Waleczne serce - Monika Piątkowska "Prus. Śledztwo biograficzne" - Recenzja



"Aby już nic nie wymknęło mu się spod kontroli, Aleksander wdrożył w życie coś, co było swego rodzaju samoobserwacją lub autotresurą. Uznał, że choć wiele jest w nim "niedoskonałości", ma jednak jakiś charakter i może go nawet rozwinąć, byle tylko, jak pisał, "czuwać, ciągle czuwać nad sobą" (ZN). Niczym surowy nauczyciel postanowił sumiennie rozliczać się z wyników: pracował po osiemnaście godzin na dobę, mniej spał, rzucił palenie i ćwiczył pamięć, regularnie czytając notatki. Praca ta była prawdziwie katorżnicza, aby się więc jakoś do niej zmotywować, tłumaczył sobie w zeszycie, że dzięki niej będzie mógł wreszcie "zostać człowiekiem wielkim", o co mu "najwięcej chodziło"." - s. 158

Pamiętam jak będąc w liceum prowadziłam z mamą dysputę o literaturze pozytywistycznej. Mówiłam, że podobała mi się bardzo "Lalka". Stanisław oczarował mnie i wywołał dużo emocji, bo był postacią łączącą wiele sprzeczności, polubiłam poczciwego Rzeckiego i zżymałam się na Izabelę Łęcką, której do dziś szczerze nie cierpię. Mama zaś bardziej darzyła sympatią "Nad Niemnem", w którym mi czegoś jednak brakowało. Uznałam wyższość powieści Prusa i to zdanie się nie zmieniło, ale to sprawa gustu :). 

Gdy zobaczyłam zapowiedź książki Moniki Piątkowskiej stwierdziłam, chcę to przeczytać! Ja, która do niedawna jak ognia unikałam wszelkich biografii, ale człowiek w końcu dojrzewa, prawda? Zasiadłam zatem do lektury i przeniosłam się do całkiem innego świata. Bolesław Prus, pisarz owiany legendą, nieustanny konkurent Henryka Sienkiewicza, człowiek naznaczony cierpieniem fizycznym, ale bardziej psychicznym. Dziecko z opóźnieniem uznane przez ojca i porzucone przez niego. Sierota, która tułała się po rodzinie, wędrując od zgorzkniałej, surowej babki, przez wujostwo, które nie darzyło go uczuciem, choć malec o nim marzył, do osobliwego brata. Zbuntowany chłopiec dokazujący na lekcjach i powtarzający klasę, z czasem wzorowy uczeń, nadal skory do psot, ale obowiązkowy. Patriota, który wyruszył do walki w powstaniu styczniowym. Student, kronikarz, satyryk, inteligent. Mąż, kochanek, ojciec, opiekun. Człowiek całe życie walczący ze światem i z sobą. Udowadniający, że może więcej, ale jednocześnie boleśnie i ciężko znoszący porażki. Drażliwy i wrażliwy. Komentator, pasjonat słowa, dziennikarz, ironista. Z kart książki wyłania się Aleksander Głowacki, który niejedno ma imię. To niewątpliwie ciekawy, choć wzbudzający pewną dozę litości człowiek. Mężczyzna owładnięty całą paletą lęków, które skutecznie utrudniały mu życie i normalne funkcjonowanie. Zapisujący nerwowo całe szeregi określeń, próbujący na papierze uspokoić myśli i ogarnąć świat, pisarz. Społecznik, który upominał się o konkretne czyny, nawet gdy tracił przez to czytelników. Bystry obserwator bezlitośnie piętnujący zło i wszelkie przywary, zwłaszcza własnej rodziny. Samotna osoba, która całe życie poszukiwała uczucia i zdaje się, że go nie odnalazła. W końcu zaś opiekun powielający błędy swojego wujostwa.



Bolesław Prus mimo, że wyglądał niepozornie, okazał się ogromnie ciekawą osobą. Inteligentem, który pragnął być kimś wielkim. Opowieść o jego życiu wciąga, jest tekstem nie tylko o interesujących losach pisarza, ale rzuca światło na życie w tamtej epoce, ukazuje mentalność ludzką. Autorka portretuje człowieka, który całe życie musiał zmagać się z przeciwnościami losu. Pracował wiele godzin, by utrzymać rodzinę. Spędzał czas na zapisywaniu najróżniejszych notatek, obserwacji, z niemal matematyczną precyzją starał się uporządkować rzeczywistość, co dawało mu niejakie poczucie bezpieczeństwa i koiło stale skołatane nerwy. Wymagał ogromnie wiele, choć najsurowszym sędzią był dla siebie. Przyjaciół otaczał troską i ciepłem, wydaje się, że był dla nich lepszy niż dla swojej rodziny. A do tej miał ogromny żal za surowe, zimne dzieciństwo i  wiele rozczarowań. Jego małżeństwo wydało mi się swego rodzaju wykalkulowanym związkiem, który był, co prawda spokojny, ale dość nudnawy, chwilami odnosiłam wrażenie, że wręcz nieudany, mimo anielskiej cierpliwości żony pisarza. Sprawy społeczne zajmowały ważne miejsce w jego sercu i wiele czasu. Uważał, że dziennikarz powinien przykładać wielka wagę do swojego tekstu, skupiać się na najważniejszych rzeczach, jeśli chodzi o sprawy dotyczące społeczeństwa. Z dużą dozą ironii piętnował przywary, obłudę, głupotę. Często wychodził przed szereg i niejednokrotnie był krytykowany za swoje podejście, które wielu się nie podobało. Jako pisarz przez długi czas był niedoceniany, stawiany na drugim miejscu. Pisał jednak dalej, choć wiele zapisanych pomysłów nie ujrzało światła dziennego lub pozostało niedokończonych. Mimo wad i problemów, był wielkim człowiekiem, światłym, inteligentnym, bystrym, miał poczucie humoru, choć często doskwierał mu smutek, strach i żal. 

