Piekło wojny - Reyes Monforte "Ukryta róża" - Recenzja




„Bez domu, bez przyjaciół, planów, marzeń, bez teraźniejszości i przyszłości. Bez niczego. Tylko z bólem przeszłości. Nigdy dotąd nie doznała takiego poczucia absolutnej pustki, które zawładnęło jej ciałem i umysłem. Nic. Nigdy w życiu nie czuła takiego egzystencjalnego zagrożenia tymi trzema literami; nawet wtedy, gdy ją gwałcono, upokarzano, poniżano, bito i wyzywano. Wtedy miała przynajmniej o kim myśleć, znała imię, które mogła szeptać, twarz będącą nadzieją, której potrafiła się trzymać, gdy spotkały ją wszystkie możliwe okrucieństwa. Teraz nie miała nic i, paradoksalnie, ten ładunek pustki, opuszczenia, nicości i osamotnienia miał wagę ołowiu. Opanowało ją uczucie dziwnej jałowości, która skłaniała ją, by zadać sobie pytanie, czy naprawdę żyje, czy krew nadal krąży w jej żyłach, czy jej serce nadal bije.” – s. 258

Zehera i Suhra były znane w Wiszegradzie z radosnego usposobienia, pięknych umalowanych na czerwono ust i wielkich planów na przyszłość. Marzyły im się podróże, studia, wchodzenie w spokojną i szczęśliwą dorosłość. Los okazał się jednak dla nich niełaskawy. Nie podejrzewały nawet, że ich życie szybko zmieni się w koszmar, rozmiarów którego nikt się nie spodziewał. W Jugosławii wybucha wojna. Bohaterka dowiaduje się o niej od przebywającej w Sarajewie siostry, ale nie reaguje na jej prośby dotyczące ucieczki. Wiszegrad wydaje się spokojny, widmo zamieszek, strzelaniny i terroru zaś nieprawdopodobne. Nienawiść jednak dociera i do spokojnego, rodzinnego miasteczka kobiety i ma obliczę Saszy Ludonovicia i jego Białych Orłów. Ukochane miasto zmienia się w niebezpieczny teren, na którym panuje bezprawie. Przepełnieni strachem mieszkańcy w milczeniu patrzą na śmierć sąsiadów, gorączkowo myśląc, kto będzie następny. Nikt nie jest bezpieczny i nie wie, czy dożyje następnego dnia. Ludzie, którzy dotąd żyli ze sobą w przyjaźni stają się zagorzałymi wrogami. Gwałty, masowe egzekucje, wymyślne tortury, obezwładniający lęk i brak jakiejkolwiek litości, to cechuje Serbów, którzy pragną eksterminacji muzułmańskiej ludności bośniackiej. Obozy koncentracyjne, ośrodki gwałtu i bezduszni szaleńcy owładnięci bezgranicznym okrucieństwem, tak wygląda nowa rzeczywistość. Przyjaciele i sąsiedzi stają się wrogami, a pomoc nie nadchodzi.

Ukrywająca się w domu Zehera trafia w końcu w ręce lokalnego przywódcy Saszy Ludonovicia. Początkowo dostaje się do hotelu Vilina Vlas, gdzie zostaje zgwałcona. Potem nadchodzi czas na szkołę podstawową. Rozmiar bestialstwa jest dla młodej kobiety niezrozumiały. Upokarzana, bita, torturowana na wszelkie możliwe sposoby trzyma się życia tylko dzięki miłości. Załamuje się dopiero pod wpływem wydarzeń, utwierdzających ją w przekonaniu, że jej ukochany nie żyje. Ratunkiem okazuje się dziwny kaprys oprawcy, który na czas święta odwozi ją do domu. Tam Zehera spotyka narzeczonego, którego uratował jej brat. Młodzi postanawiają uciec do Hiszpanii, jednak Jugosławię opuszczają sami, bez Dina, jej młodszego brata. Ciężka i wycieńczająca droga do wolności, w końcu owocuje wydostaniem się z piekła. Hiszpania mimo łatki uchodźcy oferuje im nowe życie, w którym mężczyzna szybko się odnajduje. Jego narzeczona nie radzi sobie jednak najlepiej. Jest zagubiona, lękliwa, nie może pozbyć się wspomnień. Kiedy w końcu godzi się z wszystkim, co ją spotkało, gdy wydaje się, że obcy kraj staje się jej domem, a ona odnajduje choć w nikłym stopniu stabilizację, znów musi uciekać. Zostawia pracę, którą lubiła i przyjaciółkę. Zachowanie narzeczonego i jego kuzyna sprawia, że traci to, co zdobyła z wielkim trudem. Dzięki Teresie dostaje adres do kobiety, która może jej pomóc. Po miesiącach leczenia, wychodzi ze szpitala, by stawić czoła życiu. Z pomocą Julii i Daniela na powrót zaczyna od nowa, próbując zyskać jakieś informacje o bliskich. Szczęście, jakie osiągnęła zostaje jednak przerwane, przeszłość daje o sobie znać. Zehera po raz kolejny staje się ofiarą wojny. Czy uda jej się przetrwać? Jakie tajemnice skrywają powojenne losy bliskich? Jak bardzo mogą się zmienić ludzie?





