Szymon Żyśko "Po tej stronie nieba. Młodzi święci" - Recenzja

z cyklu Książki z duszą



"Im trudniej ci dostrzec w bliźnim przyszłego świętego, tym większe prawdopodobieństwo, że jego życie skrywa prawdziwe perły." - s. 126

Zacznę od tego, że żałuje, że nie znałam treści tej książki, w niedzielę, gdy byłam na spotkaniu z autorem. Usłyszałam o niej od Eryka z bloga "Przez pryzmat wiary" (zaglądnijcie do niego, pisze dobre i mądre teksty), a potem powiedział mi o niej Michał z Wydawnictwa WAM (dziękuję :) Michał). Zaczęłam czytać czekając na spotkanie Łobuzów. I wiedziałam już, że to będzie coś naprawdę dobrego.

Czym jest świętość? Mówi się o niej w Kościele przecież niemal cały czas. Chyba ciężko byłoby mi zliczyć, ile razy w życiu słyszałam, że mam być święta. Czy mnie to jednak pociągało? Dziecko ma w głowie obraz aniołków, radości, spokoju, jakiegoś pięknego miejsca i tego, że ludzie podziwiają osobę wyniesioną na ołtarze. Mówi mu się o dobrych czynach świętego, który jawi się jako duchowy superbohater, ale bez wielkich przygód. Gdy ma się naście lat i czyta książki o osobach, które powinniśmy naśladować włącza się coś, o czym już na pierwszych stronach pisze autor, czyli dystans i brak zainteresowania. To nawet nie kwestia dzisiejszego świata, który jest całkiem inny, niż gdy ja byłam nastolatką. Nikt nie uwierzy, że młody człowiek zafascynuje się postacią, o której pisze się, że modliła się od rana do wieczora, czekała na cierpienie, męczeństwo czy śmierć. Po prostu nie. Na człowieka, który przyjmuje ciężkie doświadczenia z pogodą ducha, pokojem i zachowuje radość można patrzeć z podziwem, ale nie chce się go naśladować. Ludziom kojarzy się to bardziej z rezygnacją. Święci przywodzą na myśl cierpiętnictwo i pragnienie opuszczenia tego świata. A przecież nastolatkowie chcą żyć, spełniać swoje marzenia, plany, cieszyć się każdym dniem. 

Szymon Żyśko pokazuje całkiem inną stronę świętości, która z dawną hagiografią niewiele ma wspólnego. Pisze o postaciach, w większości mi nieznanych. Słyszałam zaledwie o czterech bohaterach. Pokazuje na kartach ludzi z jednej strony niesamowitych, pełnych energii, życia, radości, z wielkimi talentami, ogromnie inteligentnych i zdolnych do wielkich rzeczy, z drugiej tych zwykłych, którzy żyli po prostu dobrze i to właśnie stanowi ich piękno. Czytelnik poznaje Stanisława Kostkę, który tak zafascynował się jezuitami, że zapragnął spędzić całe życie w zgromadzeniu. Nie zawahał się postąpić wbrew woli rodziców, uciec i dopiąć swego czyszczeniem toalet, ciężką fizyczną pracą i gorliwością. Nie przywykł do służenia, pochodził przecież z bogatego rodu, marzenie jednak było ważniejsze. Autor pisze o Antonim Marczewskim, dominikaninie wyłapującym ptasi śpiew w głośnej Warszawie. Opowiada historię Agaty Mróz, dla której spełnianie marzeń, w tym tego o byciu mamą, było sensem życia. Wspomina Janinę Jandulską założycielkę Żywego Różańca, Antoniettę Meo, mającą szansę stać się najmłodszym doktorem Kościoła. Przedstawia Carlo Acutis'a, który pewnego dnia może zostać ogłoszonym patronem Internetu. Część z bohaterów jest już błogosławiona, inni czekają na decyzję Kościoła w swojej sprawie. Nie tytuł jest tu jednak ważny, ale ich życie, które jest wzorem do naśladowania i może nas wszystkich wiele nauczyć.

To nie ludzie z legend, odlegli od zwykłego zjadacza chleba jak to tylko możliwe, ponad wszystko idealni, wybrani. Nie, to postaci z krwi i kości, które były ciekawe świata, miały swoje marzenia, pasje, plany życiowe, wady, czasami trudny charakter. Nie znajdziecie wśród nich uładzonych i nieskazitelnych osób, budzących w niektórych frustracje. Bohaterowie "Po tej stronie nieba" są niezwykli i to bardzo. Czytając balansuje się gdzieś między nadzieją, że ja też mam szansę na świętość a obawą, że jednak jestem inny, że brak mi czegoś. To właśnie pokłosie myślenia o tym, że trzeba być doskonałym. Nic bardziej mylnego. Nie jestem w stanie spać po 3-4 godziny jak Helena Kmieć, nie znam się na ptakach ani specjalnie na komputerach, wiem, że nie byłabym zdolna do heroicznych czynów, ale Szymon Żyśko pisze coś ogromnie ważnego. Świętość jest dostępna dla wszystkich! To walka o powołanie, które trzeba odkryć prędzej czy później, wyzbycie się nienawiści, umiłowanie życia, miłość do ludzi (szczególnie tych, których kochać najtrudniej), bycie dla innych i patrzenie na świat oczami Boga. Taka jest właśnie recepta na świętość i oś przewodnia książki, bo z tych sześciu perspektyw czytelnik poznaje młodych świętych. W tym wszystkim trzeba zadbać o czas na modlitwę i budowanie głębokiej relacji z Bogiem, gdyż w Nim jest źródło, z którego czerpie się siłę do jakby to ujął ks. Kaczkowski "życia na pełnej petardzie".