Monika Piątkowska wykonała iście tytaniczną pracę. Z pasją przedzierała się przez książki, wspomnienia, relacje, artykuły, by przybliżyć czytelnikowi postać autora "Faraona". Nie stroni od przedstawiania trudnych faktów, niewygodnych opinii. Szczerze i ciekawie nakreśla przebieg życia Jana w Oleju. Ukazuje jego zabawny rys, zacięcie humorystyczne, ale równocześnie troskę o najuboższych i wszystkich, którzy potrzebują pomocy. Niezłomność w poglądach, które niejednokrotnie były nierozumiane czy wręcz wyśmiewane. Zmaganie się z lękami, szczególnie tymi, które uniemożliwiały mu podróżowanie, a z czasem nawet zwykłe opuszczanie domu. Zaznacza, że ciężkie dzieciństwo odcisnęło się bolesnym piętnem na jego dalszym życiu, ale nie zapobiegło błędom w wychowaniu Emila Trembińskiego. Wspomina również o rywalizacji z autorem "Trylogii", nieustannie obecnej w życiu Głowackiego. Opowiada o miłosnym życiu pisarza, które zaowocowało spokojnym, nieco nudnym małżeństwem oraz romantycznymi uniesieniami i romansami. Autorka przedstawia portret człowieka ciężko pracującego nad każdym słowem, zmagającego się z trudnymi warunkami życia, wystarczy wspomnieć o licznych pożyczkach, jakie zaciągał dziennikarz, pracowitego, ale i chorowitego. Ograniczonego przez swój stan psychiczny, którego się wstydził. 

Sięgając po "Prus. Śledztwo biograficzne" miałam nadzieję, że tytuł nie okaże się zwodniczy, że będzie to prawdziwe śledztwo w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, kim tak naprawdę był jeden z najznakomitszych polskich pisarzy. Nie zawiodłam się. Książka obfituje w przeróżne fakty z życia autora "Emancypantek", jest niezwykle obszernym i wyczerpującym materiałem. Czasem styl Moniki Piątkowskiej przechodzi w znany mi ze studiów uniwersytecki ton, ale biografię czyta się naprawdę dobrze. Podzielona na rozdziały, okraszona licznymi cytatami, odniesieniami do twórczości, jest naprawdę świetną i interesującą pozycją do dłuższego czytania, ponieważ jest tu naprawdę sporo wiedzy. A co najważniejsze, autorka udowadnia, że to, kim był bohater książki najlepiej odzwierciedla się w jego twórczości, przepełnionej osobistymi dylematami, wspomnieniami, przeżyciami. Gorąco polecam!



Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak


Monika Piątkowska, Prus. Śledztwo biograficzne, wyd. Znak, Kraków 2017. 


Komentarze

  1. Choć w liceum lubiłam czytać lektury, to przez "Lalkę" nie udało mi się przebrnąć. Izabela Łęcka mnie pokonała :)Nigdy nie zastanawiałam się nad życiem autora, a okazuje się, że było interesujące i godne poznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izabela odstrasza skutecznie ;), ale warto przeczytać "Lalkę". Bolesław Prus był przede wszystkim postacią niezwykle doświadczoną przez los i nieszczęśliwą. A jednocześnie talentu, intelektu, ogromnej wrażliwości i świetnego zmysłu obserwacji nie można mu odmówić. Dzięki takim książkom trochę inaczej widzi się pisarzy znanych z lekcji. Pozdrawiam :).

      Usuń
  2. Jestem fanką biografii, które inspirują, motywują, z których można "wysupłać" coś dla siebie. Niewątpliwie opowieść o Prusie do takich należy! "Lalkę" warto przeczytać kilka razy i najlepiej jako dorosły człowiek :)
    Na pewno będę polować na ten tytuł, bo "znak" ma bardzo fajne promocje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie do "Lalki" warto wrócić, gdy nabierze się już nieco życiowego doświadczenia. A biografia Prusa daje do myślenia, pokazuje pewne mechanizmy, czasem wręcz sprawia, że człowiek myśli, jest u mnie dobrze, ale i nabiera nadziei, bo zawsze w końcu zdarza się coś dobrego :).

      Usuń

Prześlij komentarz