Książkoholizm nieuleczalny

     

    
Kolejne pozycje, które chciałabym przeczytać dopisane do niekończącej się listy... Zastanawiam się, czy starczy mi życia na przeczytanie tego wszystkiego ;-) Jak to jest, że zbitki liter zaklęte w słowa tak zajmują moją uwagę? Gdyby przecież nie ludzka inwencja to wszystko byłoby martwe. Nie byłoby języka, nie byłoby książek. Ale są..., a ja razem z nimi. Są opowieści, które sprawiają, że staram się dociec, co innym siedzi w sercu i głowie. I przypominają mi się godziny spędzone na kanapie czy w łóżku, podczas których zagłębiałam się w historie...

Zawsze byłam spragniona opowieści. Począwszy od wsłuchiwania się w czytane mi baśnie, po zachłanne połykanie kolejnych pozycji, gdy mogłam to już robić sama. Wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Najpierw baśnie, potem troszkę książek przygodowych i lektur dziecięcych. Gdy byłam podlotkiem dosłownie pożeranie wszelkiej maści opowieści o miłości i różne serie, które dzisiaj byłyby zaliczone do fantastyki albo science-fiction. Potem liceum, okres odrzucenia od wszystkiego, co nierealne. Zaczytywanie się w powieściach i książkach o wojnie i historiach opartych na faktach. Studia..., magiczny czas, kiedy to zaznajamiałam się z kolejnymi epokami literackimi i czytałam coś jeszcze dla siebie. Duuża dawka literatury religijnej. No i czas po studiach. Czytanie wszystkiego i powrót w ostatnich latach do świata magii - C.S. Lewis, Tolkien. No i to, co polubiłam ogromnie - wszelkiej maści dystopie, książki o systemach totalitarnych i kryminały, od których zawsze stroniłam (nie bijcie nie czytałam niczego Agathy Christie, ale nadrobię!). Jeden wielki chaos czytelniczy ;-)

Kolejny stosik książek pojawi się u mnie w grudniu. To akurat dobry miesiąc dla uzależnionych od czytania. Można wysępić od rodziny książkę pod choinkę i zawsze ma się tę nadzieję, że pojawi się jakaś promocja, dzięki której kupowanie książek jakoś mniej zaboli moją kieszeń. I pojawia się problem, niedługo nie będę miała, gdzie tego trzymać ;-). Ale cóż poradzę..., uzależniłam się ;-). Dzięki Bogu za biblioteki, ratują trochę moją kieszeń i powierzchnię życiową mojego pokoju ;-). 
    
A dzisiaj spotkanie w poetą..., głos ma bardzo miły, posłuchajcie jeśli chcecie. 

Komentarze