Dzieje nienawiści – Scholastique Mukasonga „Maria Panna Nilu” - Recenzja




„W krótkim czasie będziemy mieć autentyczną Marię Pannę Nilu na podobieństwo rwandyjskich kobiet, do której będziemy mogły się modlić bezpośrednio, która będzie czuwała nad naszą Rwandą. Jak wiecie, nasze liceum wciąż pełne jest pasożytów, nieczystości, plugastwa, co sprawia, że nie jest godne, by przyjąć prawdziwą Marię Pannę Nilu. Musimy niezwłocznie wziąć się do pracy. Trzeba wyczyścić każdy zakamarek. Nikt nie powinien się ociągać. To jest zadanie prawdziwych działaczek. Tyle chciałam wam powiedzieć. Zaśpiewajmy hymn narodowy”. – s. 270

Nierówności istniały od zawsze, podobnie jak spory. Niekiedy jednak przybierają one na sile i przyjmują postać tragicznych wydarzeń, które nie mieszczą się w głowie. Przekonanie konkretnego człowieka o jego wyższości nad innymi w jakiejkolwiek perspektywie jest początkiem działań, które mogą przeistoczyć się w ideologię, ruch czy manifestację siły. Nie rodzi to nigdy niczego dobrego, a przecież nie ma ludzi lepszych i gorszych. Są inni, ale jak wielokrotnie pokazuje historia inny to obcy, a więc przerażający, budzący niepokój. Podsycane zagrożenie prowadzi do niechęci i eskalacji konfliktu, a stąd tylko krok do czynów, które dotyczą wszystkich, głównie zaś ludności całkiem bezbronnej.

Prestiżowa szkoła, jaką jest Liceum Marii Panny Nilu to placówka dla wybranych. Uczęszczające do niej dziewczęta mają wysoko postawionych rodziców i jak to wielokrotnie będzie podkreślane na kartach powieści, stworzą żeńską elitę kraju. Właściwie to staną u boku rządzących, najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi w Rwandzie. Wśród uczennic większość pochodzi z rządzącego plemienia Hutu. Natomiast pozostałe w ramach polityki mniejszościowej mają swoje miejsce, ale traktowane są z góry, jako ludzie drugiej kategorii, niemalże zło konieczne. Zajmują miejsca, które mogłyby dostać dziewczęta z ludu motyki, ale prawo obliguje do ich przyjmowania. Od pierwszych stron widać niechęć Gloriosy, głównej aktywistki partyjnej, która z rozwojem akcji jedynie się pogłębia, by finalnie przekształcić się w jawną nienawiść. Prowadzona przez zakonnice i ojców placówka ma kształcić w duchu chrześcijaństwa, ale nie brak wśród uczennic przesądów, odniesień do pogańskich religii i obrzędów. Funkcjonuje wśród nich lęk przed duchami, chodzenie do czarowników i inne zabobony. Sama kadra też jest specyficzna. Siostry podporządkowują się władzy i milczą na wiele tematów, często przesadnie reagują, a chowają się, gdy faktycznie trzeba działać. Nie widzą niepokojących zachowań ojca Hermenegilda czy niezdrowej atmosfery wśród dziewcząt, która prowadzi do tragedii.