To kolejne spotkanie z lubianą przeze mnie autorką. Tym razem książka jest cięższa gatunkowo. „Ukryta róża” to wielowarstwowa powieść, która zatrzymuje, zmusza do refleksji, wdzięczności za to, co mamy, a jednocześnie przeraża tym, do czego zdolny jest człowiek. To lektura, która przedstawia ogrom zła, ale i wielką i bezinteresowną dobroć. Powieść naprawdę mocna, którą czyta się długo, ponieważ pierwsza jej część jest ciężka, ale którą trzeba przeczytać. O wojnie w Jugosławii wiedziałam niewiele. Był to czas, gdy byłam dzieckiem i właściwie jedyne, co pamiętałam to fakt, że działo się w niej coś strasznego i wyjeżdżali tam żołnierze z pobliskiej jednostki wojskowej. Po latach, kiedy sięgnęłam po książkę Reyes Monforte zrozumiałam, jaką tragedię przeżywali Bośniacy. Autorka pokazuje nie tylko ogrom niewyobrażalnych tortur, który przypomina zbrodnie nazistów, ale druzgoczącą prawdę o tym, że czasami nawet sąsiad może stać się wrogiem. Nakreśla bezmiar zła i nieokiełznanego okrucieństwa. Czytając, stawiałam sobie pytania, skąd bierze się w człowieku tyle nienawiści? Jak można nie reagować na bestialstwo, a tym bardziej dopuszczać się go? Jak to możliwe, że ci, którzy przez lata żyją obok siebie, są znajomymi, przyjaciółmi, sąsiadami nagle zmieniają się we wrogów? Z „Ukrytej róży” wyłania się dramat ludzi walczących o życie, próbujących przetrwać, uchronić się przed tymi, którzy nie zawahają się krzywdzić nawet najmniejszych dzieci i starszych ludzi. To obraz, który przekracza wszelkie wyobrażenia na temat tego, co może się dziać na świecie i wstrząsa, naprawdę mocno.

Jednocześnie to historia o bezinteresownej i ogromnej dobroci bliźnich. O pomocy, która pozwala na nowo stanąć na nogi i ogromnie kontrastuje z tym, o czym mówi pierwsza część powieści. Altruizmie naturalnym jak oddychanie i sercach tak wielkich, że nie potrzebują niczego w zamian. Reyes Monforte snuje historię o niezwykle silnej i skrzywdzonej kobiecie, która przeszła tyle, że doświadczeniami jej życia, można by obdzielić kilka osób. Mimo zła, jakiego doznała, bohaterka nie utraciła wiary w ludzi. Zmagała się z traumą najpierw torturowanej, potem zaś porzuconej kobiety, ale nie przestała walczyć o siebie. Mimo wielu przeciwności, pragnęła szczęścia i miłości, jak każdy. Zehera straciła w zasadzie wszystko, nie doświadczyła piękna miłości, ograbiono ją z możliwości spełniania marzeń, oddzielono od rodziny, zostawiono samej sobie, a następnie ponownie skazano na przeżywanie koszmaru od nowa. Nie pozbawiło jej to jednak pięknych cech. Jej przeciwieństwem jest karmiony od najmłodszych lat nienawiścią Sasza Ludonović. Człowiek, choć myśląc o nim mam wrażenie, że używając tego słowa popełniam wielką niestosowność, tak okrutny, że nie mogę zrozumieć, jak ktoś taki mógł istnieć i czynić tak potworne rzeczy. Bezwzględny, okrutny, bezlitosny, szalony, bestialski, to tylko niektóre z przymiotników, którymi można go określić. A jednak to nadal za mało. Julia, Daniel, Teresa, przyjaciele bohaterki są w tej powieści jak promienie słońca, prezent od Boga, który leczy duszę dziewczyny. Ciepli, troskliwi, dobrzy, sprawiają, że czytelnikowi wraca wiara w ludzi, tak mocno zachwiana przez wojnę. Najbardziej jednak boli zachowanie najbliższych, Aleksandra i rodziny Zehery. Przełamują oni bowiem schemat, że właśnie w domowym ognisku i wybranym człowieku zawsze można znaleźć oparcie. Bez względu na to, czy mówimy o pozytywnych czy negatywnych bohaterach powieści, trzeba podkreślić, że postaci są naprawdę dobrze nakreślone, żywe i w żaden sposób nie są czytelnikowi obojętne.

Nie ukrywam, że mimo długiego czasu, jaki upłynął od lektury „Ukrytej róży” nadal nie potrafię o niej pisać. To powieść tak emocjonalna, mocna, przejmująca, że słowa nikną i blakną, gdy próbuję wyrazić swoje zdanie. Dobro miesza się tu ze złem, które wydaje się obezwładniające i tak wielkie, że paraliżuje bohaterów. Czyni ich niezdolnymi do buntu, zmiany sytuacji, choć czytelnik odnosi wrażenie, że choć nieuzbrojone, to liczniejsze ofiary konfliktu, mogły się zbuntować i jakoś dać radę. To tylko odczucia, bo horror, jaki rozgrywa się na kartach nie jest przecież wynikiem bezwolności kogokolwiek. Nawet nie umiem sobie wyobrazić, w jakim stanie musi być człowiek, by nie reagował na to, co dzieje się wokół niego, jak bardzo przerażony i zraniony musi być. Powieść opowiada również o sile życia, podnoszeniu się po kolejnych licznych tragediach, o miłości, która przychodzi niespodziewanie, relacjach z innymi ludźmi, często pięknych i ciepłych, czasem pełnych goryczy. Ukazuje jak piętno wojny i okrucieństwa odciska się na ludzkiej psychice. Jak zmieniają się ci, których znamy. To rzecz o walce dobra ze złem, rodzeniu się demonów i przegrywaniu z tym, co ciemnego powstaje w duszy. A jednak nie jest to książka przepełniona mrokiem. Zehera jak zawsze uważała jej siostra, jest różą. Promieniem słońca w ciemnym świecie ogarniętym chaosem wojny i zła. Mimo doświadczeń nie poddaje się, nawet gdy sytuacja jest dotkliwie bolesna i wydawać by się mogło beznadziejna. Reyes Monforte mówi, że mimo ogromu zła, dobro zwycięża, a człowiek jest silniejszy niż mógłby przypuszczać. Wystarczy wpuścić do jego świata odrobinę dobra, ciepła i światła.






Ukryta róża” to bezapelacyjnie książka, którą trzeba przeczytać. Powieść napisana dosadnym, ale i literackim językiem. Głęboka, z żywymi, kontrastującymi ze sobą bohaterami. Niosąca w sobie ogromną dawkę emocji, przez które pewnie nieraz zapłaczecie, oburzycie się, przez które ściśnie się wam serce. Prawdziwa, zdumiewająca historia, która na długo zagości w sercach, wywoła masę pytań, refleksji, nie pozwoli o sobie zapomnieć. To powieść trudna, którą się przeżywa, ale czyż to nie wyznacznik naprawdę dobrej książki?


Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu WAM.


Reyes Monforte, Ukryta róża, przeł. Zbigniew Zawadzki, wyd. WAM, Kraków 2016. 


Komentarze

  1. Skoro książka jest pełna emocji to chętnie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz