Siła kobiety – Charlotte Link „Dom sióstr” - Recenzja


Lubię czytać książki Charlotte Link. To wciągające kryminały, czasami tak dobre, że autorka wodzi mnie za nos do samego końca, jak było w przypadku „Obserwatora”. Tym razem jednak miałam do czynienia z czymś zgoła innym i to mnie chyba urzekło najbardziej.
 
Jak już zdążyłam się przyzwyczaić, książka składa się z dwóch przeplatających się wątków –historii, która działa się w przeszłości i w wydarzeń teraźniejszych. Mamy więc opowieść osadzoną w Anglii, a dokładniej w Yorkshire. Poznajemy historię rodziny Gray (nie mylić z Christianem Greyem, który jakoś by tu kompletnie nie pasował :P) oraz losy Barbary i Ralpha. Miejscem większości wydarzeń jest Westhill House. To tam główna bohaterka - Frances Grey mieszka wraz ze swoją rodziną. 

Frances jest typową dziewczyną. Nie lubi szkoły, sama jeszcze dokładnie nie wie, czego chce, ale ma kogoś, kto jest przy niej w dobrych i złych momentach. Tą osobą jest John, sąsiad zakochany w niej bez reszty. To on pomaga jej przetrwać trudny okres nauki, przyjeżdża, gdy ukochana ma kłopoty, spędza z nią wolny czas na wakacjach. Kiedy jednak oświadcza się dziewczynie, co miało być tylko formalnością, ta choć wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują na to, że go kocha, nie przyjmuje Johna. Chcąc się przekonać, czego tak naprawdę oczekuje w życiu, wyjeżdża do ciotki mieszkającej w Londynie. Tam spotyka narzeczoną swojego brata Alice - sufrażystkę, która imponuje dziewczynie. Choć Frances początkowo przychodzi na spotkania bardziej z ciekawości i nudy, to z biegiem czasu angażuje się w walkę o prawa wyborcze dla kobiet. Pobyt w więzieniu, gdzie zostaje poddana brutalnemu, przymusowemu karmieniu z jednej strony załamuje kobietę, z drugiej w perspektywie czasu czyni ją bardziej zdecydowaną i silniejszą. Wraz z rozwojem historii, poznajemy dalsze losy bohaterki. Jej utracona miłość, zdrada siostry, która zawsze była piękniejsza, lepsza w szkole, bardziej kochana (choć głupiutka i pusta), śmierć matki, prowadzenie farmy, potajemne spotkania z ukochanym, opieka nad córkami Alice i bratem, w końcu przetrzymywanie tajemniczego szpiega wojennego i mocne zakończenie historii zapełniają karty książki. 

Na oczach czytelników, poszukująca sensu życia i niezdecydowana dziewczynka, przeradza się w pewną siebie, twardą i zdecydowaną kobietę, która nie waha się walczyć o swoje prawa, wyruszyć na front, by opiekować się bratem czy prowadzić rodzinny interes. Wiele wydarzeń zahartowało Frances tak mocno, że wydaje się ona niemal nieczuła, ale w niektórych momentach powieści ściąga swoją maskę, pozwala sobie na chwilę bycia słabą, staje się cieplejsza, by potem wrócić do roli heroiny, której świat niestraszny. I choć nie podobało mi się jak reagowała na spragnioną uczucia i wylęknioną Laurę, to polubiłam ogromnie pannę Gray, dla której nie było rzeczy niemożliwych. Kobietę naznaczoną ciężkimi przejściami, odrzuconą przez rodzinę, samotną, niespełnioną w miłości, ale niezwykle przedsiębiorczą, silną i energiczną. Sympatii zabrakło mi jednak do Victorii, siostry głównej bohaterki, która przypomina papierową, głupiutką laleczkę, która nie ma zielonego pojęcia o świecie. Na uwagę zasługuje również Laura, postać niesamowicie złakniona miłości, akceptacji, poczucia bezpieczeństwa, która była ślepo oddana Frances. 

Kolejnymi bohaterami książki są Ralph i Barbara, małżeństwo prawników uwięzione w Westhill House. Odcięci od świata przez śnieżycę, starają się przetrwać mimo kurczących się, nędznych zapasów żywności. Ich losy można streścić krótko: znajdują się oni w punkcie wyjścia, momencie w którym zapadnie decyzja o rozwodzie lub ewentualnej próbie ratowania ich nieistniejącego małżeństwa. Charakterystyczne jest to, że w tym związku to Ralph jest bardziej zaangażowaną, pragnącą miłości, uczuć oraz rodziny stroną. Barbara skupiona na swojej karierze, lodowata, nieczuła i w jakiś sposób nieludzka, nie pozwala się nawet tknąć mężowi. Tak właściwie nie wiadomo, co tak naprawdę zniszczyło ten związek. Ale jedno jest pewne, prawniczka nie daje szans na jego reanimację. 

Przyznam szczerze, że uwielbiam napięcie, jakie buduje autorka, odkrywanie prawdy o zbrodniach i bawienie się z czytelnikiem w kotka i myszkę, ale tym razem było inaczej. Wątek kryminalny był bardzo krótki i w żaden sposób mnie nie zaskoczył. Ogromnie wciągnęła mnie i pochłonęła za to historia Frances, którą czytała Barbara. Z niecierpliwością czekałam na informacje o dalszych losach tej niezwykłej kobiety. Może właśnie fakt, że jest to inna od znanych mi książek autorki, a może sama postać Frances sprawiły, że słaby wątek kryminalny wcale nie wpłynął negatywnie na ocenę „Domu sióstr”, który spokojnie mogę polecić każdemu, kto lubi ciekawe historie. 

Charlotte Link, Dom sióstr, przeł. Ryszard Wojnakowski, wyd. Świat Książki, Warszawa 2011.

Komentarze