Scholastique Mukasonga tworzy barwny świat młodych kobiet, wkraczających w świat dorosłości. Pragnących być żonami i matkami, osobami wpływowymi. Nastolatek marzących o miłości, z podnieceniem mówiących o dobrym życiu, możliwych luksusach, wyjazdach zagranicę. Kreśli obraz Rwandy, w której plemię Hutu stworzyło swoją wrogą Tutsi ideologię szerzoną we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Ograniczenia w dostępie do nauki, brak możliwości obejmowania wyższych stanowisk, zepchnięcie na margines społeczny, do tego podsycanie nienawiści i straszenie wizerunkiem pasożytniczych i niebezpiecznych jednostek, jakimi rzekomo byli przedstawiciele mniejszościowego plemienia a wszystko to z precyzją i finezją znaną wszelkim systemom totalitarnym. W tym nasyconym pogardą i niechęcią świecie Virginia i Weronika starają się zdobyć wykształcenie i przetrwać. Mają swoje koleżanki, które w zależności od tego, co się dzieje przystają to z jedną to z inną dziewczyną. Wiodąca prym Gloriosa, niezmordowanie dążąca do urzeczywistnienia wszystkiego, czego chce partia, stanowi jedną z najbardziej żywiołowych postaci książki. Nie jest bierna jak większość dziewcząt, choć śmiało można powiedzieć, że to osoba zupełnie zindoktrynowana i ślepo podporządkowana partii. Pozostałe bohaterki są w większości grupą, w której raz na jakiś czas wybija się jakaś osobowość, ale głównie dają sobą rządzić i pragną zaskarbić sobie względy najsilniejszych.

„Najwyższa pora przypomnieć sobie, kim jesteśmy i gdzie się znajdujemy. Jesteśmy w Liceum Marii Panny Nilu, które kształci żeńską elitę Rwandy, zostałyśmy wybrane na awangardę kobiecego awansu. Bądźmy godne zaufania, jakim nas obdarzył większościowy lud”. – s. 164

Z powieści wyłania się obraz młodego pokolenia, któremu brakuje własnych poglądów, dającego sobą manipulować. Zafascynowane kulturą zachodu, białymi, którzy odbiegają od dyrekcji i grona pedagogicznego i są niemal ucieleśnieniem buntu, pragnące dostatku młode kobiety, mimo iż starają się zdobyć wykształcenie, nadal tkwią w niewiedzy o podstawowych elementach życia. Ich mentalność pozostaje bez zmian, jak ma się to od wieków. Niby dochodzi do tzw. „awansu społecznego”, ale o wielu rzeczach się milczy. Historia jest zakłamywana, dziewczętom nie do końca tłumaczy się ich kobiecość, wiara w historię z pogranicza fantazji i bajek nadal pozostaje żywa. Z drugiej strony jest coś urzekającego w tym nieco  naturalnym środowisku.

Maria Panna Nilu” urzekła mnie przede wszystkim swoim językiem. Delikatnym stylem narracji, światem oddalonym od cywilizacji zachodu. Balansowaniem na granicy dawnych wierzeń i tradycji plemiennych  a wchodzeniem w kulturę i naukę zachodu. Ujęła prostolinijnością niektórych bohaterek oraz inteligentnym przedstawieniem tego, jak można podporządkować sobie innych. Wplatanie języka partyjnego i samo zachowanie Gloriosy przedstawia mechanizm oddziaływania władzy na jednostki i pokazuje prawdę, że ślepo wierzące w głoszoną ideologię osoby nie cofną się przed niczym w imię wyznawanych przez siebie ideałów. Powieść mimo tragicznych wydarzeń i dość trudnego tematu, nie jest ciężka. Autorce udało się stworzyć książkę, która zostawia czytelnika z pytaniami, mocno przejmuje, jednak nie dołuje. To literatura, o której się myśli, która zostaje na dłużej, dlatego nie dziwi nagroda i uznanie dla Scholastique Mukasongi, przestrzegającej przed konfliktami i tym do czego może prowadzić ideologia, na której zło się pozwala, indoktrynacja o której się milczy.

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.




Scholastique Mukasonga, Maria Panna Nilu, przeł. Anna Biłos, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2016. 

Komentarze

  1. Czuję, że z tą książką mogłabym się zaprzyjaźnić, będę się za nią rozglądać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest naprawdę ciekawa i pisana z innej perspektywy, więc zachęcam. Myślę, że się nie zawiedziesz. Daj proszę znać, jak przeczytasz, chętnie poznam Twoją opinię :). Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz