Wyścig z czasem w poszukiwaniu wyjścia - James Dashner "Więzień labiryntu" - Recenzja



   
-Czy ktoś czasem nie powinien wygłosić jakiejś mowy zagrzewającej do boju, czy coś – zapytał Minho, odwracając uwagę Thomasa od Alby’ego.
-Śmiało – odpowiedział Newt.
Minho skinął głową i odwrócił się twarzą w stronę tłumu.
-Uważajcie na siebie – powiedział oschle. – I nie dajcie się zabić.
Thomas zaśmiałby się, gdyby mógł, jednak był na to zbyt przerażony.
-Świetnie, no to żeś nas zagrzał – odpowiedział Newt (…).

Wszystko zaczęło się od filmu. Kolejny obraz o przyszłości, która nie jest różowa. Chłopak zamknięty z innymi w labiryncie. Dziwne zdarzenia, stwory nie z tej ziemi pełzające między korytarzami budynku-zagadki. Spodobało się jej. Z zachwytem pobiegła do biblioteki po książki. Nie było pierwszej części. 
   -Cóż, musi mi póki co wystarczyć film – pomyślała. – Nie będę czekać dłużej, by poznać zakończenie tej historii.
   W weekend pochłonęła całe dwa tomy. Po kilku miesiącach w jej ręce trafił w końcu pierwszy tom trylogii… Z zapartym tchem otworzyła książkę i znalazła się w tajemniczym świecie labiryntu…

Tak, wiem. Popełniłam pierwszy grzech mola książkowego, najpierw książka – potem film. Ale ja jakoś nie mam problemu z kolejnością. Czasami szybciej można oglądnąć film niż wypożyczyć z biblioteki książkę. Podobnie zaczynałam z „Igrzyskami śmierci” i film zachęcił mnie do sięgnięcia po trylogię Suzanne Collins. Tym razem pozostałe dwa tomy miałam już za sobą, ale nie przeszkodziło to w niczym, by zapoznać się z „Więźniem labiryntu”. 

Thomas jest zwykłym szesnastolatkiem, który ocknął się z przerażeniem w czymś w rodzaju windy. Nie wie, kim jest, gdzie się znajduje, ani ku czemu zmierza. Stopniowo podczas jego podróży narasta w nim lęk, który przez najbliższe dni będzie się tylko potęgował. Bohater wydostaje się w końcu ze swojego „środka transportu” i trafia do dziwnego, otoczonego olbrzymimi murami miejsca pełnego nastolatków. 

Chłopcy nazywają go świeżakiem i z wolna wprowadzają w swój świat. Zdezorientowany i przepełnionymi wieloma emocjami nastolatek powoli poznaje nowe miejsce i panujące w nim reguły, jednak co charakterystyczne nikt nie odpowiada na niektóre jego pytania. Jedyne, co słyszy to, że ma się podporządkować i nie być dociekliwym. Jak to mówią wszystko w swoim czasie, ale wyczuwamy, że wśród mieszkańców Strefy, bo tak nazywa się miejsce, w którym znalazł się Thomas, panuje jakaś niepisana zmowa milczenia. Chuck, chłopiec którego poznaje bohater czasami uchyla rąbka tajemnicy, ale pokazuje mu również, że z pewnymi rzeczami trzeba się po prostu pogodzić, nie pytać i zapomnieć o nich. 
    
Świat strefy jest dobrze prosperującym społeczeństwem, w którym role zostały rozdane a zadania podzielone. Jedni zajmują się uprawą roli czy hodowlą zwierząt, inni ubojem, część grzebaniem zmarłych, usuwaniem nieczystości, budownictwem czy gotowaniem. W końcu najważniejszą klasą społeczną są opiekunowie czyli dowódcy poszczególnych grup oraz Zwiadowcy, najlepsi z najlepszych, którzy przeszukują labirynt w poszukiwaniu wyjścia i to do nich zapragnie dołączyć Thomas. Wszędzie panuje tu harmonia, decyzje zapadają poprzez głosowanie, najważniejsze sprawy są omawiane na Zgromadzeniu, słowem nastolatkowie stworzyli doskonale zorganizowane państwo, w którym każdy ma swoje miejsce.

Nie wiadomo, co łączy bohaterów, gdyż każdy z nich ma wymazaną pamięć. Wie do czego służą poszczególne rzeczy, ma wiedzę, ale o swojej tożsamości nie wie prawie nic. Chłopcy posiadają jedynie strzępy wspomnień i to nie wszyscy. Nie mają pojęcia kim są, ani dlaczego znaleźli się w Strefie. Jedyne czego pragną to przeżyć i wydostać się z labiryntu strzeżonego przez ohydne stwory zwane buldożercami. Thomas z biegiem czasu przypomina sobie coraz więcej. W procesie odtwarzania przeszłości pomaga mu Teresa, jedyna dziewczyna wśród streferów, która na dodatek potrafi porozumiewać się z nim telepatycznie. Jak potoczą się losy bohaterów? Nie zdradzę ;-)

Autor stworzył ciekawy świat z żywymi, charakternymi postaciami. Odwołując się do jednej z najstarszych zagadek ludzkości, mianowicie labiryntu, znanego już z mitu o Minotaurze, opowiedział historię przyszłości, w której rzeczony labirynt nie jest budynkiem odgradzającym potwora od świata, ale częścią misternie utkanego planu DRESZCZ-U czyli Departamentu Rozwoju Eksperymentów Strefy Zamkniętej Czasu Zagłady. 

Moim zdaniem największymi atutami książki Dashnera są bohaterowie – odkrywający siebie Thomas, który potrafi przejść od strachu do zauroczenia Teresą, Minho pewny siebie Zwiadowca, inteligentny i zrównoważony Newt, ciągle nachmurzony i nieco despotyczny Alby i nieziemsko wredny Gally oraz niesamowity język. To chyba urzekło mnie i na pewno nie tylko mnie  w powieści najbardziej. Swoisty slang, używany przez bohaterów, którego czytelnik, podobnie jak Thomas dopiero musi się nauczyć. Wraz ze świeżakiem, czyli nowo przybyłym poznajemy świat klumpów, twarzostanów, purw, buldożerców, mordowni, żukolców i innych magicznych słów, które nadają smaku całej historii.

Wartka akcja, świetny język, ciekawi bohaterowie, zagadka labiryntu i jeden cel – uciec przed śmiercią. Gorąco polecam (zwłaszcza, że książka jest o niebo lepsza niż film!).

James Dashner, Więzień labiryntu, tłum. Łukasz Dunajski, wyd. Papierowy Księżyc, wyd.II, Słupsk 2014.

Komentarze