Adam Szustak "Oto człowiek. Droga Krzyżowa z Jerozolimy" - Recenzja

z cyklu książki z duszą


"Otóż Bóg chce Ci powiedzieć: "Ja jestem tam, gdzie ty. Tam gdzie jesteś skatowany i sponiewierany, tam gdzie jesteś zrujnowany, tam gdzie już nic nie zostało - tam jestem. Jeśli chcesz Mnie zrozumieć, musisz zobaczyć, że jestem do ciebie we wszystkim podobny albo raczej ty jesteś we wszystkim do mnie podobny, bo to działa w obie strony". Bóg zszedł tak nisko, żebyśmy mogli Go zobaczyć we wszystkim, co nam się przydarza, co się dzieje z naszym życiem, bo On nas stworzył na swój obraz i podobieństwo." - s. 80

Ta recenzja normalnie pojawiłaby się w Wielkim Poście, ale epidemia sprawiła, że książka nie dotarła do mnie na czas. Utknęła w innym miejscu i odebrałam ją dopiero, gdy zakończyłam pracę zdalną. Po lekturze jednak nie widzę problemu, by napisać o niej właśnie teraz. Od skończenia jej minęło już trochę czasu, a jednak wracam myślami do tego, co napisał o. Adam Szustak. Być może ta pozycja porusza mnie tym bardziej, że wpłynęła na nią również droga, którą przeszedł dominikanin i obecna sytuacja.


Każdy wierzący zna stacje Drogi Krzyżowej, tu jednak autor odwołuje się do tej formy nabożeństwa, jakie w Wielki Piątek odprawia Ojciec Święty. Z wrodzoną sobie ciekawością Adam Szustak opisuje to, co działo się na poszczególnych stacjach, ale robi to po swojemu. Ożywia każdą stację prosto, po ludzku. Zastanawia się nad przeżyciami zarówno Jezusa jak i wszystkich ludzi, których Chrystus spotyka na Drodze Krzyżowej. Opowieść o ludziach, ich relacjach, uczuciach, problemach, cierpieniach splata się z historią Boga oddającego życie za Swoje dzieci.

Czytając nie czułam się jak obserwator tego, o czym była mowa na stronach, ale uczestnik wydarzeń. Ludzie znani mi z biblijnych kart nagle stali się pełnokrwiści, bliscy, tak normalni i podobni do każdego z nas, że zaczęłam siebie pytać, dlaczego wcześniej nie umiałam na nich tak patrzeć i czemu nadal sprawia mi to trudność. To właśnie stale i niezmiennie zadziwia mnie w ojcu Adamie. Dla niego wszyscy bohaterowie Starego i Nowego Testamentu, o których opowiada w swoich książkach i konferencjach, są jak jego współbracia. Autor nie czyni różnicy między nimi a osobami, które spotyka w swoim życiu. W każdej historii widzi to, co dzieje się teraz. Te same lęki, smutki, problemy, dramaty, radości, namiętności,  niepewności, pytania. Robi to z taką łatwością i lekkością, że niejednokrotnie łapię się na tym, że czuję jakby to była też moja historia. Nie opowieści sprzed tysięcy lat, ale współczesność.

Podziwiam prostotę, piękno i pokorę przekazu. Wszystko staje się jasne. Widzę człowieka, który zostaje zdradzony przez przyjaciela. Wyobrażam sobie, co musi czuć, ale tu autor mówi, stop. Popatrz jak każdy z nas powinien traktować zdrajcę. Nie mów, że Bóg nie wie przez co przechodzisz, bo przecież doznał tego, co dostępne każdemu człowiekowi, co więcej przeżył coś, czego wielu z nas nie przeżyje i oddał swoje życie za ludzi. Adam Szustak prowadzi czytelnika przez niesprawiedliwe sądy, drogę, którą przeszli przyjaciele Jezusa, dostając się do miasta, ich strach, który Piotrowi kazał zaprzeczyć znajomości z Mistrzem. Opowiada o Szymonie, który wcale nie pałał chęcią udzielenia komukolwiek pomocy. Ten człowiek chciał być w domu i to, że zmuszono go do niesienia krzyża, było ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę. A jednak pomoc, której potrzebował Jezus, została doceniona. Widzimy wielkość Chrystusa, który wychodzi poza swoje cierpienie i przemawia do niewiast, który pamięta o swojej matce i czyni ją nie tylko matką Jana, ale i każdego człowieka. Który pozwala dobremu łotrowi uratować swoją duszę w ostatnich minutach życia.


Krocząc z dominikaninem Drogą Krzyżową doskonale wiem o jej duchowym wymiarze, ale dzieje się to, co jest mi najbardziej potrzebne, zauważam jej na wskroś ludzki wymiar. Sceny ożywają, uczę się czegoś nowego, patrzę na znane mi obrazy nieco inaczej. Przychodzi mi na myśl Brat Albert, który wpatrywał się w "Ecce Homo" i uczył miłosierdzia czy Matka Teresa z Kalkuty odnajdująca Boga właśnie tam, gdzie inni go nie widzą. To nie są długie ani trudne teologicznie rozważania. To opowieść o drodze Boga i człowieka. Zachęta do stanięcia w prawdzie i uczenia się pokory poprzez wpatrywanie się w krzyż Jezusa. Poza stylem rozważań, tak znanym z innych publikacji o. Szustaka, pozostaję pod wrażeniem pięknych fotografii, które pozwalają lepiej odnaleźć się w tekstach. 

Trudno napisać coś więcej, gdyż to książka, którą trzeba przeżyć. Usiąść spokojnie, przemodlić. Nie spieszyć się z lekturą, ale pozwolić, by przenikała nasze wnętrze i prowadziła na dobre drogi. I nie dajcie sobie wmówić, że to tytuł jedynie na Wielki Post. Nic bardziej mylnego, to bowiem pozycja, do której warto regularnie wracać.



Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Znak

Adam Szustak OP, Oto człowiek. Droga Krzyżowa z Jerozolimy, wyd. Znak, Kraków 2020.


Komentarze