju i przesłuchałam "<b>Dom głosów</b>" <b>Donato Carissiego</b>. Po raz kolejny się nie zawiodłam. Do Pietra Gerbera - psychologa dziecięcego pracującego za pomocą hipnozy zgłasza się dorosła kobieta, która twierdzi, że zabiła swojego brata. Opowiada o rodzinie z ogromnie niepokojącymi zasadami, które od razu każą myśleć, że coś mocno tu nie gra. Opowieść tajemniczej pacjentki oraz jej działanie stają się coraz bardziej przerażające. Zagrożona wydaje się rodzina lekarza i on sam. Jaki sekret skrywa Hanna? To, w jakim kierunku prowadzi czytelnika autor to prawdziwy majstersztyk. Wszystko w tej historii jest powiązane i prowadzi do doskonałego finału. </li></ul><div><br /></div></div></div><div><ul style="text-align: left;"><li style="text-align: justify;">Pochłaniam wszystko, co napisze <b>Michał Książek</b>, do którego zapałałam czytelniczą miłością od lektury "Drogi 816". Tym razem pisarz i przyrodnik mocno mnie zaskoczył "<b>Atlasem dziur i szczelin</b>" czyli opowieścią o niezłomnej przyrodzie w wielkim mieście. To niemal poetycki hołd oddany upartym i odważnym roślinom wyrastającym z każdej możliwej szczeliny oraz zwierzętom, które przełamały swój strach przed człowiekiem, zadomawiając się w najdziwniejszych miejscach stolicy i innych dużych miast. Wspaniała, pełna ciekawostek oraz terminów, które warto poznać. Napisana z pasją, miłością, szacunkiem i podziwem. </li></ul><div style="text-align: justify;"><br /></div></div><div><ul style="text-align: left;"><li style="text-align: justify;"><b>Holly Webb</b> wkręciła mnie na tyle mocno, że zapoznałam się z "<b>Ukrytymi schodami</b>" czyli trzecią odsłoną Strażników Zamku Penhallow. Poza zagadką niezwykle smutnego, pluszowego psa obserwujemy pierwsze dni Poli w nowej szkole i towarzyszący im stres. Zdobywanie przyjaciół, zajęcia pozalekcyjne, ścieranie się charakterów, a w tym wszystkim opowieść o dzieciach, które w czasie wojny znalazły się z dala od domu. </li></ul><div style="text-align: justify;"><br /></div></div><div><ul style="text-align: left;"><li style="text-align: justify;">O najnowszej powieści <b>Zośki Papużanki</b> "<b>Żaden koniec</b>" pisałam niedawno, więc odsyłam Was do tego tekstu. Znajdziecie go <a href="https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/08/zoska-papuzanka-zaden-koniec-recenzja.html" target="_blank"><b><span style="color: #ffa400;">TUTAJ</span></b></a>. Krótko - to trudna, bolesna, ale niepozbawiona ironii opowieść o ludziach powiązanych jedynie formalnie. Rodzinie, która jest nią tylko z nazwy, bo w zasadzie bohaterów można by nazwać grupą samotnych i pokrzywdzonych ludzi. Bawiąca się zarówno formą, jak i językiem, inteligentna, może nawet lekko brutalna, ale przemyślana i dopracowana. </li></ul><div style="text-align: justify;"><br /></div></div><div><ul style="text-align: left;"><li style="text-align: justify;">O <b>Deanie Koontzu</b> pisała ostatnio moja koleżanka. Opowiadała mi również o jego książce. Co prawda miałam zamiar zapoznać się z innym tytułem, ale w audiobooku znalazłam jedynie "<b>Misterium</b>". Autystyczny chłopiec, wybitnie inteligentny pies i człowiek, który nie zna granic i jest niczym drapieżnik, który musi zdobyć to, czego chce. Walka dobra ze złem z wątkiem paranormalnym w tle. Choć intrygująca, powieść nie do końca wpisuje się w moje klimaty. Chętnie poznam jednak inny dorobek autora.</li></ul><div style="text-align: justify;"><br /></div></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTdKC3hXWS0jwSMuulSjzbIc5mRwfXBUMaK7bU4-o-BrLr2nirn9pUepOu1dJ5Nbu8N6z-FC-jl8nImzWBIdogkaN_r2Voje4c7K8LYXHtH81BHB6-eOsF7VAyLKWiUJzTmvozhzsa7b5N1AxG3aOP29phQ9pVtA38WJycFxxYL1DlK02Knt5IVGZb6Nc/s2000/Czytatnik%202022.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2000" data-original-width="1414" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTdKC3hXWS0jwSMuulSjzbIc5mRwfXBUMaK7bU4-o-BrLr2nirn9pUepOu1dJ5Nbu8N6z-FC-jl8nImzWBIdogkaN_r2Voje4c7K8LYXHtH81BHB6-eOsF7VAyLKWiUJzTmvozhzsa7b5N1AxG3aOP29phQ9pVtA38WJycFxxYL1DlK02Knt5IVGZb6Nc/w452-h640/Czytatnik%202022.jpg" width="452" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div><br /></div><div><br /></div></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><p></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5211951025158321275.post-66485226416221039852023-08-06T17:01:00.001+02:002023-08-06T17:01:29.679+02:00Zośka Papużanka "Żaden koniec" - recenzja<p style="text-align: justify;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXyHgtOG-N8rB6HwGlR6boe5KsmTB6VXBYLXnDy2LOlZfSij5OQrfLGRLKSZmiBUmyPA6ivt_-hgTDVOV8oFjrTiVgcKPr8YM89EaVplPA2DHvV5yfX5B1FD-MEJP2kKrU-iRsHH0jHwKPf__6KvgoC_oPp1g1o6asp937e6sjYMz5JlJXBL3ZSmam5Nk/s3788/DSC_0496-Papu%C5%BCanka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2767" data-original-width="3788" height="468" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXyHgtOG-N8rB6HwGlR6boe5KsmTB6VXBYLXnDy2LOlZfSij5OQrfLGRLKSZmiBUmyPA6ivt_-hgTDVOV8oFjrTiVgcKPr8YM89EaVplPA2DHvV5yfX5B1FD-MEJP2kKrU-iRsHH0jHwKPf__6KvgoC_oPp1g1o6asp937e6sjYMz5JlJXBL3ZSmam5Nk/w640-h468/DSC_0496-Papu%C5%BCanka.jpg" width="640" /></a></div><br /><p></p><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Kiedy dostałam nową książkę Zośki Papużanki byłam ogromnie
szczęśliwa, bo uwielbiam pisarzy, którzy mają swój własny, niepowtarzalny styl.
Nie wiedziałam jeszcze, co mnie czeka, ale czułam, że będzie to dobra lektura.
Nie byłam jednak przygotowana na to, co dostałam.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p><blockquote><b>"Ty sobie poradzisz, Kryśka. Najgorsze, co można powiedzieć dziecku. Bo co to znaczy poradzić sobie. To znaczy przeżyć życie mimo wszystko, mimo że jest nieznośnie kanciaste jak buty po starszej siostrze, mimo że boli jak obowiązkowe szczepienie. Poradzisz sobie. Wiem, że nie będzie ci dobrze ani wygodnie, ani miło, ani nic, ale i tak sobie poradzisz, stwierdza tata i przytula się do Basi. Mama przed śmiercią mówiła, jak wy sobie beze mnie poradzicie. Ale umarła bez odpowiedzi." - s. 41</b></blockquote><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Nie do końca wiem, co napisać o „Żadnym końcu”, tak by
niczego nie zaspoilerować. Wydaje mi się, że nie można mówić
o fabule bez zdradzania szczegółów. Spróbuję jednak być najbardziej lakoniczna
i elokwentna, jak to tylko możliwe. <o:p></o:p></p>
<h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Dekonstrukcja rodziny</b></h1>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zaczynamy od końca, ponieważ akcja wiedzie od śmierci aż do
dalekiej przeszłości kilka pokoleń wstecz. To historia ludzi spokrewnionych ze
sobą, których mimo najszczerszych chęci nie można nazwać rodziną, bo łączą ich
jedynie więzy krwi, nazwisko i nic więcej. Jak inaczej powiedzieć, kiedy po
latach okazuje się, że sąsiad z klatki obok, któremu mówicie dzień dobry to rodzina, o czym nic nie wiedzieliście? Jak podsumować samotnicze życie i
pielęgnowanie w sobie urazy, zgorzknienia, bólu, niemożebnego krytykanctwa i wypowiadanie
słów, które nigdy nie powinny padać?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Mamy zatem dawne czasy, gdy pewien mężczyzna staje się mężem
najpierw jednej, potem drugiej siostry, z czego kocha go tylko ta pierwsza.
Potem cichą wojnę trwającą lata. Nieszczęśliwe życie dzieci, poszukiwania
miłości, której nie umie się określić, bo czym ona naprawdę jest i na litość boską,
gdzie można ją znaleźć? Co powiedzieć o przywiązaniu, które przypomina syndrom
sztokholmski i w którym odrzucenie jest formą bycia potrzebnym? Brzmi
absurdalnie? Bo tak jest. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zetkniecie się z ludźmi, którzy nie rozmawiają ze sobą, a
jeśli to czynią, są to powierzchowne albo bolesne zdania. Poznacie niechcianą
bohaterkę, pokornie przyjmującą na siebie rolę dźwigającej świat. Wiecznie
niedorosłego chłopca, który nie umie odciąć pępowiny. Kuzynów praktycznie sobie
nieznanych. Żonę, matkę i babcię, która nie mogła i nie potrafiła żyć własnym życiem. Kłamliwego kota, wiecznie miauczącego o jedzenie, choć jest
ustawicznie przekarmiany i niestety to on wydaje się najsympatyczniejszą i
najbardziej właściwą postacią tej opowieści. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wybierzecie się w podróż wstecz, jak przy cofaniu taśmy
(jeśli ktoś jeszcze je pamięta) do smutnych czasów, gdy niewiele się myślało o
drugich, bo przecież tak trzeba, wypada, należy. A o zdanie pytać nikt nie
zamierzał. Jeśli zaś padały odpowiedzi trafiały idealnie w próżnię. Prześledźcie szamotaninę bohaterów z życiem i sami zdecydujcie, co myślicie. <o:p></o:p></p>
<h1 style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">„Żaden koniec” – moja
opinia</b></h1>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Sięgając po tę lekturę musicie przygotować się na książkę
bolesną, trudną, fragmentaryczną, choć jest tu i humor. <b>Zośka
Papużanka</b> rozprawia się z mitem rodziny. Nie idealnej, jakiejkolwiek w ogóle.
Jak pisałam mamy tu zbiór spokrewnionych ze sobą ludzi, których nie łączą
więzi, a jeśli chcecie się uprzeć, że łączą, to na pewno żadne pozytywne. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">„<b>Żaden koniec</b>” to dekonstrukcja od najniższego poziomu i
przewrotnie żaden koniec, bo o początku nie mogło być mowy. Wszystko jest tu na
opak, począwszy od historii rozpoczynającej się śmiercią, przez dojrzewanie jawiące się jedynie jako rośnięcie,
bo mentalnie zmienia się niewiele, po akcentowanie egoizmu, żalu, odrzucenia, braku empatii. Nie znajdziecie tu szokujących
brutalnością wydarzeń. Największe okrucieństwo, jakie się pojawia, to brak miłości, przywiązania, współczucia. Rodzina u Papużanki to przykry
obowiązek, który pęta kobietę. Stan, w jaki zostają wrzucone dzieci. Tak
uciążliwy, że wielokrotnie udaje się śmierć i nie waha się mówić słów, których
dzieci usłyszeć nie powinny nigdy. Nawet zupa kminkowa smakuje tu goryczą i
czymś ostrym. Jakby w świecie nie było dobrych uczuć, a jedynie posłuszeństwo i smutne pogodzenie się ze stanem faktycznym.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">To swoista gra z każdym rozpisana na głosy i formy, bo ich
także jest tu wiele. Kunsztowna, dopracowana, ale szokująca swoim wydźwiękiem.
