Milczenie Temidy - Reyes Monforte "Okrutna miłość" - Recenzja

„Wyrzucał wszystko w powietrze, nie mierząc w żadnym określonym kierunku, rozbijał o podłogę albo o ściany, a jeśli coś się opierało jego niszczycielskiej sile, dokańczał dzieła kopniakami. Przy tym straszliwym wysiłku z jego ust wytryskiwały krople śliny niczym pociski. (…) Wściekłość rozpaliła zwykle różowy odcień jego skóry, zamieniając go w czerwień o zabarwieniu pomarańczowym. (…) Ten mężczyzna przemieniony w bazyliszka nie mógł być tym samym, z którym wzięła ślub i którego dziecka się spodziewała. (…) Z tego stanu iluzji, pełnego wymyślonych i nierealistycznych zwrotów myśli i uzasadnień tego, co się dzieje, wytrącił ją cios w twarz, który zadał jej mąż.” – s. 77-78

To już moje drugie spotkanie z książką Reyes Monforte i po raz kolejny czuję się niesamowicie wciągnięta w historię, po raz kolejny przeżywam masę emocji i zachodzę w głowę, że takie rzeczy dzieją się na świecie, w cywilizowanym XXI wieku…, bo historie, które opisuje autorka są prawdziwe. Porywają i przerażają jednocześnie, powodują bieganinę myśli, jak to tak? Nagle bowiem staje się wobec całkowitego osamotnienia bohaterki, słusznej walki o dobro dziecka, która przypomina walkę z wiatrakami i wobec przenikającej do głębi bezsilności wszelkich organów, by nie rzec nieprzychylności i nielogiczności ich działania. Przewracam kolejne strony i nie mogę uwierzyć, że to nie fikcja, że można zostać całkowicie zdanym na samego siebie, że system prawny może być nieludzko bezduszny a wołanie o pomoc może przypominać wołanie zza dźwiękoszczelnej szyby.

María José to dusza towarzystwa. Hiszpanka ma nie tylko południową urodę, gorący temperament, ale jest także niezwykle inteligentną i elokwentną osobą. Tryska życiem i ma 1000 pomysłów na minutę. Prawniczka znana jest z przyjęć organizowanych w swoim apartamencie z imponującym widokiem na miasto, na które przybywają liczni goście. W pogoni za marzeniami, gdy wydaje się, że w życiu zawodowym będzie już tylko lepiej, gdy jej pozycja jest stabilna i zadowalająca, postanawia zapuścić korzenie i znaleźć mężczyznę, z którym stworzy ciepły, pełen miłości dom. Za namową koleżanki zaczyna poszukiwać wymarzonego kandydata w Internecie. Po przedarciu się przez zastraszającą ilość pytań, dostaje odpowiedzi, które przegląda razem ze swoim przyjacielem Davidem. W końcu wybiera jedno niepozorne zdjęcie. Zaczynają się rozmowy, spotkania. Wszystko dzieje się jak w filmach, uderzenie pioruna i już wiadomo, że to właśnie ten człowiek, z którym chce spędzić resztę życia.

Romantyczna historia przeradza się w związek. Peter i María pobierają się. Pomijając fakt, że teściowa nie lubi swojej synowej i zachowuje się, delikatnie mówiąc niesubtelnie, wszystko układa się dobrze. Co prawda to na kobiecie spoczywa obowiązek utrzymania domu, gdyż mąż dopiero rozwija swój biznes. Bohaterka jest jednak niezrażona, pracuje, wspiera małżonka, czuje się szczęśliwa, zwłaszcza że zachodzi w ciążę. Naładowana pozytywną energią realizuje nowe plany, zakłada kolejne firmy, jednak z czasem dobra passa ulega załamaniu. Poronienie, odkrycie kłamstw męża, pierwsze przerażenie brutalnością Petera sprawiają, że świat prawniczki wywraca się do góry nogami. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia staje ona twarzą w twarz z całkiem obcym człowiekiem, zdolnym do rzeczy, o których nikt nie chciałby wiedzieć. Niekontrolowane ataki furii przeradzają się z powtarzający się rytuał. Sytuacji nie zmienia nawet pojawienie się na świecie córki - Victorii Solenne.

Po przepełnionym przemocą czasie, w którym prawniczka uzyskuje status kobiety prześladowanej małżonkowie dochodzą do wniosku, że lepiej zakończyć nieudane małżeństwo. Zostaje podpisane porozumienie, które Peter jednak łamie, wobec czego jego żona uznaje je za nieważne. Zabiera córkę do Hiszpanii i tu zaczynają się kłopoty. Sąd w Stanach Zjednoczonych nakazuje Maríi i Victorii powrót, gdyż dziecko zostało wywiezione z kraju nielegalnie, bez poinformowania o tym partnera. Wszelkie próby wyjaśnienia sytuacji spełzają na niczym. Ponieważ bohaterka nie dostosowuje się do polecenia sądu, staje się osobą poszukiwaną przez policję. Nie pomagają dowody, które świadczą o tym, że ojciec dziewczynki jest niebezpiecznym, mogącym jej zrobić krzywdę człowiekiem czy orzeczenia sądów hiszpańskich, które nakazują pozostanie dziewczynki w kraju. Amerykański wymiar sprawiedliwości jest nieugięty i całkowicie głuchy wobec wszelkich faktów. Zmęczona sytuacją Hiszpanka udaje się do Ameryki, by osobiście dopilnować swoich spraw. Powrót do domu kończy się fiaskiem. Walencjanka musi się ukrywać przed aresztowaniem a jej siostra zostaje zatrzymana i z wielkim trudem udaje się jej wrócić do Hiszpanii.

Sytuacja zagęszcza się. María z kryjówki u znajomych stara się nagłośnić swoją sprawę i znaleźć pomoc. Absolutnie nie chce, by córka wracała w ręce człowieka, który próbował pozbawić ją życia. Dokumenty medyczne opisujące jej przypadek czy nawet fakt, że mąż jest na bakier z prawem, zdają się nie mieć znaczenia. Wszyscy stają się absolutnie głusi na wołanie kobiety, która pragnie jedynie sprawiedliwości i spokojnego życia z córką. Po nerwowych i wprawiających ją w coraz gorszy stan dniach, dochodzi do jej zatrzymania. Dostaje się do jednego z najgorszych więzień w kraju, gdzie musi sobie radzić o własnych siłach. Rikers Island mimo złej opinii, zdaje się być jednak jedynie zaprawą do tego, co będzie się działo w więzieniu w hrabstwie Bergen…

Okrutna miłość” to historia o toksycznym związku i nieludzkich decyzjach. To opowieść o tym, jak człowiek, który może pociągać za sznurki i ma znajomości zarówno wśród wyższych sfer jak i w świecie przestępczym, może zniszczyć inną osobę. Wraz z rozwojem akcji widzimy degradację osobowości bohaterki. Z żywiołowej, świetnie zorganizowanej, pełnej pasji kobiety, która potrafiła zorganizować wszystko, staje się znerwicowaną, złamaną, pełną bólu i cierpienia, a przede wszystkim niezrozumienia oraz niecierpliwości osobą. Nie pojmuje bezduszności wymiaru sprawiedliwości, który zamiast jej bronić, ignoruje krzyk o pomoc i logiczne argumenty, które wysuwa. Który z ofiary czyni zbrodniarza. Wszelkie jej działania i kroki prawne są torpedowane przez ludzi za którymi stoi Peter. Utrata wiary w wymiar sprawiedliwości jest tym dotkliwsza, że bohaterka jest przecież prawnikiem. W historii tej najbardziej dziwi jednaki obojętność mediów i władz. Niby podejmują jakieś starania, ale nie prowadzą one do niczego konkretnego. Zdumiewa już samo to, że zainteresowanie mediów sprawą walencjanki wymaga wielu wysiłków ze strony jej a także jej bliskich. Przy tak wielkiej sile oddziaływania, jaką przypisuje się prasie, radiu, telewizji i szukaniu chwytliwych tematów brak reakcji wobec takiego  zdarzenia jest nader dziwny. Zwłaszcza, że w postępowaniu prawnym widać rażące błędy. To także książka o człowieku o dwóch twarzach, który kieruje się wyłącznie nienawiścią i pragnieniem niszczenia. Peter Innes jest wyjęty wprost z najgorszych koszmarów. Na pierwszy rzut oka miły, ciepły mężczyzna, który tak naprawdę jest niezwykle brutalnym furiatem, zmieniającym życie żony w piekło. Zło w nim tkwiące zdaje się nie mieć granic i rodzić w czytelniku pytania, skąd tyle nienawiści?

Reyes Monforte prostym a zarazem przejmującym językiem opowiada historię, która wywołuje całą paletę emocji od niedowierzania, przez gniew, bunt, lęk, odrazę po współczucie i smutek. Od sielskiego życia bohaterki wędrujemy przez nieudane małżeństwo przepełnione upokorzeniem, lękiem i przemocą, do zmagań z bezduszną maszyną prawną, więzienną i biurokratyczną. Czytając tę książkę nie mieściło mi się w głowie, że rząd nie może pomóc swojej obywatelce, że system prawny bywa niewzruszony na twarde argumenty i nie przyjmuje do wiadomości, że za kratkami znajduje się zupełnie nieodpowiednia osoba, a media i opinia publiczna nie są w stanie wywrzeć nacisku na przyjęcie bardzo ważnych dowodów. Również praktyki prowadzone w więzieniu jeżyły włos na głowie. Upokarzanie, dehumanizacja i złośliwa zabawa ludźmi, które pojawiły się na kartach książki nie miały nic wspólnego z resocjalizacją. Stanowiły jedynie obraz wyładowywania negatywnych emocji, frustracji i sadystycznych zapędów strażników. Lektura wciągnęła mnie mocno, choć bardziej opiera się na budowaniu emocji niż na wartkiej akcji. Ta dziennikarska relacja przykuwa uwagę i pozwala zżyć się z bohaterami. Czytelnik śledzi losy Maríi i jej rodziny z nadzieją na happy end i zastanawia się, czemu znaleźli się w takiej sytuacji i jak daleko sięga zło, które ich dotknęło. Ogromnie przejmuje również los małej Victorii Solenne, która nie potrafi zrozumieć, czemu nie może być z matką jak jej koleżanki i doskonale pamięta zdarzenia z domu rodziców. „Okrutna miłość” to naprawdę mocna powieść, która potrafi wstrząsnąć czytelnikiem i którą należy przeczytać, tym bardziej, że to autentyczna i dziejąca się niemal teraz historia.




Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu WAM.

Reyses Monforte, Okrutna miłość, przeł. Zbigniew Zawadzki, wyd. WAM, Kraków 2014.


Komentarze

  1. Mam ją na półce, po Twojej rekomendacji mam wielką chęć po nią sięgnąć :) Książka jest bardzo w moim guście czytelniczym :) Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja szczerze polecam. Na pewno dostarczy Ci wiele emocji i okazji do przemyśleń. I myślę, że to jedna z tych książek, które trzeba przeczytać. Pozdrawiam równie ciepło :-)

      Usuń
  2. Bardzo spodobała mi się Twoja recenzja, a co więcej, niesamowicie mnie zachęciła. Okładka jest piękna, szalenie emocjonalna, zachwycająca, więc przy najbliższej okazji przeczytam i wpisuję tytuł na listę. :) Pozdrawiam.

    porozmawiajmy-o-ksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :) Sama książka jest bardzo emocjonalna i z pewnością warta, by poświęcić jej swój czas. Czekam na Twoje wrażenia po lekturze :-). A ja zdradzę, że mam przyjemność czytać kolejną książkę autorki i niedługo na blogu pojawi się jej recenzja :)

      Usuń

Prześlij komentarz