"Po tej stronie nieba" polemizuje z obrazem człowieka, który zamknął się na świat i całą swoją siłę skupia na kontemplacji i pracy. Obala mit nienawiści do świata, bo przecież to miejsce, które stworzył Bóg, piękne, pełne dobra, ale jednocześnie trudne do życia, wymagające. Świętość to działanie, chęć zmieniania przede wszystkim siebie, pracy nad swoimi wadami, rozwijaniem talentów, byciem dla innych, korzystaniem z każdej minuty życia. Największa przeszkoda do jej osiągnięcia jest zawsze w nas, bo tu nie "rzeczywistość skrzeczy", ale lenistwo i wygodnictwo. Jak mówił Czepiec w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego "duża by już mogli mieć/ ino oni nie chcom chcieć". Co ogromnie podoba mi się w książce Szymona Żyśko to fakt, że udowadnia, iż nie trzeba być geniuszem, siłaczem i nie wiadomo kim, by uczynić świat lepszym. Zmieniła go siedmioletnia dziewczynka, zmienił ponad trzydziestoletni mężczyzna. Czy zrobili coś wielkiego? I tak i nie. Czasem po prostu czynili najmniejsze gesty i to wystarczyło. 

Jak pisze autor, Bóg mówi do każdego w jego własnym języku i trzeba być przede wszystkim sobą, żeby rozpocząć dialog. Nie każdy zostanie prorokiem, który ujmowany jest tu jako pionier, ktoś kto po prostu widzi dalej, wprowadza rzeczy, które teraz dla nas są normalne, ale wówczas były odkryciem. Nie każdy będzie w stanie znieść cierpienie czy pogodzić się z ekstremalnie krótkim życiem, ale myślę, że Bóg nie wymaga tego od ludzi, którzy nie daliby rady. Co prawda nadal mam problem z tym, że ktoś zbyt wcześnie odchodzi, choć bohaterowie książki udowadniają, że można w pełni przeżyć nawet najkrótsze życie. Po ludzku ciężko mi się z tym zgodzić, budzi się we mnie jakiś bunt, a jednak podziwiam te osoby. Każdy jest inny, ma swoją niepowtarzalną drogę do świętości, uszytą na jego miarę, zdolności, ograniczenia, dopasowaną do charakteru. Trzeba tylko wysiłku, bo nie czarujmy się, samo nic się nie zrobi. Muszę podnieść się z kanapy, otworzyć oczy, budować relację z Bogiem i człowiekiem. Poznać swoje mocne i słabe strony i każdego dnia pracować nad tym.

"Mówimy, że Bóg nas stworzył, ale ja wolę myśleć, że Bóg nas sobie wymarzył. Byliśmy Jego wielkim marzeniem, którego spełnienia nie mógł się doczekać. Nie ma ludzi przypadkowych, wszyscy są chciani, kochani i wyczekiwani na tym świecie." - s. 268

"Po tej stronie nieba" to książka, pokazująca że świętość jest czymś pięknym, fascynującym. To otwarcie się na Boga, świat i człowieka. Bycie najpiękniejszą wersją samego siebie. Nie ma w niej nic z nudy czy ponuractwa. To przygoda, która czasem trwa naprawdę długo, innym razem krótko, choć nie wiem, dlaczego. W świetnym, nieco gawędziarskim stylu, prostym i obrazowym językiem Szymon Żyśko opowiada o ludziach, którzy przewrócili świat do góry nogami, zainspirowali wielu, choć nie każdy z nich dokonał wielkich czynów. Po prostu byli sobą i pozwolili się prowadzić. Dali sobie prawo do kochania siebie, życia, bliźniego i świata. Nade wszystko kochali Boga. Nie stracili nic z tego, co najważniejsze, choć musieli dokonywać wyborów. Autor odbrązawia pojęcie świętości, pokazując że jest ona czymś dostępnym dla każdego, przygodą, która porywa. Książka redaktora portalu Deon.pl jest pozycją, do której trzeba wracać, czytać wciąż na nowo, przypominać sobie o tym, że warto się starać, że są ludzie, od których trzeba się uczyć. To opowieść dla każdego, rozbudzająca pragnienia, wzruszająca, dająca do myślenia.

Gdy przeczytałam dedykację od autora nieco się zdziwiłam. Teraz wiem, że nie są to czcze słowa czy pobożne życzenie. To przesłanie nabrało realności i bliskości. Jest mało książek, przy których płaczę, ale w tej jest tyle dobra i słów, które bezpośrednio dotykają człowieka, że nie sposób pozostać obojętnym. Myśli kołaczą się po głowie i jest inaczej, może już nigdy nie będzie tak jak było? Jeśli jakimś cudem autor przeczyta tę recenzję to dziękuję, za każde słowo, które mam nadzieję zakiełkuje i wyda owoc i za piękna lekturę. Szkoda tylko, że tak krótką.

Fragment książki do przeczytania TU


Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu WAM

Szymon Żyśko, Po tej stronie nieba. Młodzi święci, wyd. WAM, Kraków 2018.

Komentarze