Obrazoburcza w stosunku do zakonnic o dziwacznych imionach, ale przede
wszystkim w stosunku do instytucji rodziny samej w sobie. Równocześnie
skłaniająca do refleksji nad samą istotą podstawowej komórki społecznej,
szczęściem, spełnieniem, frustracją i konsekwencjami źle podjętych decyzji.
Nieco filozoficzna, wymagająca czasu. To rzecz o zacieraniu przeszłości i
niszczeniu jej śladów. Odcinaniu się od korzeni i życiu w swoistej pustce.
Szamotaniu się w codzienności. I codziennym umieraniu w życiu, którego się nie chciało, uciskającym
jak za małe buty. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zośka Papużanka ogromnie mnie zaskoczyła. Już w poprzedniej
powieści krytykowała rodzinę, ale tu poszła nie o krok dalej, ale o całe mile.
„Żaden koniec” jest pesymistyczny, gorzki, momentami nawet absurdalny. To obraz rozpadający
się w rękach, który mozolnie próbujemy złożyć mimo trudności. Efekt tych
działań przejmuje trochę grozą. Kłóci się z wszystkim co wiemy i czego byliśmy
uczeni. To ironicznie opowiedziana historia, bywa że z czarnym humorem, zabawą
jaką serwuje czytelnikowi autorka, wyjaśnianiem wszystkiego. Aczkolwiek nie
jest to jedyna powieść, która obrazuje rodzinę całkowicie dysfunkcyjną. Postać
podobną do Krystyny znajdziecie w książce Filipa Zawady „Zbyt wiele zim minęło,
żeby była wiosna”. Nie wiem, co zrobić z tą historią. Z jednej strony
zaplanowaną z rozmysłem, napisaną z rozmachem, bawiącą się formą i językiem, szczerą do bólu, z drugiej przerażającą swoim wydźwiękiem. Dobrą formalnie, ciekawą fabularnie, kompletnie nie moją emocjonalnie. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Zośka Papużanka, <i>Żaden koniec</i>, wyd. Marginesy, Warszawa 2023. </b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Marginesy. </b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU_LaMTLv4_53dwVEVzwK27MzwaB0uIg1IgBKh4g3-3uY2jQhkmnoGv9TljuhJdSpl2mgH9GudvzTbhE9D-gcHyvsNUKy0sYPHK4c6cw0vYBw8T1Nmr2g_XZI49vyShRlIP46JkUmscqzjXdQ2Rxp-jbYeHGO8SWIxNqPwZcyxIMO-a7fXUg2rs-WLgm4/s1200/wydawnictwo%20marginesy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU_LaMTLv4_53dwVEVzwK27MzwaB0uIg1IgBKh4g3-3uY2jQhkmnoGv9TljuhJdSpl2mgH9GudvzTbhE9D-gcHyvsNUKy0sYPHK4c6cw0vYBw8T1Nmr2g_XZI49vyShRlIP46JkUmscqzjXdQ2Rxp-jbYeHGO8SWIxNqPwZcyxIMO-a7fXUg2rs-WLgm4/s320/wydawnictwo%20marginesy.jpg" width="320" /></a></div><br /><b><br /></b><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Post powstał we współpracy reklamowej (barter) z Wydawnictwem Marginesy. </b></p><div style="text-align: justify;"><br /></div><p></p>Ewelina :-)http://www.blogger.com/profile/05109088785935713958noreply@blogger.com0