Studium zła - Thierry Jonquet "Tarantula" - Recenzja

 
   
   
"W myślach nadałeś swojemu panu imię. Nie ośmielałeś się oczywiście używać go w jego obecności. Nazwałeś go Tarantulą przez pamięć swoich minionych koszmarów.
Tak, był Tarantulą. Jak pająk podstępny i tajemniczy, okrutny i bezlitosny, zachłanny i nienasycony w swoich nieodgadnionych pragnieniach chował się gdzieś i tkał miesiącami luksusową pajęczynę, złotą klatkę, której był strażnikiem, a ty więźniem." - s. 53

Przyznam, że po tę książkę sięgnęłam dopiero po obejrzeniu filmu i jak to zwykle bywa, książka okazała się lepsza. Od razu zaznaczam, bo wiem, że dla niektórych kolejnością obowiązkową jest najpierw lektura, potem film, ale mnie nie sprawia problemu zapoznawanie się z dziełami w odwrotnym porządku. Często oglądam film, a dopiero potem dowiaduję się, że powstał on na podstawie książki. 

Czy poważany w środowisku chirurg plastyczny prowadzący się ze zjawiskowo piękną kobietą może kryć w sobie mroczny sekret? Okazuje się, że tak. Richard Lafargue często widywany jest z Ewą. Kobieta jest wprost zachwycająca. Jej uroda ma w sobie coś niezwykle pociągającego, ale i nienaturalnego. Nie sposób oderwać od niej wzroku, a jednak coś podpowiada patrzącemu, że w owym pięknie miał swój udział skalpel i zręczna ręka lekarza. Pomimo wspólnych wyjść na przyjęcia, nie można powiedzieć, że para jest szczęśliwa. Chirurg przetrzymuje dziewczynę w zamkniętym na cztery spusty pokoju, wrzeszczy na nią przez zamontowany w domu interkom, często jest szyderczy i okrutny, ale trwa przy niej niezachwianie. Jego kondycja psychiczna jest co jakiś czas poddawana próbie przez psychicznie chorą, przebywającą w szpitalu córkę, co odbija się na Ewie. Richard wyładowuje na kobiecie wszelkie frustracje, czyniąc z niej ekskluzywną niewolnicę. Ona zaś całe dnie spędza zamknięta w złotej klatce umilając sobie czas malowaniem oraz grą na pianinie. Pokornie znosi zachowanie lekarza, swoją złość i frustracje wyrażając w sztuce oraz grając piosenkę "The Man I Love...", która działa na partnera jak płachta na byka. Właściwie to nie można nazwać ich relacji związkiem, bo nie ma w nim dotyku, czułości, miłości, przyjaźni czy nawet cienia sympatii. Ciężko określić, co trzyma bohaterów przy sobie, do czasu aż...

Równolegle z historią Richarda i Ewy toczy się akcja związana z porwanym przez nieznanego człowieka i przetrzymywanym wbrew swojej woli Vincentem Morreau oraz ukrywającym się po napadzie na bank Alexem. Pierwszy z mężczyzn jest poddawany torturom psychicznym i fizycznym. Swojego stręczyciela nazywa Tarantulą, ale strach, który towarzyszył mu początkowo przemienia się w obłaskawienie. Bohater staje się niczym oswojone zwierze, które zrobi wszystko, by zadowolić pana, który nie wydaje się taki okrutny. Z czasem warunki, w jakich tajemniczy porywacz przetrzymuje Vincenta ulegają poprawie, a sam chłopak stara się dociec, czego oczekuje się od niego. Tymczasem Alex stara się znaleźć wyjście z patowej sytuacji, w której się znalazł. Po zabiciu policjanta jest poszukiwany i mimo posiadania naprawdę sporej dawki gotówki, nie może uciec i cieszyć się bogactwem. Pewnego dnia, podczas oglądania telewizji wpada na pomysł, który może uratować go z opresji. Losy bohaterów zacieśniają się i dochodzi do wyjaśnienia wszystkich zdarzeń z przeszłości. 

Przyznam się, że "Tarantula" mnie wciągnęła. Ciekawa akcja, ciągłe przeskakiwanie między historiami, które zwiększało adrenalinę i pojawiające się w głowie pytania. Oszczędny język, tylko podkreślał tajemniczość lektury i skupianie się na wydarzeniach, które początkowo wydają się nie być ze sobą zbieżne. Postacie są zarysowane dość wyraźnie, choć moim zdaniem można byłoby je nieco bardziej rozbudować, ale nie mogę narzekać. W zasadzie to można je podzielić na te pasywne, czyli Vincenta, który ze strachu, potem rezygnacji i swego rodzaju osowienia zgadza się na wszystko i Ewę, która przeszła tyle, że w zasadzie poza nienawiścią nie ma w niej już prawie niczego. Nadzieje na ucieczkę mieszają się tutaj z marazmem i niemym pogodzeniem z własnym, trudnym do opisania i zrozumienia losem. Drugą kategorią postaci są Richard i Alex czyli bohaterowie aktywni. Pierwszy z nich jest człowiekiem, może nieco złamanym psychicznie przez chorobę córki, ale działającym logicznie i konsekwentnie. Można go nazwać mistrzem długoterminowych planów, który kryje w sobie przerażający mrok. To impulsywna osoba, która przez lata pielęgnowała w sobie nienawiść, złość i pewien rodzaj sadyzmu. Alex to natomiast prostak, który jak na ironię losu zdaje sobie sprawę z własnych braków i tego, że wcale nie tak trudno go przechytrzyć. Im bardziej się go poznaje, tym większe ma się wrażenie, że jako samodzielnie działająca osoba, nie bardzo daje sobie radę. To raczej typ od brudnej roboty niż od obmyślania planów. 

Książka Thierry'ego Jonquet'a to jak podaje okładka studium kata i jego ofiary. To historia opowiadająca o tym, do czego doprowadza pragnienie zemsty, jak zachowuje się ofiara, która nie rozumie motywów porwania, a następnie nie może nic zrobić, by odpokutować swój grzech. To również rzecz o przywiązaniu się do człowieka, który krzywdzi i niszczy. Byciu swego rodzaju oswojonym zwierzęciem, marionetką, która nie istnieje bez swojego pana. Opowieść o kacie, który nie cofnie się przed niczym, by zesłać na ofiarę cierpienie podobne, a nawet większe od tego, które doprowadziło do tej strasznej sytuacji. Z biegiem czasu można jednak obserwować delikatne zmiany, których żaden z bohaterów nie mógł się spodziewać. Przeraża jednak chirurgiczna precyzja w wymierzaniu zemsty, ogrom nienawiści i mistrzowsko obmyślony plan, którego nie powstydziłby się żaden złoczyńca. "Tarantula" to rzecz o złamanych przez cierpienie, zło, nienawiść, szaleństwo, mrok i ból ludziach. O tym, jak pod wpływem pewnych wypadków człowiek staje się bestią i ofiarą jednocześnie. 

Lektura interesująca, skłaniająca do przemyśleń nad istotą zła w świecie i człowieku, jednak zdecydowanie przeznaczona tylko dla starszych czytelników. 


Thierry Jonquet, Tarantula, przeł. Tadeusz Markowski, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2008.

Komentarze

Prześlij komentarz