Ursula Dubosarsky "Kuba i Kanga" - Recenzja




"Nigdy przedtem tak się nie czuła. Szczęście. Siła. Wolność. Pędziła dalej w głąb buszu, mijając drzewa i skały. Nie bała się niczego, nawet psów dingo, teraz nic jej nie zrobią. Nie była jeszcze w pełni dorosłym kangurem, ale wiedziała, że jest szybka.



Dingo jej nie dogoni. Nocą busz kipiał różnymi odgłosami. Wyczuwała, że obserwują ją setki par oczu, słyszała bicie tysiąca serc i oddechy wielu istot." - s. 93

Parne, gorące dni. Przepełniony życiem busz. Zieleń wśród której rozbrzmiewa śpiew ptaków, odgłosy zwierząt, szum rzeki. Niemal idylliczny krajobraz Australii, w której ze swoim ojcem mieszka Kuba. Chłopiec prowadzi spokojne, czasem można by rzec, nudnawe życie. Jak sam przyznaje, nie ma nadziei na to, że w okolicy stanie się coś ciekawego. Dni są do siebie podobne, spokojne, nieco senne. Czas umilają mu jego zwierzęcy przyjaciele - pies Bobik, kura Petronela, kot Rik. Są oni świadkami życia bohatera oraz kompanami jego codzienności. 


Pewnego dnia zdarza się jednak coś, co zmienia monotonne życie chłopca. Za sprawą kłusowników staje się on opiekunem małego kangurka. Kanga, gdyż takie imię otrzymuje nowa znajoma Kuby, godzi się z zaistniałą, trudną dla siebie sytuacją i zżywa się ze swoim wybawicielem. Zyskuje nowy dom, kogoś, kto ją kocha. Jest jednak dzikim zwierzęciem, które czuje w sobie zew wolności. Różni się od domowych pupili, co często podkreśla. Jest inna, akcentuje swoją wyższość, choć przywiązuje się do swojego przyjaciela. 



Krótka i prosta książka dla dzieci, tak mogłoby się wydawać. Im więcej jednak o niej myślałam, tym bardziej dochodziłam do wniosku, że to tylko pozory, gdyż nawet dorośli znajdą w niej coś dla siebie. Autorka kreśli historię samotnego i dojrzałego jak na swój wiek chłopca, szukającego przyjaźni. Opowiada o życiu z człowiekiem, naznaczonym tajemniczą chorobą. Dostosowywaniu się do smutnej codzienności bez cienia skargi. Relacje Kuby i jego taty, choć nie należą do złych, wydają się w pewnym sensie oschłe i zdystansowane. Ojciec jest, ale gdzieś obok, blisko pojawia się na krótkie chwile, w których brak jednak potrzebnej dziecku, dużej dawki czułości. Kuba nie ma jednak do niego pretensji. Wie, że tata opiekuje się nim najlepiej jak potrafi, jest wdzięczny za troskę i bardzo kocha swojego rodzica. To nad wyraz dojrzały gest. Pragnie jednak jeszcze kogoś, kogo będzie mógł obdarować miłością i kto odwzajemni to uczucie. Jakiejś odmiany, która wypełni jego samotność i szarzyznę dziecięcego życia. Jak każdy chłopiec w jego wieku szuka ekscytacji, przygód, rozrywki. Trzeba przyznać, że udaje mu się zrealizować swoje marzenie i zyskać nowego towarzysza. 


Kuba i Kanga” nie jest prostą historią dla dzieci jakich wiele. To opowieść o przyjaźni, w której dobro drugiej strony jest ważniejsze od naszego. Rzecz o uczuciu, przepełniającym człowieka i czyniącym go lepszym, wrażliwszym. Pisarka kontrastuje nieco postaci w rożnych sferach. Lekko przeciwstawia sobie tytułowych bohaterów. Wrażliwy i otwarty na dobro innych Kuba i nieco egoistyczna, ale przywiązana do niego Kanga, chyba najlepiej pokazują, że przyjaźń potrafi być skomplikowana. Bo można darzyć uczuciem dzikie zwierzę i z wzajemnością, ale zawsze pozostaje natura, która wzywa. Pisarka daje czytelnikom piękną lekcję o poświęceniu, trosce i opiekuńczości. Pokazuje, że jedni ludzie potrafią krzywdzić, jak kłusownicy, inni dawać z siebie wszystko, co doskonale widać na przykładzie Kuby. Pomimo nieco krnąbrnego i egoistycznego charakteru Kangi, powieść czyta się naprawdę dobrze. Książka przesycona jest niezwykłym klimatem australijskiej przyrody, dobrym sercem bohatera i czasami śmiesznymi rozmowami między zwierzętami. To właśnie dzięki nim widać głęboką różnicę między podejściem Bobika, Rika i Petroneli a tym Kangi. Warto również wspomnieć, że na kartach pojawia się również temat hobby i jego rozwijania. Na przykładzie Kuby doskonale widać, że chcąc robić coś dobrze, trzeba wysiłku, prób. Nie wolno zrażać się początkowymi niepowodzeniami, gdyż systematyczność i ciężka praca, przynoszą efekty. Przystępny język, plastyczne opisy, prosty, idealny dla dziecka styl, ciekawa historia i liczne ilustracje (żałowałam jedynie, że nie były kolorowe) tworzą sympatyczną całość, która porusza, zapada w pamięć i jest okazją do rozmowy z dzieckiem na liczne tematy, choćby chorób, przyjaźni, troski, podejścia do zwierząt, odpowiedzialności czy pasji. Wiem, że postawa małego kangurka może nie spodobać się niektórym dzieciom (ja sama do dziś mam z nią problem, choć rozumiem zamysł autorki), gdyż ich oczekiwania pewnie będą inne, ale to właśnie stanowi też wartość tej książki. Pokazanie, że nie zawsze jest tak, jakbyśmy tego chcieli. To, co dla nas dobre niekoniecznie musi być najlepsze dla innych. Za mądrość, piękne rysunki i styl duży plus dla autorki. 



Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak Emotikon. 

Ursula Dubosarsky, Kuba i Kanga, przeł. Maria Makuch, ilustr. Andrew Joyner, wyd. Znak emotikon, Kraków 2019.


Komentarze